NERWICA LĘKOWA

napisał/a: pawelek811 2011-10-08 06:35
Witam ja tez mam nerwice lekowa mam od 2004r roznie z nia bywa raz jest lepiej raz gorzej, moje objawy to przedewszestkim lek przed ludzmi. Ale jak jestem z kims na dworze to idzie przezyc ale np; sam w autobusie siebie nie wyobrazam na szczescie mam auto i jakos funkcjonuje , fajnie poczytac ze nie jestem sam z ta choroba paskudna, kiedys mialem cudne zycie teraz to poprostu wegetacja. chetnie z kims pogadam na ten temat moje gg 4646135
napisał/a: pawelek811 2011-10-08 07:03
WITAM JA CHORUJE NA NERWICE LEKOWA OD 2004R WLASNIE MAM JEJ NAWROT FAJNIE POCZYTAC ZE NIE JESTEM SAM NIGDY WCZESNIEJ NIE ZAGLADALEM NA TAKIE FORA, HETNIE POGADAM Z KAZDYM KTO MA JAKIES PYTANIA A MOZE I RADY MOJE GG 4646135 PAWEL MOJE OBJAWY TO BRAK KONCENTRACJI KTORY JUZ NA SZCZESCIE MINOL A GLOWNIE JAK WSZYSCY LEK NAJLEPIEJ CZUJE SIE W DOMU BO KAZDE WYJSCIE NA DWOR JES JAK WIZYTA U DENTYSTY JUZ RAZ SOBIE Z TYM PORADZILEM I BEZ ZADNYCH LEKOW ALE BLEM MLODSZY PISZCIE NA GG TO ZAWSZE POMOGE DOBRA RADA A I CHETNIE PRZYJME JAKIES RADY POZDRAWIAM
napisał/a: pawelek811 2011-10-08 17:56
lucyna2 napisal(a):Hej Maśka, trudno zrozumieć osobę z nerwicą lękową osobie zdrowej. Też kiedyś nie umiałabym zrozumieć. Dzisiaj wiem, że istnieją rzeczy na tym świecie których my nie rozumiemy a istnieją. Też leczyłam się na nerwicę lękową, powiem jest o wiele lepiej. Może nie trafiłaś na odpowiedniego terapeutę dla siebie. Bo psycholog to osoba która chce nam pomóc.
Musisz zrozumieć, że sama się nakręcasz, myśląc jak się będę w nocy czuć, to powoduję, że tak właśnie jest.

Jeśli masz fajna pracę, to nie zwalniaj się z niej, nawet jaak się gorzej czujesz, to w domu nie będzie inaczej, przetrwaj to, już wiesz że to po chwili minie.
Pozdrawiam i pisz co u Ciebie. Lucyna

HEJ MASIA ODEZIWIJ SIE PROSZE BO MARTWIE SIE CZY COS SIE STALO??
napisał/a: gwiazdeczka12 2011-10-14 18:28
czesc kochani bardzo dawno mnie nie bylo.napiszcie jak jak sobie radzicie sobie z nerwica bo znowu mnie odwiedzila.
napisał/a: lucyna21 2011-10-20 08:19
Hej gwiazdeczko, jesteśmy, pisz tu z nami. Lucyna
napisał/a: pawelek811 2011-10-22 17:23
gwiazdeczka napisal(a):czesc kochani bardzo dawno mnie nie bylo.napiszcie jak jak sobie radzicie sobie z nerwica bo znowu mnie odwiedzila.

hej gwiazdeczka jak chcesz to zawsze mpoge z toba pogadac pisz na gg jesli chcesz 4646135
napisał/a: kwiatuszek636 2011-10-23 20:47
Witam. Mam 17 lat. Moje problemy ciagna sie od ok. 3 lat. Z roku na rok coraz gorzej jest. Pisalam juz na forum nerwicy lekowej. Gdyz wydawalo mi sie ze byc moze ja mam. Moje objawy to przede wszystkim ciagle, ciagle mdlosci. Strasznie mnie to meczy, kiedy ciagle jest mi nie dobrze. Dodatkowo mam straszny lek przed wymiotowaniem. Mam slaba odpornosc i co roku od 3lat ma jelitkowke ktora konczy sie w szpitalu. Wystarcza 2 godz i jestem odwodniona i mdleje. Takze naprawde paniecznie boje sie wymiotow. Bardzo czesto boli mnie brzuch, podbrzusze i zaladek tez. Sa to albo skurcze albo taki normalny bol. Bywa jednak ze odczowam taki nerwobol. Nie potrafie tego wyjasnic. Cos jak motyle w brzuchu ale negatywne. Wiec pomyslalam ze to stres. Kiedy sie poloze sie w miare ok, ale kiedy wstane zaczyna sie. Jest mi slabo, jak bm miala zemdlec. Boli mi zoladek( taki ucisk) i mam mdlosci.Czesto mam tez twarde podbrzusze. Czesto sie wyprozniam. To jest niekomfortowe kiedy jest np w szkole. Naprawde czesto mam biegunke. Nie wiem co mam juz zrobic :( Naprawde ciezko jest ciagle sie meczyc. Nie mam zadnej radosci, tylko ciagle bol i stres przed tym bolem. Bardzo bym chciala, zeby ktos mi w koncu powiedzial co mi jest. Badanie krwi i moczu wychodza dobrze. Mialam tez rtg jamy brzusznej tez jest wszystko ok.

Pozdrawiam :)
djfafa
napisał/a: djfafa 2011-11-06 10:08
Trochę info o chorobie:

[url_special=http://psychologia.wieszjak.polki.pl/lek-i-nerwica/286283,Lek-i-nerwica--vademecum-.html:k5lm64jt]http://psychologia.wieszjak.polki.pl/lek-i-nerwica/286283,Lek-i-nerwica--vademecum-.html[/url_special:k5lm64jt]
napisał/a: malenstwo20133 2011-11-15 13:04
kwiatuszek636 napisal(a):Witam. Mam 17 lat. Moje problemy ciagna sie od ok. 3 lat. Z roku na rok coraz gorzej jest. Pisalam juz na forum nerwicy lekowej. Gdyz wydawalo mi sie ze byc moze ja mam. Moje objawy to przede wszystkim ciagle, ciagle mdlosci. Strasznie mnie to meczy, kiedy ciagle jest mi nie dobrze. Dodatkowo mam straszny lek przed wymiotowaniem. Mam slaba odpornosc i co roku od 3lat ma jelitkowke ktora konczy sie w szpitalu. Wystarcza 2 godz i jestem odwodniona i mdleje. Takze naprawde paniecznie boje sie wymiotow. Bardzo czesto boli mnie brzuch, podbrzusze i zaladek tez. Sa to albo skurcze albo taki normalny bol. Bywa jednak ze odczowam taki nerwobol. Nie potrafie tego wyjasnic. Cos jak motyle w brzuchu ale negatywne. Wiec pomyslalam ze to stres. Kiedy sie poloze sie w miare ok, ale kiedy wstane zaczyna sie. Jest mi slabo, jak bm miala zemdlec. Boli mi zoladek( taki ucisk) i mam mdlosci.Czesto mam tez twarde podbrzusze. Czesto sie wyprozniam. To jest niekomfortowe kiedy jest np w szkole. Naprawde czesto mam biegunke. Nie wiem co mam juz zrobic :( Naprawde ciezko jest ciagle sie meczyc. Nie mam zadnej radosci, tylko ciagle bol i stres przed tym bolem. Bardzo bym chciala, zeby ktos mi w koncu powiedzial co mi jest. Badanie krwi i moczu wychodza dobrze. Mialam tez rtg jamy brzusznej tez jest wszystko ok.

Pozdrawiam :)



Hej, mam to samo co ty czyli głupie uczucie mdłości i strach przed tym ze zwymiotuje i inni będą sie śmiać... zmagam sie z tym juz ze dwa lata. staram sie nie myślę o tym jak jestem w towarzystwie ale nie udaje mi sie, to jest strasznie meczące;/ jak mam możliwość to słucham muzyki która lubię i na chwile zapominam o tym...heh jak tu sobie pomoc.
napisał/a: ambersb 2012-11-26 22:14
Nazywam się Aneta i mam 20 lat. U mojego 29cio letniego chłopaka zdiagnozowano nerwicę lękową, z którą oboje sobie nie radzimy, bo ja sama od pewnego czasu czuję, że psychicznie nie domagam (być może mam depresje). Mam wrażenie, zresztą nie tylko ja, że wszystko zaczęło się od niefortunnego sięgnięcia po dopalacze. Oboje mieliśmy wcześniej z lekkimi narkotykami do czynienia, ja byłam w trakcie ich podpalania, mój partner pare lat wcześniej również. Częściowo ja sama naciskałam na wspólne zażycie i po paru miesiącach partner zgodził się. Pech chciał, że "towar" był delikatnie mówiąc mocny, ale on mimo moich ostrzeżeń uparł się by zapalić, bo chciał "mieć to już z głowy". Niestety wręcz nikła ilość sprawiła, że wpadł w panikę, chciał dźgnąć się nożem (czułam się bezradna pod wpływem tego toksycznego gówna). Zeszło mu dopiero po paru godzinach i do dziś utrzymuje, że był to najgorszy dzień jego życia. Oczywiście od tamtej pory żadne z nas nie tknęło narkotyków więcej. Partner był wręcz pewien (bo niby dlaczego miałby sądzić inaczej), że był to tylko efekt narkotyków, i przestając ich zażywać nigdy już go nie spotka to uczucie. Mylił się. Minął rok, wybraliśmy się w upalny dzień na zakupy do nowo otwartego OBI. Na dziale ogrodniczym nagle coś złego zaczęło dziać się z moim facetem: wyglądał, jakby tracił przytomność i przy okazji mocno kręciło mu się w głowie. Wyszliśmy, zapaliliśmy papierosa, było OK: pomyśleliśmy, że jest to kwestia upału połączona ze szklarnym mikroklimatem działu OGRÓD. No bo czego jeszczę?
Warto dodać że tamten okres był dla nas bardzo ciężki ponieważ partner otrzymał bardzo atrkacyjną możliwość zatrudnienia na kopalni, i mimo pozytywnego przejścia badań i minionych paru miesięcy czekania wciąż nie otrzymał telefonu w kwestii ostatecznej daty przyjęcia. Był to właściwie przewlekły stres, którym nękał mnie w każdej wolnej chwili: właściwie żyliśmy tą ofertą, i tym niedoczekanym telefonem. Chłopak non stop zerkał na ekran komórki, nawet kiedy po nocnej zmianie odsypiał cały dzień, nie chciał wyłączyć telefonu "bo mogą zadzwonić". Wszystko zaczęło się sypać, zaniedbaliśmy się finansowo, zadłużyliśmy przez perspektywe większych zarobków "lada moment", nasze życie seksualne wręcz przestało istnieć. Oboje chodziliśmy spięci, chociaż mam wrażenie że partner kompletnie tego u mnie nie dostrzegal, pieszcząc non stop swoje egoistyczne podejście do sprawy.
Kolejny atak, przełomowy, nastąpił parę miesięcy później, kiedy to wrócił z popołudniowej zmiany. Zjadł ciepłą obiado-kolację (godz 23), oglądaliśmy film, piliśmy czarną herbatę. Nagle facet zbladł i zaczał wystraszonym głosem narzekać na kołotanie serca, mówił, że zaraz umrze, dostanie zawału. Namówiłam go na pójście na pogotowie ( na szczęście mieszkamy blisko szpitala). Zrobiono mu EKG zbadano ciśnienie. Usłyszał diagnozę w postaci "ciepły posiłek, dużo gorącej herbaty, papierosy- podnoszą pana ciśnienie,musi Pan zmienić tryb życia". Mój chłopak posiada tendencje do przeginania, dlatego od kolejnego dnia mimo parunastu lat palenia papierosów po 2 paczki dziennie- rzucił, przeszedł na diete, zaprzestał picia kawy (której wypijał po 4 filiżanki dziennie), nawet nie pił już ciemnej herbaty, a jedynie zieloną i melisę. Tryb życia zmieniliśmy pod jego potrzeby, chodząc grzecznie spać o wczesnych porach i jedząc skromnie. No cóż-nie żałowałabym, gdyby to pomogło, ale od tamtego ataku, zaczął je miewać niemalże codziennie. Kołotanie serca, zawroty głowy, ataki lęku, drgawki, wpadanie w panikę. Robiliśmy regularnie wszelkie badanie, których wyniki oczywiście były perfekcyjne- po za lekkim nadciśnieniem, na które otrzymał tabletki.
Ostatnim lekarzem, jakiego chcieliśmy odwiedzić to psychiatra. Zrobiłam błąd, odmawiając mu wizyty prywatnej u psychiatry na "już", ponieważ mielismy od jakiegos czasu cienko finansowo, i zaproponowalam poczekac te 2 tygodnie na darmową. Zgodził się, zwłaszcza że wciąz nei mielismy pewnosci czy to to, a z kasą było słabo. Ataki stały się BARDZO silne. Nie mogł wejsc nawet ze mną do sklepu, zrobić zakupy. Zaczęłam go wyręczać we wszystkim. Mój chłopak zaczął cieszyć się, że kopalnia wciąz nie zadzwoniła, bo może się wyleczy, a z chorobą NA PEWNO nie zjedzie pod ziemie, i cały ten roczny stres z nią związany by się zmarnował. Problem był też taki, że kończyła mu się umowa z obecną firmą, i nawet pomijając kwestię choroby, było nieciekawie, bo lada moment może zostać bez pracy. po 2 tygodniach chlopak poszedl do psychiatry, ktory zdiagnozowal nerwicę lękową. Przepisal 2 leki: jeden, który miał wyleczyc go na stałe, drugi działający doraźnie, silnie uzależniający. Partner oczywiście zażywał oba, i zaczyna myśleć, ze bez tego drugiego nie ma opcji wyleczenia się, bo kiedy go nie bierze dostaje silnych napadów lękowych. Pech chciał, że właśnie zadzwoniła kopalnia i za niecałe 2 tygodnie nasze zycie mogłoby się odmienic, ale partner chce z tego zrezygnować. Czy nakłaniać go do spróbowania, ryzykując, że z kopalni w trakcie pracy zrezygnuje i zostanie bez pracy, czy lepiej nie ryzykować i przedluzac umowe z obecna firma, ktora nie zagwarantuje nam zadnej przyszlosci? Pomocy.
napisał/a: brydzka5 2012-11-26 22:34
witaj ciezko doradzic taliej osobie jak twoj pawtner fakt moze to byc reakcja po wczesnie zazywanych narkotykach nasz organizm jest naprwde zagadka mam znajomego co pszeszdł nerwice po narkotykach musiszswojego partnera namowic na twrapie same leki nirdadza wam rezultatu maga tylko doraznie otumamic i to sie wyda wporzadku ale rozmowa z psychologirm pomoze i pojmiecie wczym jest problem bo tak naprawde nerwica tkwi w człowieku jak ma jakis problem zkturym musi sie borykac i to naprzykład od dawna i niewiw jak go rozwiazac a naprawdw szczera rozmowa i otwarcie sie przed kims pomaga rzydze powodzenia
PsychologBMW
napisał/a: PsychologBMW 2015-03-27 12:16
Podczas leczenie nerwicy lękowej zdarza się tak, że po rozpoczęciu leczenia objawy mogą się nasilać. Nerwica jest takim zaburzeniem, za pomocą którego psychika pokazuje, że właśnie w życiu dzieje się coś ważnego, do czego nie mamy świadomego dostępu. Jeśli po rozpoczęciu psychoterapii następuje pogorszenie, może to oznaczać, że właśnie dana osoba dotknęła istotnego obszaru, który jest dość trudny, z którym może sobie na ten czas poradzić właśnie poprzez doświadczane objawy (to taki paradoks nerwicy, który podobny jest do mechanizmu "błędnego koła" występującego w zaburzeniach lękowych). Zwłaszcza w takiej sytuacji warto kontynuować leczenie, gdyż jest to moment którego nie można bagatelizować. Nawrót objawów może następować także z innych powodów, np. gdy planowane jest zakończenie leczenia (gdy leczenie z góry jest ustalone na określony czas 2-3 miesięcy, co jest typowe na oddziałach). Dlatego ważne jest, aby te wszystkie swoje obawy i doświadczane stany na bieżąco omawiać z terapeutą.
Gabinet Psychologiczny Drugi Brzeg