Moja dziewczyna ma nerwice,już sobie z tym nie radzę

napisał/a: nelson1111 2009-10-17 22:28
Witam.Nie bardzo mam z kim porozmawiać i zapytać o radę więc postanowiłem poruszyć mój problem na forum.
Od kilku lat mieszkamy z moją dziewczyną w UK. Tu też sie poznaliśmy. Z początku wszystko sie układało dobrze.Oboje pracowaliśmy i zarabialiśmy.Potem przyszły naprawde ciężkie chwile.Ja miałem problemy z prawem a moja dziewczyna przeze mnie straciła prace,której do dzisiaj nie odzyskała (już ponad dwa lata) W międzyczasie ja założyłem działalność gospodarczą a sytuacja finansowa zaczęła nam się poprawiać, więc nawet nie nalegałem aby poszła do pracy, sam utrzymywałem dom. Problemem dla mnie są relacje między nami a właściwie stosunek mojej dziewczyny do mnie w chwilach ataków agresji..

Moja dziewczyna cierpi na nerwicę lękową,dwa razy w Polsce była hospitalizowana na oddziałach nerwic.Teraz bierze leki i od pewnego czasu co tydzień jeżdzi ze mną do polskiego psychiatry w Londynie. Wszystko jest fajnie gdy jest spokojna.Wtedy jest miła, fajna , dusza towarzystwa, uśmiechnięta. Niestety bardzo łatwo jest ją zdenerwować, praktycznie byle nic nie znaczącym słówkiem, które bierze do siebie i wtedy wybucha.Wyzywa mnie od najgorszych,p***** itp, potrafi napluć w twarz albo podnieść rękę,a najgorsze że wyzywa wtedy wszystkich mi najbliższych, mamę i siostrę.A są to wyzwiska z tych najgorszych jak ku..wa, szm.ata,zdzi..a, i mnóstwo innych o podłożu erotycznym. Potrafie się opanować do czasu wyzywania moich bliskich.Mimo że wie jakie to dla mnie przykre, potrafi sie zamnknąć w łazience i wyzywać tak mnie i moich bliskich nawet przez kilkadziesiąt minut. Ja dostaję wtedy furii i próbuje ją "obezwładnić" , zatykać usta itp ale to tylko powoduje jeszcze większą agresję. Wtedy wszystkie moje rzeczy lądują piętro niżej, łącznie z laptopem i telewizorem.W ataki szału w ogóle nie kontroluje co mówi i robi.
Próbowałem wszystkiego,krzyków, ignorowania, wychodzenia z domu.Wszystko tylko pobudza tę agresję.

Po kilku dniach wszystko przechodzi i są zapewnienia o "wielkiej miłośći".Ja staram się nie poruszać tematów które wiem że są wybuchowe, nie dzwonić przy niej do rodziców (wpada wtedy w furię-chyba zazdość o inną kobietę-matkę) , unikać stresowych sytuacji. Prowadzi to do tego że często boję się w ogóle odezwać. Nadmieniam że podłoże nerwicy to dzieciństwo i brak zainteresowania ze strony rodziców.Ojciec wyprowadził się gdy miała 12 lat,z matką ma bardzo zły kontakt,sama wychowywała młodszą siostrę. Ja staram się zapewnic wszystko co jest potrzebne,spełniać jej mażenia i być zawsze przy niej ale nie mam już sił i cierpliwości. Nawet gdy jest dobrze między nami ciągle wisi w powietrzu jakieś napięcie, gdyż ciągle słyszę o tym co źle robię, jak powinienem siedzieć, jeść, ubierać się itp, takię ciągłe nakazy i zakazy, których do siebie raczej nie stosuje. Bez przerwy gdy tylko cos sie jej nie spodoba komentuje jak to ja zostałem wychowany i skąd ja jestem. Sytuację potęguję fakt że moja praca polega na pracy w domu więć widzimy sie od rana do wieczora.Ciągle czuje się pokrzywdzona chociaż staram się robić wszystko jak należy.Opłacałem lekarzy,szpitale, studia itd a ciągle słyszę tylko pretensje i żale. Ciągle uważa że jej nie pomagam chociaż na pracę poświęcam czas od 8 rano do 22.Rozumiem że to choroba ale są pewne granice,których człowiek nie wytrzyma,
Często potem sobie wszystko w myślach układam czy przypadkiem to nie moja wina, może coś źle zrobiłem.

Czy faktycznie jak radzi mi nasza znajoma psycholog,powinnismy się rozstać bo to się nigdy nie zmieni a ja tylko będę się udręczał i obarczał niepotrzebnie winą?

Jak mam na te ataki reagować, jak z tym żyć.Wiem że jak odejdę to zostanie bez środków do życia i bez żadnego wsparcia. Na swoją rodzinę nie może liczyć.Gdy była ostatnim razem w Polsce w szpitalu, jej rodzice nawet się nie zainteresowali, cały ciężar opieki i pomocy spadł na moich rodziców. Którym teraz tak się dostaje w słowach...
Proszę o radę, może ktoś był w podobnej sytuacji
napisał/a: Passiflora 2009-10-18 00:42
Witaj nelson
Podziwiam Cię za cierpliwość, ja już dawno bym odeszła dla dobra własnego zdrowia psychicznego.

Piszesz, że Twoja dziewczyna ma stwierdzoną nerwicę lękową, ale ani jeden z opisanych przez Ciebie objawów nie pasuje do nerwicy lękowej, na którą cierpimy my wszyscy na tym forum. To bardzo dziwne.
Nerwica lękowa objawia się przeróżnymi dolegliwościami, lękiem o własne zdrowie i życie, a przede wszystkim napadami lęku panicznego. Podczas takiego ataku wydaje się, że właśnie nadeszła nasza ostatnia chwila życia i wpadamy w panikę. Jednak z całą pewnością nie wyzywamy wtedy najbliższych, nie wyrzucamy przedmiotów za okno, tylko skupiamy się na swoich doznaniach i przerażeniu. Potrzebujemy wtedy bliskości i zapewnienia, że nie umieramy, wyciszenia, przytulenia. W żadnym razie nie wpadamy w szał.

Ta obawa skłania nas do drżenia o własne zdrowie i unikania zagrożeń. A z pewnością takim zagrożeniem jest atak furii opisany przez Ciebie, kiedy podnosi się ciśnienie i grozi to udarem. Z tego powodu jak ognia unikamy takich sytuacji. Wszelkie problemy dusimy w sobie, nie potrafimy rozładować stresu, co kończy się atakiem lęku panicznego.

Dlatego sądzę, że albo Cię okłamano, albo Twoja dziewczyna ma źle postawioną diagnozę, albo jej choroba uległa zmianie.

Jeżeli nadal chcesz walczyć o ten związek, radzę Ci dotrzeć do przyczyny jej zachowania. Problemy z dzieciństwa moim zdaniem nie są dobrym usprawiedliwieniem dla jej zachowania wobec Ciebie. Jeżeli rzeczywiście robisz dla niej to, co opisałeś - jej zachowanie jest kompletnie niezrozumiałe. Musi być tego jakaś inna przyczyna.

Poza tym, skoro bierze leki i jej stan niewiele się zmienia, to znaczy, że leczenie jest mało skuteczne. Rozmawiałeś z jej lekarzem, o tych jej atakach? o agresji? czy obecny lekarz psychiatra potwierdził nerwicę lękową? to znaczy, czy Ty to słyszałeś?

Nie jestem psychiatrą ani psychologiem, ale sama cierpię na nerwicę lękową stwierdzoną przez psychiatrę i z całą pewnością mogę powiedzieć, że to co opisałeś nijak nie wygląda na nerwicę lękową. Poczytaj chociaż przez chwilę nasze forum, tu jest wiele opisów objawów nerwicy lękowej, a sam się przekonasz czy pasują one do tego, na co cierpi Twoja dziewczyna.
Pozdrawiam
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-10-18 07:53
Witaj Nelson.'Ponieważ temat " chorych związkow" znam z doswiadczenia, podziele sie z Toba moimi przemyśleniami.
1) dopóki nie nauczyłam sie " zdrowych granic" , ludzie pozwalali sobie wobec mnie na zachowania, które były sla mnie nie do przyjecia( dzis wiem, że TO JA IM NA TO POZWALAŁAM). Jest takie powiedzenie " JESTEM OFIARĄ, DRECZ MNIE".Taki przekaz płynie od ludzi, nie umiejacych szanować siebie, nie znajacych własnej wartosci do innych ludzi i swiata. Dobrze tłumaczy to Colin Tipping w książce "Radykalne wybaczanie", której przeczytanie Ci polecam, podobnie jak udział w psychoterapii dot.relacji partnerskich.2) w zwiazku DWOJGA DOROSŁYCH " emocjonalnie" ludzi taka sytuacja jak w Waszym zwiazku* i jaka była w moim(, byłaby nie do pomyślenia.Zwiazek dorosłych , dojrzałych osób oparty jest na wzajemnym szacunku, na zdrowym poczuciu własnej wartosci, na partnerstwie i na odpowiedzialnosci KAŻDEGO PARTNERA ZA SIEBIE SAMEGO.
To, ze Twoja partnerka ma problemy nerwicowe powinno ja skłonic do pracy nad soba przty pomocy wszystkjich dostepnych na rynku medycznym srodków. Mozesz byc obok niej( jesli chcesz) ale zachowując zdrowy dystans do tej sytuacji i jesli sie dobrze bedziesz w tym układzie czuł. NIE JESTEŚ ODPOWIEDZIALNY ZA SZCZEŚCIE SWOJEJ PARTNERKI, za jej dyskomfort.Ona sama jest za to odpowiedzialna.A tylko człowiek szczęśliwy ( wewnętrznie, w zgodzie sam z soba) może dac szczęście i radość innym, obecnym wokół niego.Twoja partnerka jest totalnie " rozbita i niepozbierana emocjonalnie"( może miała tzw.słą przeszłość, która powinna przepracować ), co nie oznacza dla Ciebie , jej bliskich i znajomych, ŻE MUSICIE SIE pozwalac żle traktowac...Mozecie byc z nia, lub jesli Wam to szkodzi - odejść , a już NA PEWNO NIE WOLNO SIE GODZIĆ NA TAKIE ZACHOWANIA DOROSLEJ ( wiekiem) OSOBY, które Wam wyrządzają szkodę.
Jest takie zdanie : Jesli TYRANOWI SIE POBŁAŻA, TYRAN ROŚNIE W SILĘ. Wiem o tym z osobistych przeżyć.Dzis nie pozwalam nikomu traktować żle siebie.TO JA DBAM O MOJE ZDROWE RELACJE Z INNYMI I ŚWIATEM ( zachowuje zdrowe granice, nikomu nie pozwalam ich naruszać). TY TEŻ MASZ TAKIE PRAWO, ale czy z niego skorzystasz, TWOJA SPRAWA.
Nie musisz miec poczucia winy wobec dziewczyny, nie musisz jej chronic, gdyż człowiek DOROSLY MUSI CHRONIĆ SIEBIE SAM I SAM ZA SIEBIE ODPOWIADAĆ. Tylko dzieci wymagaj a ochrony( oraz osoby niesamodzielne, niepełnosprawne), ale Twoja dziewczyna do nich nie należy. Wygląda na to, ze masz poczucie winy za to, że " jakby przez Ciebie" straciła pracę. NIC W NASZYM ŻYCIU NIE DZIEJE SIĘ " przez kogos".Zycie zawsze ma swoje własne, nieznane nam powody, kiedy zsyła na nas jakies lekcje, żebysmy dorastali.W związku z kims można byc, gdy sie CHCE BYĆ, GDY SIĘ TEGO KOGOŚ KOCHA, a nie dlatego, ze ten ktos nas potrzebuje, lub czujemy sie wobec niego winni.
Naprawdę doradzam Tobie spotkanie z terapeutą od spraw relacji, bo to moze pomóc Wam obojgu, lub chociaz Tobie.
Poza tym zapraszam Ciebie na mój watek na tym dorum na uzaleznieniach pt."Żeby nie pć ...", bo pozostajesz w zwiazku " współuzaleznionym", a ja tam o takich własnie zwiazkach piszę( nie ma znaczenia, ze np.partnerka nie jest alkoholiczka, tak jak mój mąż).
Na koniec tego postu napisze dzisiejsze wierszowane przemyślenie :

W związku DOROSŁYCH DWOJGA LUDZI,
kazdy z partnerów postępuje,
tak ,by nie krzywdzić swoich bliskich,
po prostu siebie, ich - szanuje !
-------------
Człowiek SAM Z SOBĄ NIESZCZĘŚLIWY,
nikomu szczęścia dać nie moze,
dlatego partner musi wiedziec,
czy CHRONIĄC GO, mu w czymś - pomoze !

To na tyle moich rozważań.Decyzja, czy samemu urosnąć " emocjonalnie " przy pomocy psychologa i wtedy świadomie zdecydować, co zrobic z takim zwiazkiem, czy odejść od dziewczyny od razu, dla własnego dobra, nalezy do Ciebie.Pozdrawiam.
napisał/a: krysia1705 2009-10-18 10:45
Zgadzam sie z moimi przedmowczyniami....mnie tez zachowanie twojej dziewczyny nie bardzo pasuje do Nerwicy lekowej! Wydaje mi sie ze to raczej jakies zaburzenia emocjonalne(byc moze spowodowane trudnym dziecinstwem) oraz nie umiejetnosc rozladowania tych emocji a przedewszystkim zlosci! Troche sie dziwie ze nie ma zadnej zmiany w jej zachowaniu bo piszesz ze sie leczyla i leczy...wiec jakies postepy powinne juz byc! Co do wyzywania sie na Tobie.... to absolutnie jej na to nie pozwalaj....nikt nie moze byc tak traktowany! Swoje niedobre emocje powinna nauczyc sie rozladowywac w inny, zdrowy sposob! Ona z pewnoscia o tym wie...tylko tak jej wygodniej! Poblazaniem i przymykaniem oczu na jej karygodne zachowanie...absolutnie jej nie pomozesz...ona musi zrozumiec o jest dobre a co zle dla swojego dobra!
Pozdrawiam serdecznie!
napisał/a: ania 32 2009-10-18 11:01
witam! ja tez choruje na nerwice lekowa,,,,,jak pomysle o zrobieniu takiej awantury to juz mi slabo! przeciez my w zyciu tak bysmy nie zrobily bo to sie moze dla nas zle skonczyc,,,skoki cisnienia itd,,,,, a my tego unikamy jak ognia! wiec cos mki to nie pasuje za nic na nerwice lekowa bo ani jeden objaw do niej nie pasuje,,,,,,,,
pozdrawiam i zycze sily bo za niedlugo ty drogi kolego bedziesz sie leczyl czego z calego serca CI nie zycze!!!!!
napisał/a: edytamala 2009-10-19 09:38
witam
jak wszyscy tu tez cierpie na nerwice , i boze bron nie chce cie straszyc drogi nellsonie,ale moj psycholog powiedzial,ze moja choroba wziela sie wlasnie z trudnego dziecintswa i o zgrozo-nieudanego zwiazku w ktorym byly klotnie i ciagle nerwy,takze uwazaj na siebie drogi kolego;(z tego co napisales to nie jest nerwica lekowa u twojej partnerki tylko jakas bezpodstawna agresja-pomysl takze o sobie....pozdrawiam
napisał/a: psycholog3 2009-10-19 10:16
Zastanawiam się czy brak granic (w znaczeniu ponoszenia konsekwencji własnego postępowania) rzeczywiście służy Pana dziewczynie. Każdy z nas ma prawo do złości, ale nie do agresji fizycznej i słownej, Pana partnerka z tego, co Pan pisze nie kontroluje swojego zachowania, ale nie ma również możliwości reflektować własnego postępowania, ponieważ wygląda na to, że po takim ataku furii wszystko wraca do "normalności". Sam Pan pisze, że sytuacje agresji partnerki odbijają się na waszym związku. Może ważne byłoby, żeby Pan poszukał pomocy dla siebie, bo rozumiem, że dziewczyna podjęła mniej lub bardziej skuteczne leczenie, a jej postępowanie - zachowania przemocowe odbijają się przecież również w ogromnym stopniu na Pana emocjach. Kieruje się Pan poczuciem winy, które może w tej sytuacji nie jest najlepszym doradcą, poza tym im później zacznie Pan działać (w znaczeniu stawiać granice agresji) tym będzie to trudniejsze. powodzenia
napisał/a: stefciu1 2011-04-14 14:52
Wszedlem dzisiaj na forum gdyz szukam pomocy. to co przeczytalem chwycilo mnie za serce i nie moge sie pozbierac. W mojej rodzinie mam sytuacje IDENTYCZNĄ! nie wiem co robic. Dwa jednakowe przypadki, dwie rozne kobiety...Napisano tu ze to nie nerwica, lecz zbierznosc sytuacji, zachowan jest powalajaca. Nie wiem jak ja mam sie zwracac do mojej narzeczonej. Kocham ja na zabój ale to wszystko mnei przerasta. Ona sama ostatnio stwierdzila ze ma nerwice i wola o pomoc. Gdy jest awantura to teoretycznie wiem jak postepowac - usunac sie z drogi. Ale w naszej rozmowie mowi ze potrzebuje zebym byl obok, a potem mowi ze potrzebuje byc sama i ze mam to rozroznic. Ale jak ja mam rozroznic "sp....laj" jako atak furii od "sp...laj" jako checi bycia samej. Denerwuje mnie fakt ze ona sie denerwuje o byle pierdoly i gdy mnei obraza i ja nei wytrzymuje i powiem czasem to i owo. Ona mowi ze w ataku nei jest w pelni swiadoma tego co mowi i ze sie nei da kontrolowac tego a potem gdy sie uspokoi to ma dola bo docieraja do nej moje slowa. Natomiast ja jestem swiadomy tego co slysze i mowie caly czas i nie umiem nam pomoc.
napisał/a: Agusia1982 2011-04-15 10:01
Nerwica kojarzy się z agresją.
Z tym,że ktoś jest nerwowy,agresywny.
Ale to nie jest prawda.
Skoro nie radze sobie ze sobą z napadami agresji,nie panuje nad słowa i jest to czeste,zdaje sobie z tego sprawe to ide do specjalisty.
Nie mozna wszystkiego usprawiedliwiac nerwicą.
Jesteś chora to się lecz.
Są różne rodzaje nerwicy...więc pasowało by się zdiagnozować.
Powiedz jej ,żeby poszła do lekarza skoro chce sobie pomoc i przy okazji waszemu związkowi.
napisał/a: dorta1 2011-05-19 01:13
witam wszystkich bardzo serdecznie. oj,dawno napisany zostal ten watek,ale dla tych ktorzy maja podobny problem i z pewnoscia tu zajrza postanowilam napisac,aby rozwiac wszelkie watpliwosci. problem ktory dotyczy kolegi i jego dziewczyny jest powszechny. ktos pisze ze nerwica sie nie objawia agresja,kto inny ze nerwica sie kojarzy z agresja itd. otoz nerwica nie bierze sie z niczego-tylko z depresji,a depresja to smutek,bezsens zycia,bezsilnosc a w koncu wlasnie agresja. kolega pisze ze dba o swoja kobiete,przynosi pieniadze do domu i td itp. to nie wszystko. kazda kobieta,a przynajmniej taka slaba,wrazliwa ktora podchodzi do zycia bardziej emocjonalnie,potrzebuje przede wszystkim poczucia bezpieczenstwa,ktore dac jej moze tylko jej mezczyzna. tylko ze to nie polega na robieniu sniadan,obiadkow,robienia pieniedzy i rzucenia od czasu do czasu JAK SIE CZUJESZ. kobieta,tym bardziej z depresja czy nerwica potrzebuje uczuc,musi czuc sie wazna dla osoby z ktora jest,wazniejsza niz kiedykolwiek. i nie jest to egoizm,tylko brakujacy w tej sytuacji element terapii. to straszne byc wyzywanym i obrazanym,wiem,ale osoba ktora to robi nie panuje nad tym,mowi wszystko co najgorsze zeby poczuc sie lepsza-bo to ty jestes zly a ja jestem dobra,bo to ja cie kocham bardziej,a ty mnie nie,bo ja sie staram O TEN ZWIAZEK a nie ty. osoba z nerwica odsuwa prace,pieniadze i tak banalne rzeczy na bok. ona zyje emocjami i potrzebuje kogos kto by te emocje wyciszyl prostym slowem KOCHAM CIE,JESTES DLA MNIE NAJWAZNIEJSZA,po prostu-potrzebuje milosci. po takiej awanturze taka kobieta czuje sie jeszcze gorzej gdy dociera do niej co zrobila i powiedziala. taka kobieta potrzebuje aby zajac sie jej dusza a nie rachunkami i posilkami! moi znajomi rozstali sie niedawno. kolega kiedys sie zalil,ze ona wciaz ma focha,jest agresywna i nie powiedziala mu juz dawno nic milego. spytalam-czy ty ja w ogole kochasz? on powiedzial po dluzszym zastanowieniu,ze nie. wiec ja skwitowalam-wiec czemu oczekujesz od niej tego czego sam nie mozesz jej dac! zycze wszystkim cierpliwosci i tego zeby nie oszukiwac drugiej osoby wmawiajac sobie i jej ze sie ja kocha i nie umiejac tego okazac. bo to boli bardziej niz rozstanie. dziekuje
napisał/a: mmm301 2013-03-18 10:21
Słuchajcie mam sytuacje podobna ,
na poczatku u siebie szukałem winy . Staralem sie cos zmieniac . Ale zaczelo dochodzic do absurdów , w stylu jak pracowalem w nocy to jej to przeszkadzalo ale chciala wiecej pieniedzy bo byly nam potrzebne. O 3 w nocy potrafi mnie obrazac . Moja rodzina jest najgorsza . Wiecie co mnie przeraza , mam z ta kobieta fantastycznego syna . Opowiem Wam moze to moze ktos cos zaradzi cos ciekawego bo musze znalesc pomoc u kogos bo sam zwariuje :
Sytuacja zaczela sie po narodzinach syna :
wiadomo dom dziecko to na razie nie szla moja kobieta do pracy - ale pieniedzy nam nie brakuje nie mamy sytuacji ze nam brakuje na chleb . Czasami w nocy pracuje aby nadrodzin porobic .
Moja kobieta zaczela byc do mnie niemila bardzo czesto zaczely sie wybuchy np. ze jadam po restauracjach ( co jest nieprawdą ) , że moja mama ciagle sie wtrąca ( jesli ktos opowiadanie o mnie jak bylem maly i mowienie patentow na jakies czynnosci uwaza wtracaniem to ok moim zdaniem to bardziej doradzanie i to subtelne ). Po kazdej wizycie mojej mamy mam awanture o nic ze zle sie spojrzala albo ze cokolwiek , moja siostra wogole jest wyklęta nie wpomne o mojej siostrzenicy 10 letniej Bogu ducha winnej. Kolejny problem to to ze kupilem samochod zarobilem mialem dodatkowe pieniadze i kupilem do dobrej cenie ( spelnilem swoje marzenie ) , na poczatku bylo ok , ale pozniej jak trzeba bylo zaplacic za OC albo do serwisu zrobic pierdoly niz powaznego to zaczela sie wojna o to ze samochod to skarbonka ( dodam ze nawet palenie rzuclem aby wyroznac koszty paliwa i wydatki i nie brakuje nam na jedzenie ani nic ). Notorycznie jestem obrazany , ostatni przyklad jak przyszla do mnie i powiedziala ze skonczyly jej sie pieniadze i jak chcialem porozmawiac na temat taki abysmy inaczej robili zakupy był wybuch wielkosci bomby atomowej . Chcialem porozmawiac jak sie w zwiazkach rozmawia , usiasci i ustalic wysdatki itd itp. nie rozumiem dlaczego od razu zaczal sie atak ze jestem chu... takim nie takim , to wina samochodu . Prawda jest taka ze za mieszkanie placimy 2030 , plus on ma 1800 plus jej mama ma 700 ( ktora mieszka z nami ) plus ja dalem 700 na jedzenie plus zrobilem zakupy dla malego . I to jest malo jakbyscie nie wiedzieli , a moje to ze mna cos nie tak . Powiedzcie mi poprostu gdzie jest jakas poradnia bo ja juz sobie z tym nie radze , nie chce byc obrazany , miec awantur , nie chce aby moj syn byl swiatkiem awantur - jak np dzisiaj o 3 bylem tez obrazany ja moje mam siostra .
poprostu potrzebuje pomocy .

dodam ze brak rozmowy i checi rozmowy prowadzi do niedomowien - ilekroc chce pogadac ustalic zaraz jest na mnie atak , i manipulacja
napisał/a: mmm301 2013-03-18 11:16
Agusia1982 napisal(a):Nerwica kojarzy się z agresją.
Z tym,że ktoś jest nerwowy,agresywny.
Ale to nie jest prawda.
Skoro nie radze sobie ze sobą z napadami agresji,nie panuje nad słowa i jest to czeste,zdaje sobie z tego sprawe to ide do specjalisty.
Nie mozna wszystkiego usprawiedliwiac nerwicą.
Jesteś chora to się lecz.
Są różne rodzaje nerwicy...więc pasowało by się zdiagnozować.
Powiedz jej ,żeby poszła do lekarza skoro chce sobie pomoc i przy okazji waszemu związkowi.



Łatwo mówić , ale jeśli osoba która wybucha i obrzuca innych błotem nie widzie tego problemu co najgorsze nie przeprasza wogole to rece opadaja zyc z kimś takim .
Czasami sie zastanawiam sam sobie winny jestem ....