Nerwica, depresja czy fobia społeczna?

napisał/a: Yoshiharu 2013-05-30 16:28
Witam
Mam na imię Michał. Mam tyle objawów, że sam już nie wiem co mi jest i chciałbym was spytać o radę i pomoc.
Mam tego tyle, że sam nie wiem od czego zacząć.
Jak byłem jeszcze mały, podstawówka, szkoła średnia to byłem osobą bardzo nieśmiałą, bez własnego zdania i z zerem pewności siebie i do tego przeszkadzało mi jąkanie. Nie wiem skąd wzięły się te wszystkie objawy u mnie. Z tego co pamiętam i z opowieści będąc małym chłopcem byłem strasznym rozrabiaką i wszędzie mnie było pełno.
Podstawówka minęła dobrze, miałem kolegów, podobałem się dziewczyną i jąkałem się mało, tak mi się przynajmniej wydawało, a co najważniejsze nie przejmowałem się tak tym. Wtedy najbardziej przeszkadzał mi trądzik. Kiedy poszedłem do szkoły średniej zamknąłem się w sobie, nowi ludzie, nowe środowisko, strasznie się wstydziłem, nie potrafiłem z nikim nawiązać kontaktu, miałem całą twarz w krostach, do tego lęk i jąkanie, które się nasilało. Ludzie mną wtedy pomiatali a ja zachowywałem się jak ciota. To był dla mnie koszmar. Nagle straciłem wszystkich kolegów, bałem się wyjść z domu, wyjście i załatwienie czegoś to był dla mnie koszmar, że byłem tak spięty, że nie mogłem normalnie iść. Całe ciało zesztywniałe. Jak miałem załatwić jakąś sprawę w urzędzie to już kilka dni przed myślałem tylko o tym. W taki sposób minął mi okres zawodówki i technikum. Zawsze byłem dobrym uczniem, ale przez ten ciągły stres, trądzik i jąkanie uciekłem do świata gier komputerowych bo wtedy nie myślałem o tych przykrościach. Byłem osobą naprawdę mądrą i zdolną, ale to wszystko zrujnowało mi życie. Poprawiło się trochę na studiach, wiadomo nowe miejsce, możesz zacząć nowe znajomości, pokazać się z lepszej strony. Dalej byłem strasznie nieśmiały, bardzo nerwowy, na szczęście trądzik nie był już tak silny. Nie wspominam za dobrze studiów, ale było lepiej niż w szkole średniej.
Na początku studiów przydarzyła mi się jedna straszna rzecz, a przynajmniej ja ją taką uczyniłem. Rozpocząłem właśnie pracę jako stażysta i raz wracając do domu zobaczyłem że obserwuje mnie dwóch gości, to spowodowało że tak się spiąłem, iż zesztywniały mi nogi i zacząłem nimi szurać po chodniku. Oni zaczęli się ze mnie śmiać, a dla mnie był to taki szok, że przez 5 lat nie mogłem się pozbierać. Po prostu wmówiłem sobie, że dziwnie chodzę i z dnia na dzień było coraz gorzej. Każdego dnia obserwowałem siebie w każdej szybie, bałem się wstać z miejsca bo już byłem cały sztywny. Miałem wrażenie, że wszyscy się ze mnie śmieją. Moje poczucie wartości spadło do zera. Te rzeczy, które sobie robiłem w głowie są nie wyobrażalne. Po 2-3 latach takiej obserwacji zaczęło do mnie docierać, że ja wcale nie chodzę inaczej od innych, a iść dziwnie mogę jedynie wtedy gdy jestem spięty. A najlepsze jest to, że oni nie śmiali się z mojego sposobu chodzenia tylko, z tego że tak wtedy szurałem nogami. Nie mogę zrozumieć dlaczego od razu tego nie pojąłem tylko po tak długim czasie. Niestety skutki tego wszystkiego odczuwam do dziś.
Dwa lata temu zacząłem mieć dość takiego życia. Zacząłem się zmieniać, zrozumiałem wiele rzeczy. Przeniosłem się do dużego miasta, znalazłem pracę. Nauczyłem rozmawiać z ludźmi, z dziewczynami, załatwiać wszystko sam. Wyleczyłem trądzik, chodzę na siłownie, na jogę żeby poprawić i wygląd i sylwetkę, chodzę do psychoterapeuty o czym później, cały czas próbuje też wyleczyć moje jąkanie. Opowiedziałem wam tak w skrócie moją historię, żeby łatwiej było wam zrozumieć mój problem.
Ja sam już nie wiem czy mam nerwicę, depresję czy fobię społeczną, na pewno jestem narcyzem, bo na pierwszym miejscu stawiam to co powiedzą o mnie ludzie.
Wiem że te wszystkie lęki i stres wywołało u mnie jąkanie, trądzik, drwiny i śmiechy ludzi oraz moje własne myśli na mój temat. Pomimo tego że tyle w swoim życiu zmieniłem na lepsze nadal mam masę rzeczy do zrobienia. Najbardziej przeszkadza mi jąkanie, to że nie mogę powiedzieć tego co bym chciał (dobrze że nie mam dużej wady), ciągle kontroluje swoją mowę staram się, żeby była jak najlepsza a to męczące. Wy myślicie tylko o tym co chcecie powiedzieć, a ja oprócz tego jeszcze o kilku innych rzeczach. Dalej boję sie rozmawiać z ludźmi, jak wejdę do sklepu czy super marketu to mam taki mętlik że nie mogę się skupić na zakupach, wiecznie jestem spięty. Ciągle o czymś myślę, mam czerwoną i strasznie gorącą twarz, problemy z oddychaniem, częste bóle klatki, szyi, przepony, często jestem smutny przez co dużo jem. Kiedy jestem w pracy, a jestem tam nie lubiany to już po godzinie czuje że zwariuje. Jestem bardzo spięty, mam lęki nie wiem przed czym, dusze się, jest mi bardzo gorąco, wszystko mnie boli, a jak wychodzę z pracy to moja twarz jest zmasakrowana ze stresu. Problemy z pamięcią i koncentracją. I do tego ten ciągły lęk przed zająknięciem. Według mnie te objawy wskazują i na nerwicę i na depresję i na fobię społeczną. Mam dobrego psychoterapeutę, ale ona jakby tego nie zauważała. Czasami mam wrażenie jakby uważała, że sobie to wymyślam i że jestem po prostu bardzo zakompleksiony. Nie pisałem tego wcześniej, ale podobno dobrze wyglądam, jestem dobrze zbudowany, elegancko się ubieram i wyglądam na osobę pewną siebie i chyba ludzie nie mogą uwierzyć widząc mnie jak rozbity jestem w środku. Nasze spotkania wyglądają tak, że ja cały czas mówię i mówię, użalam się nad sobą, a ja chciałbym pomocy a nie słuchania tego co już wiem. Zamierzam jej powiedzieć o tej nerwicy bo mam wrażenie że to ją właśnie mam, ale chce żebyście wy to najpierw potwierdzili i podpowiedzieli mi co mam robić.
I jeszcze chciałbym wrócić do mojego jąkania. Nie wiem czemu tak jest ale nie jąkam się tak jak większość osób jąkających, a znam ich wielu. Jeżeli jestem pewny siebie, odniosę jakiś sukces, czyje się lubiany, atrakcyjny, widzę że podobam się dziewczynie to mówię naprawdę ładnie, natomiast żal, smutek, chwile gdy czuje się nie lubiany, gorszy od innych powodują nasilenie jąkania, czasami ciężko jest mi się wysłowić. Mi się wydaje, że to wina nerwicy, ale chętnie poczytam też co wy o tym myślicie.
Bardzo zależy mi na odpowiedziach zanim pójdę na kolejną wizytę do psychoterapeuty
PsychologBMW
napisał/a: PsychologBMW 2014-08-13 10:26
Witam Pana,

Za pośrednictwem internetu nie można postawić żadnej diagnozy, nawet jeśli Pan dokładnie opisze swoją sytuację. Można jedynie przypuszczać, ale nie sądzę by zależało Panu na przypuszczeniach.

Odniosę się do jednej bardzo ważnej poruszonej przez Pana kwestii. Dobrze, że podjął Pan pracę terapeutyczną, jednak uważam, iż wszystkie te wątpliwości, zwłaszcza dotyczące relacji terapeutycznej, powinien Pan omówić ze swoją terapeutką. trudno jest komuś pomóc, jeśli dana osoba nie mówi z jakiegoś powodu o tak ważnych swoich odczuciach czy refleksjach. Być może potrzeba na to czasu. Ufam, że jest Pan w dobrych rękach i zachęcam do przełamania strachu przed oceną czy brakiem zrozumienia w relacji terapeutycznej. Pomimo iż takie wyznania mogą wydawać się trudne, w dalszej perspektywie przyniosą korzystne efekty.

Pozdrawiam,
Barbara Michno-Wiecheć, psycholog psychoterapeuta