SHBG i testosteron - kobieta

napisał/a: sollkkaa 2015-06-12 16:36
Witam,
zawsze miałam problem ze skórą, włosami. W lutym wybrałam się do ginekolog-endokrynolog. Zleciła badania,nie dała zlecenie co do konkretnego dnia cyklu:
-morfologia(wszystko w normie)
-cytologia - wszystko ok
-TSG 2,910 uIU/mL (norma 0,270-4,200
-Testosteron 1,07 ng/ml (norma 0,06-0,82)
-P/c przeciwko peroksydazie tarczycowej 9,2 IU/ml (norma200 (norma dla zdrowych kobiet 17-50 lat to 26,1-110,0 nmol/l)

Wizytę mam dopiero w przyszłym tygodniu, trochę się niecierpliwię, dlatego postanowiłam Was, moje Drogie, zapytać, co o tym sądzicie. Zaznaczam, że na buzi i całym ciele widzę ogromną poprawę, rzadko coś się pojawia, zostały mi głównie blizny.

Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego popołudnia :))))))))
napisał/a: soaring 2015-06-15 23:01
wcześniejsze cykle też miałaś owulacyjne, regularne, itd? nadnercza zostały wykluczone?
docelowo to ta kuracja niczego nie załatwia, bo będzie działać póki będziesz brać te pigułki. z grubsza są to zwykłe pigułki antykoncepcyjne o może ciut większym działaniu antyandrogennym, ale wady typu obciążanie krążenia mają oczywiście. wg mnie bez sensu skoro nie ustalono wnikliwie przyczyny zaburzeń trądzikowych.
napisał/a: sollkkaa 2015-06-15 23:21
Tak, wczesniej wszystkie cykle regularnie. Dlatego nigdy nie wiazano za bardzo stanu cery z hormonami - innych objawow nie bylo.
O nadnerczach nie bylo mowy - p. doktor stwierdzila, ze problemy z cera wynikaja z nieprawidloweo stosunku wolnego i wiazacego testosteronu i po prostu przepisala leki.
Co w przypadku jesli faktycznie po odstawieniu lekow problemy wroca? Jakie powinnam podjac kroki? Czy powinnam zwrocic uwage p. doktor przy najblizszej wizycie?
Pozdrawiam i dzieki za odpowiedz.
napisał/a: soaring 2015-06-16 21:51
wszystko super, ale bez sprawdzenia nadnerczy, a przy "idealnych" jajnikach nie wiadomo, czy winne nie są nadnercza, bo też produkują androgeny. a tymi pigułkami pani - przepraszam za wyrażenie - "na pałę" uderzyła w jajniki. one Ci pomagają, to super, ale niczego nie leczą, problem wróci po odstawieniu (może nawet dopiero kilka miesięcy po zakończeniu kuracji, ale wrócą).
niestety zachowanie lekarki nie jest zaskakujące. moim zdaniem zwyczajnie szkoda życia na takie terapie bez diagnostyki, bo docelowo nie załatwia to problemu, a mówię to na podstawie kilkunastoletnich przebojów z różnymi zaburzeniami hormonalnymi.