Liposarcoma myxoides - przerzuty

napisał/a: Aisuga 2010-08-30 22:58
Witam. W 2007 roku mój tata zaczął się zmagać z nowotworem – liposarcoma myxoides – podudzia prawego. Po chirurgicznym usunięciu był regularnie badany (RTG, TK, scyntygrafie) pomimo ciągłej kontroli, w kwietniu br. Wykryto u Niego przerzuty do płuc. W czerwcu przeszedł operacje, po porównaniu próbek komórek z płuca z tymi z podudzia, lekarze stwierdzili, że to ten sam rodzaj raka. Następnie zalecono konsultacje z chemio terapeutą w celu dalszego leczenia. Niestety jeden w kilku chemio terapeutów stwierdził: „nie ma chemii na ten rodzaj raka – do widzenia”. Troszkę nas to nastroiło pesymizmem, ale postanowiliśmy próbować u innych lekarzy. Następnie wykryto Niego zapalenie płuc, przez co zostały opóźnione wszelkie próby leczenia nowotworu, gdyż jak nam wytłumaczono, chemii nie można podać gdy jest stan zapalny w organizmie Po konsultacji z lekarzem z Centrum Onkologii w Warszawie pewien onkolog (nie wiem czy można używać nazwisk, więc tego robić nie będę) po konsultacji z innymi lekarzami, przesłał nam skład chemii, który należy spróbować zastosować oraz do tego radioterapia. W połowie sierpnia tata pojechał na radioterapie do Poznania, i po podaniu szczepionki ( nie pamiętam teraz jakiej) po tej radioterapii nagle tata dostał silnych dreszczy, paznokcie mu posiniały, jego sta uspokoił się po ok. 30 min. 23 sierpnia po przybyciu na oddział onkologii w naszym mieście (już w celu podania chemii) podczas zakładania wenflonu, tata zrobiła się niesamowicie słaby, po czym rozpoznano u niego udar mózgu, na szczęście reakcja była natychmiastowa, lecz zamiast na chemioterapie trafił na oddział neurologiczny. Na tymże oddziale po zrobieniu zdjęcia RTG i innych badaniach lekarze ponownie wykryli u niego zapalenie płuc. Chemia odwleka się o kolejny tydzień. Wiem, że ta cała historia jest bardzo ‘oryginalna’ ale przez te „złe doświadczenia” tata się coraz bardziej załamuje. I już nie bardzo wiem jak mogę Go "zmotywować". A jak wiadomo jak w domu jest ktoś chory na raka to choruje cała rodzina. Więc próbuje nie tracić nadziei i Go wspierać i dlatego postanowiłam pisać na forach – ponieważ być może ktoś zna jakiegoś cudownego onkologa lub jakiegoś „fanatyka” w tej dziedzinie który by się zainteresował tym przypadkiem. W końcu nadzieja zawieść nie może, więc trzeba próbować i kombinować :)
za wszelkie pomocne komentarze szczerze z góry dziękuje :) Pozdrawiam Aga :)
napisał/a: Aisuga 2010-08-30 23:18
zapomniałam dodać, że przerzuty są na śledzionę (powodują niesamowity ból brzucha) + do tego pęknięcie trzonu kręgoslupa (th11) i to właśnie na kręgosłup była radioterapia, a i pisałam o tym wstrząsie po radioterapii - powtórzył się on ostatnio kilka dni temu po podaniu antybiotyku w zastrzyku, nie wiem czy to ma coś wspólnego ze sobą, ale...uważam, że w tym przypadku lepiej napisać więcej :)