Tracheotomia

napisał/a: słoneczna 2014-02-17 09:44
Dzień dobry. Mam ogromny problem. Mój chrzestny u którego zdiagnozowano raka żuchwy jest aktualnie po operacji i naświetlaniach oraz chemioterapii. Ma założoną tracheotomię. Przebywa aktualnie w domu. Jest bardzo osłabiony więc na mnie spoczywa obowiązek czyszczenia tego wszystkiego. I tu zaczynają się schody. Wujek nie mówi (po operacji - ma wycięty fragment języka i prawie całą górną część żuchwy), jest nerwowy i ma specyficzny charakter. Ja niestety nie byłam podczas wypisu i to Jego instruowali jak ma się za to zabrać. I owszem na początku radził sobie sam, ale teraz nie ma na to siły. Bardzo często "kaszle", co powoduje, że rurka bardzo się zanieczyszcza. No właśnie... i On wyjmuje ją zupełnie i daje mi do oczyszczenia i dezynfekcji (w wodzie utlenionej). Ale później, gdy z powrotem ją wkłada ma straszny atak kaszlu i bardzo się męczy. Stąd moje wątpliwości. Czy to w ogóle można tak całkiem wyjąć...? Tak, że pozostaje po prostu "dziura w krtani". To nie trwa oczywiście długo, uwijam się bardzo, ale mimo wszystko boję się czy to oby na pewno właściwe. Poza tym, oprócz tego o czym mówię (jest to plastikowa, dość miękka rurka) ma jeszcze podobną, trochę cieńszą, przytwierdzaną do tej, do której się ją wkłada taką " zakrętką z otworem". Ja byłam przekonana, że to właśnie ma być w środku i to powinnam wyjmować i czyścić, a to co jest opatrzone takim "kołnierzykiem" ma być ciągle w środku. Jednak wujek pisze, że to Mu przeszkadza i nie musi tego zakładać. Więc kiedy tylko ja muszę wyjść On to wyciąga i przez to zanieczyszcza się ta szersza rurka i koło się zamyka. Bardzo proszę o pomoc i odpowiedź jak to powinno wyglądać. Nie chcę wujkowi zrobić krzywdy, a On ma mentalność dziecka i chciałby wszystko robić po swojemu. Z góry dziękuję za odpowiedź.