Wrzodziejące zapalenie jelita grubego- moja krótka historia.

napisał/a: Amadeusz10 2014-11-19 13:02
Tak, rzeczywiście te dwa oleje nie powodują nasilenia objawów, bo brat je smażone na oleju rzepakowym. Olej lniany często również kupuje i korzysta od kilku lat, czyli od momentu jak znalazłem tę stronkę o nim - http://budwig.vegie.pl/ . Robi wrażenie, ale nie należy też popadać w zbytni zachwyt. No i należy kupować oczywiście olej lniany leczniczy z apteki, lub z tłoczarni. Jego termin ważności wynosi miesiąc, maksymalnie chyba dwa.
Wrócę jednak do oleju rokitnikowego. Uważam po reakcji na jego właściwości u brata, że jest to wręcz cudowny lek na wzj. Problem jest jednak z jego mieszaniem z innymi olejami. Najczęściej ze słonecznikowym. Znalazłem jednak w internecie informacje, że niemal wszyscy mieszają go z innymi olejami. Wynika to z pewnej prawidłowości. Witamina A jest rozpuszczalna jedynie w tłuszczach. Dlatego właśnie ta witamina jest sprzedawana w połączeniu z jakimś tłuszczem - witaminą E (czyli A+E). Rozmawiałem z bratem na temat szkodliwości tego oleju słonecznikowego który jest dodawany. Brat wpadł na pomysł, że przyczyną jego szkodliwości mogło być to, że spożywał go na czczo, chyba 20 min. przed jedzeniem. Wtedy właśnie najlepiej leczniczo na jelita działa olej rokitnikowy. Postanowił więc jeszcze raz spróbować zastosować u siebie leczenie tym zanieczyszczonym olejem, ale nie na czczo, lecz w trakcie posiłku. Zobaczymy czy coś pomoże.
Mi to przyszło do głowy, że skoro to tak dobrze działają karotenoidy, to może wart się pokusić o gotowe tabletki, kapsułki z większym ich stężeniem. Widziałem takie kapsułki w Allegro z zawartością 7mg w jednej beta-karotenu za niewielkie pieniądze. Są nawet takie po 15mg, ale nie są opłacalne. Powstał jednak pewien problem. Zawierają w sobie masę zanieczyszczeń, oraz również często (może zawsze?) jakiś olej.
Brat z kolei twierdzi, że raczej mogą te leki nie pomóc, bo to właśnie forma oleju na czyste (na czczo) jelita ma takie cudowne właściwości. Pozostała więc jeszcze jedna możliwość. Aby być na 100% pewnym, że olej rokitnikowy jest czysty, należy kupić same owoce rokitnika, które są nawet w tej chwili do kupienia, chociaż już prawie zima. Należy je poddać sokowirówce. Zebrać sok i na drugi dzień na wierzchu wypłynie olej. Jest go niewiele, bo 8-12%, ale za to jest 100% czysty. Zważywszy na to, że sok zawierać może około 50% zawartości owoców (druga połowa to sucha masa), to w soku będzie więc około 20% czyściuśkiego oleju rokitnikowego.
Sok również jest bogaty w karotenoidy. Sucha masa może być także wykorzystana leczniczo. Należy ją zalać ciepłą wodą, lub neutralnym rzadkim olejem (bo oleje rozpuszczają się w olejach) i po odczyszczeniu, przecedzeniu można wypić. To chyba najlepsze rozwiązanie.
napisał/a: Amadeusz10 2014-11-28 10:00
Kupiłem dla brata owoce rokitnika i zauważyłem też, że wielu go kupiło w Allegro. Było raz wystawione 35 kg. i poszło wszystko. Trzy dni później widziałem następne 50 lub 55 kg. i następnego dnia już zostało wykupione. Popyt jest ogromny, tylko tak sobie myślę, że ludzie mogą szybko się nim rozczarować. Pierwsze przymrozki kilkustopniowe były już może nawet ponad miesiąc temu i owoce przez ten czas wisiały na drzewie i fermentowały, bo potem było długo ciepło. Te wystawiane na aukcjach były ścinane razem z gałązkami. Właściwie to nawet nie wiem czy warto je używać tak mocno sfermentowały. Żeby nie zatruć się nimi. Wpadliśmy z bratem na pomysł, aby je przegotować, dodać cukru sporo i odcedzić. Podczas gotowania bakterie fermentacyjne wyginęły i już za bardzo on nie przeszkadza. Oleju w tym nie zauważyliśmy. Tylko oddzielił się jakby sok od syropu. W słoiku wyraźnie się dzieli na dwie części. Jednakże jest niemiłosiernie kwaśny. Brat mówi, że jeszcze za wcześnie aby coś o jego działaniu powiedzieć. Zażywa go nie przed jedzeniem, bo się boi, lecz podczas jedzenia. Pewne działanie już odczuł. Tak właśnie działa olej rokitnikowy. Polega to na tym, że w czasie jego zażywania, nie szkodzą nam już potrawy, które wcześniej były nie do przyjęcia.
Problem jest tylko w tym, jak dużo witaminy A ginie podczas gotowania?
napisał/a: Amadeusz10 2014-11-28 10:01
Chciałbym poruszyć jeszcze jeden sposób leczenia wzj. Pisałem na innym forum, ale brak zainteresowania. Może więc tutaj coś się ruszy.
Ostatnio odkryto nowy lek, choć znany od dawna i coraz głośniej opisywany, jednakże nie każdy zdecyduje się go zastosować, choć są już dowody na to, że wyleczył wielu z wrzodziejącego zapalenia jelit. Również Adolf Hitler był podobno nim leczony.
Na temat przyczyn wzj. słyszałem wiele teorii. Jednakże jedna wydaje się być wiarygodna. Mam więc pytanie. Czy jest ktoś chory na wzj, kto nie przyjmował nigdy w życiu antybiotyków? Podobno, to właśnie one są główną przyczyną wzj.
W naszych jelitach żyją setki gatunków przeróżnych mikroorganizmów. Żyją one we względnej równowadze. Jedne nie pozwalają innym na nadmierny rozrost. A są tam bakterie, wirusy, riketsje, grzyby, pasożyty, itd.
Jak zażyjemy antybiotyki, ta równowaga zostaje zachwiana bezpowrotnie. Giną w naszych jelitach bezpowrotnie jakieś gatunki bakterii. Antybiotyk, jak nazwa wskazuje, zabija życie. Zabija nie tylko organizmy szkodliwe, ale również pożyteczne. Istnieje więc teoria, że to jest przyczyną wzj.
Możliwe, że wytwarzają one jakąś powłokę ochronną dla jelit, minimalnie podobnie jak podczas kuracji biologicznej, dlatego że te bakterie przez tysiące lat tam żyły i teraz to już pełna symbioza. Nie można też wykluczyć tego, że jak i w środowisku przyrodniczym, jak ginie jakiś gatunek, to powstaje wtedy nisza. Znaczy się miejsce, które zajmuje inny nowy gatunek. Często szkodliwy.
Dlaczego nie pomagają leki? Bo nie mogą. Leczenie biologiczne, to wprowadzenie do organizmu obcych organizmów. To tak samo jak probiotyki. Te kupowane w aptekach nigdy nie będą takimi samymi, jak te w organizmie. Po antybiotykoterapii wyginą, a te sztuczne probiotyki ich nie zastąpią. Po za tym mogą one w naszych organizmach
żyć zaledwie kilka dni. Pozostaje więc pytanie, czy da się przywrócić naturalną florę organizmu sprzed antybiotykoterapii? Tak i to w bardzo prosty sposób. Trzeba przeprowadzić przeszczep kału od zdrowej osoby. Początkowo przeprowadzano próby doodbytniczo. Jednakże, choć to wielu może się okazać ohydne, lepsze efekty są doustne w kapsułkach.
Niżej podam linki do stron o leczeniu kałem. Jednak dodam tylko informacje, że istnieją od dawna metody leczenia choćby moczem (urynoterapia).
Dlaczego wydzieliny ciała mogą leczyć? To czasami swego rodzaju szczepionka. W tych wydzielinach występują czasami bardzo niekorzystne warunki dla organizmów dostających się z zewnątrz do naszego ciała. Nie niszczące ich całkowicie, lecz nie pozwalające im się rozwijać. To takie laboratoria organizmu. Jeżeli nasz organizm nie potrafi ich zwalczyć, a do puki nie złamie ich kodu, nie zrobi tego. W takim wypadku kieruje je choćby do nosa lub zatok. Wiadomo np., że wielu ludzi ma u siebie w nosie zabójczą bakterię - gronkowca złocistego, na którego nie działają niemal żadne antybiotyki. Mimo to nic się nie dzieje. Podrażnienie, lub rana w nosie może czasem spowodować katastrofę. Jednakże organizm ją tam umieścił w celach poznania kodu intruza.
Środowisko jest tam wilgotne, choć niekorzystne. Ulegają one tam rozkładowi, a nasz organizm w postaci szczepionki (zjadanie kozy), znajduje sposób na zniszczenie intruza.
Wiem, wszystko wygląda ohydnie, ale podobni niesamowicie skutkuje. Pierwotni ludzie jadali kozy. http://www.wykop.pl/link/282321/jedz-smary-z-nosa-bedziesz-zdrowszy/ .
Tu jest o urynoterapii - http://tylkozdrowie.blox.pl/2014/05/Urynoterapia-czyli-zbawienne-dzialanie-mocz u.html .
Podobnie jest z całowaniem. To również szczepionka - http://kobieta.interia.pl/uczucia/news-szczepienie-przez-calowanie,nId,409065 .
Jednakże dla osób z wzj polecam następujące strony o leczeniu kałem. Jeden australijski lekarz napisał tu, że leczenie kałem okazało się skuteczne w około 90% przypadków (68% pacjętów chorych na wzj, a w 24% złagodziło objawy).To rewolucja w leczeniu wzj. Wynik imponujący: http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105407,14625382,Wylecz_sie_kalem__to_nie_zart_. html , http://www.itvl.pl/news/przeszczep-kupy-ratuje-zycie .
To daje do myślenia. W związku z tym mam pytanie. Czy ktoś już to stosował na wzj.?
napisał/a: Scüty 2014-12-01 18:12
Dobry post Amedeusz tylko ciekawe ile w tym prawdy. Ja po odstawieniu leków przeszedłem na suplementy a teraz to już w ogóle bez niczego jade i jak na razie wszystko jest dobrze
napisał/a: Amadeusz10 2014-12-02 17:36
Dzięki Scüty. Po prostu mam swoje przemyślenia, ale wiadomo, pewności nigdy nie ma. Linki które podałem dużo wnoszą i szukam tego potwierdzenia. Dużo przeczytałem stron internetowych i w zasadzie nie znalazłem pewnej informacji co do możliwości całkowitego wyleczenia z wrzodziejącego zapalenia jelita grubego.
Przeszczep kału daje nadzieję, chociaż to kontrowersyjna metoda. Gdzieś wyczytałem, że kał do przeszczepu jest pobierany od dzieci (zdrowych). Które odziedziczyły po rodzicach zdrowe mikroorganizmy, a nie nabawiły się jeszcze obcych bakterii, czy nawet pasożytów.
Jeżeli pomagają tobie suplementy, to trzeba się ich trzymać. Ważne, aby w miarę bezboleśnie przez to przechodzić. Może kiedyś znajdą jakiś skuteczny lek na to.
Tutaj jeszcze strony o działaniu antybiotyków na jelita i skutkach:
- http://gastrologia.mp.pl/choroby/jelitogrube/show.html?id=80812 , http://www.zywnoscdlazdrowia.pl/03/index9.html , http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/uklad-pokarmowy/rzekomobloniaste-zapalenie-jelit-przyczyny-objawy-i-leczenie_34474.html .
napisał/a: Zdrowe jelitko 2014-12-06 11:24
Amadeusz10, proponujesz dość drastyczny sposób leczenia WZJG, ale jest w tym jakiś sens.
Nie chodzi mi o samo przyjmowanie konkretnego środka tylko sam fakt że szukasz innej metody niż faszerowanie się chemią.
Wiesz jak by zareagował każdy lekarz gastroenterolog na Twoją propozycję leczenia się g...... ?????
Prawdopodobnie wykopał by Cię ze swojego gabinetu i dał skierowanie do psychiatry
Problem współczesnej medycyny polega na tym że opiera się na ludziach skorumpowanych przez firmy farmaceutyczne.
Obecnie lekarz nie leczy pacjenta tylko sprzedaje temu choremu, leki firm które mu lepiej zapłacą.
Czy to nie jest hipokryzja ??? No tak, ale przecież przysięga lekarska opiera się właśnie na tym gościu czy kimś o podobnym nazwisku. Faktem jest że każda nawet najdziwniejsza metoda wiodąca do wyleczenia, jest lepsza niż chemia, dla czego.???
By uruchomić instynkt samoobronny organizmu, trzeba przez pewien czas szukać leku odpowiedniego dla naszej choroby.
Warunek to samozaparcie, nie można po tygodniu wrócić do sterydów z przekonaniem że tylko one pozwalają nam żyć.
Co najdziwniejsze, to sterydy w moim przypadku były środkiem który uruchomił mój mechanizm samoobronny.
Sterydy przyjmowane ciągle, zabiją nas i nie podlega to dyskusji. Jednak na krótką metę mają wspaniałe oddziaływanie na nasz mózg a to jest właśnie jedyny sposób by zacząć się leczyć. Zacząć się leczyć, czyli MYŚLEĆ. To mózg decyduje o tym,
jak szybko się wyleczymy, bo to odpowiednio zasilony mózg pokieruje nas co mamy jeść, czego unikać a co nas tak naprawdę zabija. Podejrzewam że 99% osób chorych na VZJG nie wyzdrowieje nigdy, uzależnieni od leczenia które nie pozwala im myśleć.
Przeświadczenie wytwarzane przez lekarzy iż najlepsze co im może się przydarzyć to "REMISJA" jest dołujące jak
pobyt w celi śmierci z odraczanym codziennie wyrokiem. Obiad w południe to jak dawka leków przedłużająca żywot
skazanego o następną dobę. BRRRR
Nie mogę się odnieść do samych mechanizmów przebiegających w jelitach bo nie mam odpowiedniej wiedzy by na ten temat się wypowiadać. Uważam że bakterie których mamy ponoć w organiźmie dwa kilogramy, mogą stanowić zarówno barierę ochronną dla czynników patogennych, równie dobrze mogą nam szkodzić z prostej przyczyny że są to różne baktrie. Jeśli występuje między nimi symbioza i odpowiednia równowaga, jesteśmy okazem zdrowia. Jeśli na skutek wprowadzania do organizmu szkodliwych substancji zakłucimy tą równowagę zabijając te lepsze bakterie, mamy choróbska od A do Z.
Wydzieliny organizmu nie koniecznie są moim zdaniem lekarstwami w czystej postaci. Nasz organizm pozbywa się tego
co jest mu niepotrzebne i co mu szkodzi. To że pojawiają się trendy picia własnej uryny jako leku, jest sposobem poszukiwania nowej drogi, ale może to być droga w złym kierunku. Uważam że dopiero gdy oddzielimy substancje szkodliwe z wydzielin,
mozna je ponownie wprowadzić do organizmu, ale tu znowu wpadamy w objęcia współczesnej medycyny która wyprodukuje suplement diety z zawartością składnika leczniczego 0,000001 mg w cenie 15,00 zł za opakowanie.
Zapewne wszystko zależy od tego czym się odżywiamy, czyli jaką pożywkę otrzymują nasze bakterie. Jeśli potrafimy odróżnić,
a raczej nasz mózg kierując się naszym dobrem, zaleci nam zjedzenie konkretnego produktu, wszystko jest OK.
Jeśli wyłączymy myślenie kierując się wzrokiem, reklamami, ceną, i podobnymi bzdurami, zapewnimy swojemu lekarzowi
dwa miesiące sielanki na ciepłej wysepce z ponętnymi tubylcami, (co może mu zaszkodzić
Mając świadomość że wyleczyłem się tylko dzięki takiemu właśnie podejściu do CU, zachęcam wszystkich do szukania własnych sposobów a nie opieraniu się na gotowcach typu "garść pigułek i jest OK"
Pozdrawiam
Zdrowe Jelitko
napisał/a: Amadeusz10 2014-12-08 09:08
Masz rację. Ale ostatnio zaczęła mnie wciągać inna dziedzina. Niektórzy uważają, że leczenie chorób ciała, to pomyłka. To leczenie skutków a nie przyczyny. Podobno choroba zaczyna się w gdzie indziej. Bioenergoterapeuci usiłują więc leczyć duszę. Przynosi to pewne efekty, ale to również leczenie skutków. Zainteresował mnie Siergiej Łazariew. Początkowo leczył jako bioenrgoterapeuta. Jednak póżniej doszedł do wniosku właśnie, że nie tędy droga. Wystarczyło, że spojrzał na człowieka i wiedział co jest przyczyną jego choroby. Kto zawinił. Czy on sam, czy jego przodkowie.
Są ludzie którzy jak tylko spojrzą na człowieka, to widzą jego duszę jak na dłoni. Jego przeszłość i przyszłość. Potrafią to na przykład cyganki. Wróżą z imienia. Oczywiście wszelkie wróżby źle nam się kojarzą.
Według Łazariewa przyczyną chorób jest niewłaściwy sposób myślenia. Nasze myśli to energia. Jak strzały wbijają się w duszę. Choroba ciała według niego jest konieczna, aby ochronić duszę przed szkodą.
To jest tak trochę jak z lisem, który włoży łapę w potrzask. Po czym odgryza ją sobie aby nie zginąć. Zacząłem ostatnio czytać pierwszy tom Siergieja Łazariewa ,,Diagnostyka karmy'' i jestem pod ogromnym wrażeniem. Nie tylko w Rosji, ale również w Polsce robi ona niesamowite wrażenie. Polecam obejrzeć filmik na YouTube - https://www.youtube.com/watch?v=abzoAe6Zz84 . Prawdopodobnie w przyszłości nikt nie będzie używał leków, ale będzie korzystał z pomocy jakichś terapeutów, aby zmienić sposób myślenia.
Według Łazariewa na nasze zdrowie ma ogromny wpływ każda, szczególnie bliska nam osoba. Ojciec, dziadek, syn, wujek. Niewłaściwe myślenie bliskiej osoby zsyłać może na nas choroby. Również my na nich, bo istnieje silna więź w rodzinie i nie tyko tam. Ludzie tak jak komórki naszego organizmu, to system naczyń połączonych.
napisał/a: Zdrowe jelitko 2014-12-11 17:44
Amadeusz10 napisal(a):Masz rację. Ale ostatnio zaczęła mnie wciągać inna dziedzina. Niektórzy uważają, że leczenie chorób ciała, to pomyłka. To leczenie skutków a nie przyczyny. Podobno choroba zaczyna się w gdzie indziej. Bioenergoterapeuci usiłują więc leczyć duszę. Przynosi to pewne efekty, ale to również leczenie skutków. Zainteresował mnie Siergiej Łazariew. Początkowo leczył jako bioenrgoterapeuta. Jednak póżniej doszedł do wniosku właśnie, że nie tędy droga. Wystarczyło, że spojrzał na człowieka i wiedział co jest przyczyną jego choroby. Kto zawinił. Czy on sam, czy jego przodkowie.
Są ludzie którzy jak tylko spojrzą na człowieka, to widzą jego duszę jak na dłoni. Jego przeszłość i przyszłość. Potrafią to na przykład cyganki. Wróżą z imienia. Oczywiście wszelkie wróżby źle nam się kojarzą.
Według Łazariewa przyczyną chorób jest niewłaściwy sposób myślenia. Nasze myśli to energia. Jak strzały wbijają się w duszę. Choroba ciała według niego jest konieczna, aby ochronić duszę przed szkodą.
To jest tak trochę jak z lisem, który włoży łapę w potrzask. Po czym odgryza ją sobie aby nie zginąć. Zacząłem ostatnio czytać pierwszy tom Siergieja Łazariewa ,,Diagnostyka karmy'' i jestem pod ogromnym wrażeniem. Nie tylko w Rosji, ale również w Polsce robi ona niesamowite wrażenie. Polecam obejrzeć filmik na YouTube - https://www.youtube.com/watch?v=abzoAe6Zz84 . Prawdopodobnie w przyszłości nikt nie będzie używał leków, ale będzie korzystał z pomocy jakichś terapeutów, aby zmienić sposób myślenia.
Według Łazariewa na nasze zdrowie ma ogromny wpływ każda, szczególnie bliska nam osoba. Ojciec, dziadek, syn, wujek. Niewłaściwe myślenie bliskiej osoby zsyłać może na nas choroby. Również my na nich, bo istnieje silna więź w rodzinie i nie tyko tam. Ludzie tak jak komórki naszego organizmu, to system naczyń połączonych.


"Amadeusz10" idziesz dobrą drogą, może popełniasz drobne błędy ale ważne że szukasz.
Leczysz się zdobywając wiedzę, powiem więcej, Twój mózg każe Ci szukać sposobu by rozwiązać problem ze zdrowiem.
Idealnie trafiłeś iż na nasze zdrowie mają wpływ nasi przodkowie, ich geny przekazują nam choroby o których nam się nie śniło.
Przekazują nam też inne cechy, jak: długowieczność, inteligencję, muskulaturę, nałogi i wiele innych cech które są albo naszym dobrodziejstwem albo ciężarem. W 100% prawdą jest również że należy leczyć przyczynę a nie skutek choroby. Chińczycy wiedzą to od 5 tysięcy lat, tylko nie współczesna medycyna. Dla czego, bo współczesna medycyna to hipokryzja i żerowanie na osobach chorych i umierających. Nie uczą się na studiach jak zapobiegać chorobom i jak uświadomić pacjentowi o jego zagrożeniach zdrowia, tylko liczą na tysiące złotych zarobione na kolejnym kliencie. Mam nadzieję że przydadzą się im te pieniądze by odpłacić się HARONOWI, przewoźnikowi na Styksie, ludzkich dusz ze świata żywych do świata umarłych. Podobnie jak kurs na pawo jazdy nie uczy nas jak przeżyć na drodze, tylko jak zdać egzamin, tak wizyta u lekarza nic nie wniesie do naszego zdrowia tylko dowiemy się paru reklam, typu "to Pana wyleczy". Ostrzegam Cię przed wiarą we wróżby i inne podobne bzdury. Ten sposób myślenia to cecha ludzi bez własnej woli, uzależnienie psychiczne może tylko zaszkodzić. Bioenergoterapeuci, kto to jest ????? 99,99% to oszuści którzy pobierają opłaty za seanse które mają imitować placebo w farmakologii.
Jak to sprawdzić ??? Znajdź jednego i niech Cię leczy rok używając swojej nadprzyrodzonej energii za 0, 00 zł za usługę, niech zdiagnozuje Twoje problemy i je wyleczy, oczywiście za free.
Jeśli znajdziesz JEDNEGO który Ci właśnie w ten sposób pomorze, to on będzie właśnie tym 0,01 procentem uczciwych.
Zdrowego jelitka życzę.
napisał/a: Zdrowe jelitko 2014-12-11 21:31
Qrcze "Amadeusz10" mój wpis jest bardziej skierowany do Twojego brata, bo Ty jako teoretyk WZJG pewnych rzeczy nigdy nie zrozumiesz. Choroba jest to określony stan ciała i "ducha". Świadomość bycia chorym, znacznie zmienie pryzmat myślenia.
Zdrowego jelitka bratu życzę.
napisał/a: Amadeusz10 2014-12-11 21:54
Dzięki. Ja też życzę zdrówka tobie i mojemu bratu. I dalej będę szukał informacji. Może coś kiedyś się ruszy z miejsca w tym temacie.
napisał/a: cebann 2014-12-13 12:10
Witam mam na imię Sebastian i jakieś 3 tygodnie temu wykryto u mnie ciężkie WZJG ... Mam 21 lat i już sam nie poznaję siebie .. Nie mam siły na nic po kolonoskopii myślałem że coś się zmieni lecz dalej jest to samo .. toaleta co chwilę .. Lekarze informowali mnie że niby tak ma być do 3 miesięcy . Do czasu wykrycia choroby uwielbiałem grać w piłkę lecz teraz nie mam nawet siły wyjść na spacer bo wiem że i tak nie potrwa on długo . Wcześniej normalnie spotykałem się ze znajomymi lecz teraz wszystko idzie w odwrotnym kierunku . Czy ktoś ma może jakieś rady jak sobie z tym radzić itp ? I jeszcze jedno czy kiedyś te biegunki zamienią się w normalny stolec ? Bo już dobija mnie to na samą myśl że tak może zostać .
napisał/a: Amadeusz10 2014-12-13 17:33
cebann. Skoro masz ciężką postać wzjg, to od razu powinieneś zastosować dietę. To podstawa. W internecie znajdziesz masę informacji na ten temat. Lekarze często nie doceniają diety myśląc, że same leki załatwią wszystko. Niestety nie zawsze. Mogę tobie poradzić, jak do tego podszedł mój brat. Podstawa. Załóż sobie zeszyt i notuj sobie wszystko. Jaki potrawy tobie szkodzą, a jakie nie. Pokarm u osób z wzjg powinien być podobny, ale niestety nie zawsze taki jest. Bywa tak, że jednemu jedne pokarmy szkodzą, a innemu nie. Sam musisz sprawdzić. Możesz jeść dużo marchwi. Marchew na pewno nie zaszkodzi. Dużo warzyw. Ryż. Nie wolno spożywać alkoholu, z czy wielu ma problemy. Ale tak jak mówię. Sam musisz to sprawdzić. Nieodpowiedni pokarm u mojego brata nasilał biegunkę z krwią. Dodatkowo dołączyło mu się śródmiąższowe zapalenie pęcherza, a więc w ciągu nocy musiał wstawać ze 20 razy. Jak nie z biegunką, to z moczem. Jadnak zanim doszedł, że ta zapalenie śródmiąższowe pęcherza przeszedł długotrwałą wyniszczającą antybiotykoterapię, ale to inna historia. Dodam tylko, że wielu antybiotyków nie mógł używać - nietolerancja. Tak samo z lekami na wzjg. Już zacząłem mu szukać leków w plastrach, które nakleja się na skórę, bo jelita u niego nie tolerowały niektórych, a wybór jest niestety niewielki. Chociaż jest wiele nazw leków, to opierają się one chyba na dwóch związkach chemicznych. Sulfasalazyna (salazopiryn, sulfasalazin) i mesalazyna (Claversal, Colitan, Dipentum, Jucolon, Mesalazyna, Osalazyna, Pentasa Salofalk). No i jeszcze sterydy, ale lepiej ich unikać, jeśli to możliwe.
Jeżeli u ciebie leki nie pomagają to postaraj się poprosić lekarza o inne. Inna forma może być lepiej tolerowana. Maże też masz jakąś nietolerancję na podany lek. Ostra postać wzjg sprawia, że jelita, to jedna wielka rana. Trzeba więc ją leczyć ostrożnie. Uważać na potrawy ostre i pikantne. Owoce pestkowe są nietolerowane u mojego brata. Tak samo otręby, a więc pieczywo razowe. Szorują po jelitach. Dobrze jest pokarmy rozdrabniać, jak najbardziej. Ma być papka. Może gotować na parze warzywa. Aby zachować cenne witaminy, to na surowo w sokowirówce, ale gorzej tolerowane. Gluten nie jest za dobry. Właściwie szkodzi wszystkim. Podobno uszkadza kosmki jelitowe. Ich wierzchnie części, tylko u ludzi zdrowych tego się nie odczuwa.
Ja mogę jeszcze doradzić olej rokitnikowy, ale czysty z apteki (100%) i po łyżeczce na pół godziny przed posiłkiem. Jak szkodzi to trzeba w czasie posiłku, bo wtedy jest chyba rozcieńczony innym olejem (np. słonecznikowym lub sojowym). Trzeba próbować.