żywienie pozajelitowe

napisał/a: Adam11 2007-07-26 13:17
Po raku żołądka(totalna resekcja) z przed sześciu laty, pół roku temu nastąpił nawrót z niedrożnościścią jelita cienkiego, chirurg wykonał zespolenia omijające pózniej 6 cykli "chemii".
Niestety miesiąc temu konieczna była kolejna operacja z próbą uwonienia zrostów, od ponad 2 miesięcy chora (moja żona) w zasadzie nic nie je,a wszystko co zje wymiotuje.
Zabieg niewiele dał ponieważ chirurg stwierdził rozsiane guzy na otrzewnej i liczne nacieki i zrosty. Rozpoznanie oczywiście tragiczne dla mnie i dzieci, zarejestrowaliśmy żonę do opieki paliatywnej, od tego momentu rozpoczynają się moje wątpliwości i pytania.
Moja żona (44 lata)czuje się z dnia na dzień coraz lepiej, wraca powoli siła, od wielu dni nie bierze żadnych leków przeciwbólowych. Jedyna dolegliwość to brak możliwości odżywiania przez usta. Słyszałem o żywieniu pozajelitowym, interesuje mnie jak w praktyce można to zorganizowć, czy można po odpowiednim przeszkoleniu podawać je w domu, jak często takie preparaty podaje się no i kwestia również nie bez znaczenia czy te preparaty są w jakiś sposób refundowane.
podsumowując:
mogę czekać na śmierć głodząc żonę jak podpowiada lekarz z opieki paliatywnej, bo system nie widzi innych rozwiązań z takim rozpoznaniem, ja natomiast już 6 lat temu słyszałem o złośliwości tego nowotworu i o zapotrzebowaniu na cud.
Ten cud już raz się wydażył , a przy olbrzymiej chęci życia i prośbie żony o pomoc w uratowaniu życia może wydażyć się powtórnie.
Nie jestem lekarzem ale analizując od miesięcy sytuację uważam że nowotór w wyniku chemi zatrzymał się ale zablokował w znacznej części jelita, wobec tego należałoby żonę odżywić pozajelitowe, nikt jednak nie chce mi w tym pomóc, lekarz z palatywnej mówi że
oni są od dobrego przygotowania pacjenta do smierci i skoro trafiła do nich to nie widzi żadnej możliwości jak tylko głodzenie.
Nie mogę się z tym pogodzić widząc żonę w niezłej kondycji i dużej chęci życia.
pozdrawiam prosząc o jakiekolwiek rozwiązanie.
ADAM