Pieczenie skóry, stany podgorączkowe, duszności, omdlenia.

napisał/a: BCFG 2014-09-29 09:48
Witam

Na wstępie - to będzie bardzo długi tekst (przepraszam, ale ja nie potrafię tego opisać w skrócie). Postanowiłem go napisać jednokrotnie i wkleić na kilka medycznych forów dyskusyjnych. Na tym forum wklejam go do działu "Internista", nie wiem właśnie jakiej specjalności lekarz powinien się mną zająć... Jestem już bardzo zmęczony trwającą sytuacją, podupadam psychicznie i nie mogę normalnie żyć. Bardzo proszę o jego przeczytanie, być może ktoś wpadnie na pomysł co robić dalej. Lekarze dali mi skierowania do Reumatologa, Endokrynologa, Neurologa, Laryngologa, Gastroenterologa, Kardiologa. Na zapisy do tych lekarzy trzeba jednak bardzo długo czekać, bardzo często też przydatne są dodatkowe badania, na które znowu trzeba czekać. Ostatnimi czasy bardzo źle się czuję, wolałbym skorzystać z opieki medycznej szybciej, jednak wg. lekarzy nie ma w moim przypadku podstaw do skierowania mnie do szpitala. Jestem skłonny wykonać pewne badania we własnym zakresie - prywatnie, czy też udać się prywatnie do jakiejś poradni - nie wiem tylko co w moim przypadku może być priorytetem - nie stać mnie na wykonanie wszystkich badań jednocześnie prywatnie. Popadam w depresję i nie wiem co dalej - skończyłem studia, mam pewne pasje, ale obecnie nie mogę normalnie funkcjonować - bardzo mi to dokucza, nie mogę podjąć pracy a z poprzedniej zrezygnowałem. Bardzo proszę jeszcze raz, może ktoś będzie miał pomysł, sugestię, w którą stronę iść. Od wielu lat liczę na pojawienie się osoby czy lekarza który w końcu "postawi mnie na nogi". Mój "najnowszy" problem jest na samym końcu pod podtytułem "PROBLEM DZISIEJSZY". Wcześniej jednak przedstawiam swoją historię, bo być może ma ona związek z moim obecnym stanem.


HISTORIA
Od 2002 męczę się z omdleniami lub czymś omdleniopodobnym. Zwykle pojawia się szum/pisk w uszach, uczucie utraty kontaktu z otoczeniem, zaworty głowy i zaburzenia równowagi, pojawia się płytki odech, suchość w ustach, "ciepła/zimna" potliwość karku, dłoni i stóp, duszność, czasem potrzeba odkaszlnięcia - czasem nieco pomagające, mroczki przed oczami, lekkie zawężenie pola widzenia, drętwienie zębów, uczucie powolnej utraty świadomości, uczucie napełnienia po lewej stronie głowy w okolicach ucha, zatok, drażliwość na światło i dźwięk - i wtedy, nagle następuje "wystrzał" adrenaliny (pojawia się nagłe uczucie zdenerowania - tzn. uczucie stresu) przyspiesza akcja serca - dochodzi o tachykardii (często ok. 110) wzrasta ciśnienie, przy każdym poruszeniu czuję, że serce bije mocno i szybko - jest to dość nieprzyjemne, ale wręcz przeze mnie pożądane - dzięki temu nie tracę przytopmności, zaczynam czuć się dobrze, znikają wszystkie powyższe objawy. Serce po jakimś czasie "po zrobieniu porządku" zwalnia, powraca do 80 czasem 76 uderzeń (zwykle bije u mnie szybciej - przyjmowałem kiedyś betabloker, ale czułem się źle) zmniejsza się ciśnienie - niestety, parabolicznie cały proces się powtarza.

Po kilku takich "akcjach" w końcu wszystko powoli się uspokaja - wtedy zwykle łapie mnie senność i zmęczenie a także chęć skorzystania z wc (mocz/stolec).

Czasem pojawia się samoczynnie, czasem po posiłku, dość często na mieście (np. w hipermerketach, przy spoglądaniu wzrokiem w górę).

Dzieje się to od 2001/2002 roku - po raz pierwszy zdarzyło się w szkole średniej na lekcji matematyki - zostałem zabrany przez pogotowie do szpitala. W szpitalu po 3 tygodniowej hospitalizacji stwierdzono, że w zasadzie wszystko jest ok. Stwierdzono stłuszczenie wątroby (problemy z wątrobą mam od lat 90 od momentu operacji wyrostka robaczkowego), zbyt wysokie ciśnienie (dostałem Amlozek), nie dokońca prawidłowy sapis EEG w tyle głowy, hiperurykemie oraz zaburzenia metaboliczne (podwyższony aspat, alat, cholesterol, triglicerydy). Od tamtego momentu leczyłem się w Centrum Zdrowia Dziecka. Chciano tam wykonać mi biopsję wątroby, ale myśl tą w końcu zaniechano. Miałem wykonane CT głowy (RMI również, aczkolwiek pomylono badania - do końća nie wiem, czy to co mam, to wynik mojego badania...). Rzekomo badania ok.

Ataki powtarzały się bardzo często, mniej więcej do roku 2004, niepozwalając mi normalnie żyć, doprowadzając do depresji, po czym ustąpiły praktycznie same. Obniżeniu uległo ciśnienie - odstawiłem Amlozek (powodował skutki uboczne w postaci paraliżów sennych, LD, OOBE i innych nieprzyjemnych nocnych przygód). Ataki zdarzały się bardzo sporadycznie (raz na rok lub pół roku).

SERCE
Po za tymi "atakami" zmagam się również z arytmią niewiadomego pochodzenia (była raz zarejestrowana na izbie przyjęć - szpital nie dysponował jednak drukarką, więc nie mam tego zapisu "na papierze" jedynie widoczny był na monitorze). Często są to dodatkowe skurcze, czasem gromadne - te są najgorsze, przy 4 krotnym gromadnym uderzeniu przestaje mieć możliwość oddychania - na szczęście serce wraca w "normalny tryb" pracy. Nie wiem do końća jakiego typu są to zaburzenia, na jednym z wyników mam napisane, że zaburzenia przewodzenia typu komorowego. Później powtarzano holderty -i jak na złość - nigdy podczas badań arytmia nie wystąpiła, toteż jej nie wykryto. Lekarze coś mówili o wydłużonym odcinku QT, ale opinie były różne i ten temat porzucono. Miałem wykonywane przynajmniej 2x Echo serca - budowa prawidłowa.

TARCZYCA
W roku 2007 pojawił się ucisk w klatce piersiowej. Wykonano podstawowe badania, okazało się że wynik TSH wynosił 90 mlU/l. Lekarka powiedziała że to prawdopodobnie pomyłka komputera i że śmiało mogę wyjechać - wtedy do Egiptu. Wyjechałem. Czułem się znakomicie - po za uciskiem w klatce piersiowej - tak jak by siedział na nich 200 kilowy słoń - po za tym, wszystko wspaniale - wręcz ponad przeciętną.

Wróciłem, wykonałem badanie jeszcze raz. Tym razem wynik wyniósł 68mlU/l. Co ciekawe, podczas dwutygodniowego pobytu zagranicą, schudłem 12 kilogramów. Myślałem, że to może "ichniejsza" kuchnia tak działała - lekarz powiedział, że mam mocną niedoczynność tarczycy i powinienem był przytyć. Zwykle ważyłem od momentu operacji wyrostka sporo - ok 90kg przy wzroście 174cm. PO wakacjach ważyłem 78kg! Cieszyłem się jednak, że pomimo wagi przynajmniej twarz mam w miarę pociągłą.

Udałem się do enokrynologa na cito, dostałem wtedy lektrox. Po zaczęciu przyjmowania leku, ucisk w klatce piersiowej ustąpił, wynik TSH wrócił do normy, niestety przytyłem i to znacznie więcej, gdyż zacząłem ważyć 95-100kg, twarz również stała się owalna, pojawiła się "druga" broda... Stałem się senny, wiecznie zmęczony (nie występowało to przy tym 90 TSH). Ale ok. Miałem usg tarczycy (guzek w prawym płącie ok 1,3cm - miałem biopsję, pierwsza im nie wyszła, w drugiej niby ok). Miałem wymuszone przez siebie badanie na przeciwciała antyTPO.

Wyniki
AbTg t 51,442 U/ml - norma Poniżej 60 U/ml
AbTPO 2580,614 U/ml - norma Poniżej 60 U/ml

Na tej podstawie stwierdzono Hashimoto.

Do dziś przyjmuję lewotyroksynę - w tej chwili jest to Euthyrox w dawce 125.

Miałem badane węzły chłonne szyjne - pojedyncze powiększone karkowe, ale rzekomo ok.


WĄTROBA
Podejrzenia były też zapalenia wątroby na tle autoimmunologicznym - później zaniechano wykonywania biopsji. Obecnie zażywam Essentiale Forte i enzymy wątrobowe są w normie.


DNA MOCZANOWA
W roku mniej więcej 2009 pojawiła się dna moczanowa. Okropne bóle stawowe w stopach - a ostatnio też w prawej dłoni. Ataki te występowały rzadko, lekarze machali ręką i zrzucali to na dietę. Odżywiałem się i odżywiam w miarę dobrze, aczkolwiek zapewnie do ideału mi daleko - dietetyczki u których byłem niezbyt mi niestety pomogły (jedna z nich sama miała problem z nadwagą, czy wręcz bym powiedział, otyłością).

W roku 2012 zaczęto mnie badać na tą dnę. Wynik doplera i usg nerek, kreatynina oraz wynik moczu były dobre, ale ze względu na nasiloną częstotliwość ataków i lekkie zmiany w stawach stóp lekarze zaczęli coś mówić o zaczęciu przyjmowania allopurynolu - Milurit i ew. Kolchicyny. Jednak się wstrzymali. Od momentu pobytu w Centrum Zdrowia Dziecka mam kwas moczowy na poziomie ok. 10mlU/l.

W 2013 roku niestety pojawiły się kolejne ataki dny - lekkie, ale dłużej trwające. Powróciły też arytmie, doszły skurcze mięśni łydek (zwłąszcza w nocy) i drganie mięśni - różnych w tym powiek (te ostatnie chyba najbardziej akceptowalne). Powóciły też ataki o których napisałem na wstępie. Co prawda, nadal występowały dość rzadko (raz na mniej więcej 3 miesiące) ale powróciły.

Udałem się na badania - te, były takie jak zwykle - po za morfologią. Ta zwykle dobra, wykazałą pewne nieprawidłowości.

WBC 10,87 (Norma 4 - 10)
LYM# 4,60 (Norma 1,10 - 3.40)

Przestraszyłem się nieco, lekarz stwierdził, że jest ok.

REFLUKS
Od ok. 2010 zdarza się mi w nocy przeżywać koszmar. Budzę się z zatkanymi płucami - podejrzewam, że kwasem żołądkowym i się nim duszę. Kilka razy myślałem, że to już koniec. Staram się nie jeść przed snem - przynajmniej 4 godziny. Niestety nie zawsze to pomaga. Na szczęście udaje mi się odksztusić to świństwo, później przez kilkadziesiąt minut odkasłuje kwasną flegmę. Odczuwam też od ok. 2013 kłujące bóle w okolicy wątroby, żołądka - sztywnieje od nich - przechodzą. Często odczuwam promieniujący z drętwieniem ból w okolicach prawej łopatki.

Od ok. 2010 czuję "gulkę" po prawej stronie podczas przełykania. Na USG tarczycy nic nie wyszło. Nie wiem czy to coś z przełykiem, czy to od guzka który jest na tarczycy.

JELITA
Prawdopodobnie mam hemorojdy. Byłem już kilka lat temu u proktologa i badaniem perrectum stwierdził, że hemoroidy. Pytałem o kolonoskopie (z racji często zauważalnego śluzu nawet bez oddawania stolca, ot po całym dniu) i bólu w okolicach kości ogonowej promieniującego na nogi - stwierdził, że on nie widzi takiej potrzeby.

HIPOGLIKEMIA
Mam co jakiś czas napady niedocukrzenia. Nie jest to przyjemne (chociaż i tak przyjemniejsze od całej palety innych moich dolegliwości), jednak występuje zazwyczaj podczas mocnego głodu i jest szybko "uleczalne" - wystarczy coś zjeść. Wspominam o tym, by było już praktycznie o wszystkim o czym tylko pamiętam.


OGÓLNIE - PODSUMOWANIE
Podsumowując, odnoszę wrażenie, że to "coś" atakuje raz mocniej (np. tydzień, w którym czuję się fatalnie) pojawiają się wtedy biegunka, ciemny brązowy mocz pieniący się i obfity w białe gluty, te napady, arytmie, jestem osłabiony i śpiący a raz odpuszcza - stolec jest normalny czasem wręcz zatwardzenie, mocz ma standardowy kolor, czuję, że żyję). Będąc ogólnie osłabionym, patrząc na świat z za kurtyny "mroczków", ciemnych latających męt przed oczami, czasami powidoków i dziwnych błysków, pozostawiających powidoki o bardzo ostrych krawędziach, następuje "mega przesilenie". Organizm nagle zaczyna pracować dobrze, wręcz idealnie. Zauważam przyrost siły, znika zmęczenie, poprawia i wyostrza się wzrok, czuję się rewelacyjnie. Niestety, stan taki trwa nie dłużej, niż 5 minut, po czym znowu opadam z sił :( Zupełnie tak, jak by to były momenty, w których organizm akurat doznaje "super wyregulowania" parametrów - tak sobie to tłumaczę. Marzę, by te 5 minut trwało zawsze. By być normalnym, zdrowym człowiekiem, a nie ciągle źle czującym się zmarnowanym człowiekiem, na którego lekarze patrzą jak na hipohonrdyka ;(




PROBLEM DZISIEJSZY
Ataki o których pisałem w "dziale" Historia, zaczęły powtarzać się częściej.
W końcu 18 sierpnia 2014 roku, a zatem ok. miesiąc temu, rano obudziłem się, czując, że się duszę (prawdopodobnie kwasem żołądkowym). Odratowałem się. Wieczorem tego dnia pojawił się stan podgorączkowy. Myśląc, że to może przeziębhienie lub grypa, postanowiłem "wyleżeć" biorąc witaminę C, rutinoscorbin, gripovitę. Niestety, podgorączkowy nie znikł, a pojawiło się pieczenie pleców, górnych partii rąk, lekkie swędzenie skóry na całym ciele ale głównie na nogach - na nogach swędzenie - w kolicy kolan. Zimno i ciepło na zmianę, mocne drażnienie skóry ubraniami (np. po założeniu koszuli, chociaż po pewnym czasie skóra na szczęście się przyzwyczaja), odczuwanie wysokiej gorączki czasem bez stanu podgorączkowego (za dnia go zwykle nie ma) a czasem dobre samopoczucie z występującym stanem podgorączkowym. Zauważyłem korelację między piekącą skórą a stanem podgorączkowym - zwykle największy dyskomfort i największe pieczenie występuje, gdy mam normalną temperaturę. Gdy występuje stan podgorączkowy, pojawia się tachykardia, wyższe ciśnienie, ogólne rozbicie, ciepło w zgięciach łokciowych, kolanowych i przy dotykaniu skóry (przy dotyku czuję jakby parzenie pomimo iż skóra jest chłodna), znika natomiast pieczenie na karku, górej partii pleców między łopatkami i przedramion - tak jakby orgaznim "coś" zwalczał. Efekt jest taki, że czuję się jak osoba poparzona, siedząca w klimatyzowanym pokoju. Jest mi na zmianę ciepło i zimno, zimne mam stopy, a plecy pieką jak po poparzeniu słonecznym. Swędzenie skóry również jest podobne do tego, jak po podrażnieniu słońcem. Zauważyłem, że od momentu pojawienia się stanu podgorączkowego i pieczenia skóry, zelżała arytmia, znikły skórcze łydek, mniej jest drgania mięśni. Do tego wszystkiego dochodzi ciepło w twarz (+ ciepłe czerwone uszy) i zimne stopy.
PS. Oprócz powyżej wymienionych objawów, czuję cały czas tego "gluta' w gardle, a także ból w okolicy lewej zatoki (również ząb był leczony kanałowo - 2 lata temu, dwójka) czuję także ból w okolicy lewej strony brzucha - a raczej lewej nerki - wygląda mi to jednak na jelito.

Kilka dni po 18 sierpnia udałem się do lekarza. Stwierdził, że to może być coś wirusowego, niezależnego od wcześniejszych objawów i przepisał "na wszelki wypadek" antybiotyk - Dalacin C - głównie odnośnie zęba leczonego kanałowo - miał podejrzenia, że to może być od niego - dentysta był wtedy na urlopie. Kupiłem - nie wziąłem - leży - drugi lekarz odradził, dentysta (już powróciwszy z urlopu u którego problem konsultowałem, o czym powyżej) odradził, radiolog odradził - nadal zastanawiam się, czy warto go brać.

Dodać tu muszę, że 13 sierpnia wypełniane miałem kanały w szóstym dolnym lewym zębie (mniej więcej w tym okresie leczyłem ząb kanałowo) - byłem 3 dni temu u dentysty, wykonał RTG a także Pantonogram i stwierdził, że to na pewno nie od zęba - pomimo, że ząb mnie lekko ćmi, czasem mam też promieniujący dziwny ból aż do karku - po tej stronie, po której miałem leczony ząb.

Powracając jednak do wizyty u lekarza, lekarz osłuchał mnie - klatkę piersiową, plecy, okolice brzucha. Zbadał palpacyjnie - jego zdaniem, wszystko w porządku. Wykrył (o których mu wspominałem - wspominałem o zgrubieniach) dwa tłuszczaki w okolicy pępka. Przepisał mi badania. Z krwi oraz RTG klatki piersiowej i EKG.



Dostałem skierowania na badania, oto wyniki:

MORFOLOGIA (29.08.2014)
WBC 13,0* 10^3/mm^3 4,0 - 10,0
NEU# 5,99 10^3/mm^3 1,50 - 7,40
NEU% 46,1 % 37,0 - 80,0
LYM# 5,54* 10^3/mm^3 1,10 - 3,40
LYM% 42,6 % 20,0 - 45,0
MON# 1,18* 10^3/mm^3 0,10 - 45,0
MON% 9,1 % 1,0 - 10,00
EOS# 0,19 10^3/mm^3 0,02 - 0,70
EOS% 1,5 % 1,0 - 5,0
BAS# 0,09 10^3/mm^3 0,00 - 0,20
BAS% 0,7 % 0,0 - 1,0

RBC 4,95 10^6/mm^3 4,7 - 6,1
HGB 15,06 g/dl 14,0 - 18,0
HCT 44,84 % 40,0 - 54,0
MCV 90,53 fl 80,0 - 94,0
MCH 30,4 pg 27,0 - 34,0
MCHC 33,58 g/dl 31,0 - 38,0
RDW 12,99 % 11,5 - 14,5

PLT 234 10^3/mm^3 140 - 450
MPV 9,73 fl 6,0 - 10,0

OB 20* mm 1 - 10


BIOCHEMIA
Sód 138,8 mmol/l 136 - 145
Potas 3,86 mmol/l 3,5 - 5,1
GGT 57 U/l < 60
Glukoza 101 mg/dl 74 - 106
Bilirubina całkowita 1,2* mg/dl < 1,0
Mocznik 20 mg/dl < 50
Kreatynina 0,84 mg/dl 0,70 - 1,20
EGFR Powyżej 60 ml/min 1.73m^2 > 60 ml/min/1,73^2
Kwas moczowy we krwi 10,7* mg/dl 3,4 - 7,0
Wapń 2,49 mmol/l 2,15 - 2,55
Cholesterol całkowity 249* mg/dl < 190
HDL 40* mg/dl > 40
LDL 164,1* mg/dl < 115
Triglicerydy 225* mg/dl < 150
AST 35 U/l < 40
ALT 40 U/l < 41
CK-Kinaza kreatynowa 257* U/l < 190
Białko całkowite 7,3 g/dl 6,3 - 8,3
Żelazo 22,7 µmol/l11 - 28
Białko ostrej fazy - CRP 3,6 mg/dl
napisał/a: joannanr1 2014-09-29 21:06
Czytając przyszła mi do głowy tylko jedna choroba , która może dawać właśnie takie objawy ze strony różnych narządów.
Sądzę , że warto wykluczyć chorobę , o której Ty też pomyślałeś - boreliozę.
napisał/a: BCFG 2014-09-30 15:42
joannanr1 Pewne podejrzenia z racji objawów mam, tylko czy to możliwe, abym ew. miał tą chorobę, mając na uwadze fakt, że nie kojarzę, by w przeszłości kiedykolwiek "ugryzł" mnie kleszcz? Bo jak rozumiem, chorobą tą można "zarazić się" jedynie poprzez "bliski" kontakt z kleszczem?
napisał/a: joannanr1 2014-09-30 19:40
Tak się niestety składa , że wiele osób nie pamięta kleszcza i nie miało rumienia a na boreliozę chorują.
Nimfa , która jest tak mała że prawie jej nie widać najczęściej zaraża.Sądzę , że warto byłoby zrobić WB w Twoim przypadku chociaż wiele badań zawodzi ale warto spróbować.
napisał/a: BCFG 2014-10-01 01:43
Dobrze, dziękuję za pomoc. Muszę się rozejrzeć, gdzie można w Warszawie wykonać taki test... Słyszałem, że nie każde laboratorium jest "odpowiednio wykwalifikowane" i czasem z winy laboratorium wychodzą złe wyniki.
PS. W powyższych wypowiedziach zapomniałem o jeszcze jednym, dość dziwnym objawie. Mianowicie, od mniej więcej roku, zawsze pod wieczór do nocy zaczynały "tłuścić" mi się plecy wraz z karkiem i górnymi częściami rąk od ramion do łokci - w zasadzie w tych miejscach, gdzie odczuwam największe pieczenie obecnie. Skóra w tych miejscach była (i tak jest do dziś) przetłuszczona (ale tylko wieczorami - bliżej nocy - w okolicach 22 zaczynam odczuwać mocne przetłuszczanie się skóry - rano i w dzień jest ok), reszta ciała normalna. Będąc u dermatologa jakieś pół roku temu, opowiedziałem mu o tym, ale stwierdził, że on nie spotkał się nigdy wcześniej z takim przypadkiem. Od samego 18 sierpnia - odkąd mam stany podgorączkowe - nęka mnie też rozwolnienie i bóle po lewej stronie w okolicy nerki promieniujące do kości ogonowej i nóg :( (USG wyszło jednak ok - więc mogą to być ew. jelita).
No nic, dziękuję i będę szukał, chyba że joannanr1 masz wiedzę na ten temat - tzn. gdzie w Warszawie można wykonać takie badanie (Western Blot). O co chodzi z klasami tych badań? I czy wystarczy badanie z krwi, czy może z płynu mózgowo-rdzeniowego? Chciałem też zapytać, o co chodzi z kuracjami antybiotykowymi lub zażywaniem suplementów (np. Citrosept) przed badaniem WB?
Szczerze, chętnie bym już spał, ale właśnie męczę się z 37,5 i pieczeniem :( Jutro a właściwie dziś prywatne USG tarczycy i ew. węzłów chłonnych szyjnych i karkowych, w poniedziałek laryngolog. I to na razie wszystko z zaplanowanych wizyt - reszta bardzo odległe terminy wizyt - stąd też zastanawiam się nad prywatną gastroskopią, ew. wybraniem się ponownie do internisty by dał mi skierowanie.
napisał/a: BCFG 2014-10-01 02:23
Jeszcze dopytam - WB IgM i IgG czy tylko jedno z nich? W formularzu badań wykonywanych w Poznaniu przez CBDNA jest do wybrania masa opcji...
http://www.cbdna.pl/images/dokumenty/BADANIA.pdf
napisał/a: joannanr1 2014-10-01 18:01
Ja nie jestem z Warszawy ale spróbuję się dowiedzieć gdzie najlepiej wykonać badanie.
Jeśli chodzi o klasy robi się obie tzn Igg i Igm , chodzi tu o to czy jest świeże czy stare zakażenie krótko mówiąc.Badań jest sporo bo niestety są zawodne i często wychodzą fałszywie ujemne.Są osoby , u których borelioza dopiero wychodzi w bardziej specjalistycznych badaniach.Jak ma się "szczęście" to wyjdzie w zwykłej Elisie.
Przede wszystkim musisz wykluczyć boreliozę na początek , część objawów może być od różnych koinfekcji.
Absolutnie nie wmawiam Ci boreliozy ale masz trochę "moich" objawów więc myślę ,że warto to sprawdzić.
Antybiotyki albo citrosept bierze się jako można powiedzieć prowokację przed badaniem - jest wtedy większe prawdopodobieństwo , że jeżeli borelioza jest to pokaże się w badaniu.
Płyn m-r pobiera się jeżeli we krwi jest pozytywna borelioza i są objawy neurologiczne ale moim zdaniem jest to zbędne badanie.
napisał/a: joannanr1 2014-10-01 18:41
Najczęściej polecane jest Zabrze (wysyłkowo) , oczywiście Poznań a w Warszawie Praskie Centrum Medyczne i Synevo.
Możesz wziąć citrosept dwa tygodnie przed badaniem.Ja jednak na Twoim miejscu zrobiłabym Elisę w obu klasach.
Robiłam to badanie w Katowickim Sanepidzie i miałam wysoko dodatnie Igg , Wb tylko potwierdził zakażenie.To nie jest drogie badanie więc myślę , że warto spróbować.