Uzależnienie od benzodiazepin

napisał/a: agag33 2011-02-09 11:58
Witam serdecznie.
Od 10 lat borykam się z nerwica lękową , raz jest z górki , 10 razy pod górkę ale jakoś dawałam sobie radę. Od dwóch miesięcy natomiast jestem wrakiem człowieka. Po wczorajszej wizycie u psychiatry załamałam się zupełnie.....większość moich dokuczliwych objawów( pocenie sie , kołatanie serca , wzrost ciśnienia , tętna , lęki , niepokój , ataki paniki itp...) są spowodowane głodem benzodiazepin. Właśnie Alproxem i Xanaxem byłam "leczona" przez lekarza przez 8 lat.
Proszę pomóżcie mi....co robić by wyjść z tego doła? Psychiatra nie zostawił mi grama nadziei....lekomanką pozostanę do końca życia.Jak z tym zyć??????
napisał/a: k23 2011-02-12 14:09
agag29 napisal(a):Od 10 lat borykam się z nerwica lękową


gdyby nie było nerwicy, jak wygladałoby Twoje zycie? Gdybys porzuciła tą myśl ze takowa istnieje i przestała sie nerwicowac, po co bylyby Ci leki?

agag29 napisal(a):Od dwóch miesięcy natomiast jestem wrakiem człowieka.


gdyz?
agag29 napisal(a):większość moich dokuczliwych objawów( pocenie sie , kołatanie serca , wzrost ciśnienia , tętna , lęki , niepokój , ataki paniki itp...) są spowodowane głodem benzodiazepin.


kto tak twierdzi?
agag29 napisal(a):Właśnie Alproxem i Xanaxem byłam "leczona" przez lekarza przez 8 lat.


pomogło?
agag29 napisal(a):co robić by wyjść z tego doła?


zakwestionuj mysli zwiazane z tym, ze w ogole mozna miec nerwice. Piszesz, ze borykalas sie od 10 lat, czy to jest zgodne z prawda? rozumiem, ze nawet gdy spalas, lub gdy czulas sie naprawde fajnie towarzyszyly Ci jej objawy?:) Co najgorszego mogło sie stac, czego się lękałas? Wypisz prosze wszystkie powody lęku a następnie zakwestionuj tym:

http://commed.pl/jesli-szukasz-pomocy-dla-siebie-lub-kogos-zajrzyj-tutaj-vt39975.html

polecam rowniez zakwestionowac to przekonanie"

agag29 napisal(a):lekomanką pozostanę do końca życia.


bo najzupelniej nie jest Ci potrzebne do szczescia a tylko Cie ogranicza. Jesli nie jestes wrozbitka/jasnowidzka/nie masz szklanej kuli lub nie wrozysz z fusów:P do mniemam ze nie znasz swojej przyszłosci i taka generalizacja robisz sobie krzywde. Zamiast myslec jak z tym zyc, zastanow sie kim bys była bez tej mysli? Jakby wygladało Twoje zycie? Jakbys sie czuła? Jak zmieniłyby się Twoje relacje z innymi? A przede wszystkim jak o wiele zdrowiej bys zyła?
napisał/a: ~Anonymous 2011-06-25 17:27
Jestem tu nowy.Witam Wszystkich!
Chciałbym "odnowić" watek założony przez agag29 "UZALEŻNIENIE OD BENZODIAZEPIN" z kilku powodów,z których co najmniej trzy są tego odnowienia warte:
1.marginalnym traktowaniem tego problemu,takie mam wrażenie,przez polską służbę zdrowia,
2.nietypowością tego uzależnienia,
3.lekceważeniem zaburzeń lękowych jako choroby, przez lekarzy jak i otoczenie chorego.
Rozwinięcie punktu pierwszego jest ściśle związane z punktem drugim.Znane mi formy leczenia szpitalnego tego uzależnienia to tak zwany "detox"-realizowany państwowo lub prywatnie.Procedury "państwowe"są tanie ale radykalne-schodzenie z benzo 25% branej ostatnio dawki tygodniowo.Prywatne,mogę się domyślać,są bardziej komfortowe i trwają dłużej.
Pacjent,który popadł w uzależnienie w większości wypadków,nie ze swojej winy-doświadcza niewyobrażalnych cierpień i co go czeka na końcu tego detoxu-POWRÓT CHOROBY czyli LĘKU oraz objawy abstynencyjne trwające wg.różnych źródeł od kilku miesięcy do kilku lat.
Czytałem zwierzenia uzależnionego od benzo będącego na detoxsie,że zaskoczony był stanem fizycznym i psychicznym uzależnionych od opiatów/opium,heroina/a swoim własnym,nieporównywalnie gorszym.
Powrót lęku czyli to co lekarze nazywają objawem "zamkniętego koła".Nazywają i przepisują kolejne benzo.
LĘK,co może nie wszyscy wiedzą,nie ma swojej przyczyny/przynajmniej znanej/.Nie jest nim szkoła,praca,szef,nauczyciel.To STRACH ma znaną przyczynę.Chory na zaburzenia lękowe doznaje cierpień od SIEBIE SAMEGO i to nie wiadomo dlaczego.Zwolennicy psychoanalizy stwierdzą,że to "złe dzieciństwo",zwolennicy innej teorii powiedzą,że to niedobór kwasu GABA czy serotoniny w mózgu,ale to tylko teorie.
Nie chcę pisać referatu,powiem tylko ,że jestem uzależniony od alprazolamu i od benzo w ogóle.Leczę się lat/liczba dwucyfrowa/,
i chcę z tym skończyć.Wybieram 2,5% schodzenie z dawki tygodniowo z pomocą mirtazapiny i czegoś/jeszcze nie wiem-muszę to skonsultować z lekarzem/na sen.
Kto próbuje ze mną,opisując swoje doświadczenia?
W podobnych portalach nie znalazłem tego czego szukałem-pomocy drugiego chorego.
Pozdrawiam wszystkich uzależnionych.
napisał/a: ~Anonymous 2011-06-29 18:58
Brak odzewu,ale może przez wakacje?No to na razie muszę się motywować sam.Może ktoś dołączy?
Schodzę z 5 mg. zomirenu SR.Dla debiutanta benzo -to dużo,dla mnie z rozwiniętą tolerancją-mało/+- 20 lat w benzo/ale trzymam się tej dawki już kilka lat,pomimo lekkich codziennych objawów abstynencyjnych.
23.06.2011 zmniejszyłem dawkę do 4,75.Reakcji organizmu brak.
26.06.2011,kojne zmniejszenie do 4,5.Bezsenna jedna noc.Całe szczęście,ze mam urlop.Druga-taka sobie.Trzecia przespana.
30.06.2011 tj.jutro idę do "swojego"psychiatry.
CDN
napisał/a: ~Anonymous 2011-06-30 19:46
Jak na razie na tym wątku-teatr jednego "aktora".
Miałem kiepską noc.W ciągu dnia niemożliwie się pociłem.Może to ta burzowa pogoda ale myślę ,że to objaw odstawienny.Na informację,że zamierzam odstawiać benzo,"mój" psychiatra stwierdził,że jako lekarz taki ruch z mojej strony popiera ale nie zna ze swojej praktyki, aby ktoś po tak długim zażywaniu,zakończył odstawianie z sukcesem.A do tego nie wiadomo jak będzie pracował mój mózg the days after.W każdym razie nie skakał z radości.Sugerował bardzo ale to bardzo wolne odstawianie,bez przyśpieszania.To co założyłem tj.0,25mg.na dwa tygodnie uznał za wystarczające na początek.
Na wspomożenie snu-gabapentyna.
Muszę trzymać reżim odstawiania.Następne 0,25 dopiero 10.07.
napisał/a: czybit161 2011-06-30 19:50
To musisz być tym pierwszym i udowodnić sobie, że można odstawić bez powracania do dawnych dawek. Trzymam kciuki bo procent wychodzenia z tego nałogu jest masakrycznie niski, ale Ty masz być w tym co daje radę !!
napisał/a: ~Anonymous 2011-06-30 22:13
Nie dziękuję!
napisał/a: ~Anonymous 2011-07-02 14:55
Do wczoraj tj.02.07 było coraz gorzej.Objawy somatyczne zaczeły być coraz bardziej dokuczliwe.do tego pojawił się lekki lęk .A 4.07 -do pracy!Zacząłem się zastanawiać,bo nie pierwszy raz odstawiam benzo,że odstawiłem 10% dawki a objawy abstynencyjne są nieproporcjonalnie duże.I nagle olśnienie.Przecież w okolicy 20.06. odstawiłem pregabalinę/Lyrica/,którą brałem ponad rok.Dobry lek na uogólniony lęk ale cholernie drogi,zupełnie o tym zapomniałem.Widocznie wywiązało się jakieś uzależnienie krzyżowe z benzo .Dobrze,że mam zapas na jeden miesiąc.Zażyłem 2.07.podwójną dawkę Lyricy i wszystko wróciło do normy.Dalej odstawiam benzo.A z tą Lyricą muszę sprawę przemyśleć-co dalej.
CDN- zachęcam do odstawiania ze mną.Będzie nam łatwiej.
napisał/a: ~Anonymous 2011-07-03 16:51
Przemyślałem sprawę Lyricy.Argumenty za:trochę pomaga.ale mam już dużą tolerancję.Argumenty przeciw:cena zaporowa:350zł miesięcznie i braki na rynku.Postanowiłem nie stosować Lyricy a podnieść do maksymalnej dawkę mirzatenu-15 rano i 30 wieczorem.
Zobaczymy....Szkoda,że inne leki przeciwdepresyjne mi nie pomagają.
CDN
napisał/a: Passiflora 2011-07-03 19:27
Trzymam kciuki za powodzenie.
Nie dołączę bo wybrałam inną drogę. Afobam brałam w dawce pół tabletki 0,25 tylko w czasie ataku lęku panicznego a i to nie zawsze. Przeszłam piekło codziennego umierania, ale taką drogę wybrałam. Psychoterapia wymaga czasu, ale powiedz, czy lata brania leków były skuteczne?
Teraz rozumiem lepiej wiele Twoich wypowiedzi. Twoja historia jest podobna do historii matki Agusi.
Zastanawiam się, czy cierpisz na depresję z atakami paniki czy na nerwicę. A może przez te lata Twoja choroba ewoluowała? I tak zadziwiające jest, że leki nadal na Ciebie działają. Musisz być przygotowany na silny atak choroby. Na tym forum było już zbyt wiele osób w totalnej rozsypce po odstawieniu leków.
Chociaż tak bardzo wierzysz w psychiatrów, jednak Twój lekarz moim zdaniem nie popisał się. Dlaczego ktoś tak inteligentny jak Ty dał się wepchnąć w to bagno uzależnienia? Bo tak było łatwiej? no, z pewnością łatwiej łykać tabletki niż zmieniać tory myśli. Czy w ogóle próbowałeś psychoterapii? Nawiasem mówiąc, sądzę, że sam dałbyś sobie radę. Psychoterapia wcale nie jest potrzebna, jeżeli tylko ktoś jest wystarczająco silny aby wykonać taką pracę umysłową. To nasz umysł produkuje objawy nerwicy i musimy go zmusić do zapomnienia o tym.

Powodzenia
napisał/a: ~Anonymous 2011-07-04 17:27
Dięki Passiflora za post i życzliwość.
W latach dla Ciebie prehistorycznych,wróciłem do Polski z saksów.Z depresją-tak teraz to widzę.Włóczyłem się po lekarzach różnych specjalności aż któryś przepisał mi lorafen.Zresztą nie było wielkiego wyboru.Był chyba jeszcze oksazepam z psychotropów.Były nawet komitety kolejkowe,żeby dostać te leki.Trochę mi ten lorafen pomógł,na tyle ,że mogłem stanąć do "wyścigu szczurów"-wczesnego kapitalizmu w Polsce.Przez +-5 lat brałem jedną tabletkę na noc i to mi wystarczało.Fluoksetyna-oryginalny Prozac pojawił się w Polsce w połowie lat 90-tych ale mi nie pomagał,wręcz odwrotnie/ a kosztował1/10? przeciętnej pensji/.Budowanie kapitalizmu było niestety stresogenne.Zaczęła się bezsenność,lęk, nerwy itd.Tolerancja na lek rosła i po 10 latach wziąłem 2 tabletki lorafenu.Pierwszy mój psychiatra umarł,z drugiego zrezygnowałem i z trzecim jestem już ok.7 lat.Powiedz,co on ma zrobić?Uzależniłem się nie ze swojej winy.To się tak ładnie nazywa-"uzależnienie jatrogenne".Na początku lat 90-tych standardem było leczenie tym co było a było niewiele.I zapewniam Cię,że nikt wtedy nie zaproponował mi psychoterapii.Ludzie mieli inne problemy,żeby dostać pasztetową chociażby.
Diagnozy wystawione przez psychiatrów były trzy:neurastenia,depresja i ostatnia-F41.1-zespół lęku uogólnionego.Zresztą te zaburzenia mają wiele punktów stycznych.Co do leków-gdybym ich nie brał nie sądzę abyśmy dzisiaj rozmawiali.Pomogły mi bardzo.Nawet ten lorafen.Niestety,wierzę,że człowiek to fabryka chemiczna i tylko chemia może mu pomóc.

Pozdrawiam
PS.Chodziłem przez 3 m-ce roku na psychoterapię raz a może dwa razy w tygodniu pod koniec lat 90-tych do pani Eli?Gdzieś w okolicach Kasprzaka.Ale to już inna historia.
napisał/a: Passiflora 2011-07-04 18:33
No fakt, że w tamtych czasach leczenie tych chorób było w powijakach. Ale przecież na depresję są już od dawna skuteczne leki - antydepresanty a nie benzodiazepiny.
Jestem przeciwna leczeniu nerwicy za pomocą chemii. Nie zgadzam się zupełnie z teorią, że tylko chemia może pomóc. Jeszcze nie spotkałam nikogo, komu leki pomogłyby wyjść z nerwicy. Co innego depresja. Na nią są skuteczne leki i wiele przykładów ludzi, którzy dzięki lekom antydepresyjnym wyszli z tej choroby. Nawet kilka znanych aktorek przyznało się, że leczyły się na depresję i wyszły z tego.
Jednak nerwica to zupełnie co innego, lęk paniczny czy lęk uogólniony w nerwicy mają to samo podłoże - strach przed smiercią opakowany w takie czy inne powody.
To nasze myśli wywołują lęk, a mechanizm myślenia nie jest zależny od chemii. Aby zapanować nad nerwicą trzeba zmienić ten mechanizm i tylko myśli dadzą temu radę.
Znasz lepiej ode mnie mechanizm działania benzodiazepin, one nie leczą choroby, blokują tylko objawy.
Z tego co piszesz wynika, że wcale nie brałeś jakichś wielkich dawek tych leków, tyle że trwało to długo.
Jak widać, sam w końcu doszedłeś do wniosku, że te lata nie przyniosły wyleczenia. Może po prostu brałeś te leki, bo chciałeś normalnie funkcjonować, a wtedy nie było innego wyjścia.
Jednak czasy się zmieniły, metody leczenia poszły do przodu, a Twój lekarz od 7 lat przepisuje Ci recepty. Czy w ogóle zaproponował cokolwiek innego? Czy on ma uprawnienia do psychoterapii? czy specjalizuje się w nerwicach?
Czasami nie warto trzymać się jednego lekarza, bo go znasz.
Skoro zdecydowałeś się odstawić leki, powinieneś znaleźć dla siebie alternatywę i to szybko. Bo lęk wróci i nie ma szansy, że nie. Powinieneś wiedzieć na jakim podłożu jest Twój lęk uogólniony: nerwicowym czy depresyjnym i działać stosownie do tego.