Męczarnia w bólach od 2007 roku, nadal nic się nie zmienia

napisał/a: saiko 2015-02-24 22:27
Witam, Jestem chłopakiem i mam 25 lat

Moja historia zaczęła się jakoś w 2007 roku, leżąc w łóżku powoli zacząłem odczuwać pieczenie w jednym punkcie na kręgosłupie na odcinku piersiowym, ból z czasem stawał się coraz większy, potem nie do zniesienia, jakby ktoś mi wbijał gwóźdź w kręgosłup. Razem z tym bólem coś się zaczęło dziać również z lewą nogą, też zaczęła mnie boleć od kolana w górę. Zaczęło się jeżdżenie po lekarzach i bardzo długie dociekanie o to co się może dziać.

W miarę upływu czasu było coraz gorzej, samo kłucie w kręgosłupie trochę mijało ale coraz bardziej zaczynała mnie boleć lewa połowa ciała, czyli całe biodro, lewa połowa pleców, lewa połowa brzucha aż do kolana lewej nogi. Było to bardzo mocne pieczenie i swędzenie, oraz ból tych części ciała. Minął jakiś rok czy półtora zanim lekarze orzekli, że mam na kręgosłupie naczyniaka jamistego, który jest wypełniony krwią. Krew w naczyniaku zaczynała już krzepnąć i lekarze bardzo bali się zrobić mi tą operację bo bali się, że jak coś pójdzie nie tak to będę jeździł na wózku. Z bólu nie wytrzymywałem więc w końcu operację miałem w 2009 roku w Lublinie.

Operacja się udała, wycięto naczyniaka ale musiałem na nowo uczyć się chodzić. Lewą nogę nadal mam jeszcze trochę bezwładną no ale jest w miarę dobrze.

Niestety jakieś pół roku po operacji bóle na nowo zaczęły się bardzo powoli pojawiać. Bóle pojawiły się w tych samych miejscach co przedtem plus doszły kolejne bóle na lewej pachwinie. Co gorsze bóle z biegiem czasu stawały się jeszcze gorsze niż przed samą operacją :/ Bóle mogę opisać na wiele sposobów co odczuwam. Są to bóle piekące, ostre jakby mnie ktoś kroił nożem w niektórych miejscach i jakby ktoś mi do środka wlewał żrący kwas, zwłaszcza na pachwinie. Bóle są nie do zniesienia, cały czas i bez przerwy :(

Znowu zaczęło się łażenie po lekarzach, którzy odsyłali od jednego do drugiego bo żaden nic nie wie co się dzieje. Byłem już u tylu lekarzy, że nie potrafię ich zliczyć, pieniądze na lekarzy i dojazdy też znikały a męczarnia z bólami ciągle taka sama. Po jakimś dłuższym czasie jakiś lekarz przepisał mi jakieś bardzo silne tabletki "Neuran" i "Poltram Combo". Tabletki tylko na początku mi trochę pomagały ale po dłuższym ich braniu organizm się uzależnił i w ogóle nie działały. Trzeba by było odczekać jakieś 2 dni żeby tabletki coś potem dawały ale bóle były nie do wytrzymania jak nie brałem. Musiałem brać zawyżoną dawkę żeby chociaż odrobinkę coś poczuć, że działają. I tak brałem te tabletki może 2 lata. Nie mogłem w ogóle wstać z łóżka bo bóle były za bardzo dobijające, chyba rok tak w łóżku leżałem. Nie mogłem ani siedzieć ani zajmować się swoim hobby i innymi rzeczami, które chciałem porobić ale nie mogłem zrobić zupełnie nic z takimi bólami. W końcu jakiś tam lekarz coś powiedział o jakimś stymulatorze elektrycznym, po jakimś czasie już się sam zacząłem dopytywać i mówić, że jakiś lekarz coś mówił o stymulatorze. Pamiętam jak po raz któryś pojechałem do Łodzi do Pana "Wielkiego" doktora Trojanowskiego, tym razem w sprawie tego stymulatora. Po raz któryś też Pan najmądrzejszy chciał mi wmówić, że sam sobie te bóle wmawiam. Stary idiota, tak właśnie wygląda tracenie czasu na lekarzy w tym kraju. Taki będzie tylko pierdzieluchy jakieś gadał zamiast pomóc i nakierować na jakiś dobrych lekarzy.

Kiedy dostałem się do Lublina, leżałem dosłownie miesiąc w szpitalu zanim mi wszczepili stymulator. Początkowo po operacji czułem, że mi w jakimś tam stopniu to pomaga ale jak już wszczepili mi stymulator na stałe to Pani kierująca przesunęła jakieś obwody wyżej rdzenia czy coś takiego i niestety po jakimś czasie stwierdziłem, że jednak stymulator nie pomógł mi zupełnie nic. Miałem dodane do urządzenia jakieś częstotliwości, sprawdziłem wszystkie jeden za drugim, częstotliwości miałem najwyższe jakie się dało ale nic to nie dało. Niepotrzebna operacja mówiąc wprost i ogromne rozczarowanie z mojej strony bo bardzo wierzyłem w to, że coś mi w końcu pomoże a tutaj nico. I męczarnia rozpoczęła się na nowo tak samo jak branie tabletek, które mnie tylko przymulały i nic prawie nie dawały, ale dla mnie było lepsze "prawie nic" niż zupełnie "nic" więc tabletki brałem z nadzieją, że na jakąś krótką chwilę pomogą.

Na początku tego roku 2015 trafiłem na jakąś taką pani doktor, która chyba naprawdę chce mi pomóc chociaż trochę, przepisała mi nowe tabletki "Lyrica", które są podobno na raka, oraz jakieś specjalne plastry do przyklejania na ciało działające przez 4 dni. Tabletki są o wiele lepsze niż tamte co miałem i w miarę mi pomagają ale nie do końca :( Bóle nadal są, ale i tak najgorzej jest na pachwinie, która boli cały czas tak samo, bóle są nieznośne tak jak zawsze i ledwo można wytrzymać :(

Na tym moja historia się kończy. Z tego co widzę to lekarze na jakich trafiałem w ogóle na niczym się nie znają, przez tyle lat nic nie potrafią wymyślić ani też zrobić w mojej sprawie :( Jedynie dobra pani doktor przepisała mi bardzo dobre tabletki i plastry, które jak mi wiadomo, lepszych od tych co mam już niestety nie ma :(
Mam wrażenie od paru lat, że tutaj w Polsce nie otrzymam żadnej konkretnej pomocy i że mnie nie wyleczą z tych moich bóli :(
Nie mam też żadnego pojęcia co zrobić i jak szukać pomocy gdzieś za granicą bo to tam na pewno są milion razy lepsi specjaliści niż tutaj. Ale jak widać żaden lekarz ani razu nie wspomniał, że za granicą są po prostu jacyś lepsi specjaliści.
Minęło już tyle lat a nadal żadnej pomocy jako takiej nie otrzymałem. Kiedyś pisałem już o tym o czym teraz piszę ale nic to nie dało. Piszę ponownie z nadzieją, że moja męczarnia wkrótce się skończy jak ktoś odpowiedni przeczyta to co napisałem i będzie potrafił pomóc.