rak w najbliższej rodzinie

napisał/a: irmisia85 2007-10-24 15:06

Jestem pierwszy raz na jakimkolwiek forum, nigdy nie uczestniczyłam w takiego typu wypowiedziach. Mam 22 lata, jestem najmłodszą córką moich rodziców. Tak naprawdę to nigdy nie miałam do czynienia z rakiem, nie było tego u mnie w rodzinie i może dlatego tak ciężko to przyjmuję. Tak jak czytam inne opinie internautów to głównie chodzi im o swoją własną osobę. Ja jednak mam problem z moim tatą. zawsze by, jest i będzie tata, nigdy nie powiedziałam na niego ojciec. Zawsze dobry, pełny życia, usmiechnięty, ale nie ostatnio. Dwa lata temu dowiedzieliśmy się, ze ma raka jelita grubego z przeżutami już na wątrobę. Pochodzę z małego miasteczka, gdzie lekarze są prymitywni i ich diagnoza zwaliła mnie z nóg jak ja usłyszałam. Ale wracając do tematu. dwa lata temu zaczęło się leczenie tej choroby i trwa do dziś. Na początku było dobrze, była nawt poprawa, ale ostatnio jest gorzej. Najgorsze jest to, że czuję, iż mój tata się poddał, nie chce już walczyć. Bardzo schudł, stał się nerwowy, dużo mu przeszkadza, puchną mu nogi itp. We mnie najwięcej niemocy jest w tym, że nie wiem, nie potrafię go podnieść na duchu, nie umiem przekazać mu wiele rzeczy tak aby przywrócić mu dawną nadzieję i siłę do walki. bardzo go kocham i za wszelką cenę prubuję mu pomóc, ale jest bardzo ciężko. staram się być silna, nie pokazywać moich lęków, łez ale czasem mi to nie wychodzi. Od jakiegos czasu wiele rzeczy mnie już nie rusza, stałam się jak kamień. Czy to normalne?Jeśli ktoś z Was internautów może mi coś doradzić jak zachowywać się w takiej sytuacji to bardzo proszę o wsparcie i pomoc.
Pozdrawiam
napisał/a: jakoo 2007-10-24 23:02
Wypalenie, musisz od tego odpocząć aby wrócić ze wzmożoną siłą.
napisał/a: sindi1 2007-11-10 20:34
WITAJ!! Znam to uczucie! Na mnie choroba mamy spadła nagle
O raku tarczycy wiemy od 4 dni! twój ojciec podjoł walke o życi- nie pozwól mu się wycofać WARTO ŻYĆ!!!
Ja mam inną sytuacje moja mama poddała się na starcie!!!
to my dzieci musimy być silni za rodziców!!
ODWAGI DASZ RADE NIE PODDAJ SIĘ TAK ŁATWO!!!
życzę dużo słonecznych dni! bużka!
napisał/a: milena4 2008-01-25 16:37
witaj
ja tez nigdy wczesniej w mojej rodzinie nie mialam stycznosci z rakiem ale o chorobie mojej mamy dowiedzialam sie w maju ubieglego roku to bylo jak zly sen na dodatek ja mieszkam za granica z daleka od rodziny a z mama mialam wspanialy kontakt jak przyjaciolki. lekarze szybko podjeli jakies dzialania to byl zlosliwy rak woreczka moczowego ktorego w niedlugim czasie usunieto ale na tym nie skonczyla sie nasza meka so przerzuty na wezly chlonne kosci i watrobe jestem kompletnie zalamana i na dodatek w ciazy ktora znosze niezdyt dobrze bardzo bym chciala spedzac kazda chwile z moja mama ai staram sie przyjezdrzac tak czesto jak to sie da bo wiem ze takie nasze wspolne rozmowy duzo pomagaja przynajmniej psychicznie a od tego w jakim stanie psychicznym jest chora osoba zalezy naprawde wiele
napisał/a: alexandra1 2008-01-28 00:04
Na początek chcę powiedzieć, że bardzo mi przykro z powodu choroby Twojego taty. Nie wiem jak można pomóc w takiej sytuacji (nigdy nie będziemy wiedzieć co przeżywa ta osoba póki nie znajdziemy się na jej miejscu [oby się tak nie działo], może trzeba jak najczęściej powtarzać, że to nie jest wyrok. Wiadomo, że tak ciężkie leczenie wyczerpało Twojego tatę ale może jakimś pocieszeniem byłby kontakt z kimś, kto z tą chorobą wygrał? Znacie kogoś takiego? Dużo się ostatnio mówiło o książkach sławnych ludzi, którzy wygrali z chorobą. Że mówią glośno o chorobie i dają nadzieję innym, motywację do walki bo jeśli im się udało to czemu innym miałoby sie nie udać. Może Twojemu tacie też by coś dały?
Sama nie wiem, nie pomogę za dużo.
Wiedzcie, że są ludzie, którzy myślą o Was!
Pozdrawiam
Olka
napisał/a: oli26 2012-09-09 20:14
Witam . Wydaje mi się ze jedyne co możemy zrobić to po prostu być i starać zrobić tak żeby każdy dzień który będzie nam dany był piękny inny wyjątkowy i bez bólu .Moja Babunia ma raka i 80 lat ale dopiero jak powiedziano mi w prosto ze zostało nam kilka miesięcy ja byłam pewna ze to kilka lat .Kiedy to do mnie dotarło cale ciało mnie bolało potwornie się bałam potem dotarło do mnie co z moja Mama ona sama sobie nie poradzi jest niepełnosprawna w 80% jak ja nastawić żeby nie było tragedii . Siedziałam i płakałam nie mogłam się uspokoić .Następnego dnia rano wstałam i dotarło donie ze muszę dać rade do jak nie ja to kto ? i tak ciesze się tym co mam . Jak trzeba to zobaczyCie znajdziecie sile . KIEDYŚ myślałam ze nie przeżyje czegoś takiego a dziś żyje daje rade i mam nadzieje ze tak będzie to końca przepraszam to co pisze nie jest zbyt składne a to emocje pozdrawiam