zła diagnoza?

napisał/a: adam1234543 2015-01-14 22:12
Od 10 lat męczę się z gazami, biegunkami.
Testy pokarmowe są ok.
Jednak przy biopsji z dwunastnicy wyszło, że mam nieznaczne skrócenie pojedyńczych kosmków.
Lekarz nadal twierdzi, że to ibs i mam dalej brać debridat, który nie pomaga:/
Wszędzie gdzie czytam o pojedyńczych kosmykach to są tak zwane mikrokosmki, które zanikają przy nietolerancji glutenu i laktozy
i wynika z tego, że jest to poważna sprawa a nie ibs.
Lekarz kazał mi wyeliminować tylko laktoze na 2 tygodnie i nie było poprawy.
Moim zdaniem należy wyeliminować i gluten i laktozę na dłuższy okres aby mikrokosmki miały czas na odbudowę.
Co sądzicie na ten temat? czy udać się do innego lekarza?
napisał/a: Konstans 2015-01-16 11:40
Hej :)
ależ oczywiscie, ze MUSISZ wyeliminować GLUTEN I NABIAŁ !!!
Debridat Ci nie pomoże, bo to nie lek na to. To zresztą lek w zasadzie na nic :/
Konieczna jest dieta eliminacyjna i sam zobaczysz jak poprawi sie stan Twojego zdrowia i samopoczucia.
Ja miałam podobnie i też zrobiłam to, co Ci napisałam. Na lekarzy szkoda czasu, bo sam widzisz jak Cie traktują.

Jedz produkty bezglutenowe (ryż, kasza jaglana, gryczana, ziemniaki). Pychota i do tego zdrowa :)))
Mięso, ryby, jajka, warzywa i zdrowe tłuszcze !~!!!
Odżyjesz i Twoje życie będzie kolorowe a nie pogrązone w apatii i chorobie :)
Pozdrawiam :)
napisał/a: adam1234543 2015-01-17 15:05
dzięki:) najpierw eliminowałem nabiał na 2 tygodnie nie było efektów, teraz osobno wyeliminowałem gluten na tydzień czasu ale żadnej poprawy. Ta dieta jest strasznie męcząca. Ja chyba wrócę do normalnego jedzenia a zrobię testy z krwi na przeciwciała w każej klasie na gluten żeby mieć czarno na białym. Jak testy nic nie wykażą to udam się do innego gastrologa :)
napisał/a: Gnull 2015-01-17 15:48
piotr1234543 napisal(a):dzięki:) najpierw eliminowałem nabiał na 2 tygodnie nie było efektów, teraz osobno wyeliminowałem gluten na tydzień czasu ale żadnej poprawy.


Tydzień to może być za mało. Warto by było wytrwać trochę dłużej.

piotr1234543 napisal(a): Ta dieta jest strasznie męcząca.


Dlaczego? Napisz w czym problem, czego Ci brakuje, a może będziemy w stanie Ci zasugerować czym można daną rzecz zastąpić. Mi na przykład jak podjąłem dietę bezglutenową najbardziej brakowało pieczywa rano i wieczorem (bo tzw pieczywo bezglutenowe ze sklepu to kiepski żart a nie pożywienie), ale zawsze można coś wykombinować.
napisał/a: Konstans 2015-01-17 16:03
Chłopaki :)
źle jest zastępować pieczywo glutenowe bezglutenowym, bo to ostatnie zawsze w konfrontacji przegrywa.
Lepiej od razu jeśc inaczej - włąściwie!
Przestawic się zupełnie na nie jedzenie pieczywa.
Na śniadanie białko (jajka na sto sposobów z warzywami i tłuszczem, obiad podobnie+ kasze bezglut., ziemniaki, kolacja białko + warzywa). Jak sie je w ten sposób już po 2 tyg. czuje się różnicę w samopoczuciu, komforcie funkcjonowania.
Organizm się regeneruje, wchłanialnośc substancji odżywczych rośnie i czujemy się lepiej :)
Jeśli natomiast oszukujemy i w międzyczasie podjadamy niezdrowe jedzenie, to nie dziwmy sie, ze źle się czujemy.
Pozdrawiam :)
napisał/a: Gnull 2015-01-17 19:01
Konstans napisal(a):Chłopaki :)
źle jest zastępować pieczywo glutenowe bezglutenowym, bo to ostatnie zawsze w konfrontacji przegrywa.
Lepiej od razu jeśc inaczej - włąściwie!


Konstans - bez urazy, ale odkąd czytam to forum, widzę, że starasz się propagować Jedyny-Słuszny-Sposób-Ożywiania, wykluczając nawet cień możliwości, że poza Twoim sposobem istnieje jakaś inna możliwość. Ja zaś odkąd zacząłem się interesować tematem-rzeką, jakim jest zdrowe odżywianie się stawiam raczej na indywidualne podejście do jedzenia, bo to co jednemu służy komuś innemu szkodzi i vice versa.

Konstans napisal(a): Przestawic się zupełnie na nie jedzenie pieczywa.


Nie widzę absolutnie takiej potrzeby. Oczywiście zastępowanie chemii z osiedlowej piekarni chemią z działu bezglutenowego w sklepie ekologicznym jest nonsensem. Natomiast robienie chleba samemu już takowym nie jest. I raczej nie trafia do mnie argument, że zrobiony w domu chleb ze starannie wyselekcjonowanych składników jest niezdrowy.

Konstans napisal(a): Na śniadanie białko (jajka na sto sposobów z warzywami i tłuszczem, obiad podobnie+ kasze bezglut., ziemniaki, kolacja białko + warzywa).


Kolejna rzecz: Rezygnowanie z czegoś, co się lubi, może być czasami konieczne w diecie. Natomiast zmuszanie się do czegoś, czego się nienawidzi, sprawia że dieta staje się torturą. W moim przypadku nie ma niczego, co by mnie zmusiło do choćby przelotnego spojrzenia w kierunku jajka, nie mówiąc już o jego spożyciu. Wiec włączenie białka z jajka do jadłospisu kategorycznie opada.

Konstans napisal(a): Jak sie je w ten sposób już po 2 tyg. czuje się różnicę w samopoczuciu, komforcie funkcjonowania.
Organizm się regeneruje, wchłanialnośc substancji odżywczych rośnie i czujemy się lepiej :)


Lepiej się można czuć przy najróżniejszych sposobach odżywiania się. Obecnie odżywiam się racjonalnie i jest ok, ale powiem wprost: nigdy w życiu pod względem energetycznym nie czułem się lepiej niż kilka lat temu jak byłem na diecie stricte wegańskiej. Można wiele się spierać w kwestii tego czy jeść mięso, czy nie, ale patrząc po sobie mogę potwierdzić, że brak mięsa w jadłospisie był dla mojego samopoczucia błogosławieństwem


Konstans napisal(a): Jeśli natomiast oszukujemy i w międzyczasie podjadamy niezdrowe jedzenie, to nie dziwmy sie, ze źle się czujemy.


Generalnie zgadzam się, tylko - bez urazy - odnoszę wrażenie, że masz bardzo osobliwe podejście do tego co jest zdrowe, a co niezdrowe. Naprawdę - nie każda dolegliwość wynika z tego, że ktoś je gluten lub nabiał.
napisał/a: Konstans 2015-01-17 19:55
Po pierwsze moje podejście nie jest "osobliwe" a wynika z doświadczenia popartego wcześniejszą chorobą, następnie z przeczytanych ton literatury fachowej, badawczej, która dośc jasno pokazuje, ze właśnie gluten i nabiał sa czynnikami prozapalnymi w chorobach o podłożu gastro (potem w autoagresji). I jesli bagatelizujemy te objawy, wówczas mnożą się inne choroby.
Dlaczego proponuję dietę bez glutenu i nabiału? To oczywiste ;P
Ponieważ wbrew pozorom to najskuteczniejszy sposób obniżenia stanu zapalnego, wyciszenia objawów do całkowitego ich zażegnania. Jeśli natomiast po jakims czasie nie dostrzega sie różnicy, można koncypowac dalej.
Jedno pytanie - czy masz /miałes jakies problemy z uk. pokarmowym?
Bo jeśli nie to wybacz ale dyskusja sensu nie ma, choc zawsze otwarta jestem na wszelkie argumenty.

Oczywiscie, ze z dwojga złego wolę chleb pieczony własnoręcznie i taki tez podaję moim domownikom (bezglutenowy oczywiście) ale wybacz - raczej wątpię czy przeciętny chorujący zrobi sobie taki sam ! ;P
Pewniej kupi w sklepie lub w ogóle nie podejmie tematu. Dlatego (kierowana doświadczeniem i poczynaniami innych chorych) wolę zaproponować całkowitą eliminację pieczywa (i skupić sie tylko na zbożach bezglutenowych), bo wierzę, zę to bardziej trafi i jest wykonalne.

Co do jajek to nie łap mnie za słowa. Ze Ty ich nie jesz, nie znaczy,ze kogokolwiek do tego zmuszam :P
Podałam je jako bezwzględnie wartościowy pokarm. Pomimo , iż sama ich nie jem, bo mam nietolerancję.
Wierzę,ze odbiorca mój jest na tyle mądry, zę potrafi sam wykoncypowac czy coś mu podchodzi czy nie.

A o diecie wege to tez mogę Ci cos powiedziec, bo rozmawiasz z kobietą, która była na niej przez 14 lat :)
To tyle sprostowania i oczywiście - bez urazy ;)
Pozdrawiam Gnull :)
napisał/a: Rozbrykany Tygrysek 2015-01-17 20:16
Zgadzam się z Konstans, w zasadzie wiele nie trzeba dodawać.
Znam przynajmniej 3 wege które obecnie mają Hashimoto więc niekoniecznie ta dieta jest taka wspaniała.
Zboża to trawy a człowiek nie krowa i 4 żołądków nie ma żeby je prawidłowo trawić, zwłaszcza te zawierające gluten.
Nie wspominając o kwasie fitynowym i lektynach. W akademickich książkach o żywieniu także się o fitynianach wspomina, tylko jakoś dietetykom ten fakt umyka i ciągle zalecają pełne ziarno jako receptę na zdrowie. Tymczasem mam wrażenie że chorych nie tylko nie ubywa ale przybywa.
A co do nabiału - czy jakikolwiek inny ssak spożywa mleko innego ssaka? Ono jest wyprodukowane dla krowy a nie człowieka.
Kazeina, betalaktoglobulina, nie mówiąc o laktozie - wystarczą aby rozwinął się stan zapalny.
A na poprawę czasem trzeba poczekać kilka miesięcy a nie dni czy tygodni.
Jasne że najprościej odpuścić i czekać na jakieś wyniki kolejnych testów ale to droga donikąd.
Pomijając że bardzo często celiakia wychodzi w badaniach ujemna a faktycznie występuje. Wcale nie tak jasno i prosto jest ją zdiagnozować, pomijając fakt istnienia "zwykłej" nieceliakalnej nietolerancji/nadwrażliwości na gluten.
A z glutenem wiąże się przynajmniej kilkadziesiąt chorób w tym wszystkie z autoagresji, migreny, zaburzenia ze spektrum autyzmu i wiele innych więc faktycznie jest to "jedyny i słuszny" sposób odżywiania. Nie mówiąc o jego właściwościach uzależniających - stąd tak trudno "kochane" pieczywko odstawić. Łosoś codziennie na śniadanie by się znudził a chleb się nie nudzi? :P
Ciężko bez glutenu i mleka? No proszę was... ja nie jem żadnych zbóż, w tym bezglutenowych, ani nabiału, ani jajek. Cytrusów też nie jem. I żyję. Da się tylko trzeba chcieć. A Hashi niedługo będzie wspomnieniem.
napisał/a: Konstans 2015-01-17 20:22
TYGRYSKU:

Amen Siostro !!!! :))))
napisał/a: Gnull 2015-01-17 21:17
Rozbrykany napisal(a):Zgadzam się z Konstans, w zasadzie wiele nie trzeba dodawać.
Znam przynajmniej 3 wege które obecnie mają Hashimoto więc niekoniecznie ta dieta jest taka wspaniała.


Moja mama ma 73 lata. Od co najmniej 50 lat pali papierosy. Kiedyś kilka paczek dziennie. Teraz może pół paczki. Ma praktycznie zdrowe płuca.
Znam osobę, która nie wypaliła ani jednego papierosa przez całe życie, a po trzydziestce zachorowała na nowotwór płuc.

Znam osobników mocno nadużywających alkoholu i nie skarżących się na problemy z wątrobą. Ja w życiu nie wypiłem ani jednej kropli alkoholu, a zmagam się z chorą wątrobą.

To że ktoś będący na diecie wegańskiej załapuje się na Hashimoto ... współczuję, ale shit happens. Czy istnieje zależność między jednym a drugim? Nie sądzę.

Ktoś może jeść gluten i nabiał tonami i mieć się świetnie.
Ktoś inny może nie jeść go w ogóle i mieć problemy gastrologiczne.

Drogie koleżanki, ja nie kwestionuję waszych doświadczeń i wiedzy, które prawdopodobnie są większe od mojej znajomości tematu, natomiast sprowadzenie wszystkiego do stwierdzenia - "nie jesz glutenu i nabiału, a wszystko będzie w porządku; jesz gluten i nabiał - nabawisz się tysiąca chorób i zdechniesz w mękach" - jest nawet nie tyle uproszczeniem, co merytorycznym zafałszowaniem rzeczywistości.
Istnieje zastraszająco wiele innych czynników, które mogą wywoływać choroby, niż odżywianie - dla przykładu wspomnę choćby tylko o składzie powietrza, którym w niektórych miastach oddychamy, stresie, który nam towarzyszy na każdym kroku polskich realiów lub uwarunkowaniach genetycznych, na które i tak nic nie poradzimy.
Czy dieta jest ważna? Oczywiście jest. Konstans, żeby nie było nieporozumień: ja się zasadniczo z Tobą zgadzam jeśli chodzi o ideę zdrowego i racjonalnego odżywiania. Natomiast uważam, że potwornie upraszczasz sprawy, sprowadzając choroby do złej diety. Jak napisałem - jeden będzie palił całe życie bez najmniejszych problemów z płucami, a ktoś bardziej pechowy zachoruje na raka płuc nie będąc palaczem.
napisał/a: Konstans 2015-01-17 21:26
Gnull:
zeby była jasność - ja sie tez z Toba zasadniczo zgadzam :)
I oczywiście zdaje sobie sprawę z zagrażających nam na co dzien czynników zewnetrznych, na które (przyznasz mamy niewielki wpływ), dlatego stawiam na dietę, bo na to jakiś wpływ mamy. Zawsze to lepsze niż jęczenie i nie robienie niczego.
Ot,taki skrót myslowy ;)
A jeśli Ty masz problemy z wątrobą to współczuję :/ Radzisz sobie?
Ja miałam równiez ale wychodzę z tego :)

Pozdrawiam kolegę dyskutanta :)
napisał/a: Rozbrykany Tygrysek 2015-01-17 21:41
Tzw. niealkoholowe stłuszczenie wątroby zasadniczo bierze się z nadmiernej podaży węglowodanów, czyli zbóż a także fruktozy.
I znowu kłania się dieta ^^^ Owoce w nadmiarze niekoniecznie sa dobre.
A rak? Otto Warburg wykazał już że żywi się cukrem.
Którego spożycie z roku na rok jest wyższe, i kilkukrotnie przewyższa to sprzed 100 lat.
A zależność miedzy chorobami z autoagresji a byciem wege niestety jest całkiem spora bo diete wege obfituje własnie w czynniki drażniące jelita, głównie lektyny. A zdrowe jelita to klucz do zdrowia całego organizmu.
A skoro wege białko czerpią ze zbóż i strączków, które są w nie bogate no to zależność jest całkiem jasna.
Nie mówiąc o niedoborach minerałów powiązanych przez kwas fitynowy a wiec w żaden sposób nieprzyswajalnych.
Środowisko środowiskiem ale jak zachorowałam to jakoś bardziej zanieczyszczone nie było w ciągu tych kilku lat a jednak choroba się cofa, więc to jednak głównie my sami mamy wpływ na stan naszego zdrowia.