NERWICA

napisał/a: Klara1 2007-10-24 13:09
depresja połączona z nerwicą!! mam obsesję na punkcie swojego wyglądu, do tego stopnia, że nie potrafię normalnie żyć i funkcjonować, gdyż czuję się źle jak ktoś na mnie patrzy. zawsze uchodziłam za kontaktową i ładną dziewczynę. zaczęłam się "zdrowo odżywiać", co tylko osłabiło mój organizm. teraz cokolwiek zjem od razu patrzę gdzie przybyło. cały czas myślę tylko o tym. wychodzenie do ludzi stało się koszmarem. i wszystkie konieczne rytuały zawiązane z wychodzeniem na dwór. cały czas kombinuje co by tu ulepszyć. wszędzie mi źle - w sklepie, na ulicy, w kinie, w autobusie, pubie, za dużo ludzi, a ja swoje, że źle ubrana, że za gruba. moja nerwica natręctw to ciągłe mycie się spowodowane nadmiernym nerwicowym poceniem. wyrobiłam w sobie taki nawyk, że jak gdzieś jestem, w zamkniętym pomieszczeniu np. w poczekalni, w kolejce i muszę choćby chwilę czekać, to bardzo się denerwuję i słabnę. ciągle tylko powtarzam sobie, że nic się nie stanie, że ludzie zawsze będą, że nikt nie zwraca na mnie uwagi, że wszystko będzie proste tak jak kiedyś. doszło do tego, że przestałam wychodzić z domu, bo każde wyjście kończy się tak samo-męką i późniejszym płaczem. jestem tak skoncentrowana na sobie, że nic innego mnie nie interesuje, wszystkie moje działania nie mają sensu. przestałam się szczerze uśmiechać, ta ciągła kontrola mnie rujnuje. sporadycznie spotykam się z kimś, ale zawsze przy wyjściu marzę o tym, żeby już wrócić. nawet w domu nie mogę się wyluzować. mam uczucie jakby czekania na coś, a tak naprawdę boję się tego, że niebawem trzeba będzie wyjść na dwór i żyć. jestem wyczerpana, wstaję rano i od razu chciałabym, żeby była noc. sypiam niespokojnie, nazywam to spaniem na baczność. jestem po zeszłorocznej psychoterapii, przyjmowałam różne leki, ale to nie pomogło. cały czas boli mnie głowa. nie potrafię wybrnąć z sytuacji. chciałabym narodzić się na nowo... może miał ktoś podobne objawy i wyszedł z tego, choć u mnie tak dużo udziwnień, że chyba nie dam rady. straciłam nadzieję, właściwie czekam na śmierć w wieku 30 lat.
napisał/a: jutrzenka1 2007-12-07 19:08
Witaj! Mam 29 lat i doskonale wiem, jak czujesz się usidlona, zdławiona, zmęczona i wystraszona tym wszystkim! Przez wiele lat cierpiałam na bezdechy nocne, potem tchu brakowało mi i za dnia, podejrzewano astmę. Doszły lęki, drżenia (uczucia "nóg jak z waty"), zawroty głowy, potem huśtawka nastrojów - od dzikiej euforii do deprechy i myśli samobójczych, też miałam manię kontrolowania siebie i innych, byłam osowiała, jakby zdziczała i podejrzliwa w stosunku do ludzi, najlepiej czułam się zamknięta w domu, z dala od innych! Na punkcie swojego wyglądu też dostawałam fioła, cały czas wydawało mi się, że nie powinnam wychodzić na dwór bo wstyd albo że ktoś mnie zwyzywa. Stojąc niemal na krawędzi, sama zgłosiłam się do psychiatry. Najpierw dostałam leki, potem chodziłam na terapię grupową, następnie na indywidualną. Trafiłam na dobrych specjalistów, którym dziś zawdzięczam życie! Nauczyli mnie jak sobie radzić w razie kryzysu, już bez leków, o własnych siłach. Dzięki tym ludziom umiem sobie z radzić sama (no i troszkę dzięki sobie bo to ja zdecydowałam się na leczenie). Zgłoś się do lekarza- zbyt wielu ludzi boi się psychiatry, ale zupełnie niepotrzebnie. Wiem, jak otoczenie reaguje na pomysł podjęcia leczenia i psychoterapię! Ja walczyłam o własne życie, nigdy na nikogo nie mogłam liczyć i wzięłam sprawy w swoje ręce! Komentarze, głupie uśmieszki i wyzwiska ze strony środowiska były i to bardzo bolało, ten brak zrozumienia, ale nie poddałam się i choć było to trudne, "olewałam" to! Niech lekarz oceni czy i Tobie potrzebna taka forma pomocy (same leki działają krótko, uzależniają i tylko tłumią to zło, które Cię zniewala), nie zostaniesz z tym sama, trzeba tylko wziąć się w garść, pragnąć żyć i udać się do specjalisty. Tu chodzi o Twoje życie, a masz je jedno szkoda je tak przeżyć- w ciągłym strachu, być usidlonym przez natręctwa?! Zadbaj o siebie Klaro. Od dziś dopiero jestem na tym Forum, a Ty list nadałaś dawno, ale mam nadzieję, że tu zaglądasz i może mój pościk doda Ci troszkę wiary w lepsze jutro, natchnie Cię do próby powtórnych narodzin! Pozdrawiam Cię serdecznie i trzymaj się dzielnie! Jutrzenka

[ Dodano: 2007-12-07, 19:22 ]
Acha. Jeszcze jedno- opisałam Ci swoje doświadczenia po terapii.U mnie jedna (grupowa) nie wystarczyła i musiałam przejść na indywidualną. Skoro piszesz, że już korzystałaś i Ci nie pomogło, to być może albo w Twoim przypadku zbyt krótko trwała psychoterapia albo może warto poszukać innego specjalisty (oczywiście z całym szacunkiem dla nich wszystkich!). Po prostu inna metoda leczenia, inny sposób podejścia do pacjenta albo inna forma takiej terapii może by Ci pomogła? Na pewno w moim przypadku większość objawów po terapiach mi ustąpiła, choć zdaję sobie sprawę, że zbyt szybko przerwałam leczenie (tzn. daję sobie radę w życiu, ale czasem też mam mały nawrocik-dzięki terapii sama jakoś umiem go "zakopać"). Mam nadzieję, że ktoś w końcu Ci pomoże. Pozdrawiam