Przyszly mąż, a ewentualna schizofrenia

napisał/a: przyszla_zona_21 2010-05-17 13:33
Witam serdecznie! Z gory przepraszam za dlugi mail, ale postaram sie jak najdokladniej opisac moj problem.
W przyszlym roku wychodze za maz za bardzo dojrzalego mezczyzne. Ma 29 lat, jest wyksztalcony, ma dobra prace. Jest ustabilizowany finansowo, z zapleczem socjalnym. Wychowywal sie w niezwykle cieplym, rodzinnym domu. Cechuje sie uczciwoscia i dobrym secem. Jego najwiekszym marzeniem jest zalozenie wlasnej rodziny z kochajaca zona i dwojka dzieci. Plany te zamierzamy wlascie realizowac wspolnie.
I tu zaczynaja sie pewne problemy. Moj przyszly maz jest niesamowicie wrazliwym czlowiekiem, do wszystkiego podchodzi bardzo emocjonalnie. Jeszcze nigdy nie spotkalam mezczyzny, ktory bylby tak dobry, cieply i tak bez trudu wyrazal swoje uczucia. Miedzy innymi tym mnie urzekl. Jednak od okolo 6 miesiecy dzieje sie z nim cos dziwnego. Cale tygodnie normalnego zycia przekreslaja pojedyncze wieczory, kiedy on za sprawa jednego impulsu zaczyna mowic, iz caly swiat jest przeciwko niemu, zyje w wielkim klamstwie, a ludzie dookola tylko graja i udaja. Moja argumentacja z reguly nic nie pomagaja. Zarzuca mi, ze moja rodzina tak naprawde wcale za nim nie przepada, ich wypowiedzi interpretuje zupelnie mylnie, doszukuje sie szyderstwa i kpin. Wyrywa z kontekstu slowa i zdania. Nagle przypomina sobie sytuacje (badz slowa, zdania, zachowania), ktore wydarzyly sie jakis czas temu i sklada je w sposob dla mnie zupelnie niezrozumialy. jednak dla niego sa one logiczne i z reguly bardzo krzywdzace. Nie jest wtedy agresywny w sotosunku do mnie, jedynie bardzo zdenerwowany, pobudzony. W moich argumentach doszukuje sie falszu, zada wyjasnien. Bardzo czesto przyczepia sie tez do faktow z mojego zycia jeszcze przed naszym poznaniem. Np. zwiazki z innymi mezczyznami traktuje jako krzywdzace dla mnie. Wyolbrzymia krzywdy jakie mnie kiedys spotkaly. I kompletnie nie slucha tego, co mowie. Kiedys staralam sie na spokojnie mu tlumaczyc, przytulic. Teraz znalazlam inna metode, ktora poki co skutkuje. Przestaje sie do niego odzywac, wychodze z domu na godzine/dwie. Mo moim powrocie najczesciej emocje opadaja, przeprasza mnie, mowi, ze juz rozumie. Czesto placze. Mowi tez, ze sam siebie nie poznaje, ze nie wie, dlaczego tak bardzo wszystko przezywa, ze nie umie myslec tak logicznie jak ja. Przerazaja mnie takie chwile, poniewaz to nie jest moj partner, to nie ten sam czlowiek. Codzienne zycie mamy wspaniale, doskonale do siebie pasujemy, swietnie sie rozumiemy, mamy takie same plany i marzenia. Malo tego-nigdy w zyciu nikogo tak nie kochalam i nigdy nie bylam tak bardzo kochana.

I teraz najwazniejszy punkt. Wujek mojego partnera (50 lat) jest chory na schizofrenie. Ostatnie 10 lat spedza na oddziale zamknietym. Jego stan jest na tyle zly, ze wiekszosc czasu jest w izolatce. Wujek stracil zaufanie do wszystkich czlonkow rodziny, oprocz mojego przyszlego meza. Tylko on go odwiedza i tylko jemu udaje sie z nim porozmawiac. Zawsze, kiedy wraca ze szpitala jest bardzo przygnebiony. Czasem mam wrazenie, ze on sie boi, czy przypadkiem nie dopadnie go to samo. Jednak nigdy nie rozmawialismy na ten temat, poniewaz nie chce go w ten sposob urazic. Jedyne co teraz robie, to obserwuje go dokladniej. Choc po ostatniej takiej awanturze, moj narzeczony sam zaproponowal, ze wybierze sie do psychologa, bo nie radzi sobie z emocjami. I tu moje pytanie: jak moge go wspierac? Jak rozmawiac? I czy faktycznie jest sie czego bac? Moze to jednie chwilowa hustawka emocjonalna.
napisał/a: Agusia1982 2010-05-17 13:43
To,że wujek ma to o niczym jeszcze nie świadczy zaczeła bym się martwic gdyby tata miał,dziadek miał itd...ja przyznaje chyba nigdy nie spotakałam tak wrażliwego faceta ale bywa jak widać.
Są unikaty:)
Uważam,że Twój partner postąpił super decydując się na wizyte u lekarza...jeśli wstydzi sie mówić przy Tobie niech wejdzie sam ale dobrze by było,żebyś ty też jako obserwatorka z boku powiedziła lekarzowi co cię martwi,jakie zachowania partnera...to bardzo ważne.On na pewno Cię pokieruje.
napisał/a: przyszla_zona_21 2010-05-17 13:51
Oczywiscie narzeczony poprosil, zebym poszla z nim.
Kilka lat temu dwukrotnie mialam bardzo zaawansowana anoreksje i leczylam sie rowniez psychiatrycznie (bralam wtedy seroxat). Na terapie chodzilam z mama. Psychiatra rozmawial godzine ze mna, potem z matka, a potem z nami obiema razem. Wiem, ze terapia tego typu bardzo mi pomogla. Chcialabym w ten sposob pomoc partnerowi.
napisał/a: Agusia1982 2010-05-17 14:06
Mam nadzieje,że pomożesz.
Widać,że strasznie go kochasz a on na pewno Ciebie też skoro chce coś zmienić by żyło się lepiej:)
napisał/a: marmur1 2010-06-17 00:48
Przeczytałam Twój list i jakbym zobaczyla swoje zycie, z tym że ja znam ciąg dalszy i nie jest on wesoły. Wspólne marzenia, plany, zawsze był ciepły czuły. Ciągle uważał, że wszyscy go nie doceniaja, że świat i "oni" sa okrótni. Moja rodzinajest do niego uprzedzona. Ale człowiek zakochany - to ślepy. Odizolowalismy sie od wszystkich - przeciez powinien mi wystarczyć tylko on. I było coraz gorzej. Zwolnienie z pracy. Ja psychicznie wysiadłam. Pojawiła śie dwójka dzieci. I wszędzie byli "oni" którzy tylko czychali na męża. Moje zycie było koszmarem - nikt nie jest w stanie sobie tego wyobrazić. Teraz jestem w separacji i wiem ze dobrze zrobiłam, niekocham już meża. Gdybym umiała dostrzec te wcześniejsze sygnały. Teraz drże tylko o to czy dzieci tez nie będa miały schizofrenii.
napisał/a: przyszla_zona_21 2010-06-17 07:47
Marmur, dziekuje za odpowiedz. Przyznam, przerazila mnie Twoja historia. U nas ostatnio jest lepiej. Bylismy wspolnie u psychologa. Kilka wizyt poki co. Najpierw on, nastepnie ja, a potem wspolnie. Ja nie dowiedzialam sie od pani psycholog niczego nowego. Stwierdzila, ze mam bardzo dojrzalego i niebanalnego partnera, ktory jest jednie wrazliwszy niz inni. Moze faktycznie? Juz nie wiem co o tym myslec.
napisał/a: ~Anonymous 2010-06-17 09:13
przyszla_zona_21 wydaję mi się, że nie ma co człowieka z góry przekreślać. Jeśli np. nie będziesz do końca pewna i będziesz miała obawy zawsze możesz przełożyć termin ślubu. Mój brat miał kiedyś taką sytuacje- dwójka dzieci, żona, a on już gadał o samobójstwie, bo wszyscy są przeciwko niemu. Owszem, nie obyło się bez psychiatry, ale teraz już nie ma problemów, chociaż czasem JAK KAŻDY, ma gorsze dni ale jest ok. Nie bierze już żadnych leków, bo sam wyznacza sobie kierunki, w którą stronę chcę iść i co jest dobre dla niego i dla rodziny. Najważniejsze dla Twojego narzeczonego jest Twoje wsparcie, bo wnioskuję, że w Tobie wroga nie widzi. Bardzo dobrze, że sam wysunąłinicjatywę wizyty u psychologa, a co najważniejsze POPROSIŁ cIĘ, ŻEBYŚ Z NIM POSZŁA! Życzę Ci jak najlepiej i wspieraj Twojego przyszłego męża całą sobą. Na pewno Wam się uda.
napisał/a: augustyn888 2010-06-17 09:17
Twój problem jest poważny z tego względu że zamierzasz z tym człowiekiem spędzić resztę życia.Nie wiem ile już jesteście razem,ale na Twoim miejscu zalecałbym daleko idącą ostrożność w podjęciu tak ważnej decyzji.Wiem że jest to może trudne stwierdzenie ponieważ się kochacie,ale taka euforia po pewnym czasie zanika i nastaje proza życia codziennego,a ona może okazać się nie łatwa.
Problem Twojego partnera może okazać się z czasem bardziej poważny niż się wydaje.Jego zmieniające się nastroje mogą wskazywać na pewne cechy zaburzeń osobowości,stan psychiczny w którym występuje rozchwianie emocjonalne,szybkie gwałtowne zmiany osobowości.Może to występować na skutek jakichś przeżyć osobistych,których doznał w przeszłości Twój partner,a o których Ty nic nie wiesz.Może to być również objawem ukrytej choroby psychicznej,w której występuje zniekształcona ocena rzeczywistości.Znamienne może być to np.,że mimo wykształcenia,zdobycia dobrej pracy,zaplecza socjalnego,jego stwierdzenie że "nie umie logicznie myśleć tak jak Ty",wydaje się być dziwne.
Nie piszę tego po to by broń Boże Cię straszyć lub odciągać od Twojej decyzji,ale po to byś bardziej bacznie zwróciła uwagę na zachowania Twojego partnera,ocenę lekarską, by nie popełnić
pomyłki,wiążąc się z człowiekiem celem założenia wspólnej rodziny,kompletnie się do tego nie nadającym.To dobrze że podjęliście decyzje o wizycie u psychologa,chociaż ja bardziej bym sugerował wizytę u psychiatry,ze względu na możliwość wdrożenia bardziej wielokierunkowego sposobu leczenia.
Zwrócił bym też uwagę na te częste wizyty partnera u wujka cierpiącego(poważnie)na schizofrenię.Wrażliwość Twojego partnera na specyfikę szpitala psychiatrycznego,jego pacjentów i ich zachowania,mogą prowadzić do rozchwiania emocjonalnego i tych szybkich zmian osobowości,wskutek tych przeżyć doznanych w szpitalu psychiatrycznym.Z jednej strony to dobrze że partner jest opiekuńczy,ale z drugiej strony jeśli te wizyty mogłyby wpływać na jego zmiany psychiki,to powinien je bardzo ograniczyć.Na koniec niestety gorzka prawda.Te cechy mogą wskazywać na uwarunkowania genetyczne,prowadzące w przyszłości do rozwoju schizofrenii.Można się mylić w osądzie,ponieważ wcale tak nie musi być,ale należy to wziąć pod uwagę.Duży wpływ pozytywny może mieć dobra jakość i styl życia potencjalnego chorego,dobre zrozumienie,właściwe podejście do jego problemów i ograniczenie stresu do minimum,chociaż w dzisiejszym życiu trudno to osiągnąć.
Pozdrawiam serdecznie i życzę aby wszystko ułożyło się dla Ciebie jak najlepiej.
napisał/a: marmur1 2010-06-17 10:36
Nie miałam zamiaru straszyć ciebie, ale taka jest rzeczywistośc. Zgadzam sie z Zybi4 - euforia kiedyś się kończy - zostaje codzienność. Nie dociera do mnie stwierdzenie lekarza że partner jest wrażliwszy niż inni. Oprócz nas zawsze wszędzie byli "oni". Mąż potrafił nie odebrac dzieci z przedszkola bo po drodze spoktał chłopców grających w piłkę - to byli "oni" - chcieli mu zrobic krzywdę. Potrafił zostawić rodzine nad jeziorem i pojechać do domu bo obok byli "oni" - młodziez hałasująca na kocu obok. A wcześniej zbierał smieci z całej plaży bo "oni" dowiedzieli się że tu będziemy i specjalnie naśmiecili. Oczywiści tych "onych" ja informowała o tym gdzie mąż idzie, do kogo, także po pewnym czasie w ogóle nie wiedziałm gdzie chodził, robił z tego tajemnice bo ja przekazuję innym. Odseparował od przyjaciól i rodziny, podejrzewał o kontakty z jego kolegami, knucie. Przez to wszystko straciliśmy mieszkanie, wyrzucili go z pracy - czym się nie przejął, ja poroniłam. Długo doszukiwałam się winy w sobie, że może ja coś robie nie tak. To co moje dzieci widziały, słyszały i przeżyły wtedy - nie da sie opisac. Czasami żałuje że nie można cofnąć czasu, ale mam dzieci i mam dla kogo żyć. Dziś układam sobie życie na nowo, a to czego pragne to spokoju, bo zasłuzyła sobie na niego, po tylu latach zycia z męzem i jego chorobą. Nie chce Ciebie straszyć, ale dziesięc razy przemyśl wszystkie sygnały - kiedyś nie wystarczy że wyjdziesz na godzinę. Życzę Ci szczęścia
napisał/a: Predator 2010-06-17 14:08
Witam wszystkich piszących tu Forumowiczów poruszyło mnie to co tu piszecie bo ja sam choruje na schizofrenie i jestem w stanie remisji zaczołem też myśleć o tym aby znaleść sobie jakąś dziewczynę a może jakąś partnerkę życiową ale z tego co opisujecie to nie warto bo z tą chorobą różnie bywa a ja niechcę nikogo krzywdzić najwyżej zostane na starość sam no ale trudno dopadło mnie została mi jeszcze przyjaźń i przelotne romanse ((
napisał/a: marmur1 2010-06-17 20:12
Predator - przepraszam nie to miałam na celu. Czy nie warto - nie wiem.
napisał/a: Predator 2010-06-17 21:32
Nie ma za co przepraszać Marmur ale to co napisałaś daje do myślenia takim ludziom jak ja . Bo faktycznie musiałaś się męczyć z taką osobą chorą na schizofrenie a ja nie chce skrzywdzić nikogo nigdy więcej w taki sposób, w szczególności osoby które kocham i na których mi zależy no ale teraz jest już lepiej i może poszukam takiej dziewczyny jak ja czyli zmagającej się z takimi problemami ona powinna zrozumieć i będziemy się wspierać nawzajem