Skrzep w koniuszku serca - czy śmierć boli?

napisał/a: Maja_87 2010-11-14 21:29
Witajcie,
piszę do Państwa, bo mam nadzieję że ktoś będzie mi w stanie odpowedzieć na pytanie. W piątek zmarł mój ukochany Dziadziuś, najwspanialszy mężczyzna, człowiek który zastąpił mi ojca i który był dla mnie najlepszym człowiekiem. Dziadziuś był silnym mężczyzną, nigdy nie chorował, do szpitala poszedł "tylko" podleczyć zapalenie płuc - jego śmierć jest w dalszym ciągu szokiem dla nas wszystkich...
Dziadziuś miał skrzep w koniuszku serca, który oderwał się w ten feralny piątek.
Proszę, odpowiedzcie mi czy taka śmierć jest bolesna? Czy Dziadziuś wiedział że umiera, czy się dusił? Czy byłą to śmierć szybka i bezbolesna? Proszę, pomóżcie, może odpowiedź na to pytanie choć trochę ukoi mój ból...
napisał/a: e.jan 2010-12-08 23:02
Witaj Maju,
przyjmij wyrazy współczucia z powodu tej nagłej straty...
Ponieważ jednak Twoje pytanie nie jest łatwe, a w znacznej mierze nawet "niemedyczne", to odpowiedź też będzie "niemedyczna", ale mam nadzieję że przyniesie Tobie ulgę. Zerknij proszę do zapisków Anny Dąbskiej (nie mają one wiele wspólnego z książkami typu "życie po życiu"):
objawienia. pl/anna/anna/sbm-w.html
napisal(a):Pytasz o moją śmierć. To był upadek z urojonej wysokości!
Nie czułam bólu. Nic. Jeden moment, jedna tysiączna momentu, jak gdyby drgnienie, wyrwanie rośliny z gruntu i... nic więcej. Byłam sobą nadal, tyle że poza zwłokami Joanny, poza salą, szpitalem — słowem wszystkim, co mnie mierziło i od czego pragnęłam odejść jak najszybciej i na zawsze. Ucieszyłam się, że udało mi się przeżyć swoją śmierć świadomie od początku do końca i zrozumiałam, że właściwie jest niedostrzegalna — chyba ten lekki wstrząs, drgnienie jak gdyby oddzielenia, oderwania (byłam bardzo stara i słaba i dlatego był lekki; nie zawsze jest taki, teraz to wiem) — i chciało mi się śmiać, kiedy pomyślałam, jaką ze śmierci robimy tragedię.