Zaczynac? po uszy zakochana w desperacie...

napisał/a: ja? 2008-01-04 01:49
Rozwodze sie wlasnie z mezem, mam 2-letniego syneczka. Z natury jestem dosc silna i optymistycznie nastawiona do rzeczywistosci, ale obecnie wiele mi do wlasnego spokoju brakuje.
Znalazlam jedna osobe, ktora jakims cudem w czasie ekspresowym stala mi sie wyjatkowo bliska. Rozkochala mnie chyba czysto chemicznie, bo zanim jeszcze pierwszy raz zamienilam z Nim slowo. Osoba ta, na samym poczatku znajomosci ostrzegla mnie jednak, ze cierpi na problemy depresyjne.
Teraz ogolnie nie jest zle, tzn M jest ogolnie samowystarczalny, robi doktorat i ogolnie jakos leci. Wiecznie jest jednak zmeczony, nie moze spac, nie ma za wiele do siebie szacunku i we wszystkich testach jakie robie w Jego imieniu wychodzi ze powinien sie znalezc w gabinecie lekarskim juz kilka lat temu.

Uprzedzil mnie, ze bywa gorzej. Ze czasem lezy i patrzy sie miesiacami w sufit.

I wlasnie tu moj dylemat: M jest cudownym mezczyzna, wspanialym przyjacielem. Jednak rownoczesnie wymaga mnostwo cierpliwosci, zrozumienia. Ja mam dziecko. Jestem samotna matka, musze byc matka i ojcem na raz.

Wiec, czy powinnam sie angazowac? Przepraszam za glupie pytania, ale ja nie mam zadnego doswiadczenia w kwestii depresji. Boje sie, ze moja Dzidzia ucierpi na mojej znajomosci z M. Jednoczesnie, jestem pelna nadziei do tego zwiazku.

Mam nadzieje, ze uda mi sie przekonac Go do wizyty u lekarza. A jak nie, to ze sama skoncze jakies studia psychologiczne i urzadze Mu spotkanie ;) Mam mnostwo sily zeby walczyc o Niego, ale czy to do czegos prowadzi? Czy jestem w stanie tak na prawde pomoc wchodzac do Jego zycia teraz, kiedy jest w stadium tzw umiarkowanym wychodzac z wolna z ciezkiego? Czy On moze byc niebezpieczny dla Dzidzi?

Pomozcie, wskazcie droge. Co mam zrobic? Jak pomoc? i czy pomoc? Da sie?


Ja
napisał/a: Bojownik89 2008-01-04 05:24
Hmm.. Wiesz co jest przyczyną stanu w jakim się znajduje ? Może właśnie był bardzo długo samotny i dlatego jest z nim nie ciekawie. A może przyczyną jest jakaś choroba (nie mówie o chorobach związanych z psychiką) której nie może wyleczyć a przeszkadza mu w normalnym funkcjonowaniu.

Generalnie moim zdaniem powinnaś wyczuć jak na niego działasz... Czy się cieszy na Twój widok ? Chętnie rozmawia ? Uważam że jeżeli on coś do Ciebie czuje to Ty możesz być najlepszym "lekarstwem" na jego problemy i myślę że na Twoją wyraźną prośbę czy sugestię zgodzi się, i sam nabierze chęci na jak najszybsze rozwikłanie swoich problemów i stanu (pójdzie między innymi do lekarza)

Moim zdaniem oczywiście warto zawalczyć ! Ale z umiarem. tzn. jeżeli poczujesz że on w ogóle nie jest Tobą zainteresowany (nie chodzi o to czy się wstydzi czy jest nieśmiały), ale jak zauważysz że ewidentnie go nie interesujesz, i on sam nie będzie próbował podjąć żadnych kroków by doprowadzić się do normalności to odpuść wtedy !

To czy dla Twojej Dzidzi może być nie bezpieczny, moim zdaniem powinnaś sama wywnioskować...

Pozdrawiam i życzę by Ci się udało :)
napisał/a: szary78 2008-01-04 08:48
Cześć,
Pisze do Ciebie mezczyzna chorujacy od wielu lat na depresje i powiem Ci ze przedewszystkim musicie odbyc szczera rozmowe czy On sie czuje na silach wziasc za Was odpowiedzialnosc,jakie ma konkretnie objawy,kiedy one wracają,czy sa a jesli tak to jakie przyczyny nawrotu.
Ale przedewszystkim rozmowa+lekarz! Musi miec lekarza prowadzacego do ktorego bedzie mogl sie zwrocic,wazna jest tez bardzo farmakologia oprocz psychologi,jak czuje ze wpada w dol to zaczyna brac leki i jest duzo lepiej i w ogole biorac regularnie uniknie tych koszmarnych stanow. Niech sie nie łodzi ze juz nie raz było zle a pózniej się samo poprawia-ta choroba musi byc profesjonalnie zwalczana,przerabialem to a Twoje szczere uczucie to moze być 80% sukcesu ale musi być to poparte farmakologią!
Nie sadze zeby mógł byc niebezpieczny,w cięzkich stanach może być poprostu obojętny uczuciowo,"zamknięty" jak w szklanym kloszu.
Mam nadzieje że Ci nie namieszałem,podkreślam że to wszystko co pisze jest oparte na podstawie własnych doświadczeń,dlatego potrzeby jest obiektywny "obserwator" czyli lekarz a tak już mówiłem Twoje oddanie to może być podstawa sukcesu!! Życze powodzenia! pozdrawiam
napisał/a: szary78 2008-01-04 08:48
Cześć,
Pisze do Ciebie mezczyzna chorujacy od wielu lat na depresje i powiem Ci ze przedewszystkim musicie odbyc szczera rozmowe czy On sie czuje na silach wziasc za Was odpowiedzialnosc,jakie ma konkretnie objawy,kiedy one wracają,czy sa a jesli tak to jakie przyczyny nawrotu.
Ale przedewszystkim rozmowa+lekarz! Musi miec lekarza prowadzacego do ktorego bedzie mogl sie zwrocic,wazna jest tez bardzo farmakologia oprocz psychologi,jak czuje ze wpada w dol to zaczyna brac leki i jest duzo lepiej i w ogole biorac regularnie uniknie tych koszmarnych stanow. Niech sie nie łodzi ze juz nie raz było zle a pózniej się samo poprawia-ta choroba musi byc profesjonalnie zwalczana,przerabialem to a Twoje szczere uczucie to moze być 80% sukcesu ale musi być to poparte farmakologią!
Nie sadze zeby mógł byc niebezpieczny,w cięzkich stanach może być poprostu obojętny uczuciowo,"zamknięty" jak w szklanym kloszu.
Mam nadzieje że Ci nie namieszałem,podkreślam że to wszystko co pisze jest oparte na podstawie własnych doświadczeń,dlatego potrzeby jest obiektywny "obserwator" czyli lekarz a tak już mówiłem Twoje oddanie to może być podstawa sukcesu!! Życze powodzenia! pozdrawiam
napisał/a: ja? 2008-01-04 19:15
Dziekuje za wszystkie odpowiedzi, na prawde sa one pomocne. Ja nie mam zadnego doswiadczenia w tych kwestiach, nie wiem nawet jakie potencjalne problemy wziac pod uwage.
Nie wiem tez tak na prawde czy moge tu mowic o podjeciu decyzji, bo jak na dzien dzisiejszy to PRAGNE z tym czlowiekiem spedzic reszte mojego zycia, i jestem o tym przekonana, i nad tym PRAGNIENIEM nie mam panowania.
Gubie sie jednak w interpretacji Jego zachowan. Mowi mi, ze jestem dla Niego taka wazna, ze mnie 'lubi', a potem wyjezdza na konferencje i nie odzywa sie przez tydzen, albo wysyla jakiegos maila ogolnie o pogodzie. Potem mi pisze, ze teskni, i tyle. A ja tu umieram z tesknoty!!!
Czasami mam wrazenie, ze Mu nie zalezy, ale nie wiem czy Mu na prawde nie zalezy, czy na prawde nie ma sily. Umawiamy sie na wieczor, a On w ostatniej chwili pisze na Skype, ze musi isc spac, i tyle. I ze przeprasza. Albo nie chce sie spotykac, zeby mnie nie pakowac w to 'g....', ale w tym samym czasie wychodzi z kolegami na piwo.
Wlasnie, jak to jest z tym piwem? To jakos pomaga?
Co do lekarza, to nie da sie z Nim o tym rozmawiac. Nie ma takiej opcji, kropka. Mowi, ze nie jest Amerykanem, nie jest swirem, nie potrzebuje psychiatry. 'To reszta swiata potrzebuje psychiatry'. Jak mam Go przekonac?
I ostatnia kwestia: czy to wspolne bycie naprawde moze pomoc? jak Go poznalam, to mi sie wydawalo, ze On po prostu potrzebuje zeby GO ktos oswoil, przytulil, zeby Mu pokazal jaki jest wazny. Tymczasem widze, ze nie przynosi to zbytnio efektow. On mowi, ze dziekuje ze jestem, ze juz wiele i tak robie, ale ja na prawde nie widze praktycznie zadnej zmiany w Jego zachowaniu (hmmm... nie wiem jak bylo wczesniej). Czy w tych okolicznosciach moge liczyc na 'Cud Milosci'?
Przepraszam, ze Was tak zasypuje wszystkimi watkami na raz, ale ja na prawde nie wiem co robic, jak pomoc, jak byc.
DZiekuje za wszystkie odpowiedzi,

Ja?
napisał/a: szary78 2008-01-04 21:10
Witaj ponownie!
Powiem Ci że się różne są objawy depresji a przedewszystkim różne charaktery ludzkie więc ten sam zdiagnozowany przypadek można zupełnie inaczej przeżywać więc myśle że powinnaś jeszcze jak najwięcej zebrać Jego zachowań i objawów i wybrać się sama do lekarza na konsultację. Bo Ja będę pisał swoje doświadczenia i jeszcze bardziej Ci namieszam,może nawet wprowadze Cie niezamierzenie w błąd bo to Ty go widzisz i słyszysz,lekarz zada Ci konkretne pytania a Ty na nie odpowiesz i może do czegoś kostruktywnego dojdziecie. Zastanawia mnie najbardziej stwierdzenie ze "'To reszta swiata potrzebuje psychiatry" to jak On siebie postrzega-że tak ma być,że to normalne że czasami ląduje w łóżku i wpatruje się w sufit,dlaczego reszta świata potrzebuje psychiatry? to są myśle pytania do niego a odpowiedzi do fachowca.
Hej.
napisał/a: ja? 2008-01-04 21:28
Dobry pomysl z tym wybraniem sie osobiscie do psychiatry, nie pomyslalam o tym. Dziekuje bardzo, zrobie to jak najszybciej sie da.
"Reszta swiata potrzebuje psychiatry', bo moj Klapouchy jest jeszcze z tych, co wierza w idealy, i jak do tej pory to juz troche za czesto dostawal za ta wiare po uszach. To chodzi o takie proste sprawy (porzucanie studiow by zaczynac wszystko na nowo w innym miescie, gdzie pracuje ukochana osoba; pozyczanie duzych sum pienieznych osobom prawie obcym w wierze ze przeciez czemu mieliby nie oddac; utrzymywanie kontaktow z czlonkami rodziny ktorzy za glowny cel maja wysysac co sie da), ale jednoczesnie podstatowe.
Ja nie potrafie ocenic jednak czy On ma te wszystkie problemy przez wydarzenia ktore Mu sie napatoczyly, czy wlasnie te wydarzenia On tak strasznie przezyl bo taki juz jest z natury. Nie potrafie tego wyczuc (np czy najwazniejsza w Jego zyciu osoba rzucila Go bo nie mogla zniesc dluzej Jego nastrojow, czy tez On ma takie nastroje bo ta najwazniejsza osoba Go rzucila). M latwym typem nie jest, niezbyt 'wylewnym'. Da sie jakos to wyczuc?
O rany, chyba musze wyjsc pobiegac czy co, bo mi sie te emocje juz w glowie nie mieszcza
Dziekuje,

Pa
napisał/a: szary78 2008-01-05 23:05
Hej,
wiesz chyba nie ma unwersalych sposbów jak wyczuć pewne sprawy,jak kogoś podejść żeby dowiedzieć się coś ważnego bo wszyscy jesteśmy tak bardzo inni więc musisz działać po swojemu a On napewno ma do Ciebie słabość,pewnie dużą słabość:)więc myśle że sobie poradzisz i coż,chyba tyle-banał ale wykonanie trudniejsze Pozdrawiam