Pasemka krwi i śluzu pod koniec wyprózniania.

Witam wszystkich. Najpierw coś o sobie. Mam 29 lat,odkąd pamiętam miałem problemy z trawieniem, często biegunki, wzdęcia, zaparcia, nie raz po niektórych potrawach biegunka pojawiała sie w 2h. Często aby wypróżnić się przed pracą potrzebowałem min. 15min w wc. Miałem już dość. od 1.09.2013 roku zmieniłem radykalnie dietę (ruchu nie potrzebowałem dodawać bo od kilkunastu lat poruszam się 365dni w roku rowerem, ćwiczę na siłowni). Zrezygnowałem z czerwonego mięsa, nabiału, napojów zawierających cukier (piję tylko wodę min 1,5litra dziennie i czasem kawę parzoną) fastfood'ów, czekolad, batonów, chipsów, pasztetów, wędlin, masła roślinnego, produktów smażonych w dużych ilościach tłuszczu i ogólnie tłustych posiłków. Wprowadziłem do posiłków codzienne śniadania tylko z owoców, głównie jabłka (min. 2 dziennie)rzadziej gruszki, banany, cytrusy i inne. Spożywam dużo warzyw na surowo jak i w formie "na patelnię", samym ciemnym pieczywem wg. opisu na opakowaniu pokrywam 100-150% zapotrzebowania dziennego na błonnik. Z mięs tylko filet z kurczaka bez żadnych panierek, rzadziej ryby (bez wędzonych). Dużo pełnoziarnistych makaronów, często jajka, nasiona typu sezam, słonecznik, orzechy fistaszki (niesolone- takie do łupania). Nie mieszam makaronów i ryżu z mięsem tylko jedno lub drugie jem z warzywami by ułatwić trawienie. Nie popijam bezpośrednio po posiłku żeby nie wypłukiwać soków trawiennych. Efekt - z 97,7kg wagi schudłem w 5mcy do 89kg, przez ten okres raz miałem biegunkę, raz zaparcie - wszystko mijało po 1 wypróżnieniu. Budzę się wypoczęty, regularnie, praktycznie co rano do 45min po przebudzeniu czuję potrzebę pójścia do ubikacji a cała wizyta czasami zajmuje dosłownie minutę lub dwie. Życie zmieniło się na plus do tego stopnia, że raczej nie zmienię sposobu odżywiania, nie skusi mnie nikt kebabem, mięsem z grilla itp. Dziś jednak mocno się przestraszyłem. Jak co rano poczułem że pojawia się potrzeba wypróżnienia (wyjątkowo silna) jednak zaistniała sytuacja w której musiałem odłożyć to na godzinę w czasie i pokonać ok 15km rowerem w celu załatwienia czegoś. Gdy wróciłem do domu mówiąc potocznie już zaczynała mi "puszczać psychika" :) Wypróżniłem się jak zawsze przy dosłownie jednym rozluźnieniu odbytu (bardzo duża ilość). Chwilę później wydaliłem jeszcze 3 - 4 mniejsze kawałki kału( zawsze tak mam - ogromny komfort po pełnym wypróżnieniu który wcześniej miewałem tylko po biegunkach) oraz po raz pierwszy pasemka śluzu i czerwonej, jasno czerwonej, nie przylegającej do stolca krwi. Krew pojawiła się też na papierze. Próbowałem jeszcze przez chwilę przeć ale nic już nie wydaliłem, krwi na papierze też już nie było. Czy to możliwe że to jakiś uraz od przetrzymania chwilowego dość obfitego stolca, czy udać się do lekarza? Dlaczego krew wystąpiła dopiero pod koniec? Czy moja dieta może mieć jakieś negatywne skutki uboczne? Pozdrawiam i z góry dziękuję za poważne odpowiedzi. Załączam zdjęcie do pytania. (dodam że 2 dni temu wieczorem jadłem sporo szpinaku z makaronem i pieczywo pełnoziarniste z siemieniem lnianym, stąd możliwe zabarwienie stolca.)