wasza analiza mojej osobowości - opis snu + parę słów

napisał/a: deepcry 2009-01-07 12:59
Otóż poprzedni opis mojego snu był pisany pod wpływem, jeszcze nie wygasłych emocji, zaraz po przebudzeniu. Dlatego jest nieschludny, mało czytelny i nie przedstawia zbyt dobrze moich odczuć. Dlatego postanowiłem zrobić nowy.

Otóż, pewnej nocy, zaraz przed spotkaniem z psychologiem, miałem bardzo dziwny, długi sen. Zaraz po przebudzeniu odczuwałem silny niepokój. Szum w głowie nasilił się bardzo, objawy nerwicy również. Ciężko mi się oddychało, byłem bliski zobaczenia halucynacji. Bałem się, że dzieli mnie tylko krok od choroby psychicznej.

Nie jestem do końca pewien, czy ten sen mam traktować jako senny kontakt z nieświadomością. Mówi się, że sen to zlepek informacji, natłoczonych w głowie. Czyli jednak może warto się nad moim snem zastanowić, ponieważ w jakimś stopniu odwzorowuje to co mam w głowie.

…sen był realistyczny, dziwny, jeszcze takiego nie miałem.

Zdarzenie miało miejsce w ciemnawym, opuszczonym domu, gdzie dominował klimat starego, ciemnoszarego drewna. W olbrzymim salonie, jakby takiej hali, o wysokim suficie. Z jakiegoś powodu byłem tam z pewną rodziną. Ludźmi, których nie znam w rzeczywistości. Jednak mimo tego, czułem do nich głęboką sympatię i jakby więź z nimi. W skład rodziny wchodził ojciec, matka i córka w wieku wczesno szkolnym. Rodzice byli bardzo przystojni i w dosyć młodym wieku. Ojciec był opanowany, bardzo inteligentny, miał umysł analityczny. Był życzliwy, dobrego serca, jednak stanowczy i energiczny. Matka również była dosyć inteligentna, trochę podobna do męża, jednak w przeciwieństwie do niego, w natłoku problemów szybko się poddawała. Córka nic nie mówiła, stała tylko wyprostowana z opuszczonymi rękami, złożonymi z przodu i patrzyła się jakby przed siebie. Nagle coś porwało ojca i córkę. Po prostu zniknęli. Ojciec zaczął się ze mną porozumiewać słowami, jakby z innego wymiaru. Ja słyszałem go, on słyszał mnie. Jednak wszystko co do niego powiedziałem i od niego usłyszałem, za każdym razem powtarzało się w mojej głowie niczym echo. Po każdym dodatkowym wymianie zdań między nami, słyszałem poprzednie konwersacje. Było to nie do zniesienia. Tym bardziej, że czasami mówił podniesionym głosem, jakby kłótnia. W końcu wpadł na to, jak mogę zerować powtarzanie się zdań w mojej głowie, tak, aby się już nie powtarzały. Powiedział, że muszę mówić prawdę. Najprostszą prawdą było mówienie to co widzę: np. dywan jest brązowy. Faktycznie pomagało. Podczas gdy kombinowaliśmy z nim, jak sprowadzić jego i jego córkę z powrotem., zerowanie stosowałem często, aby wymazywać, nowo powtarzające się słowa. Pamiętam, że musiałem porozumiewać się z całą rodziną po angielsku. W pierwszej chwili zmartwili się, że słabo znam ten język, ale powiedziałem im, że jako tako znam. Większych problemów z komunikacją nie było. Wywnioskowaliśmy jak sprowadzić ich z powrotem. Zaczęliśmy od próby sprowadzenia córki. Po prostu musiałem patrzeć się na jej zdjęcie i przywoływać ją po kawałku, wymieniając to co widzę na zdjęciu. Czyli: czerwona sukienka, grzyby przyczepione do ubrania… Po wypowiedzeniu, ze zdjęcia znikała dana rzecz. Pomagała mi w tym jej matka. Za każdym razem jak się pomyliłem w nazewnictwie, wszystkie elementy na zdjęciu pojawiały się od nowa i musiałem zaczynać od początku. Po pewnym czasie niepowodzeń, jej matka załamała się i jakby zamknęła w sobie. Odnosiła wrażenie, że nie chce dłużej walczyć, straciła całą inteligencję i energię życiową. Jednak kiedy w końcu udało mi się wypowiedzieć wszystko poprawnie sprowadzić córkę, matka odzyskała nadzieję i pełnie życia. Teraz zostało tylko sprowadzenie ojca. Pamiętam, że był w tym jakiś haczyk, bo nie mieliśmy jego zdjęcia. Powiedział, że muszę wymienić, jakie ubrania ma w szafie. Czyli spodnie… Już się za to zabierałem, kiedy pojawiła się nowa, ogromna przeszkoda. Resetowanie echa dialogów przestało działać. Powtarzałem w kółko dywan jest brązowy, ale teraz, nie przynosiło to żadnego efektu. Okazało się, że uniemożliwia to jakaś niematerialna istota, ze świata, do którego porwała ojca i córkę. Istota wydawała się w ogóle nie mieć cech człowieka. Jakby nie miała sumienia, tylko działała czysto analitycznie. Po prostu jakby zaciekawiona nami, chciała wybadać nasze zachowania. Tak jakby nie zdawała sobie sprawy, albo ją to nie obchodziło, że zadaje nam cierpienie. Istota miała problemy z porozumiewaniem się z nami, ale jakby doskonale nas wszystkich rozumiała. W końcu ojciec wpadł na nowy pomysł, jak zerować powtarzane się, nie do zniesienia dla mnie echo. Po prostu powtarzanie prawdy przestało działać, trzeba było mówić coś co zaakceptowała istota, wtedy echo zostawało resetowane. Teraz wiedzieliśmy, że nie możemy tak po prostu sprowadzić ojca, musimy przypodobać się istocie, aby zakończyła nasze cierpienie. Z upływem czasu coraz bardziej nawiązywaliśmy z nią więź. Nagle przeniosłem się z istotą do wnętrza starej wierzy. W środku były konstrukcje ze starych desek, których ułożenie pozwalało wspinać się na szczyt. Zacząłem to z trudem czynić, niektóre deski ze starości załamywały się pod moim ciężarem. W połowie drogi na górę, zaatakowali mnie jacyś dwaj faceci. W końcu spadli w walce, pomogła mi ta istota, która była we mnie. Nagle zaczęła we mnie cierpieć, w budynku pojawiły się skupiska zielonych radioaktywnych chmur i istota zaczęła zadawać mi ból. Po prostu panicznie chciała abym uciekał od promieniowania. W końcu po ucieczce, udało nam się wspiąć na samą górę budynku. Nad nami był sufit (bariera przed wejściem jeszcze wyżej). Ale chociaż sufit wspominam z niepokojem, to pamiętam, że nie przeszkadzało mi to, że mnie ogranicza. Jakbym wiedział, że nie tędy droga, że teraz należy wykorzystać inną metodę pięcią się w górę, metodę niedostępną dla ludzi. Istota była mi wdzięczna, że uciekliśmy przed promieniowaniem. Głos ojca powiedział, że mogę ją o coś poprosić. Podpowiedział mi, żeby to było przeniesienie w jakieś miejsce o dziwnej nazwie. Musiał powtarzać parę razy nazwę, bo była trudna do zrozumienia. Powiedziałem istocie nazwę, przeniosła mnie. Podróż była niematerialna, w dół jakby w głębiny oceanu. Była piękna, jakby płynąłem/leciałem, w innym wymiarze. Przenieśliśmy się jakby w przeszłość, do narodzin istoty. Było ciemno, jakby próżnia, wielka czarna przestrzeń, nic nie było widać. Nagle pojawiło się rozbłyskające, piękne światło i mówiący z chwałą o istocie jakby głos narratora „na początku było zborzem”. Potem przeniosłem się nagle do gry w którą dużo gram. Zaczęła mnie bardzo boleć ręka (jakby od grania na myszcze komputerowej), myślałem, że to istota zadaje mi ból, że to jakby część planu ojca, przeniesienie mnie tutaj. Zacząłem mówić do niego po angielsku „MY HAND IS HURTING, MY HAND IS HURTING”. Mówiłem to ze spokojem, chociaż bardzo cierpiałem. Ojciec nie odpowiada… w tym Momocie się obudziłem z przeraźliwym piskiem w głowie, który chyba teraz troszeczkę zmalał, ale jest dalej.

Podczas pisania nachodziły mnie dziwne myśli, chciałem dać do przeczytania to matce, ale napłynęła mnie myśl „nie pokazuj. Bo się dowiedzą ci co ukrywają przed tobą prawdę, wszystko zatają i wrócisz do punktu wyjścia”.

Wg. Mnie konkluzje:
Nie wiem do końca co chciała przekazać mi moja podświadomość. Czy te postacie ze snu są odbiciem mnie? Czy mojej podświadomości, sceną zgraniem i potwornym bólem ręki, nie chodzi o to, żebym przestał grać i zajął się czymś lepszym? Że jest to po prostu wyniszczające? Na pewno we mnie jest dużo konfliktów, skoro sen dzieli mnie na różne osobowości. Oby się to nie przeniosło do rzeczywistości.

Z jednej strony cieszę się, że przeżywam coś takiego, przynajmniej dzieje się coś nienormalnego w moim życiu, coś unikatowego. Na tę chwilę nie wiem czy chciałbym aby wszystko ze mną było w normie, ale pewnie trochę chciałbym mieć z tym wszystkim spokój. Na pewno dobre są zmiany, w życiu, które mogą nastąpić. Wciąż czekam na przełom, który wszystko w moim życiu odmieni. Odkryję coś, czego nie odkrył jeszcze nikt. Naprawdę chciałbym aby ten świat wyglądał inaczej. Wiedzie mi się dobrze, ale jak sobie myślę o tych wszystkich, którzy cierpią na tym świecie… XXI wiek, śmiechu warte. Toż to niewiele lepsze średniowiecze. Ludzie dalej są za mało miłosierni, pomagają interesownie. Np. byłem u psychologa w medicusie (prywatna spółdzielnia lekarzy). Troszkę mnie skasował, nagle przerwałem wizyty u niego. Dobry psycholog, który naprawdę chce pomóc, powinien się próbować jakoś skontaktować, czy zostawić wiadomość w rejestracji typu „i co, nie dokończył pan badania, zapraszam na kontynuację, mam już pierwsze wnioski, ale potrzeba mi dalszych badań” a tutaj cicho sza. Wiem, że psycholog, ani żaden lekarz nie wchodzi emocjonalnie w życie pacjenta, bo wymaga tego estetyka i pewnie by był za bardzo obciążony psychicznie, jakby tak się emocjonował każdym pacjentem. No ale powinien wiedzieć, że dla pacjenta ważne jest zaufanie. Marzy mi się świat, że wszyscy są dla siebie życzliwi i uśmiechają się do siebie, nawet na przejściu przez ulicę. Gotowi pomóc. Że widać, że jak ktoś jest smutny, to od razu do niego ktoś podchodzi i pyta się „co się stało>” stara się pomóc. Wiem, że to utopijne, ale przecież nie niemożliwe. W końcu niby jest większa moralność niż np. 1k lat temu, może za 1k będzie jeszcze lepiej

Dodam, że bardzo lubię filozofię, medytację. Wprowadzania się w dziwne nastroje, które są dla mnie impulsem i klimatem, do odkrywania rzeczy innych niż to co widać na pierwszy rzut oka. Najbardziej lubię temat naszej świadomości. Czy ona jest po prostu impulsami elektrycznymi, w naszym białkowym komputerze? Czy jest to coś więcej. Coś co wychodzi poza materializm, coś nieśmiertelnego i przenoszonego? Bo jeżeli to pierwsze, to przecież impulsy elektryczne można przenieść do komputera, albo do drugiego identycznego mózgu i co wtedy? Nasza świadomość będzie przeliczana przez komputer?

Liczę na waszą analizę i sugestie, jak można mi pomóc aby nie trapiła mnie nerwica. Oraz aby poprawić moją psychikę. Coraz bardziej się o nią boję.
Biorę citaxin, troszkę pomaga ale nie do końca. Ponadto mam dziwnego psychologa, który zbyt powierzchownie patrzy na moją psychikę, wykazując neurastenię. Jeszcze mu tego tekstu nie pokazałem, może po przyjrzeniu się mu, spojrzy na mnie troszkę inaczej.
napisał/a: krolowa.50 2009-01-31 19:07
nie wiem co oznacza twój sen, ale może dołącze się i jakis psycholog to przeczyta i nam pomoże.
Otóż bardzo często śni mi się iż frunę, a dokładnie że latam. Sen ma charakter grozy, zawsze pojawia się ktos kto mnie goni. Ja uciekając wznosze się w powietrze. W cudownym bezmiarze lekkości jestem szybka i oddalam się pozostawiając śledczego daleko poza sobą. Dodam jeszcze że osoby które za mna podażają nie są znane mi z empirii. Często w ogóle nie ropoznaje ich twarzy wśród osób które spotkałm w swoim życiu. Lot ma charakter bardzo sensualny, niemalże czuję jak się wznoszę, nie posiadam skrzydeł ani miotły…po prostu wznoszę się nie posiąwszy żadnych nowych przymiotów…to przedziwne a zarazem cudowne uczucie, którego smak pamiętam nawet po przebudzeniu się
napisał/a: ~Anonymous 2009-01-31 19:27
A ja bym chciała mieć takie sny jak Wy :) Mi zazwyczaj śni się albo praca, albo dom, albo też nic.
Kiedyś jak miałam więcej czasu śniły mi się fajne rzeczy, takie jak Wam. Mogłyby powrócić :)
Znaczy, że macie bogate wnętrza i zazwyczaj nie jesteście przemęczeni :)
Deepcry sam sobie odpowiedziałeś na większość pytań ))
napisał/a: deepcry 2009-03-11 16:15
Psycholog skierował mnie na terapię dzienną na nerwicę.
Terapia trwa 3 miesiące, 5 dni po 5h w tygodniu. Ale się tam wynudziłem :)
Ale fajna sprawa, NFZ wszystko opłaca.
napisał/a: iwi0 2009-03-11 21:35
widać przede wszystkim,że świat gier komputerowych bardzo cie zafascynował(bo pisząc o grach -to na pewno chodzi o nie), podejrzewam że grasz najczęściej w gry w stylu final fantazy(pewnie żle to napisałam, a omijasz strzelanki, bijatyki typowe i nne-nie podam po nazwach bo nie znam sie na grach-mam tylko znam ich grupy, rodzaje i inne bo to potrzebne). jestes ideologiem, uciekasz przed rzeczywistoscia(niepotrafisz sobie z nia radzic), w twojej rodzinie tez chciałbys postrzegac ideal rodzinny, ale widzisz że tak niestety nie jest. na co zwrócilam uwage-masz bardzo bogate słownicwto-szkoda,że marnujesz sie przy grach-może napisałbys książke sf(masz dużą i rozbudowana fantazje:)-naprawde zastanow sie nad tym:). moglam bym napisac jeszcze że czujesz sie odosobniony, nierozumiany, ale masz zdrowy kregosłup moralny(prawdopodobniej zasługa tradycjonalistów w formie rodziców, albo dziadków), czesto marzysz i uciekasz myslami. cenisz siebie ale chcialbys zeby inni docenili. jestes dosyc krytyczny do świata, zapewne dla jednostek tez-czemu?i jak?
analiza nie jest dokładna ani szczególowa, bo akurat jestem chora(przeziębienie paskudne), ale jak chcesz wiecej to umiesc pierwsza wersje snów i napisz jeszcze kilka zdań o sobie
napisał/a: iwi0 2009-03-11 21:38
zdziwie cie, ale twój sen(chociaz ciekawy i nieźle opisany przez ciebie) jest tylko po czesci raportem twojej podświadomosci, najwiecej elementów to odżwięk gier( pewnie grałes intensywnie albo nie dawno), a reszte moge rozpracowac z tą pierszą wersją najlepiej
napisał/a: deepcry 2009-03-12 10:28
Cieszę się, że to przeczytałaś. Twoja analiza podoba mi się i w wielu rzeczach jest bardzo trafna :)
Też akurat się przeziębiłem, tak więc, życzę nam szybkiego powrotu do zdrowia.

Świadomość i podświadomość to ciekawe zjawiska. A ile jeszcze mamy do poznania w tym kierunku. Najciekawsze jest to, że nasz organizm funkcjonuje na podstawowych zasadach chemii, jego funkcjonowanie jest typowo mechaniczne, "bezpłciowe". Jest zupełnym przeciwieństwem świadomości i podświadomości, które są przez niego wygenerowane.
Tylko właśnie, funkcjonowanie naszego organizmu ma bardzo duży, za duży wpływ na naszą osobowość. Wydzielą się jakieś hormony, czy adrenalina i już nasze myśli zupełnie się zmieniają. Można powiedzieć, że nasze myśli są szastane stanem organizmu i emocjami. Nie podoba mi się to, bo stan spokoju wewnętrznego i rozważnego myślenia, może zostać w każdej chwili zakłócony. A czuję się bezradny na tej płaszczyźnie, bo przecież nie jestem wstanie zmienić mechaniki działania organizmu.

Można podsumować to w ten sposób, jesteśmy wspaniałymi, doskonałymi istotami, zamkniętymi w kapryśnych urządzeniach biologicznych. Które jak działają nieprawidłowo, zakłócają nasze myślenie.
napisał/a: iwi0 2009-03-12 21:23
widze że naprawde sie tym interesujesz-moge polecic ci ksiązki dotyczacej podświadomości , świadomości i nadświadomości(która w niektórych podziałach psyche sie pojawia) i podświadomości. ojców psychologii i psychoterapii Freuda zajmujacego sie także tematyką snów , przejęzyczeń i innych(polecam psychopatologie zycia codziennego- rewelacyjnie sie czyta) a przede wszystkim dzieła junga takie jak wykłady tavistockie(tu dobrze by było jak bys mógl korzystac z opracowań dodatkowo, bo jung pisze ciężkim i skomplikowanym językiem-nie każdy rozumie, ale warto!), bo zapewne Murphy Potęga podświadomości czytałes(ja jej raczej nie polecam-mało fachowa, ale to tylko moja opinia). jak chcesz wiecej tytułów to z chęcią moge ci polecic ciekawe :)
i też duzio zdrówka zycze:)!!!
napisał/a: malutka40 2009-03-13 00:14
Witaj deepcry:).......chciałam tylko powiedzieć ze nie jesteś sam,ja miałam sny w których kontaktowała się ze mną moja zmarła koleżanka,ona mi mówiła co się stanie lub przed czym mam uprzedzić jej męża..................przeżyłam wiele innych snów,zjawisk............hmmm rzadko o tym pisze.........postanowiłam się przebadać........w szpitalu przebadali mnie w szerz i wzdłuż i dowiedziałam się tylko to co już wiedziałam,nerwy-depresja............żadne urojenia czy coś takiego........................trafiłam do egzorcysty,super księdza,który dużo mi pomógł,na dzień dzisiejszy chodzę do psychologa,ale teraz moją największą udręką są duszności spowodowane nerwami:(......kiedyś ktoś mi zaproponował abym opisała to wszystko co przeżyłam(bo swoje zapiski mam),ale nie chce,bo ludzie patrzą na to inaczej......czasami mogą powiedzieć "to wariatka" i po co mam się znowu denerwować....kiedy ja wiem ze to wszystko jest najprawdziwszą prawdą:)Pozdrawiam
napisał/a: deepcry 2009-03-13 10:52
Najzdrowsze podejście jest takie: nie negować przeżyć i myśli innych. Bo przecież nie mogę być pewien, że na pierwszy rzut oka nawet najbardziej niezwykłe opowiadania, nie są prawdziwe.
Jak ktoś ma coś ciekawego do powiedzenia niech mówi. A jak do głowy nic mu nie przychodzi, oprócz pustego negowania i robienia przykrości, niechaj zamilknie.

Wiadomo, że w głowie pojawiają się różne myśli, te złe też. Ale przecież nikt nikogo nie zmusza, to gadania o wszystkim co mu myśli na język przynoszą.

Miałem do czynienia z psychologami i niektórzy zdrowo mi podpadli. Zbyt łatwo stawiają diagnozy. Znają mechaniki psychiki człowieka i nawet jak nie mają racji, potrafią być niereformowali. Bo wiedzą jak bronić swoje przekonania przed czynnikami zewnętrznymi.

Niestety, jest u nas za mało akceptacji, a za dużo negacji.

Co do psychologii, teraz drążę temat kontroli emocji lub po prostu nie ulegania nim. Zauważyłem, że ciężko bezpośrednio je kontrolować. Jak już się jakieś pojawią, neutralne zdrowe myślenie wyłącza się. Np. w przypadku emocji złości, zdenerwowania, zaczynają się pojawiać tylko i wyłącznie myśli złośliwe, ofensywne dla innych i siebie. Co wtedy zrobić? Chyba starać się nie myśleć :)
Jak wiadomo, emocje są związane z jakimś czynnikiem zewnętrznym. Np. w moim przypadku jest to przegrana w grze, albo podejścia do jakiegoś egzaminu (muszę zdać bo inaczej się świat zawali). W tym przypadku stres jest oczywisty.
Dlatego liczy się podejście do czynnika wywołującego emocje.
Jak podejdę do egzaminu, że jak nie zdam to nic się nie stanie, to wtedy automatycznie stres będzie mniejszy.
Jak podejdę do gry, że nie muszę nic nikomu udowadniać, że jestem lepszy od innych graczy itp itd. Wtedy i nie pojawią się negatywne emocje związane z przegraną.
napisał/a: iwi0 2009-03-13 12:29
co do szybkiej diagnozy psychologów to sie zgodze-nie powinno sie po dwóch czy trzech wizytach stawiac diagnozy pacjentowi, bo sugeruje ona przebieg dalszego leczeniai może wprowadzac niepotrzebne tunelowanie terapii. ale jak zyciu-niektórzy sa dobrymi lekarzami inni troche gorszymi. Dobrze że czytasz różne zagadnienia psychologiczne, tylko pamietaj że nie wszytskie poradniki mają wartosc. Emocje służą do wyrażania, wiec nie powinno ich sie hamowac, bo może to doprowadzic do m.in nerwic. Ale praca nad ich własciwą interpretacją i sposobem wyrażania nie zaszkodzi.
Ps. nie negowałam twojego snu:)
napisał/a: V1F5 2009-03-16 17:53
Witam!
Przepraszam, że wtrącam się w temat, ale zaintrygował mnie ten post:
napisal(a):ie wiem co oznacza twój sen, ale może dołącze się i jakis psycholog to przeczyta i nam pomoże.
Otóż bardzo często śni mi się iż frunę, a dokładnie że latam. Sen ma charakter grozy, zawsze pojawia się ktos kto mnie goni. Ja uciekając wznosze się w powietrze. W cudownym bezmiarze lekkości jestem szybka i oddalam się pozostawiając śledczego daleko poza sobą. Dodam jeszcze że osoby które za mna podażają nie są znane mi z empirii. Często w ogóle nie ropoznaje ich twarzy wśród osób które spotkałm w swoim życiu. Lot ma charakter bardzo sensualny, niemalże czuję jak się wznoszę, nie posiadam skrzydeł ani miotły…po prostu wznoszę się nie posiąwszy żadnych nowych przymiotów…to przedziwne a zarazem cudowne uczucie, którego smak pamiętam nawet po przebudzeniu się

Kilka lat temu te sny miałem dzień w dzień. Takie same, ktoś mnie gonił, zbiry, drechy, metalowce, różne elementy, wtedy wzbijałem się w powietrze i leciałem. To było takie realistyczne, odczuwałem nawet zmęczenie (!!) Często nie mogłem się wzbic w powietrze, odpychałem się nawet nogami i dopiero przy włożeniu maksymalnego nakładu pracy, potrafiłem 'zaszybowac' :) Mimo strachu, piękne sny... Ta lekkośc, możliwośc zwiedzenia nowych miejsc, których nigdy nie widziałem w realu... Kiedyś połączyłem to z ld, jak mi się udało - niesamowite przeżycie... Leciałem nad dachami, miejscami, których w życiu na oczy nie widziałem, mimo, że nie było tam ludzi (w ld, w normalnym śnie byli) było cudownie, nie odczuwałem żadnych negatywnych emocji :D
Ciekaw jestem, co to może oznaczac, w gry raczej nie grałem, aczkolwiek dużo czasu spędzałem i nadal spędzam przed komputerem...
Pozdrawiam ciepło,
V1F5