Swąd skóry

napisał/a: vaako 2014-09-15 01:36
Witam. Opiszę całą sytuację od początku, bo może ktoś da mi na podstawie tego jakieś wskazówki. Moja katorga zaczęła się na przełomie roku 2011/2012. Pewnego wieczoru, ni stąd ni zowąd zaczęła mnie swędzieć skóra całego ciała. Okropnie. Drapałem się wręcz do krwi. Od torsu po łydki, od ramion po przeguby. Gdzieniegdzie, ale naprawdę w niewielu miejscach, zwłaszcza przy kostkach, miałem takie niewielkie grudki, które cholernie swędziały. Zauważyłem na palcach dłoni takie drobniutkie czarne punkciki i niewielkie kanaliki pod skórą. Pomyślałem- świerzb. Ale zdziwiło mnie jedno. Świerzb atakuje ludzi, którzy żyją w brudzie i syfie. Ja zawsze miałem na punkcie higieny fioła, brudasem nie byłem hehe. Poza tym świerzb objawia się podobno krostami na przegubach, a ja tam takowych nie miałem. Poszedłem jednak do lekarza, przepisał mi crotomiton na świąd i po kilku dniach ostrej męczarni przeszło. Pojawił się jednak inny problem. Zacząłem miewać przewlekłe stany podgorączkowe: 36.9-37.1. Czułem się tak, jakby zaraz miała dopaść mnie grypa, chociaż nie mogłem się rozchorować. Co ciekawe, stany podgorączkowe utrzymywały się od momentu, kiedy wstałem, gdzieś do godziny 20-21. Późnym wieczorem temperatura wracała do 36.6. Ale to nie wszystko. Do tej temperatury doszło potworne zmęczenie. Nie miałem na nic siły. Czułem się tak, jakbym w ogóle nie spał, choć sypiałem i po 10-12 godzin. Skóra stała się blada, sucha jak wióry. Zacząłem miewać wysypki na całym ciele. Dziwne, bo te objawy pojawiały się z tygodnia na tydzień, miesiąca na miesiąc. Zaraz potem pojawił się biały nalot na języku. Zmęczenie pogłębiało się do tego stopnia, że kilka dni leżałem w łóżku nie mogąc się zebrać, a był to dopiero początek. Zaczęły bywać noce, kiedy potwornie się pociłem. Budziłem się mokry od potu, zimny jak lód. Temperatura cały czas powodowała u mnie dyskomfort-oscylowała w okolicach 37 stopni. Zacząłem mieć częste problemy z gardłem- opryszczki, afty, biały nalot na języku, który po zmyciu szczoteczką znów się pojawiał. Potem zacząłem macać węzły chłonne. Podżuchwowe i szyjne lekko powiększone, również pod prawą pachą. Ostatni objaw mojej cholernej dolegliwości to gardło skropione takimi żółtymi jakby wrzodami, w dodatku całe przekrwione. Migdałki też obłożone lekkimi krostami z żółtą wydzieliną. Nos zacząłem mieć absolutnie niedrożny. Objawy trwają do dziś i wyglądają tak:
- stany podgorączkowe non stop 37 stopni
- powiększone lekko węzły chłonne- dopiero przy dokładnym wymacaniu można wyczuć
- okresowe zimne poty nocą
- sucha skóra
- czasami wraca świąd, choć delikatny
- okresowa wysypka na skórze
- okresowe biegunki
- uczucie wyniszczenia, osłabienia, nie mam ochoty czasem wstawać z łóżka
- biały nalot na języku
- żółte grudy na gardle i wokół migdałków
Postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce. Zacząłem wstukiwać w google objawy i pierwsze co mi wyskoczyło: HIV. Przełknąłem ślinę. Wszystko by się zgadzało. W okresie, kiedy pojawiać się zaczęły objawy miałem dziewczynę, która mnie zdradzała i miała przede mną wielu partnerów. Kiedy szedłem na test, wiedziałem, że odbiorę plusa. Test robiłem ok. 2 lata po serii ryzykownych zachowań i od objawów. Co się jednak okazało? Wynik ujemny! W międzyczasie zrobiłem sobie morfologię. Wyniki w normie. Nic się nie działo. OB 1. Byłem w szpitalu, gdzie po raz kolejny pobrali mi krew na próby wątrobowe. Bilirubina niepodwyższona i inne wskaźniki też OK. Zrobili mi także rtg zatok i płuc. Żadnych, absolutnie żadnych zmian. Potem wymaz z gardła: candida spp, pojedyncze kolonie, gronkowiec złocisty- srednio liczne. Nie byłem pewny wyniku testu na HIV, więc poszedłem do sanepidu po raz drugi. Wynik nie zmienił się. 2 minus. Lekarze rozkładali ręce i wmawiali mi, że wszystko jest OK, tylko sobie wmawiam. Ja jednak wiem, jak czuję się teraz, a jak czułem się przed tym, zanim pojawiły się objawy. Zresztą, to niemożliwe, żebym wszystkie sobie wkręcił. Zacząłem sam szukać po necie. Wszystko idealnie pasuje do HIV! Wkurzyłem się i po raz 3 wybrałem się na test, tym razem do PKD, bo myślałem, że może poprzednie 2 robione w sanepidzie odpłatnie były błędne. W PKD jednak nic innego nie wyszło. 3 test na obecność przeciwciał anty HIV i antygenu p24 ujemny. A więc 3 testy na HIV ujemne. Poszedłem do lekarza 1 kontaktu. Kazał mi zrobić badania na ALAT i ASTAT. Tu faktycznie podwyższone wyniki wyszły. Normy 40, a ja miałem po 140. Przepisał mi Xifaxan, Cholestil, No-spę i Esseliv-duo. Twierdził, że to wszystko od wątroby, ale ja w to nie wierzę. Wszystko odsyłają mnie do domu i bagatelizują sprawę. Wybrałem połowę tabletek na wątrobę i czuję się, jak się czułem. Na dzień dzisiejszy jestem cholernie zmęczony, ze stanami podgorączkowymi codziennie, 3 ujemnymi testami na HIV i fobią, bo cały czas myślę, że mam tego wirusa. Myślałem też, że to może grzybica, ale zaraz. Grzybica atakuje osłabiony układ odpornościowy. W takim razie co go osłabiło? Wszędzie gdzie wątek grzybica, pojawia się HIV. Nie wiem już co robić. Mam nadzieję, że ktoś pomoże. Pozdrawiam.