Sprawa zastrzyków :)
napisał/a:
Tom240
2006-09-17 18:36
Wtam wszystkich. Mam jedno pytanko, niestety moja koleżanka, która studiuje medycynę niechce mi na nie odpowiedzieć, otóż chodzi tutaj o zastrzyki.
Mówiła, że są osoby, które bardzo się boją lub nie chcą zastrzyku, wtedy trzeba im go dać na siłę. Niechce mi powiedzieć w jaki sposób udaje jej się dać komuś zastrzyk na siłę ( ona jest tylko jedna i pacjent,a przecież musi w jednej ręce trzymac strzykawkę ) Mówi, że lekarze i pielęgniarki maja swoje metody straszenia lub inne, że każdy kto nalega i niechce mieć zastrzyku odrazu się zgadza bbo się boi. Możecie napisać jakie macie spsoby na pacjentów, którzy niechcą zastrzyków ?
Mówiła, że są osoby, które bardzo się boją lub nie chcą zastrzyku, wtedy trzeba im go dać na siłę. Niechce mi powiedzieć w jaki sposób udaje jej się dać komuś zastrzyk na siłę ( ona jest tylko jedna i pacjent,a przecież musi w jednej ręce trzymac strzykawkę ) Mówi, że lekarze i pielęgniarki maja swoje metody straszenia lub inne, że każdy kto nalega i niechce mieć zastrzyku odrazu się zgadza bbo się boi. Możecie napisać jakie macie spsoby na pacjentów, którzy niechcą zastrzyków ?
napisał/a:
plb1985
2006-09-17 23:25
hmm, ja nie miałem jakichś poważnych problemów z kłuciem, choć częściej pobieram krew niż robie zastrzyki...często było dużo krzyku, ale dzieciaczki, z którymi miałem do czynienia wiedziały, że i tak ich to nie minie
a tym najbardziej opornym można dać pieczątkę ;) - tak je to ciekawi, że zapominają o zastrzyku
a tym najbardziej opornym można dać pieczątkę ;) - tak je to ciekawi, że zapominają o zastrzyku
napisał/a:
Tom240
2006-09-18 15:13
A jak ze starszymi ? Słyszałem, że nawet są problemy z 15 latkami to wtedy trzeba inne metody użyć chyba... I właśnie podobno macie swoje jakieś metody na takie osoby, że odrazu dają się by można było im dać zastrzyk.
napisał/a:
Studentka CM
2006-09-20 17:56
Witaj, ja osobiście jak dotąd nie spotkałam się z konkretnymi metodami wykorzystywanymi w celu zrobienia zastrzyku "niechętnemu pacjentowi". Moim zdaniem w takich przypadkach nalezy po prostu uswiadomic, ze zastrzyk jest koniecznoscia i przede wszystkim od niego sie nie umiera. Podstawą są dobre relacje miedzy lekarzem a pacjentem - strach mija a o bólu zapominamy. :)
napisał/a:
Tom240
2006-09-20 17:59
Zastanawiałem się, bo ta koleżanka mówiła, że są jakieś tajne metody, że nie powie bo tajemnica lekarska itd.
napisał/a:
Adaś
2006-10-08 20:45
Skoro tajemnica, to Ci nie powiedzą.
Jak miałem około 4 - 5 lat, byliśmy na szczepieniu przeciw czemuś tam, nie wiem, było to masowe - cała kolejka takich jak ja. Jeden z nas, bajtel, widział co się dzieje (dają zastrzyki) i dostał drgawek, ale takich porządnych. Im bliżej niego, tym było z nim gorzej. Z tego co pamiętam, jedna pielęgniarka go trzymała, żeby nie upadł, nie uciekł, cokolwiek, a druga robiła zastrzyk. Zaczął krzyczeć, a potem, po zastrzyku przestał. W trakcie czynności przed ukłuciem, bo chyba tego się bał i gdy wstrzykiwała jeszcze był cały roztrzęsiony - ona do niego coś tam mówiła. Potem jak ręką odjął, uspokoił się. Nie było w tym nic szczególnego - normalny zatsrzyk, przy czym dwie pielęgniarki i więcej do niego mówiła - do mnie np. nic nie gadała, jak i do reszty. Chłopak był atrakcją dla wszystkich. Ale może to nie był typ niechętnego, bo się zgodził bez większych problemów, tylko, że on dostał jakiegoś ataku stresu, nerwicy. Nic więcej.
Jak miałem około 4 - 5 lat, byliśmy na szczepieniu przeciw czemuś tam, nie wiem, było to masowe - cała kolejka takich jak ja. Jeden z nas, bajtel, widział co się dzieje (dają zastrzyki) i dostał drgawek, ale takich porządnych. Im bliżej niego, tym było z nim gorzej. Z tego co pamiętam, jedna pielęgniarka go trzymała, żeby nie upadł, nie uciekł, cokolwiek, a druga robiła zastrzyk. Zaczął krzyczeć, a potem, po zastrzyku przestał. W trakcie czynności przed ukłuciem, bo chyba tego się bał i gdy wstrzykiwała jeszcze był cały roztrzęsiony - ona do niego coś tam mówiła. Potem jak ręką odjął, uspokoił się. Nie było w tym nic szczególnego - normalny zatsrzyk, przy czym dwie pielęgniarki i więcej do niego mówiła - do mnie np. nic nie gadała, jak i do reszty. Chłopak był atrakcją dla wszystkich. Ale może to nie był typ niechętnego, bo się zgodził bez większych problemów, tylko, że on dostał jakiegoś ataku stresu, nerwicy. Nic więcej.
napisał/a:
andrea246
2007-01-03 17:32
Nie ma metod które by były tajemnicą lekarską ponieważ to nie lekarze robią zastrzyki tylko pielęgniarki. Problem jest z dziećmi bo sie poprostu boją i trzeba to robić na siłę w obecności rodzica.Oczywiście spokojnie tłumacząc że to nic strasznego. Gorzej jest z osobą dorosłą np. niedotlenioną w szpitalu która nie daje nawet do siebie podejść wtedy niestety gdy obecny stan zagraża jej życiu a podanie iniekcji jast konieczne używa sie niestety siły co niekiedy wygląda drastycznie ale pacjent ŻYJE a to jest najważniejsze.
napisał/a:
Carolcia1
2007-01-14 19:56
Tom240, koleżanka najzwyczajniej się z Ciebie nabija.
Z dzieciakami najlepiej tak postępować aby odwrócić ich uwagę od ogniska problemu- zastrzyku. Jak? Zagadać albo zająć czymś, np jakąś zabawką! Jak to nie pomaga, to prosi się, by mama przytrzymała takiemu smarkowi dupę i do roboty.
A ze starszakami? Jeśli będą chcieli się wykręcać to można zagrozić że im bardziej będzie się sprzeciwiać tym grubszą igłę użyjemy i tym bardziej boleć będzie. A jeśli podda się bez wojny to będzie prawie nie bolało. Przede wszystkim trzeba być stanowczym, ale to nie znaczy, że nie miłym. Chodzi o to, że jak taki pacjent zobaczy naszą niepewność to wykorzysta to w taki sposób, że za wszelką cenę postara się wejść nam na głowę i nie dopuścić do zabiegu.
Z dzieciakami najlepiej tak postępować aby odwrócić ich uwagę od ogniska problemu- zastrzyku. Jak? Zagadać albo zająć czymś, np jakąś zabawką! Jak to nie pomaga, to prosi się, by mama przytrzymała takiemu smarkowi dupę i do roboty.
A ze starszakami? Jeśli będą chcieli się wykręcać to można zagrozić że im bardziej będzie się sprzeciwiać tym grubszą igłę użyjemy i tym bardziej boleć będzie. A jeśli podda się bez wojny to będzie prawie nie bolało. Przede wszystkim trzeba być stanowczym, ale to nie znaczy, że nie miłym. Chodzi o to, że jak taki pacjent zobaczy naszą niepewność to wykorzysta to w taki sposób, że za wszelką cenę postara się wejść nam na głowę i nie dopuścić do zabiegu.