Okropny ból głowy

napisał/a: moniainom 2015-07-10 21:13
Odkąd pamiętam miałam silne bóle głowy. Jednak bóle zdarzały się tak rzadko. Częściej może na jesieni przy gwałtownych zmianach pogody, może po ważnych sprawdzianach, po wyjątkowo stresujących sytuacjach.

Teraz mam 25lat i tak się złożyło, że w kwietniu skończyłam studiować studiować jeden z dwóch kierunków studiów, a z tego drugiego w październiku mam obronę mgr właśnie przez te okropne bóle głowy, które od jakiegoś czasu nie dają mi normalnie funkcjonować.

Wszystko zaczęło się w połowie lutego, dokładnie 13 lutego. Były wielkie plany na walentynki, przygotowania i wszystko skoczyło się wieczorem - w ciągu godziny rozłożyło mnie jakieś przeziębienie. Ból głowy, od razu dostałam kataru, oczy zaczęły łzawić, zaczęło boleć mnie gardło - normalnie ścięło mnie z nóg. Jeszcze godzinę temu sprzątałam, szykowałam wszystko a tylko usiadłam na chwile przed jakimś serialem i po godzinie nie byłam w stanie nic zrobić, nawet nie miałam siły mówić i oddychać. Następnego ranka na walentynki dostałam całą siatkę leków na przeziębienie, chyba pół apteki. Musiałam szybko postawić się na nogi bo jeszcze trwała podwójna sesja. W końcu na trzeci dzień wizyta u lekarza, antybiotyk jeden później drugi bo nadal mi nie przechodziło. Byłam mega osłabiona, normalnie całymi dniami spałam, a jak nie spałam to musiałam się uczyć i później wykończona znowu padałam jak mucha. I już wtedy zaczęła mnie częściej głowa boleć. Ale tłumaczyłam to po prostu większym zmęczeniem i wytężeniem organizmu bo przez uczelnie nawet nie mogłam za bardzo konkretnie wyleżeć się w łóżku i po prostu dojść do siebie bez tej całej nauki i projektów. W połowie marca znowu coś mnie zaczęło rozkładać, lekko czułam gardło, znowu zatkany nos i lekkie osłabienie. Od momentu pierwszych objawów minęło jakoś tak dwa, trzy dni i rano gdy obudziłam się, żeby iść na wykład na uczelnie, normalnie nie mogłam podnieść się z łóżka. Po prostu nie miałam siły się ruszyć i już czułam że lekko boli mnie głowa. Postanowiłam zostać w domu, była paskudna pogoda za oknem - deszcz, zimno, szaro i ciemno, odpuściłam sobie ten jeden wykład, tylko jedne zajęcia więc mogłam cały dzień wygrzać się w łóżku. Około 9 rano wstałam powoli, zmusiłam się do zjedzenia lekkiego śniadania i wypicia herbaty z miodem, narzeczony akurat też był w domu cały dzień więc mogłam na niego zrzucić obowiązki domowe. Już przy śniadaniu głowa bolała mnie bardzo, chciałam skończyć śniadanie i położyć się dalej spać, żeby przespać ból i odpocząć. I prawie mi się udało - leżąc poczułam że cierpnie mi połowa ciała. Najpierw poczułam że drętwieje mi oko, policzek, prawy kącik ust, kawałek języka i tak dalej prawe ramie i prawa noga. Przestraszyłam się i chciałam o tym powiedzieć narzeczonemu ale nawet nie mogłam za bardzo mówić, sepleniłam coś tym zdrętwiałym językiem. Nie panikowaliśmy, leżałam dalej spokojnie i drętwienie powoli zaczęło ustawać najpierw twarz, poźniej ramie i na końcu noga. Od momentu pierwszych objawów do ich ustania mięła jakaś godzina, najdłużej trzymało mi prawą nogę. Cały dzień przeleżałam w łóżku, zasnęłam w końcu, ból głowy zelżał, wieczorem powrócił ale już wzięłam tabletkę przeciwbólową żeby się nie męczyć. Nie pojawiła się dalej żadna gorączka więc obeszło się bez antybiotyku, powoli sama jakoś wyzdrowiałam. A bóle głowy nadal często się pojawiały. Starałam się nie nadużywać leków przeciwbólowych, ale od połowy lutego do świąt wielkanocnych zjadłam całe 24 tabletkowe opakowanie ibum forte. Dopiero to do mnie dotarło jak skończyłam całe opakowanie. Wróciłam do święta do domu i kolejny raz podczas bólu głowy zdrętwiała mi prawa połowa twarzy, już wtedy o wszystkim powiedziałam mamie bo się przestraszyłam. Tydzień później na urodzinach mojej chrześnicy sytuacja znowu się powtórzyła. Cały dzień lekko odczuwałam głowę, nawet specjalnie wypiłam mocną kawę bo jakiś taki dzień był słaby. I przy stole, przy całej rodzinie znowu zdrętwiała mi prawa połowa ciała, ja siebie nie widziałam, ale narzeczony zauważył że opadło mi prawe oko, prawy kącik, policzek i prawy kącik ust jakoś tak dziwnie. No w tym momencie to już czułam, że chyba coś jest nie tak. Wróciłam po świętach na uczelnie, tylko na tydzień - miałam wówczas właśnie obronę inżynierską na jednym kierunku studiów. Bóle głowy nadal się pojawiały, ale starałam się więcej odpoczywać, wysypiać się, nie zarywać nocy. Dwa dni przed obroną na dodatek uszkodziłam sobie prawy brak i prawe ramię, jak - nie mam zielonego pojęcia, po prostu zaczęły mnie boleć plecy w odcinku piersiowym i prawy bark, łopatka. Na naprawdę o nic się nie uderzyłam. Nie powiem mogło mnie solidnie przewiać bo słabo ubrałam się na tańce i spocona wracam do domu tylko w skórzanej kurtce, a było na prawdę zimno. Myślałam że to może to. Przed obroną zastosowałam dwa rozgrzewające plastry no bo przecież jakoś musiałam się obronić. Wróciłam do domu na weekend majowy, już po obronie na spokojnie i zaczęły się badania i wizyty u lekarzy. Najpierw lekarz rodzinny - dwie sprawy bóle głowy(bóle głowy silne, budzące w nocy, podczas bólów lekkie zdenerwowanie, podrażnienie, nudności, momentami leki przeciwbólowe nie pomagają, konieczna większa dawka albo silniejsze, nadwrażliwość na dźwięki, światło, nawet zapachy bo żołądek wywala mi się do góry nogami, po mocnych bólach cały następny dzień wrażenie cieżkości głowy i cała obolała głowa) i ten bark(ból barku przy chęci wyprostowania się i zebrania łopatek do siebie, wieczorny ból pleców, silny, ból przy podnoszeniu ręki, wieczorami brak możliwości używania prawej ręki, jedzenia, rozbierania się czy mycia). Skierowanie do chirurga i neurologa, oraz na badania krwi, morfologia, OB, tarczyca, próby wątrobowe, magnez. Ekg w porządku, ciśnienie jak zwykle niskie - 110 na 65 (u mnie to raczej norma, zawsze mam niskie ciśnienie). Wizyta u chirurga - skierowanie na rtg kręgosłupa odcinek piersiowy - brak uszkodzeń, lekkie skrzywienie dostałam na kilka dni leki Anapran 2x1. Wyniki krwi - niedobór magnezu, OB 22, tarczyca w porządku, próby wątrobowe też, miałam jeszcze niską hemoglobine o ile dobrze pamiętam. Wizyta u neurologa - żadnych leków, nakaz odpoczynku, wysypiania się, zakaz brania leków, ewentualnie przy bardzo silnych bólach głowy, odruchy wszystkie w normalnie, jedynie przy brzuchu coś było nie tak no i pilnie skierowanie na rezonans magnetyczny głowy z kontrastem. Dalej sprawa wyglądała tak, miesiąc czekania na rezonans i oszczędzanie się. Ból pleców po tabletkach minął, ale z brakiem i ręką nadal problem, starałam sie mniej jej używać i też ją oszczędzać. Bóle głowy silne nadal, ale juz nie co drugi dzien tylko raz w tygodniu, rzadziej dwa. Kolejna wizyta u chirurga i okazało się ze to "zerwany" mięsień podgrzbietowy - dostałam zastrzyk pod pachę, blokadę. Ten problem załatwiony. Rezonans magnetycznie - wyniki prawidłowe z jedną adnotacją " niewielkie okrężne zgrubienie śluzówki lewej zatoki szczękowej" reszta zatok w normie. Czekam na wizytę u neurologa, mam ją wyznaczoną na 20 lipca. A bóle głowy nadal nie dają mi normalnie żyć. W czerwcu bardzo silnie głowa bolała mnie 6 razy, już teraz to wszystko notuje, objawy, czas trwania itd. Rezonans magnetyczny miałam robiony 3 lipca (piątek) w południe, tego samego dnia po badaniu w nocy silny ból głowy obudził mnie w nocy, miałam mroczki przed oczami, było mi bardzo nie dobrze, na siłę połknęłam leki przeciwbólowe, zimne okłady na głowę i pod głowę, ból silny, raczej pulsujący, bardziej z prawej strony, przy skroniach, za oczami, dreszcze, nudności, uczucia zimna, temp nawet mierzyłam na wszelki wypadek termometr elektroniczny pokazał 34,7, dziwne. po dwóch godzinach leżenia przy mamie w koncu zasnełam, rano obudziłam się z bólem głowy, wzięłam kolejną tabletkę przeciwbólową, dopiero doszłam do siebie, cały dzien nie miałam jak sie ruszać, każdy ruch powodował bóle głowy. Dopiero w niedziele wróciłam do siebie. Dzisiaj od rana znowu to samo - obudziłam się już z bólem głowy, zjadlam śniadanie, zasnęłam żeby znowu to przespać, nie dało rady, do tej pory od rana wzięłam już trzy ibupromy i wiem, że cały dzien jutro mam wyjęty z życia bo będę ledwo żyła i miała cały czas wrażenie, że ktoś mi jakiś kamieni do głowy nasypał albo w czymś mi ją zmiażdżył.... Tak się dalej nie da funkcjonować.... W przyszłym tygodniu jeszcze chyba odwiedzę okulistę i czekam do 20lipca na kolejną wizytę u neurologa.

Spotkał się ktoś z czymś takim? Jakieś porady? Wskazówki? Co mam robić żeby jakoś móc żyć normalnie? Pomocy!
napisał/a: sumio 2015-07-23 18:30
Z tego co tu piszesz to problem należy potraktować poważnie i udać się na badania. Najlepiej żebyś zrobiła rezonans magnetyczny głowy, później z wynikami koniecznie udaj się do lekarza. Jak pójdziesz prywatnie, np. http://www.rexmedicasport.pl/rezonans będziesz krótko czekać badanie może być nawet tego samego dni a na NFZ czeka się ok. dwóch miesięcy. Nie ma co odwlekać badań.
napisał/a: moniainom 2015-07-24 11:10
Byłam już z wynikami rezonansu z kontrastem u neurologa. Wyniki rezonansu są w porządku, z jedną adnotacją "niewielkie okrężne zgrubienie śluzówki lewej zatoki szczękowej". Zgrubienie śluzówki prawdopodobnie jest pozostałością o przebytym zapaleniu zatok.

Przy okazji badania prolaktyny(badanie wykonywane przeze mnie co roku w tym okresie przy okazji wizyty u ginekologa i cytologii) miałam wykonaną morfologie i OB.
Wyniki z 30kwienia - OB 22, hemoglobina 11.8
Wyniki z 10lipca - OB 14, hemoglobina bez zmian 11,8; przy dolnej granicy hematokryt (chociaż widziałam na internecie różne widełki tych wyników, na mojej karcie wyników hemoglobina była niby do 11) i to samo MCV i MCH (ostatnie były chyba niższe iż minimalna granica) niestety nie mam wyników przed sobą, piszę z pamięci.

Dostałam skierowanie do okulisty żeby wykluczyć jaskrę, oraz neurolog zalecił zrobienie badań na żelazo całkowite (o nazwy nie przekręciłam) i ferrytynę.
Dostałam na miesiąc żelazo w tabletkach - sorbifer durules 30tab, oraz Sumamigren, 50 mg, tabletki 6 szt.
Po 30 dniach mam powtórzyć badania na żelazo całkowite i tą ferrytynę. Z wynikami i opinią od okulisty mam się zgłosić ponownie do neurologa.

Do tej pory drętwienie prawej połowy ciała się nie powtórzył. Bóle głowy zdarzają się 1-2 w tygodniu(ostatnio bardziej raz w tygodniu) bez dwóch, trzech tabletek przeciwbólowych się nie obejdzie. Gdy ból głowy obudzi mnie rano cały dzień jest już dla mnie z góry zmarnowany bo dosłownie mam wrażenie jakby czołg przejechał mi po głowie. Dodatkowo przez cały dzień żołądek wywraca mi się do góry nogami i ciężko zjeść mi cokolwiek. Jeśli ból złapie mnie popołudniu lub wieczorem i mam możliwość się przespać to zawsze go przesypiałam i było dobrze, w tej chwili nawet boje się kłaść i zasnąć chociaż na chwile bo budzę się z jeszcze większym bólem.