Mój mąż jest ciągle zły i smutny

napisał/a: nalokos 2014-10-19 11:38
Witam,
oboję z mężem mamy po 30 lat i 4 cudownych dzieci.Rok temu przeprowadziliśmy się z miasta do rodziców męża - na wieś, co spowodowane było ciasnymi warunkami mieszkaniowymi.Mąż zrezygnował z fajnej aczkolwiek mało opłacalnej pracy.Zarejstrował się jako bezrobotny.Oboje byliśmy pewni, że pracę szybko znajdzie, zapraszano go na rozmowy,jednak nic z tego nie wychodziło sensownewgo.Gdzieś tam zakiełkowała myśl o własnym bniznesie i właśnie stoimy u progu jego założenia.i właśnie..wszystko się chwieje bo mąż ma okropne wybuchy złości-potrafi rozwalić pięścią drzwi albo kredens jak się ***, tzn. zawsze tak było,że kiedy ja zwracałam mu uwagę na temat picia-na drugi dzień po imprezie- tak- to przeze mnie-mąż potrafił sobie walnąć głową w ścianę, albo złamać rękę albo nogę-2 razy miał gips, poza tym zbity luksfer w łazience,j.....w stolik z ikei-pęknięcie,wymiana szyby w drzwiach: to są wydarzenia poprzedzające przeprowadzkę. aktualnie w przeciągu tego roku dwoje drzwi wyrwane z zawiasów i coraz więcej krzyku,obrażania mnie przy dzieciach, przeklinania,zbliżania się do mnie prawie do bicia za to,że śmiem coś negatywnego powiedzieć.Mąż ogólnie jest normalny, wspaniały,mądrycudowny, cierpliwy ojciec i mąż, jego wybuchy związane były dotąd z piciem, które zawsze stanowiło dla mnie problem, zawsze się upijał, nie pamiętał.Dodam,że to nie tak,że ciągle on pije, i że to jest jedyny problem. Jest normalne funcjonowanie,ogólnie szczęśliwa rodzinka, jesteśmy w sobie zakochani,lubimy się kochać, jest namiętność,nkikt nie zdradza.Ale ostatnio mąż- jest wszystkiego świadomy-nie radzi sobie ze złością niezależnkie od alkoh.Mamy długi,jesteśmy u rodziców-nie do końca bo mam wysoki zasiłek macierzyński, ale on zaraz się kończy więc jest lęk przed przyszłością, czy nam się uda itd,, mąż boi się o kasę ja boję się męża, w jakim dziś będzie humorze, nawet jak jest rano dobrze to wieczorem będzie ***, który zaczyna się takim grymasem bólu natwarzy i przeświadczeniem, że nic nie wyjdzie..Bardzo go kocham i czuj e, że on jest smutny, dużo rozmawiamy, teoretycznie oboje wiemy-jaka jest przyczyna, że to jeszcze w dzieciństwie leży bo go ojciec za karę zamykał w małym ciemnym pomieszczeniu.Mąż jest bardzo lubiany, w towarzystwie po alkoholu-dusza towarzystwa, bez-poważny, intelektualny.dzieci do niego lgną,nawet obce.
fakt jest taki, że my wszystko wiemy, mąż głęboko mnie rani, wie o tym,ja wiem, że to jakaś choroba-depresja pewnie, teoretycznie my wszysko wiemy, umiemy sobie wszystko wytłumaczyć, wybaczyć sobie, ale nie wiemy co z tym robić, gdzie się udać, jakie podjąć kroki.Boję si e męża i o mężą, on czuje, że ma atak *** i szuka osoby do wyladowywania się, *** nie wiem co robić, coraz częściej ma złe stany,smutne, chyba mu serce kołacze szybko wtedy, to już nie jest ten sam ".." człowiek,ostatnio powiedział,że on już w środku umarł, co robić?Najpierw do lekarza pierwszego kontaktu?czy od razu do psychiatry czy do psychologa?oólnie nie za bardzo chce iść do lekarza.Chcę mu pomóc, on ma duszę chorą
napisał/a: markietanka 2015-01-08 17:27
Dziwne, że skoro oboje zdajecie sobie sprawę z problemu to jeszcze nie poszliście z tym do psychologa. Choćby na konsultację.
Raczej nie ma sensu czekać, aż mąż coś ci zrobi, a tak to się prawdopodobnie w końcu skończy, bo kiedyś może zabraknąć drzwi czy stolika i wtedy ty dostaniesz.
Nie wiem, czy to już alkoholizm, ale być może jest, tak jak piszesz, że przez alkohol po prostu on traci nad sobą kontrolę i dlatego tak się wtedy zachowuje. Rozumiem, że sytuacja jest dla was ciężka, ale z czymś takim mało kto jest w stanie sobie dać radę. Na ogół ludzie po prostu wegetują i starają się jakość przecierpieć, zamiast udać się po pomoc.
Póki co może poczytaj sobie tutaj na temat psychoterapii: http://psychoterapia-kielczyk.pl/psychoterapia-indywidualna/
To strona Pracowni Psychorozwoju, która znajduje się w Warszawie. Myślę, że warto, żebyście się zgłosili na coś takiego.
napisał/a: migotka88 2015-09-09 12:01
również polecam wizytę u specjalisty, z agresją można sobie poradzić, trzeba tylko chcieć, nie chcesz chyba by kiedys jego ręka zamiast na ścianie - zatrzymała się na tobie lub któryms z waszych dzieci