Problem - nerwica?

napisał/a: hipo21 2016-01-27 01:01
Witam.
W życiu nie przypuszczałbym, że kiedykolwiek czeka mnie wizyta na takim forum, próba jakiegoś krzyku o pomoc, ale uznałem, że to jest ten czas, bo możliwe, że nie jest jeszcze za późno. Mam 21 lat, studiuję, nie mam nałogów, ogólnie zawsze uważałem się za poukładanego chłopaka, który wie czego chce i ze wszystkim zawsze sobie poradzi. Ha, do czasu... To znaczy może od początku. Pamiętam od dłuższego czasu, że wiele moich dni wypełnionych było taką dziwną walką z samym sobą, tzn. żeby nie być gołosłownym:
Miewałem akcje, gdzie musiałem robić coś dwa razy, cztery, sześć, ogólnie liczbę parzystą. Głupie wyłączenie światła czasami bywało nieco uciążliwe i po prostu dziwne. Ale tak miałem. To było takie coś, w głowie, wewnątrz mnie co nie pozwalało mi zachować się inaczej. I teraz pytanie do bardziej obytych, doświadczonych z Was: Czy to mógł być już początek moich kłopotów? Dodam, że przyzwyczaiłem się do "takiego" siebie i żyłem z dnia na dzień nie myśląc o tym, że może to przerodzić się w coś innego. A jednak... Obecnie jestem na etapie "doszukiwania się chorób". Proste. Zaczęło się jakieś półtora miesiąca temu. Przećwiczyłem się na siłowni, troszkę wysadziło plecy, delikatne zapalenie mięśni, ale ja wmówiłem sobie, że to węzły chłonne pod pachami. Tydzień gehenny. Milion odwiedzonych stron przed pójściem do lekarza rodzinnego. Obejrzałem się z tysiąc razy. Ciągłe "tykanie" w miejscu, gdzie wyimaginowałem sobie powiększenie. U lekarza wyszło wszystko ok, byłem strasznie zadowolony. Ale sam sobie niestety nie odpuściłem. Zaczęło się drążenie co jeszcze może być nie tak. Obsesja! Doszły do tego mocne bóle w mostku przez kilka dni, "gulka" w gardle, zatkane ucho i ogólne poczucie "zakręcenia". I natrętne oglądanie swojej szyi. Oczywiście w poszukiwaniu sam nie wiem czego. Po prostu. Dla spokoju. Raz przed wyjściem na uczelnię. Na uczelni też kilka/naście razy dziennie. Prosto ze szkoły wędruję przed lustro i porównuję. Nie mam siły. Pogrążam się takim postępowaniem, męczę chyba wszystkich wkoło. Kolejna wizyta u lekarza pojutrze. Muszę to zrobić, bo zwariuję. Chociaż jak tak patrzę to na razie i tak zmierzam w tą stronę. Proszę o jakieś opinie, porady, cokolwiek. Chcę się zmienić i odzyskać radość z życia. Myślę, że dyskusja z ludźmi, którzy są obyci z problemem może być czymś pozytywnym. Może to dobry element na początek "terapii"?
Kto dotrwał do końca mojej historii, temu bardzo dziękuję. Ta potrzeba otwarcia się przed ludźmi pojawiła się nagle i postanowiłem to zrobić.
Pozdrawiam.

EDIT: Oczywiście cały czas odwiedzam miliony stron z chorobami. Czytam o objawach. I dziwnym trafem jest tak, że co przeczytam, to za dzień, dwa, trzy, mam wrażenie jakby coś takiego pojawiało się na moim ciele, jakbym miał nową dolegliwość. To tak w ramach dopełnienia.
napisał/a: marta 49 2016-01-31 17:37
Witam Cie hipo1 ! Proponuje Ci jak najszybciej skontaktowac sie z psychoterapeuta.To o czym piszesz to nerwica natrectw.Psycholog Ci pomoze. Bardzo dobrze rozumiem Twoj przekaz,sama tego doswiadczylam.pamietaj im szybciej tym lepiej.Pozdrawiam
napisał/a: marta 49 2016-01-31 17:38
No i przestan sie maltretowac komputerem!!!!Nie czytaj,nie sprawdzaj,najlepiej nie otwieraj przez czas jakis!
napisał/a: KarinaK1 2016-02-01 21:17
Marta49 - a na czym polegała terapia? Czy moze poradziłas sobie bez pomocy profesjonalisty i samo minęło? Mam ten sam problem... Otwieranie miliona stron w internecie, doszukiwanie sie chorób, ciagle szukanie symptomów i życie w ciągłym stresie, bo przecież za chwile cos nowego mogę sobie znaleźć...
napisał/a: marta 49 2016-02-02 09:14
Karinak-nic nie minelo samo.Pomoc profesjonalisty i ciezka praca nad soba. Jaka bylam dumna,gdy poraz pierwszy opanowalam chec powrotu do domu,aby sprawdzic czy napewno wylaczylam kuchenke. Logicznie nic nie moze sie wydarzyc,gdyz kuchenka indukcyjan,ale , zawsze mialam to ale-sprawdzic!!! Dzieki poszukiwaniom w internecie znalazlam forum,ktore mi bardzo (dodatkowo) pomoglo. I tego sie trzymam.Caly czas jestem,jednak,pod opieka psychoterapeuty ,chociaz na poczatku byl rowniez psychiatra!!!Diagnoza ,ktora uslyszalam nie byla optymistyczna- nerwica lekowa i nerwica natrectw.Pamietaj!!!! Czeka Cie praca ,ale ale na koncu tej drogi uczucie uwolnienia.Zycze Ci dobrych decyzji i powodzenia!!
napisał/a: marta 49 2016-02-02 10:02
Sorawdzanie,bez konca ,wykonanych czynnosci to tylko jeden z wielu,bardzo wielu objawow natrectwa!!
napisał/a: hipo21 2016-02-02 18:38
Doczekałem się odzewu - bardzo dziękuję za opinię i zainteresowanie moim problemem. W trakcie kolejnej wizyty u mojej lekarki, o której pisałem w pierwszym poście, stwierdziła to samo bez większych badań. Powiedziała, że jest tego pewna i na razie poleca mi ciągłą pracę nad sobą, odradza leki, o terapeucie nie wspomniała, choć ja widzę sam po sobie, że to mogłoby mieć sens. Niestety, cały czas jestem "pod napięciem". Dwa, trzy dni przerwy i względnej radości, że wszystko jest ok, aż przypadkiem znalazłem jakieś zgrubienie, malutkie, nad tchawicą, tak jakby na łączeniu szyi z głową. I skończyła się moja sielanka... Ciągle wszystko sprawdzam, mam już umówione usg, bo po prostu na ten moment nie mogę inaczej. Moja koncentracja praktycznie nie istnieje fatalnie się czuję
napisał/a: marta 49 2016-02-02 20:32
Hipo 1.Alez oczywiscie zrob badania ,gdyz da Ci to poczucie bezpieczenstwa. Pomysl o terapii,to przyspieszy powrot do normalnego zycia.My z forum to znowu ja nerwica,opisywalysmy swoje stany na wielu ,wielu stronach.Moze poczytasz ,a dowiesz sie wiecej!Zapraszam do lektury!
napisał/a: sylwia4012 2016-06-16 23:33
Bardzo dobrą poradnia w Warszawie jest Psychomedica 22 254 88 88 . Mają bardzo dobrych specjalistów i uważam że zawsze lepiej iść na konsultację niż potem się męczyć .