Problem z nerwami

napisał/a: Shape31 2011-09-05 16:06
Witam. Nie będę robił jakiegoś długiego wstępu, po prostu opiszę swoją historię. Proszę was, abyście chociaż spróbowali mi pomóc, wiem, że napewno się rozpiszę, bo zawsze to robię, ale na prawdę potrzebuję pomocy.

Zacznę od tego, że za 3 tygodnie skończę 16 lat. W czwartek zacząłem chodzić do 1 klasy technikum.

Na początku pierwszej klasy miałem pewne problemy z chodzeniem na biologię. Mianowicie od tego, o czym mówiliśmy na biologii, robiło mi się słabo (brzuch mnie bolał itp), przez co na owych lekcjach często chodziłem do łazienki, lub czasami nie chodziłem na nie w ogóle. Po kilku miesiącach dotarło do mnie, że sam tworzę sobie ten problem, uspokoiłem się i... wszystko było dobrze. Do czasu...

Gdzieś w połowie drugiej klasy gimnazjum (o ile dobrze pamiętam) problem wrócił, ale już nie pojawiał się tylko na biologii, lecz na wszystkich lekcjach, głównie były to pierwsze lekcje. Mianowicie historia podobna, siadam w klasie, robi mi się słabo, idę do łazienki, czasami się zwalniam itp. Jakimś cudem to przetrzymywałem i w następnym roku zacząłem chodzić do trzeciej klasy gimnazjum...

W owej trzeciej klasie można powiedzieć, że narodził się problem, który teraz opisuję. O ile dobrze pamiętam, rozpoczęcie roku szkolnego było w środę. W czwartek poszedłem do szkoły, byłem ze dwa razy w łazience z tego samego powodu co we wcześniejszych latach, do końca dnia wytrzymałem. W następny dzień jednak miałem dosyć. Mimo tego, że na pierwszej lekcji byłem w łazience, miałem takie uczucie, jakbym zaraz miał zwymiotować. Jako, że wymiotowanie to dla mnie oznaka, że coś poważnego się dzieje, poszedłem (w panice) do pielęgniarki, aby zwolniła mnie do domu. Po wytłumaczeniu jej sytuacji zadzowniła do matki, która po kilku minutach przyjechała do mnie do szkoły. I tak było praktycznie przez całą trzecią klasę: chodzenie do łazienki, zwalnianie się z lekcji, czasami nawet nie przychodzenie do szkoły. Rodzice pozwalali mi na to raczej ze względu na dobre oceny (trzecią klasę gimnazjum ukończyłem ze średnią 4,30), ogólnie problemów wychowawczych nie sprawiam.

W ciągu roku szkolnego z mojej trzeciej klasy gimnazjum wydarzyło się jednak pare wydarzeń, o których należy wspomnieć.
W czasie ferii zimowych wyszedłem ze znajomymi na długi spacer (kilka kilometrów) w deszczu (gdy wychodziłem to nie padało). Wiadomo, wróciłem cały przemoczony. Jednak pamiętam, że wróciłem do domu, zacząłem czuć coś dziwnego. Mianowicie, czułem, że serce wali mi jak... po prostu waliło szybko. Zmierzyłem sobie ciśnienie i, ku zdziwieniu wszystkich, wynosiło ono jakieś 170/100 z pulsem 150+. Kilka godzin po wypiciu melisy wszystko jednak minęło.

Trzy tygodnie później po kolejnym wypadzie (już nie w deszczu) sprawa z ciśnieniem się powtórzyła. Wylądowałem więc u lekarza rodzinnego, który skierował mnie do szpitala na badania. Po przeleżanym tygodniu oczywiście okazało się, że nic mi nie jest. Ordynator oddziału stwierdził, że po prostu jestem za grzeczny(?) i muszę zacząć robić coś, aby się wyżyć (w tym momencie dodam, że jestem zwolniony z lekcji w-fu z takiego powodu, że po prostu po owych lekcjach łatwo choruję (spocony na zimno wychodzę itp)). No nic, jakoś dotrwałem do końca trzeciej klasy.

W wakacje, ku mojemu zdziwieniu, problemy z biegunką pojawiały się nawet w domu (wcześniej tylko w szkole i przed nią), więc znowu wylądowałem u lekarza, który stwierdził, że to mogą być nerwy, więc skierował mnie do psychiatry. Na początku sierpnia wylądowałem u kolejnego w moim życiu lekarza (psychiatra). Po kilkunastominutowej rozmowie stwierdził, że to faktycznie nerwy, więc zapisał tabletki (niejakie Asentra 50 mg). Powiedział: "zobaczymy jak to będzie w następnym roku szkolnym".

No i właśnie... w tym roku szkolnym przeżywam prawdziwy kryzys. Tabletki biorę zgodnie z zaleceniami lekarza, jednak pojawiają się straszne problemy.

W dzień rozpoczęcia roku szkolnego, myślałem, że na owe rozpoczęcie nie pójdę, z myślą, że tam znowu chwyci mnie biegunka i wyląduję w łazience. Poszedłem jednak i ku mojemu zdziwieniu nic się nie stało.

Z dwuznaczną miną (może nic się nie stanie) poszedłem na swoją pierwszą lekcję w nowej szkole (wcześniej wylądowałem dwa razy w domowej toalecie). Po trzydziestu minutach lekcji nie wytrzymałem, strasznie zachciało mi się wymiotować, więc poleciałem do łazienki, w której, kaszlnąłem pare razy, tak samo, jak przed wymiotowaniem. Nic się jednak nie stało, ale pomyślałem, że nie wytrzymam. Poczekałem w toalecie do końca lekcji, po czym poszedłem do domu. Rodzice byli rozpaczeni moim zachowaniem, że w pierwszy dzień nowej szkoły tak po prostu przyszedłem sobie do domu. Jakoś to przeżyli po tym, jak powiedziałem im, że w poniedziałek (dziś) pójdę do szkoły i zostanę w niej do końca lekcji.

Dzisiaj rano jednak, gdy miałem już ubierać się do szkoły, dostałem totalnego doła. Zacząłem rozpaczać, że nie dam rady, nawet nie spróbowałem iść do szkoły. Rodzice są teraz na skraju załamania, jeżeli jutro nie pójdę to nie wiem co będzie. Wiadomo, że nieźle sobie grabię, skoro przez pierwsze dwa dni NOWEJ SZKOŁY praktycznie nie było mnie w ogóle w szkole.

Nie wiem jak sobie z tym poradzić. Czuję, że te tabletki w ogóle mi nie pomagają. Według mnie i innych, ja sam wpajam sobie do głowy, że coś mi będzie, więc z nerwów zaczynam się tak i owak czuć. Ja jednak nie potrafię podjąć z tym walki, mimo pomocy rodziny i psychiatry. Po porannych "wizytach" w łazience czuję, że mój organizm jest już tak pusty, że od razu tracę dobre samopoczucie i ochotę na wszystko. Do tego dochodzi podwyżony puls (i to się czuje). Ogólnie jestem człowiekiem bez żadnego większego zainteresowania na jakiś temat. Tracę już dobre myśli, nie wierzę, że uda mi się to przezwyciężyć.

Proszę o waszą pomoc, nie potrafię sobie z tym poradzić, może ktoś miał podobny problem i coś może doradzić, czy coś takiego.
napisał/a: Agusia1982 2011-09-05 17:24
Na wstępie chciałam napisać,że lek Asentra jest bardzo dobrym lekiem.
On Ci pomaga tyle,że występuje u Ciebie lęk przed...czyli nie pójdę bo się stanie.
Widzisz poszedłeś i nic się nie stało...byłeś zdziwiony bo jak to możliwe i nakręciłeś się a co za tym idzie wystąpiła spodziewana reakcja czyli to czego się spodziewałeś.
Jest możliwość,że ponownie udasz się do psychiatry bo być może potrzebne jest zwiększenie dawki leku a być może zmiana leczenia.
Napisz mi proszę jak długo bierzesz Asentre i jaką masz dawkę.
No i tak...największa praca jest przed Tobą.
To ty musisz codziennie wkładać sobie do głowy ,że nic Ci nie jest...przecież jesteś przebadany dokładnie.
Musisz wiedzieć,że to co się dzieje to skutek Twojej wyobraźni...i skoro ty potrafisz wywołać u siebie ten stan ty potrafisz to skończyć.
Jesteś młodym i silnym chłopakiem...no i uda Ci się tylko nie możesz się wycofywać.
Jutro idziesz do szkoły no i co złego może się tam stać?zrobi Ci się nie dobrze>?no to polecisz do kibelka jak będzie trzeba nawet i 10 razy.Przecież od tego się nie umiera i musisz to zrozumieć.
Zrobi Ci się słabo?przecież jest wkoło masę ludzi i Ci pomogą...ale zaręczam ,że tak się nie stanie.
Kwestia zrozumienia,że możesz to opanować a jak zrozumiesz ,że dasz rade z każdym kolejnym krokiem będzie łatwiej.
Jak teraz schowasz się w domu tylko pogłębisz ten stan...a zobaczysz,że jak zaczniesz walczyć z każdym kolejnym dniem będzie łatwiej a nawet jak przyjdzie chwilowe załamanie to i tak nie powód by przestać wierzyć.
napisał/a: Shape31 2011-09-05 18:21
Witam.

Bardzo dziękuję za odpowiedź! To, co mi Pani napisała, mówił mi już chyba każdy, że muszę sam uwierzyć, że nic mi nie jest.
Wczoraj wieczorem byłem wręcz pewien, że dzisiaj pójdę do szkoły, takie samo uczucie mam teraz, że jutro na pewno pójdę (mam nadzieję)

Asentrę biorę od 25 dni, na początku było to 1/4 tabletki przez 6 dni, potem 1/2 tabletki przez 12 dni, do teraz jest to 1 tabletka co rano, lekarz twierdził, że to na razie wystarczy, mam brać 1 tabletkę co rano do następnej wizyty.

Kolejną wizytę u psychiatry mam na zdaje się 22 września, tak mnie lekarz zapisał na sierpniowej wizycie. Jestem też zarejestrowany do psychologa w październiku, ale wiadomo, do tego czasu wiele się może zmienić.

Jakoś nie potrafi do mnie dotrzeć fakt, że nic mi nie jest, próbuję sobie to wpoić ale za każdym razem w jakieś sytuacji przypominam sobie o tym, że może mi się zacząć chcieć wymiotować no i... potem po kilku sekundach tak też się dzieje.
napisał/a: Agusia1982 2011-09-05 21:53
24 dni to nie cały miesiąc a leki psychotropowe zaczynają prawidłowo działać po okresie od 2 tygodni do nawet 2 miesięcy a wszystko zależy od konkretnego przypadku.
Daj szanse by Ci pomogły bo to na prawdę jedne z lepszych leków.
Każdy Ci mówi,że musisz sam zrozumieć i bardzo dobrze Ci mówią.
Sam sobie musisz pomóc bo nawet najlepszy psychiatra nie zrobi tego za Ciebie.
Nie będzie łatwo i wymaga wiele czasu i cierpliwości ale myślę ,że warto spróbować.
Czasami warto zrobić coś na siłę...przemóc się raz i drugi by zwalczyć lęk "przed" o którym pisałam wyżej.
Uwierz,że to wykonalne...nie mów ,że nie dasz rady tylko walcz od jutra.
Chcę jutro przeczytać,że poszedłeś do szkoły i byłeś tam do końca bez względu na wszystko.
Jesteś panem swoich myśli...nie pozwól temu czemuś zniszczyć swojego życia.
Idź i daj popalić tym głupim myślą.
napisał/a: Shape31 2011-09-05 22:42
Witam.

Jeszcze raz dziękuję za odpowiedź, zmotywowała mnie Pani, jak jeszcze nikt :) Czuję, że jutro będę w szkole do końca.

Jutro napiszę, jak było :)
napisał/a: Agusia1982 2011-09-06 11:02
Mam nadzieję ,że poszło okej i wygrałeś...czekam na odpowiedź.
napisał/a: Shape31 2011-09-06 15:19
Nie poszło całkiem tak jak chciałem, ale i tak uważam swój dzisiejszy "wyczyn" za sukces.

Przed szkołą oczywiście "odwiedziłem" łazienkę, nie miałem już takiej energii do pójścia do szkoły jak wczoraj, gdy pisałem wcześniejszy post, wachałem się nawet czy pójść, ale poszedłem. Na pierwszej lekcji trochę źle się czułem, nie zwracałem jednak na to większej uwagi. Potem na czwartej lekcji miałem PO, na którym mieliśmy temat o układach narządów tj. konkretnie układ pokarmowy. Przypomiały mi się wydarzenia z pierwszej klasy gimnazjum, od razu źle się poczułem. Kolejną lekcję udało mi się wytrzymać, potem jednak, przed wfem, poszedłem do domu.

Wytrzymałem w szkole 5 z 8 lekcji, uważam to za sukces i myślę, że jutro na pewno wytrzymam do końca.

Jeszcze raz dziękuję za pomoc.

PS: podczas telefonicznej rozmowy z psychiatrą powiedział on, że można zwiększyć dawkę Asentry do 1.5 tabletki, co zrobiłem już rano.
napisał/a: Agusia1982 2011-09-06 17:20
No widzisz w Twoim przypadku może być konieczne branie jedna rano,jedna wieczorem ale ta dawka teraz powinna być okej:)
Gratuluje dzisiejszego sukcesu:)
napisał/a: k23 2011-09-06 23:23
witaj mistrzu :)
przeszedles konkretnie do rzeczy, wiec ja tez wale prosto z mostu. Jedziemy:

napisal(a):Po kilku miesiącach dotarło do mnie, że sam tworzę sobie ten problem, uspokoiłem się i... wszystko było dobrze.


1.co zrobiles by tak dobrze sie czuc? Jakimi myslalemi wtedy sie wypelniales ze bylo dobrze?

2.Skad wiedziales ostatnio ze masz czuc sie zle? skad wiedziales ze trzeba bylo isc do lazienki? Jakimi myslami wywolujesz w sobie ten stan?

Porownaj teraz te mysliz punktu 1 i 2 a nastepnie odpowiedz sobie na pytanie: ktore z nich wybierasz? Co bys sie stalo, gdybys wyluzowal? Czego potrzebujesz by sobie z tym poradzic? Co by sie musialo stac, bys mial zamiast tych 2 mysli, te pierwsze?
napisał/a: Shape31 2011-09-07 18:11
Okej, chyba jest już dobrze. Dzisiaj byłem na wszystkich lekcjach, bez większych problemów.

Dziękuję szczególnie Tobie Agusia1982, ale twoja porada też dała mi do myślenia k23.

Jestem pewien, że już problemów nie będzie ^.^

Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam!