Powiększone węzły chłonne u małego dziecka; biopsja

napisał/a: Salome 2006-10-28 18:15
Zaczęło się tak: wyczułam u synka
(2 lata i 8 miesięcy)mocno powiększone węzły chłonne na szyi, po prawej
stronie; następnego dnia znalazł się u pediatry- ta skierowała go do
laryngologa z podejrzeniem ropnia okołomigdałkowego; badanie laryngologiczne
nie potwierdziło tego podejrzenia, więc synek został skierowany do
laboratorium w celu wykonania morfologii z rozmazem; wyniki wyszły wręcz
wzorcowe; nastąpiło skierowanie do Kliniki Hematologii i Onkologii
Dziecięcej-tam zlecono usg; w obrazie usg wyszły powiększone węzły chłonne po
obu stonach szyi, ale po prawej b.duże(2,4cm); zaaplikowano antybiotyk i
powtórne usg (szyi i jamy brzusznej) po tygodniu jego przyjmowania; usg jamy
brzusznej niczego nie wykazało; usg szyi stwierdza, ze węzły się zmniejszyły,
ale nadal są dosyć duże (ponad 1 cm), a po prawej stronie nadal wskazują na
stan zapalny; wszelkie badania: na toksoplazmozę, mononukleozę, cytomegalię,
wyszły ujemne; zdjęcie rtg bez zmian; lekarka "strzeliła" więc bez ogródek, że
to mogą być zmiany nowotworowe i trzeba zrobić biopsję... Czy ktoś może dać mi odpowiedź, jak może przebiegać taka biopsja? W jakich warunkach, tzn. w jakim
znieczuleniu? Jakiego rodzaju to biopsja (tzn. np. cienkoigłowa czy inna?); proszę o pomoc...
napisał/a: Marlena G. 2006-11-07 13:06
Droga Salome!
Nie jestem żadnym ekspertem w dzidzinie medycyny, ale postaram się w jakiś sposób dodać Ci otuchy, a mianowicie opisując swój przypadek sprzed kilku lat.
Otóż mam 21 lat i miałam powiększone węzły na szyi z obu stron, tylko że z lewej były większe (coś około 2 cm). Oczywiście poszłam do prywatnego lekarza. Przebadał mnie, zważył, no i podejrzewał chłoniaka (czyli raka). Jeszcze w ten sam dzień skierował mnie na biopsję cienkoigłową. Polega ona na pobraniu materiału z powiększonego węzła, czyli na swoistym wkłuciu igły w węzeł na szyi. Żadnego znieczulenia nie trzeba. Proszę się nie obawiać, odczuwalne jest tylko jak zwykłe ukłucie komara. Po tym zabiegu czekałam parę tygodni na wyniki. Jak się doczekałam to powiedzieli, że to prawie na 100% rak (ziarnica złośliwa), ale trzeba jeszcze pobrać wycinek histopatologiczny czy jakaś tam punkcja szpiku (już nie pamiętam). Na szczęście nie miałam tych okropnych badań, bo poszłam do znanego bardzo lekarza nie tylko w Polsce, do którego przyjeżdżają nawet ludzie z Niemiec. On wykluczył raka i kazał sie zgłosić do specjalisty hematologa. Tamten też wykluczył i kazał co tydzień robić badania krwi przez dłuższy czas, no i wyszło, że mam anemię i "tylko" ostre zapalenie węzłów chłonnych i nie tylko na szyi. USG jamy brzusznej wykazało nawet powiększoną śledzionę i inne węzły - także pod pachami w pachwinach, w okolicach uszu i paru innych miejscach (praktycznie w całym ciele). Więc od razu mówię: proszę nie panikować, bo podejrzenia, a nawet "rakowe"diagnozy mogą być mylne. Ale powiem szczerze, że to cholerstwo za mną się ciągnie do dziś, bo będąc za granicą jakiś czas temu w okolicach obojczyka (tuż przy szyi) wyskoczył mi węzeł wielkości KURZEGO JAJA!!! Przyjmowałam antybiotyki przez 2 tygodnie i było po wszystkim. Ale się rozpisałam.
Moja rada: przestawić się na optymistyczne myślenie i od razu udać się do dobrego specjalisty hematologa. On zleci odpowiednie badania i przepisze odpowiednie leki. Proszę być dobrej myśli.
napisał/a: Salome 2006-11-12 17:06
Marleno, bardzo dziękuję, że opowiedziałaś swoją historię... Teraz czekam na kolejną wizytę u lekarza w szpitalu (16.11). Wtedy okaże się, co będzie dalej... Lekarka upiera się, że jesli nie będzie zdecydowanej poprawy (synek brał teraz leki) w obrazie usg, to nie należy "bawić się" w biopsję cienkoigłową, tylko od razu wycinać węzły. Ja na pewno nie zdecyduję się na tak radykalny krok bez konsultacji z innym lekarzem ... Twoja historia jeszcze mnie w tym utwierdza... Tym bardziej, że piszesz, iż z powiększonymi węzłami chłonnymi można walczyć bardzo długo.