Nowotwór płuc - specjaliści

napisał/a: KamilaPysz 2011-03-15 22:55
Moj tata 52 lata.
Zdrowy, duży facet.Pracujący.W środę odwiozłam go do szpitala a w piątek diagnoza lekarza: guz płuca lewego.Meta do wątroby czyli po naszemu rak płuc z przerzutami to wątroby. I że zostało kilka miesięcy życia a jeżeli wyniki z bronchoskopii będa 'dobre' i bedzie można leczyć to może rok może dwa. Dzisiaj skserowałam wyniki i jadę z nimi w 'świat'. Co prawda lekarz jak to usłyszał to sie troszke zdenerwował ale ja przecież nie będę patrzeć jak mój tata umiera. I dopóki mogę to zrobię wszystko i poruszę niebo i zimie żeby był z nami jak najdłużej. W czwartek wyniki więc czekam z nadzieja ze da sie leczyć.
Prosze powiedzcie czy miał ktoś podobna sytuacje...???
Jestem z woj. Ślaskiego i szukam kogoś kto mi pomoże.
Może macie jakieś namiary na specjalistów??
Błagam o pomoc!
napisał/a: KamilaPysz 2011-03-15 22:56
Miałam dzisiaj spotkanie z lekarzem radioterapii w szpitalu onkologicznym w Bielsku-Białej.
Pani doktor cud kobieta wszystko mi wytłumaczyła. Wiec: mój tata nie może być leczony radiologicznie tzn naświetlania ponieważ ma nacieki i guz w płucach jest obok tętnicy. Wiec jakbyśmy zaczęli leczyć guza to może pęknąć tętnica a wtedy to wszyscy wiemy co się dzieje. Nie ma mowy o przeszczepie bo całej wątroby nie da się wyciąć a guz który jest w płucach odrzuci każdy przeszczep. Jedyna szansa to chemioterapia wiec czekamy na wyniki badan z hispatu(wycinka z płuc).Tyle wiem po dzisiejszym dniu i czekam na czwartek.
Modle się żeby można było leczyć mojego tatę...
Dzisiaj powiedziałam rodzinie tzn rodzicom taty a jutro czeka mnie rozmowa z mamą...tak bardzo się boje!!!
Powiedzcie co mam robic???!!!
napisał/a: Agusia1982 2011-03-15 23:06
Musisz być silny i nie panikować.
Ja wiem,że to cholernie trudne ale innego wyjścia nie ma.
Opanowanie,szukanie wyjść ,dowiadywanie się tak jak to zrobiłeś i czekanie.
W takich sytuacjach niestety jest ta straszna bezradność,że tak bardzo chciał byś pomoc ale tu juz niestety nic od nas nie zależy.
Bardzo ważne jest nastawienie psychiczne więc trzymaj tate by się nie załamywał i był silny bo to bardzo pomoże.
napisał/a: Blackursus 2011-03-15 23:19
Wiesz, za bardzo nie znam sie na onkologii... Jakie szanse ma Twoj Tato a jakich nie ma, mysle, ze nie nam to "gdybac". Jest pod dobra opieka, specjalistow. Jedno co mi przychodzi na mysl, to slowa ks. Twardowskiego; "spieszmy sie kochac ludzi...tak szybko odchodza..." Wszystko w rekach... sily wyzszej... I nie pytaj na Forum, jak rozmawiac z rodzina na ten temat...powinnas wiedziec lepiej. Pozdrawiam.