szkoła rodzenia

napisał/a: Rosa250 2010-03-06 10:36
Mi się wydaje, że to różnie bywa. Przy pierwszej ciąży jakoś nie zastanawiałam się jak to będzie. Przeczytałam tylko książkę jak opiekować się niemowlęciem i resztę pozostawiłam "matce naturze". Pod koniec dowiedziałam się, że będzie cc więc jakoś o parcie i tym podobne rzeczy przestałam się martwić. Do porodu i tak doszło przed czasem bo zaczęłam rodzić (bóle krzyżowe, rozwarcie itp), wtedy nawet nie myślałam o tym co wiem tylko zaczął działać instynkt. Mimo że wiedziałam co ile powinny być skurcze co i jak, kiedy dzwonić po pogotowie to gdyby nie mąż to nie zadzwoniłabym i czekałabym nie wiem na co.?!? Ale był to moment gdy już jadąc do szpitala praktycznie rodziłam, pamietam że miałam mętlik w głowie i cała teoria poszła gdzieś... to samo było po porodzie - liczyło się tylko to: oddajcie mi moje dziecko :) Potem pielęgniarki pokazały mi jak dobrze przystawić córkę do piersi - praktyka nie ma nic z tym wspólnego bo każde dziecko jest inne i do każdego trzeba sobie inną pozycję wybrać i tak teoria minęła się z może nie praktyką a instynktem. A przebierania nauczyłam się.... przypatrzyłam się jak to robiła pielęgniarka, to nie to samo co lalka, dziecko jest delikatniejsze, bardziej wiotkie.
A teraz... gdy wiem że będę naturalnie rodzić, ogarniają mnie wątpliwości, czy dam sobie radę. wiem już na pewno że jest różnica między porodem wywoływanym (bo tu czekasz i denerwujesz się) a tym, który sam nadchodzi (działasz instynktownie).
Chciałabym żeby było jak poprzednim razem gdy wody same odeszły, same przyszły skurcze bo wtedy wiem, że mój instynkt sam by mnie poprowadził.
Ale nie krytykuję szkoły rodzenia, bo można tam się tak jak już wspomniałyście oddychania, relaksu i różnych ćwiczeń które później mogą pomóc przy porodzie.
Dziewczyny nie stresujcie się, wszystko będzie dobrze (napisała ta co siedzi jak na szpilkach) ;).
napisał/a: Mandaryna1 2010-03-06 10:49
Mnie pomogla szkola rodzenia przy oddechach itp. Skupilam sie wlasnie na sztuce oddychania anizeli na bolach a jesli gdzies tam mi sie zapominalo jak oddychac to maz byl przy mnie i mi pomagal- dodam ze razem chodzilismy do szkoly
napisał/a: ognista4 2010-03-07 16:47
dziękuję wam bardzo za porady, przeczytać w książce to co innego, a przeczytać doświadczenia innych matek przy porodach to co innego;)) chciałam jeszcze wiedzieć czyt przy pierwszym porodzie da się uniknąć nacięcia krocza. bo ten zabieg mnie przy porodzie najbardziej przeraża a zwłaszcza leczenie po nacięciu...od początku ciąży ćwiczę Kegla, ale czasem to nie wystarczy.
djfafa
napisał/a: djfafa 2010-03-07 17:09
ognista napisal(a):dziękuję wam bardzo za porady, przeczytać w książce to co innego, a przeczytać doświadczenia innych matek przy porodach to co innego;)) chciałam jeszcze wiedzieć czyt przy pierwszym porodzie da się uniknąć nacięcia krocza. bo ten zabieg mnie przy porodzie najbardziej przeraża a zwłaszcza leczenie po nacięciu...od początku ciąży ćwiczę Kegla, ale czasem to nie wystarczy.


Ognista do chwili porodu nie wiesz czy będzie potrzebne naciecie czy nie. O tym decyduje położna (ewentulanie lekarz) podczas ostatniej fazy porodu.
napisał/a: Mandaryna1 2010-03-07 17:41
Nas na szkole rodzenia polozna informowala ze w naszym szpitalu nacinaja krocze. Robi sie to przy skurczu najwiekszym takze kobieta w sumie nie czuje tego. A lepiej jest pozszywac nacieta prosto rane anizeli poszarpane bylejak krocze.
Ale to tylko moje zdanie
napisał/a: Rosa250 2010-03-08 14:44
Ja jak się tak nad tym zastanawiam, to wolałabym chyba żeby mi krocze jednak nacięli, bo mam kilka znajomych, którym tego nie zrobiono i narzekają do dnia dzisiejszego... Zresztą znam dużo kobiet które miały nacinane krocze i żadna jakoś za bardzo nie narzekała na jakieś problemy z tym związane (a uwierz lubią człowieka postraszyć).
A co do porodu naturalnego to ja osobiście nie chcę, żeby mój mąż był przy mnie bo ostatnim razem jak już "prawie" rodziłam (powstrzymywana akcja) to za bardzo się nade mną rozczulał i to mi jeszcze bardziej działało na nerwy. Wolę w takim przynajmniej momencie kogoś obcego kto na mnie krzyknie, bo to mnie bardziej zmobilizuje i się nie rozkleję ;), choć po cc i tak ryczałam jak bóbr jak dali mi do rąk córcię- oczywiście ze szczęścia.
napisał/a: ognista4 2010-03-08 17:01
no właśnie ja se poczytałam o tym nacięciu krocza i przyznaję się wystraszyłam się....sporo osób skarżyło się, że nie bardzo się goi, że boli nie można siadać i różne tam inne niewygody z tym związane, ale jak to ma pomóc przy porodzie i ułatwić.....teraz to już chyba nie będę się tak tego bała, nakręciłam się, natrzęsłam się portkami, a wy mnie odkręciliście;) chciałabym mieć tylko w miarę lekki i bezstresowy poród jak każda;)

rosa wspomniałaś coś o obecności męża. niby jest moda na porody rodzinne i dużo osób je chwali, ale ja nie zmuszam męża do tego, dałam mu czas do zastanowienia się, bo poród dla ojca dziecka też jest stresujący i facet czasem nie zdaje egzaminu. Nie mówię że z moim tak będzie, no ale krew, cierpienie kobiety, to co innego niż rozcięty palec, jak będzie chciał, to zdecydujemy się ,ale jak nie to nie będę na siłę namawiać, nie chcę by on czuł się zmuszony stresowany bo moda czy coś......wiele jest też facetów co żałują że zdecydowali się na poród rodzinny, a są tak samo dobrymi ojcami jak pozostali...a czasem facet to może bardziej przeszkadzać przy porodzie niż pomagać
napisał/a: Mandaryna1 2010-03-08 18:15
Ognista a ty myslalas ze co ... ze jak cie nie natna to cie nie rozerwie?? Ze urodzisz ot tak duza szparka :) No prosze cie. Rana jak to rana, u jednego goi sie jak na psie u drugiego sie peprze itd.. Nie patrz na innych ...
napisał/a: Agusia1982 2010-03-08 18:20
Co do nacięcia krocza to napisze na własnym przykładzie.
Kiedyś nacinali jak leci...teraz raczej uciekają od tego bo chyba,że widzą,że kobieta może pęknąć no to wtedy się decydują.
Ja przy Wiki starszej miałam nacinane(nie czułam nic)ale po porodzie ból był straszny.Nie mogłam siadać(miałam koło takie do pływania i tam wsadzałam tyłek)piekło jak cholera jak się myłam czy sikałam.Bałam się kupe robić,żeby mi nie poszły szwy,ciągneło itd szkoda gadać.
Przy Olisi nie miałam nacinanego i wtedy własnie połozna powiedziała mi,że już nie nacinają bez wyraznego powodu...po porodzie już mogłam biegać...rewelka.
Zawsze można peknąć wiem ale wolała bym ryzykować i pękać niż żeby mnie nacinali znowu co jak się okazało nie było konieczne.
Wystarczy dobra położna,która odpowienio pomasuje,rozmasuje i wszystko będzie okej.

Co do porodów rodzinnych to ja rodziłam z mężem i bardzo się ciesze...wiedział,że jak coś to powiem "wyjdz" i ma wyjść bez dyskusji ale cieszyłam się,że był,czułam się bezpiecznie a między nogi nie zaglądał tylko trzymał za reke...no i pępowine przecioł.
napisał/a: Mandaryna1 2010-03-08 19:47
A co maja powiedziec kobiet po cc ... nie mozna sie zzginac, nie mozna siadac a na toalecie ani " wysrac" ani nic, tak ciagnie, a podetrzec sie to czasami graniczy z cudem. To jest dopiero ingerencja w nnasze cialo ... naciecie krocza to nic przy nacieciu macicy i wywleczeniu na wierzch wszystkich jelit.
napisał/a: Agusia1982 2010-03-09 08:22
No zgadza się ale rozmowa była nacinaniu krocza.
A co do cesarki zgadzam się ponoć ból niesamowity dlatego polecam porody siłami natury mimo wszystkich niedogodności w trakcie.
napisał/a: Mandaryna1 2010-03-09 08:35
Ja jestem po cesarce i nie byl to jakis niesamowity bol. Podczas operacji cc nic nie czujesz, pozniej jak edochodzisz do siebie to podaja ci przeciwbolowe dozylnie. Najgorsze jest to ze trzeba lezec po pp 24 godziny prawie bez ruchu i nie mozna jesc ani pic duzo. Po takim lezeniu nie czuje sie rany a predzej dolehliwosci zwiazane z plaskim lezeniem. Pozniej kobiete stawiaja na nogi co jest nieprzyjemne ale jak juz sie czlowiek rozrusza i musi robic przy dziecku to mimo bolu robi. Jak mialabym wybierac naturalny porod a cesarka zdecydowanie wybralabym cesarke bo wiem co znacza i naturalne bole i ciecie.
No i po cesarce czlowieka nie kusi by zaraz znowu miec dzidziusia- niezalecana jest ciaza przez najlepiej dwa lata po cc.