Problem z gardłem - nowotwór?

napisał/a: Amarant1 2014-09-19 12:31
Witajcie. Potrzebuję... sam już nie wiem czego. Rady? Uspokojenia?

Tytułem wstępu powiem, że mój dziadek umarł na raka żołądka gdy miałem kilka lat. Choć bardziej by tu pasowało określenie "umierał ze skutkiem śmiertelny", bo o ile dobrze pamiętam to dość długo męczył się z tą chorobą, jakieś dwa lata. Być może w umyśle kilkulatka, jakim wtedy byłem, wywarło to jakieś piętno bo krótko potem zaczęły mi się silne bóle brzucha, co do których byłem przekonany że to rak. Okazało się, że to tylko zespół jelita drażliwego, ale ja choroby nowotworowe wyszukiwałem sobie nadal. Chyba nie ma organu, którego nowotworu bym nie podejrzewał w takim czy innym momencie, choć oczywiście nie zgłaszałem się do lekarza z każdymi dolegliwościami bo zdawałem sobie sprawę z ich urojenia.

Zmiana nastąpiła w kwietniu tego roku. Wyczułem językiem zgrubienie po lewej stronie języka i czerwone krosty. Jeden lekarz pierwszego kontaktu stwierdził, że to może być od kwaśnego/ostrego jedzenia, drugi że zgrubienie to może węzły chłonne, ale dostałem skierowanie do laryngologa. Co do węzłów chłonnych jeszcze - dwa lata temu miałem ciężką infekcję, którą lekarze podejrzewają teraz o bycie mononukleozą; węzły z lewej strony szyi spuchły mi do tego stopnia, że miałem szyję szerszą od głowy i z trudnością coś połykałem w wyniku nacisku na przełyk i bólu. Węzły nie wróciły do poprzedniego stanu, cały czas pozostają zgrubiałe.

Wylądowałem u trzech laryngologów z powodu tych ślinianek - u pierwszego bo nie mogłem już dłużej czekać na termin wizyty a tam przyjmowali od ręki, stwierdził że to może jakiś kamień i dał skierowanie na USG. Wykonałem je jeszcze tego samego dnia w tej samej przychodni, ale umówmy się... czas tam się zatrzymał kilkadziesiąt lat temu. Nie dostałem nawet wydruku z USG, lekarz odręcznie napisał wynik "zmiana hypoechogeniczna w dolnym biegunie lewej ślinianki o średnicy 12mm". Wcale mnie to nie uspokoiło. Poszedłem prywatnie do laryngologa, który - ponoć - jest jednym z najlepszych. I taką mam nadzieję, bo dość sporo sobie zawołał. Przebadał mnie ze wszystkich stron, obmacał, stwierdził że to może być torbiel, bo czasem wyczuwa to co mówię, czasem nie wyczuwa, ale zmian onkologicznych nie stwierdza, a "usuwał niejeden nowotwór ślinianki w ciągu 25 lat pracy w onkologii". Wzbudził moje zaufanie, przez tydzień jeszcze trochę trawiłem tę informację i się uspokajałem i zapomniałem o sprawie. Po jakimś czasie w końcu przyszedł termin umówionej wizyty państwowej, lekarz dał skierowanie na usg, a na nim... nic poza powiększonym węzłem podżuchwowym (6 mm), co jest o tyle ciekawe, że nie czuję by zgrubienie mi zmalało bądź się powiększyło. Mówi, że żadnego guza, żadnej torbieli tam nie widzi, może faktycznie ale pękła i zostało zgrubienie - on nie wie, nie chce dywagować, ale teraz jest wszystko ok.


W połowie lipca (a może to był już czerwiec?) zaczęły mi się dziwne objawy. Zacząłem odczuwać ból gardła podczas przełykania - ale tylko pokarmów słodkich i nie wszystkich. Gardło nie reagowało np. na okrutnie słodką czekoladę pitną, a odzywało się bólem na snickersa. Nie odzywało się bólem na szorstkie jedzenie, reagowało na miękkie o ile było słodkie, a też nie zawsze. Ból był jednostronny, na wysokości krtani, przypominał nieco ból zęba wrażliwego na słodkie. Nie był to ból uniemożliwiający mi jedzenie czy też utrudniający, ot taki dyskomfort. Z czasem doszedł do tego ból gardła "drażniący", drapiący, "na surowo" tzn. gardło zaczęło boleć tak jak przy zapaleniu, ale bez jedzenia, przy czym był to ból nieporównywalnie słabszy od tego zapalnego. Czasem przy przełykaniu śliny odczuwałem "suchość" w pewnym miejscu w gardle, też z lewej strony, tak jakbym miał tam sucho i nie mógł tego nawilżyć - uczucie znane przy chorobach czy też po nocy gdy zaschnie.

Znów poszedłem do laryngologa, znów innego. Pani doktor zajrzała swoim lusterkiem głęboko w gardło i stwierdziła, że mam podrażnioną śluzówkę. Zapisała mi Biostyminę oraz witaminy. Stwierdziłem, że nie będę tego jadł bo co mi to niby da. Ale po tygodniu ból się nasilił, nie mogłem już jeść słodkiego (np. ciasta), więc stwierdziłem że je wykupię. Po zjedzeniu opakowania Biostyminy i regularnym psikaniu Gardvitem objawy się bardzo zmniejszyły - mogę już jeść słodkie bez jakiegokolwiek bólu, ale nadal odczuwam tę suchość przy przełykaniu i czasem drapanie jak przy zapaleniu. Czyli pomogło, ale nie wyleczyło, choć miałem dwa dni prawie całkowitego braku bólu. Poszedłem zrobić wymaz z gardła podejrzewając drożdżaki - wynik ujemny, "wyhodowano florę charakterystyczną dla górnego odcinka dróg oddechowych". Po lewej stronie szyi węzły cały czas pogrubione w tym jeden guzkowaty, ale każdy lekarz powiedział że tak po prostu może być po tej chorobie sprzed dwóch lat. Nie jestem pewien czy nie czuję promieniowania do ucha, jest to za słaby ból bym mógł to określić - lub po prostu sobie ten ból wmawiam.

Wyniki krwi - idealne. Prawie, tzn. hematokryt i hemoglobina w górnej granicy (rodzinne), podwyższony cholesterol i trójglicerydy (z własnego zaniedbania), mam 19 lat, nie jestem palaczem, rzadko piję a jak już to piwo. Wymaz, jak już pisałem, ujemny.

Kończą mi się pomysły co mi może być z tym gardłem i śliniankami, nie wiem nawet czy są to powiązane ze sobą sprawy, ale byłbym wdzięczny za jakieś rady, podpowiedzi, sugestie, przemyślenia, cokolwiek.
napisał/a: STARYWYGA 2014-09-22 23:20
Chorujesz na

1- Hipohondie ) ja też na to choruje

2- co do gardła ja też miałem dziwme flegma w gardle ,ugniatanie po prawej stronie
w końcu dostałem zapalenia gardła i tchawicy
i co poszedłem do laryngologa ,przepisał 1 lek przeciw wirusowy ( nazwy nie podam a zresztą heviran i tak nie dostaniesz bez recepty a drugi nystacyna i co na 2 dzień objawy mineły tylko kaszel trwał planowo 2 tygodnie


co do weżłów chłonnych gdy bedą w pakiecie zbite wtedy mozna ogłosić alarm