złamanie kości łódeczkowatej nadgarstka

napisał/a: welniasty15 2008-07-02 00:50
Witam. Chcialbym Wam opowiedziec moja historie zlamania kosci łódeczkowatej. Pierwszy raz udalo mi sie ja zlamac chyba w 1999r. W zime poslizgnalem sie i upadajac na plecy przycisnalem sobie reke. Oczywiscie zabolalo. Najpierw to zbagatelizowalem, ale bol nie ustepowal i nastepnego dnia zglosilem sie na pogotowie. Lekarz stwierdzil pekniecie kostki łódeczkowatej. Nosilem gips ponad 6 tyg. Po zdjeciu gipsu lekarz popukal trzy razy w nadgarstek i zapytal czy boli. Nie bolalo za bardzo, wiec zadowlony myslalem ze to koniec problemow. Troche sie zdziwilem ze lekarz tak tylko zapytal bez zadnych innych badan. Okazalo sie ze nie moge wygiac nadgarstka w 100% (niektorzy to opisywali wczesniej). Pompki moglem robic raczej na piesciach. No niewazne. Minelo pare lat, reka dalej nie chciala sie zginac w 100%. Niestety w 2006 nieszczesliwie, jadac na rowerze, przelecialem przez kierownice i upadlem na obie rece na asfalt. Oczywiscie wygialem oba nadgarstki do granic mozliwosci i lewy znow mi pękł. Szczescie w nieszczesciu ze od 5 lat mieszkam w Szwecji. Udalem sie niezwlocznie na pogotowie. Diagnoza ta sama. Pekniecie kosci łódeczkowatej. Ale na zdjeciu, tuz obok nowego pekniecia, lekarze zauwazyli stare i od razu pytali czy mialem juz zlamana. Malo tego, zeby miec pewnosc i dokladnie obejrzec reke, zrobili ok 10 zdjec RTG z roznych kątów nachylenia i dodatkowo tomografie nadgarstka. Wrzucili reke w gips i tak 6 tyg. czekania. Po zdjeciu gipsu znow ok. 10 zdjec RTG i watpliwosci. Lekarze naprawde wykazywali zainteresowanie jak mi pomoc. Wezwali mnie na kontrole po 2 miesiacach i znowu zdjecia i tomografia. Po sprawdzeniu zasugerowali operacje przeszczepienia kosci z biodra i wrzucenia srubki.
Na poczatku bylem na nie, ale jak wyjasnili mi co sie tam dzieje to od razu przystalem na ich propozycje. Otóż: KOSC PRZEZ TO PEKNIECIE KTORE PRAKTYCZNIE SIE NIE ZRASTA JEST NIEDOKRWIONA I OBUMIERA POWOLI. PO 10 MOZE 20 LATACH MOZNA W OGOLE NIE RUSZAC NADGARSTKIEM. Na operacje w Szwedzkim szpitalu czekalem 4 mies. Operacja trwala ok. 5 godz. Nacieli mi nadgarstek po wewnetrznej stronie. Rozcieli brzuch i kombinowali. Po dwoch dniach wyszedlem ze szpitala. Jeszcze tylko zmiana opatrunku po 2tyg. i nast. 4tyg. gips. Pozniej jeszcze przedluzyli mi o 4 tyg. Teraz jestem juz 2 tyg. bez gipsu. Pierwsze ruchy reka i okazuje sie ze nie moge za bardzo ruszac, ale lekarze pocieszyli mnie ze ok 5-7 mies. i bede mogl pompki spokojnie robic. Mysle ze troche za bardzo optymistycznie podchodzi ,ale mam nadzieje ze odzyskam sprawnosc chociaz w 80%. Fizjoterapeuta kazal mi cwiczyc wiec cwicze. Chcialem jeszcze wspomniec o lekarzach. Uwazam ze wykonali 110% tego co powinni. Podejrzewam ze w Polsce polozno by laske tak jak to bylo 10 lat temu i cale zycie bym mial problemy. Jak juz dojde do siebie za pare tyg. to napisze Wam jak sie czuje.
napisał/a: czaja1122 2008-07-14 09:37
Po przeczytaniu wszystkich postow dochodze do wniosku ze zlamanie kosci lydeczkowej wiaze sie z duzymi problemami.Ja kosc zlamalem 1,5 tyg temu wlozyli mi w szyne z poczatku lekarz nie mogl ze zdjecia stwierdzic czy kosc jest peknieta (na poczatku ponoc nie widac tego dobrze).3 dni temu zrobili mi 3 dodatkowe zdjecia pod roznymi katami .Dzisiaj poszedlem na kolejna wizyte i okazalo sie ze jednak jest peknieta.Pojawiaja sie podobne obiawy co u reszty.Nie moge za bardzo wyginac do tylu(sprawdzilem to jak sciagneli mi szyne na chwile przed zrobieniem zdjecia)Jedank w odroznieniu od reszty potrafilem sciskac mocno ,nie odczuwalem przy tym bolu takze wyginac do przodu namksymalnie.Poprzez unieruchomienie kosci na dlugi okres np.6 tygodni moga pojawic sie problemy przy pozniejszym poruszaniu tak wiec mam pytanie do specjalistow czy aby unieruchomienie calkowite kosci wsadzenie do gipsu/szyny jest dobrym wyjsciem? Unieruchomienie dodatkowo wplywa na zle ukrwienie kosci co wydluza czas leczenia .Czy aby nie lepszym wyjsciem jest poruszanie bez gipsu? Bez wykonywania bolesnych ruchow.Np. wykorzystywanie reki do pisania na komputerze.Wiadomo ze unieruchomienie kosci pomaga w leczeniu ale czy na pewno w tym wypadku?i czy nie lepsze jest lekkie poruszanie nia?.Na pewno rozwiazal by sie problem dlugiej rehabilitacji.Prosze o wypowiedz specjalisty.
napisał/a: Myslenienieboli 2008-07-25 07:49
czaja1122 napisal(a):Po przeczytaniu wszystkich postow dochodze do wniosku ze zlamanie kosci lydeczkowej wiaze sie z duzymi problemami.Ja kosc zlamalem 1,5 tyg temu wlozyli mi w szyne z poczatku lekarz nie mogl ze zdjecia stwierdzic czy kosc jest peknieta (na poczatku ponoc nie widac tego dobrze).3 dni temu zrobili mi 3 dodatkowe zdjecia pod roznymi katami .Dzisiaj poszedlem na kolejna wizyte i okazalo sie ze jednak jest peknieta.Pojawiaja sie podobne obiawy co u reszty.Nie moge za bardzo wyginac do tylu(sprawdzilem to jak sciagneli mi szyne na chwile przed zrobieniem zdjecia)Jedank w odroznieniu od reszty potrafilem sciskac mocno ,nie odczuwalem przy tym bolu takze wyginac do przodu namksymalnie.Poprzez unieruchomienie kosci na dlugi okres np.6 tygodni moga pojawic sie problemy przy pozniejszym poruszaniu tak wiec mam pytanie do specjalistow czy aby unieruchomienie calkowite kosci wsadzenie do gipsu/szyny jest dobrym wyjsciem? Unieruchomienie dodatkowo wplywa na zle ukrwienie kosci co wydluza czas leczenia .Czy aby nie lepszym wyjsciem jest poruszanie bez gipsu? Bez wykonywania bolesnych ruchow.Np. wykorzystywanie reki do pisania na komputerze.Wiadomo ze unieruchomienie kosci pomaga w leczeniu ale czy na pewno w tym wypadku?i czy nie lepsze jest lekkie poruszanie nia?.Na pewno rozwiazal by sie problem dlugiej rehabilitacji.Prosze o wypowiedz specjalisty.


Może nie jestem specjalistą ale dla mnie to co piszesz jest troche bezsensu. Wiadomo że gips należy nosić najkrócej jak to możliwe ( niektórzy lekarze o tym zapominają ), ale zupełnie nie można go wyeliminować! Kość musi być ustabilizowana aby prawidłowo się zrastała, a niedokładne unieruchomienie lub jego brak może byc powodem powstania stawu rzekomego i dopiero zaczyna się problem gdyż jedyne leczenie tego to operacyjne. I napewno nie poprawi Ci to ruchomości a wręcz przeciwnie. Jedyne wyjście znalezc dobrego lekarza, zastosować się do jego wskazówek, a po ściągnięciu gipsu solidnie wziąść się za przemyślaną rehabilitacje. Pozdrawiam*
napisał/a: czaja1122 2008-07-25 12:28
2 Tygodnie chodzilem w gipsie potem kolejny tydzien bez gipsu(zakladalem tylko na noc).Natomiast teraz caly czas bez.Ciezko stwierdzic czy sie dobrze zrosla i czy wogole ale za to juz mnie nie boli i moge wykonywac dowolne ruchy(problem z rehabilitacja rozwiazany)Teraz tylko mam wielka nadzieje ze sie zrosla i nie bedzie z nia dalszych problemow.Wizyte mam za 2 tygodnie.Potem napisze co z tego wyniklo.Co do poprzedniego posta zle sie wyrazilem,raczej chodzilo mi o chodzenie bez gipsu kilka godzin w dniu.... Acha ja pekniecie tej kostki strasznie male mialem takie ~2 milimetrowe.Taki maly kawalek sie odczepil-dlatego tez zdecydowalem sie w pozniejszym czasie na chodzenie bez.
napisał/a: Fido 2008-08-01 15:04
Witam,
zgadzam się z tym co już niejedna osoba napisała - złamanie kości łódeczkowatej to nie jest błacha sprawa.

U mnie wszystko zaczęło się 3,5 roku temu - Korbielów, nocna jazda na desce, upadek jakich wiele, strzeliło, pobolało przez 3-4 dni i przestało. Zbagatelizowałem bo nie czułem żeby było coś nie tak.
Odezwało się w okolicach marca-kwietnia tego roku. Siłownia i ścianka sprawiły że ból powrócił. RTG, USG i tomografia potwierdziły najgorsze: stan po złamaniu kości łódeczkowatej bez zrostu, wytworzenie stawu rzekomego i powstanie martwicy jałowej.
Operację miałem 10 czerwca - złączenie kości śrubą Herberta + przeszczepy kostne. Nadgarstek i przedramię w szynę gipsową - początkowo na 6 tygodni. Dla pewności wyczekałem 7 i poszedłem na prześwietlenie. Okazało się że kość się nawet nie zaczęła zrastać!
Oho, w tym momencie zacząłem się martwić. Wypytałem ortopedę co robić a ten radzi na następne 6 tygodni w stabilizator i że się zrośnie. Ja takim optymizmem niestety nie trysnąłem. Wiele osób z Was miało podobne przygody - myślicie że jest szansa że ta kość się zacznie zrastać? Wiem, że jest słabo ukrwiona i ciężko się goi. Ale może jakieś wspomagacze stasować? Ortopeda stwierdził że nic to nie da.

Druga sprawa to rehabilitacja. Wg pani doktor powinienem się już na nią zapisać bo mi się dłoń za bardzo zastanie. No ale czy jest możliwa rehabilitacja nadgarstka w momencie gdy kość jest jeszcze niezrośnięta? Czy ruszanie dłonią teraz nie spowoduje że ta kość się w ogóle nie zrośnie? Przecież po to stosuje się stabilizator/gips żeby nadgarstek unieruchomić. Nie znam się zbytnio na rehabilitacji, być może delikatne ruchy przywracające sprawność dłoni i palcom nie spowodują żadnych nieprawidłowości przy zroście kości łódeczkowatej. Już sam nie wiem.

A co Wy o tym sądzicie?
napisał/a: Asieczka 2008-08-01 19:31
od 6 lat bola mnie kolana i lekarz stwierdzil ze to wina stop,poniewaz chodze na zewnetrznej stronie stopy. Czy moge kupic sobie jakies wkladki ortopedyczne??? Czekam na wiadomosc
napisał/a: rkolec 2008-08-07 11:15
witam.. ja mam problem z ta kością już dwa lata. 3 miesiące temu złamałem ją ponownie - 2 miechy w gipsie. Potem po tomografii komputerowej wyszło, że w jednej części kości nastąpił zrost, a w innej brak zrostu. Lekarz na szczęście powiedział ze nie utworzył się tzw. staw rzekomy. Odnośnie części która się nie zrosła, powiedział że w przypadku braku poprawy w przeciągu 3 miesięcy, będzie operacja, ale dużo mniej skomplikowana. Będzie polegać na tylko resekcji kości czyli odłamaniu kawałka który się nie do końca zrósł z resztą. Zalecił mi ćwiczenia we własnym zakresie tj: rozruszanie ręki w ciepłej wodzie z mydłem, basen, oraz rehabilitacje np. :laser, pole magnetyczne. Niestety na rehabilitacji powiedzieli mi, że nie mogę wykonywać ćwiczeń dopóki nie będzie całkowitego zrostu kostnego.
napisał/a: czaja1122 2008-08-12 16:18
A wiec tak- przeswietlenia nie mialem tylko na dotyk sprawdzil mi lekarz czy wszystko ok pytajac czy boli,oczywiscie nie bolalo ,nadal nie wiem czy sie zrosla ale jakos sie tym narazie nie przejmuje bo moge robic reka zupelnie wszystko, nie ma problemow z wyginaniem-100% sprawnosci a przy dzwiganiu ciezarow nie pojawia sie bol. Mozliwe ze juz nigdy nie wejde na ta strone(oby):D .Pozdrawiam i wracac do zdrowia!.
napisał/a: juniorcis 2008-08-14 12:19
Witam . Moja przygoda z kością łódeczkową zaczęła się 6 tygodni temu po upadku z dachu , (złamana:). Drugiego dnia na pogotowie , prześwietlenie i gips . Po dwóch tygodniach na kontrole . Na kontroli zdjęcie gipsu , rentgen , rozmowa o operacji jeśli będzie wskazana . Ponieważ na drugi dzień wyjeźdzałem na wakacje wsadzili mi rękę w lekki opatrunek plastikowy na cztery tygodnie . W międzyczasie miała się rozstrzygnąć sprawa operacji , (konsultacja lekarza prowadzącego z innym lekarzem) . Ja przestraszony tym wszystkim co wyczytałem w internecie nie mogłem spać , myślałem na 100% operacja . W czwartym tygodniu choroby udałem się prywatnie do profesora który posiada habilitację ze złamań kości łódeczkowej , zrobił prześwietlenie (nie musiał sciągać opatrunku ponieważ przepuszcza on promienie rtg i bez problemu można robić zdjęcia) . Stwierdził że nie będzie potrzebna operacja bo następuje zrost ale gdyby to było 2mm dalej to na 100% zabieg z powodu specyficznej budowy tej kości. Jako osoba uprawiająca sport (amatorsko) nie zapomniałem o suplementacji . Stosowałem środki które miały przyspieszyć regenerację złamania przez cały okres leczenia . Nie wiem na ile to pomogło ale po powrocie z urlopu konsultacja , zdjęcie opatrunku , prześwietlenie i uścisk ręki lekarza mówiącego że wszystko ok . Teraz czeka mnie rehabilitacja , dostałem od lekarza instrukcje ćwiczeń jakie mam wykonywać w domu. Ręka jest mocno zesztywniała , gwałtowne ruchy ręką powodują ból . Jestem trzeci dzień po ściągnięciu opatrunku , wykonuje ćwiczenia (mimo niewielkiego bólu) i widzę postępy , minimalne ale są:) Myślę że jak wszystko będzie dobrze po sześciu tygodniach rehabilitacji odzyskam sprawność , ale o tym jeszcze napisze .
Pozdrawiam wszystkich i życzę szybkiego powrotu do zdrowia:)
napisał/a: tweed 2008-08-14 18:00
JUNIORCIS. napisz jeśli możesz jakie są to środki, które mają przyspieszyć regenerację złamania. Za 7 tygodni mam mieć zdjety gips a boje sie, że ta kostka łódeczkowata mi się nie zrośnie. Z GÓRY DZIĘKI. POZDRAWIAM.
napisał/a: juniorcis 2008-08-14 23:23
Te suplementy które zarzywałem to , MSM forte firmy Olimp i Osteoblock firmy Olimp . Jak nie dostaniesz Osteoblock to kup Ostercal ale on nie zawiera cynku więc cynk dokupić .Ja jestem już po zdjęciu gipsu ale dalej wcinam te tabletki:) . To są suplementy diety , więc jak nie uprawiasz jakiegoś sportu wyczynowego to proponuje 2 do 3 tygodni po ściągnięciu gipsu odstawić te środki.
Życzę powodzenia i pozdrawiam Krzysiek.
napisał/a: hektor3 2008-08-28 13:49
Witam.Moja mama ponad 4tygodnie temu upadła.Złamanie kości łódeczkowatej nadgarstka.3 tygodnie w gipsia,potem kolejny tydzień.Dziś była na konsultacji,lekarz nie zlecił założenia kolejnego gipsu,a jedynie nacieranie jakąś maścią i tabletki(szczgółów na razie nie znam).Czy jest możliwe rozpoczęcie rehabilitacji już teraz?Lekarz chyba na razie niczego nie zalecił.Czy należy czekać cierpliwie na kolejną wizytę i nic z tym nie robić? Pozdrawiam