Lęk jest naszym przyjacielem

napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-05-01 12:44
Pozdrawiam Wszystkich na tym forum.Dziś będę chciała podzielić z tymi, którzy wchodzą na moje posty, wiedzą , jaka zgromadziłam na temat celu Życia i Miłości. Ale najpierw opowiem o lekcji, jaką miałam dzisiaj. Otóż , na jednym z postów pisałam,że boję się nadal dużych psów bez kagańca( lęk wyniesiony z dzieciństwa). Życie ( tak jak ja to rozumiem) zaaranżowało dla mnie pewną sytuację,bym mogła stawić czoła temu lękowi.Jakaś kobieta przywiązała dużego psa, z opuszczonym kagańcem, przy schodkach prowadzących do pewnego sklepu.Ja od razu w tej sytuacji zobaczyłam szansę dla mnie , do przerobienia tego lęku/Ale w sobie , wewnętrznie nie czułam się gotowa.Poszłam( choć żałowałam tej straconej szansy) okrężną drogą. Widać dziecko we mnie -podświadomość-miało więcej do powiedzenia niż świadomość.Ale ja ( dzisiejsza Jadwiga) nie lubię tracić okazji do przekraczania jeszcze istniejących lęków.ZROBIŁAM DRUGIE PODEJŚCIE Po wyjściu ze sklepu , ŚWIADOMIE ruszyłam w stronę tego psa.Miałam w ręce torebkę, więc pomyślałam, że ewentualnie nią się zasłonię.Naprzeciwko też nadchodził jakiś mężczyzna, więc i ten atut wykorzystałam.Nie muszę Wam mówić jaka byłam z siebie DUMNA, gdy przeszłam obok tego psa.Nie wiem, jak to się przełoży na moje relacje z psami, aktualne, ale wiem, że Życie nie przypiera do muru osób dobrowolnie się uczących

A wracając do Miłości. Z książki "Ludzie jak bogowie"autorstwa d.Asha i P.Hewitta, wynika, że wcześniej ludzie powstawali jako ucieleśnienie woli, rozumu i świadomości, ale nie Miłości..Podobno my, aktualnie żyjący ludzie wchodzimy w skład jakiegoś późniejszego eksperymentu.Mamy cały konieczny potencjał, aby ucieleśnić również Miłość. To właśnie Chrystus przyszedł (jak pisze polska jasnowidząca Agnieszka Pilchowa: " przypomnieć nam, że błądzimy, żyjąc tak, jak obecnie)Jej słowa cytowane za Nieznanym Światem brzmią tak: LECZ w tym puchu marnym ( na Ziemi -mój przypisek) żyją Jego (Boga) dzieci, które niegdyś , posiadając większą świadomość niż obecnie - wyprosiły sobie wolność działania.Nadużywając potem swej wolnej woli , zaczęły zaniedbywać łączenie się zawsze i wszędzie w pełni świadomości z najczystszym Źródłem Siły Boskiej i zapadały w senne Życie, zatracając rzeczywistość bytu ( świadomość KIM SĄ 0 mój przypisek). A zachęceni tym, że mogą dalej żyć, i tworzyć , kierując się własną tylko wolą , STACZAŁY SIĘ coraz niżej. ... Platon ma rację, zapomnieliśmy kim byliśmy niegdyś.A byliśmy istotami znacznie bliższymi Boga niż dzisiaj- może ANIOŁAMI.Pragnęliśmy jednak tak jak Bóg stwarzać byty i zostało nam to dane...( nie będę cytować całego tekstu) Chyba każdy pamięta obietnicę Chrystusa, że cuda takie jak On i większe my też możemy czynić.Np. uzdrowiciele filipińscy i brazylijscy, Sai Baba i inni.
Na tym zakończę ten tekst, by przeszedł mi w całości, a w następnej części postu będę chciała wpisać wiersz, który napisał mi się sam po pobycie w Częstochowie w lipcu 2004r, w którym zostały ( w mnie użyte zdania wzięte z cytatu A.Pilchowej). Pozdrawiam
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-05-01 14:35
Kiedy Miłość zeszła z Nieba!

Na początku była ciemność,
w której wszyscy ludzie żyli
i pojawił się POSŁANIEC,
by się wreszcie przebudzili!

I narodził się w Betlejem
i Jezusem Go nazwano,
lecz naprawdę się nazywał
MIŁOŚĆ było Jego miano!

Miłość rodzi nowe Życie
i jest święta w oczach Boga,
więc, gdy Miłość przyszła na świat,
to na ciemność padła trwoga!

Oskarżono JĄ fałszywie,
choć niewinna przecież była
i przybito JĄ do krzyża,
mimo iż się nie broniła!

Lecz powstała dnia trzeciego,
w PEŁNEJ CHWALE, JAŚNIEJĄCA,
MIŁOŚĆ WOLNA, ZMARTWYCHWSTAŁA,
by być z nami już do końca.

I powstała dnia trzeciego,
jak oznajmia PISMO Święte
i zaczęła głosić prawdy,
dla większości niepojęte!

By zrozumieć JEJ przesłanie,
trzeba Miłość w sobie zbudzić,
lecz ze wszystkich, to zadanie,
najtrudniejsze jest dla ludzi!

Bo choć mają Miłość w sercach,
gdy się rodzą jako dzieci,
krótko o NIEJ pamiętają,
gdyż się zakochują w świecie!

Który wciąga ich w swe tryby,
z każdą chwilą coraz bardziej,
żyjąc głową a nie sercem,
serca ich się stają twarde!

I dopiero, gdy cierpienie,
ludzkie serca zacznie budzić,
MIŁOŚĆ wolna, z martwych wstaje,
znów powraca do serc ludzi!

Ten wiersz jest takim jakby symbolicznym odniesieniem do naszego ludzkiego Życia .Dopiero, gdy dzięki przeżytemu cierpieniu, kruszymy EGO w naszym sercu, Miłość może w nas zamieszkać.


Mam jeszcze krótki wierszyk na ten temat:
Jeśli chcesz zaprosić ...

Jeśli chcesz zaprosić Miłość do Świątyni,
którą jest twe Serce, musisz coś uczynić!

Pięknie JĄ wysprzątać z lęków oraz złości,
tak jak swe mieszkanie, gdy zapraszasz gości!

Pozdrawiam Wszystkich.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-05-02 08:03
Witam Wszystkich. Dzisiaj che zaprezentować trochę informacji dot.nerwicy z książki A.Polender "Pojedynek z nerwicą " i ( jak się zmieszczę) z książki Makarego Sieradzkiego "Życie bez chorób".
Najpierw jednak chcę poinformować tych, którzy może nie wiedzą o takiej stronie jak chomikuj.pl( o której dowiedziałam się w środę), na której moja przyjaciółka znalazła zamieszczone całe teksty książek Anthony Mello, w tym "Minutę mądrości" , o której wcześniej pisałam.Polecam te książki wszystkim, którzy chcą sobie pomóc.
A wracając do "Pojedynku z nerwica":problem neurotyka rzadko polega na szczególnie ciężkich przeżyciach, które tłumaczyłyby jego dolegliwości( wielu spośród pacjentów autorki miało dobre dzieciństwo).Problem nerwicowy powstaje i rozwija się w dziedzinie emocji i uczuć.Do powstawania napięć prowadza nie tyle bezpośrednie przyczyny zewnętrzne , co konflikty wewnętrzne.Dawno przeżyte urazy lub długotrwałe , niezaspokajane podstawowe potrzeby psychiczne nabierają swej niszczycielskiej siły ponieważ są zepchnięte do nieświadomości.Pozostają jednak w konflikcie z tym, co świadome, czego pacjent aktualnie chce i potrzebuje , a czego nie udaje mu się zrealizować ( mój przypisek jest taki:nieposprzątane śmieci przeszłości i nierealistyczne oczekiwania, które mieliśmy (wobec swych niedoskonałych rodziców)nie pozwalają nam się cieszyć tym, co mamy i robią krecia robotę w nas). Tak naprawdę neurotyk chce i potrzebuje TEGO, CZEGO NIE DOSTAŁ W DZIECIŃSTWIE,, a nauczył się, że nie wolno (nie wypada)o to prosić i że bezpieczniej jest zachowywać się całkiem przeciwnie( jakby się tego nie chciało).Może też całkiem zrezygnować z okazywania swych potrzeb.
Na tym właśnie pole NERWICOWE BŁĘDNE KOŁO, że pacjent nie dostaje tego, czego najbardziej potrzebuje, a swoi m zachowaniem pokazuje, że wcale mu na tym nie zależy( bo takich wzorców nauczył się w dzieciństwie-mój przypisek)Konflikt wewnętrzny jest zawsze konfliktem pomiędzy potrzebami , które pacjent odczuwa świadomie , a tymi, które tkwią w jego podświadomości, z których nie zdaje sobie sprawy. ( ja sobie to tak interpretuję: nasze Niższe JA (podświadomość) , dziecko w nas niedorosłe emocjonalnie ma swoje niezaspokojone dziecięce potrzeby i gdy jesteśmy dorośli wiekiem fizycznym(jesteśmy tzw.Średnim JA) świadomością) , miesza w naszym życiu, próbując nas zmusić do dania mu tego, czego kiedyś nie dostało) .Nie wiem , czy dość jasno to przedstawiłam).
Wracając do książki: Jakie potrzeby nie zostały zaspokojone, lub były żźe zaspokojone w dzieciństwie?Najważniejsze potrzeby dla zdrowego rozwoju dziecka: potrzeba Miłości, akceptacji,uznania, rozwijania poczucia własnej wartości.,Jest to także potrzeba aktywności i samorealizacji.Wszystkie razem zapewniają poczucie bezpieczeństwa daje obecność matki (jeśli ona umie kochać dziecko- mój przypisek). Autorka przytoczyła w tym miejscu pouczającą historyjkę.(eksperyment przeprowadzony w pewnym laboratorium w Ameryce)Noworodki małp podzielono na dwie grupy .Jedną z nich umieszczono w klatce z druciana atrapą matek , a druga z atrapą matek pokrytych futerkiem.Od każdej z tych sztucznych "matek" małpki otrzymywały pożywienie.Okazało się, że małpki o wiele więcej czasu spędzały z "matką" futrzaną niż drucianą.Gdy przeżywały jakiś stres, przytulały się do zastępczych matek futrzanych.Tak więc nie pokarm, a bezpieczeństwo , płynące z kontaktu fizycznego decydowało o ich wyborze.Gdy małpki dorosły, SILNE ZABURZENIA EMOCJONALNE PRZEJAWIAŁY TE Z NICH, które wychowywały się z matką " drucianą".Teraz wyślę ten post, a zaraz w następnym " pociągnę " ten temat dalej , bo jest bardzo istotny.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-05-02 08:38
Cd. Teraz chce przywołać historie Wery, która wychowywała się w rodzinie przemocy,która dzięki terapii wyzwoliła się spod kontroli strachu.
Jak to osiągnęła:
1) Trzeba STRACH NAZWAĆ PO IMIENIU (dla Wery , która zrobiła listę rzeczy, których najbardziej się bała były to : krzyk, podniesiony głos, kłótnia, wulgarne słowa, bicie, ból fizyczny, silni mężczyźni itp.Gdy Wera wraz z grupą wsparcia analizowała punkt po punkcie SWOJE DEMONY, zdziwiła się że , gdy musiała stwierdzić ,że TYLKO OD NIEJ ZALEŻY, CZY DZISIAJ SPOTKA JĄ KTÓREŚ Z WYPISANYCH ZAGROŻEŃ ( gdy np.zwiąże się z mężczyzną postępującym jak jej ojciec)ZOBACZYŁA TEŻ WYRAŹNIE, że gdy miała trzy lata, nawet trzynaście , a potem jeszcze dwadzieścia trzy (i mieszkała w domu rodzinnym), to faktycznie zagrożenia te były REALNE i nie do uniknięcia.Ale nie dziś.Teraz może równie dobrze wcale nie bać się ani brunetów, ani wojskowych, ani krzyku.
Wera nauczyła się różnych sposobów relaksu , które przytaczam:
1)głębokie oddechy połączone z odprężaniem poszczególnych grup mięśni( trening autogenny), gdyż emocje zapisują się w mięśniach ( w ciele)
2) ciepła kąpiel, leżenie w wodzie z zamkniętymi oczami,
3) kubek gorącego mleka z miodem i dobra powieść,
4) rozmowa ze spokojną(ustabilizowaną emocjonalnie-mój przypisek) osobą
5) czytanie poezji, tekstow do medytacji, mądrości filozoficznych,
6) słuchanie muzyki klasycznej,
7) słuchanie taśmu z uspokajającym tekstem, który Wera sama sobie nagrała.
WERA NIE CZEKA TERAZ NA NAGŁE ATAKI STRACHU.Stosuje te sposoby prpfilaktycznie , często od nich zaczyna i z nimi kończy kolejny dzień.Stosuje sobie odpowiednie dla niej afirmacje.Nigdy nie mówi sobie, że człowiek JEST jakiś, lecz BYWA jakiś.LĘK, który zdarza sie jej czasem odczuwać, nie ogranicza jej dziś, jeśli chodzi o działania, wprowadzanie zmian, podejmowanie ryzyka , realizacje marzeń.Pod koniec terapii WERA powiedziała:

Popatrzcie jakie to dziwne, ZAWSZE WYDAWAŁO MI SIĘ, ŻE JESTEM SŁABA, bo przecież DOZNAŁAM TYLU KRZYWD,. TERAZ ZOBACZYŁAM NAGLE, ŻE ZNIOSŁAM TYLE KRZYWD TYLKO DLATEGO, ŻE JESTEM SILNA.TO WSPANIAŁE UCZUCIE i JUŻ NIKOMU NIE POZWOLĘ GO SOBIE ODEBRAĆ.
Ja też współuczestniczę w grupie wsparcia dla kobiet współuzależnionych przy MOPS-ie ( sieję tam moje wierszyki dot.nałogów itp) KAŻDEJ OSOBIE Z NERWICĄ, która wychowywała się w rodzinie przemocy podpowiadam udział w takiej grupie. Przy MOPS-ach przyjmują też terapeuci( u nas nieodpłatnie) , więc można posprzątać z ich pomocą krzywdy dzieciństwa lub dorosłego życia
O książce Makarego Sieradzkiego napiszę w następnym poście, gdyż jest tak wszechstronna i pomocna w nauce bycia zdrowym i szczęśliwym człowiekiem, że nie zmieszczę się w tym tekście.Pozdrawiam.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-05-02 20:22
Witam Wszystkich.Zgodnie z zapowiedzią, zaczynam prezentację mądrości zawartych w książce Makarego Sieradzkiego "Zycie bez chorób".Makary Sieradzki był więziony jako AK-owiec prze 7 lat i gdy opuścił więzienie doświadczał schorzeń:
1( rozdygotany system nerwowy
2)silna nerwica, arytmia, rozszerzenie aorty, powiększenie lewej komory
3( rozedma płuc ( zadyszka)
4(zaburzenia krążenia, zawroty łowy, omdlenia,
5(nieżyt żołądka, uszkodzenie wątroby,
6) reumatyzm, bóle w krzyżu.
Nie wszystkie schorzenia wymieniłam, ale POLECAM TĘ KSIĄŻKĘ KAŻDEMU, kto chce pokonać NERWICĘ.
Wydało ją Stowarzyszenie Różdżkarzy w Poznaniu.Jest wszechstronna, odnosi się do wszystkich dziedzin życia ludzkiego , od snu, odżywiania, myślenia pozytywnego, aż po temat duchowości.Nie muszę dodawać, że autor jest osobą wierzącą, a mimo to praktykował medytację, jogę i korzystał z mądrości filozofów Wschodu i Zachodu.
Gdy medycyna zachodnia nic oprócz lekarstw , które mu nie pomagały , nie była w stanie zaoferować, zaczął się leczyć sam.W jaki sposób? trzeba przeczytać o tym samemu, gdyż jest to obszerna książka, Ja chcę przytoczyć w tym poście wypowiedź wykładowcy psychologii prof. Stanisława Sieka dot .praktykowania medytacji i jej uzdrawiających właściwości( o czym sama się przekonałam, praktykując ją wiele lat). Cytuję :
Rozwój osobowości , jaki możemy osiągnąć , w wyniku uprawiania praktyk MEDYTACJI, polega m.in. na uwolnieniu zahamowanych i stłumionych na skutek wychowania, oddziaływań kulturowych i stresów życia, psychicznych sil oraz na zdobyciu samoakceptacji.ZATEM POZBYCIE SIĘ, ROZŁADOWANIE STARYCH URAZÓW ROZBRAJA JAKBY WEWNĘTRZNĄ BOMBĘ , która zawsze może wyzwolić REAKCJĘ ALARMOWĄ W ORGANIZMIE i zabarwić stresowo percepcję nowych doznań i wrażeń.Podczas MEDYTACJI, KTÓRA SPROWADZA STANY GŁĘBOKIEGO ODPRĘŻENIA ,następuje ROZŁADOWANIE STARYCH STRESÓW.CZŁOWIEK ZNAJDUJE SIĘ W STANIE GŁĘBOKIEGO ROZLUŹNIENIA.W tym stanie STARE URAZY i STRESY wyłaniają się" na powierzchnię", a CZŁOWIEK NIE TŁUMI ICH, tylko MOŻE JE ZNIEŚĆ. W czasie procesu medytacji wzrasta poczucie bezpieczeństwa, samoakceptacji. poczucie wewnętrznego rozluźnienia, które działa UZDRAWIAJĄCO i przyczynia się do wzmagania zaufania do siebie.ji:( u osób, które to czyniły ponad rok:
a) wyższy poziom inteligencji,
b)przy praktykowaniu ok.28 m-cy - poprawa pamięci i zdolności uczenia sie nowego materiału,
c)osoby uprawiające medytację dwa razy dziennie osiągnęły większą zdolność rozwiązywania zadań matematycznych.
d) medytacja wpływa korzystnie na OBNIŻENIE CIŚNIENIA KRWI, na wzrost wewnętrznej kontroli, NA ZMNIEJSZENIE STANÓW LĘKOWYCH,ZMNIEJSZENIE BEZSENNOŚCI.Systematyczne uprawianie medytacji przez TERAPEUTÓW powoduje u nich wzrost zdolności wczuwania się w innych.
Ponieważ na temat jogi i medytacji krążą różne mity, musiałam posłużyć się ty,m tekstem, gdyż WIEM NAJLEPIEJ , JAK BARDZO MI POMOGŁA i żałuję, że tyle osób tak długo i niepotrzebnie cierpi, gdy istnieje tak WSPANIAŁY SPOSÓB na wyciszenie się i uwolnienie od "śmieci przeszłości", oraz redukcje leku.Pozdrawiam Wszystkich.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-05-03 08:05
Pozdrawiam Wszystkich "forumowiczów".Przypadkiem wpadł mi w ręce artykuł(jedna jego część ) dot.Aids, który, który wspaniale się nadaje, żeby go wykorzystać przy radzeniu sobie z lękiem.Napisała go osoba współpracująca z chorymi na AIDS, która próbowała podpowiedzieć im , żeby nauczyli się rozmawiać z chorobą, po to, by im powiedziała, dlaczego zjawiła się w ich życiu.
Cytuję fragmenty tekstu"
"Sugeruję, aby każdy, mający do czynienia z poważną choroba u siebie i u innych, zaczął pisać dziennik, w którym " komunikuje się" z choroba.Postrzeganie choroby, jako własnej utraconej Miłości, którą należy ponownie przywołać, jest bardziej pozytywnym podejściem do uzdrawiania, niż postrzeganie jej jako czegoś ohydnego, czego należy się pozbyć.ENERGII NIE MOŻNA ZNISZCZYĆ, ale może ona ulec cudownej transformacji.CUD JEST REZULTATEM NASZYCH MYŚLI, naszej własnej decyzji, BY PRZESTAĆ WIERZYĆ W LĘK i ZAGROŻENIE , a przyjąć pogląd na świat, OPARTY NA NADZIEI i MIŁOŚCI.
Prezentuję urywki listów napisanych do AIDS przez chorych i odpowiedzi Aids.
Drogi Aids. Nienawidziłem cie.Byłem rozbity i przerażony na myśl o chorobie i o śmierci.Wierzyłem wiadomościom i tv , lekarzom i temu całemu lękowi, jakim oni karmili mnie przez cały dzień.Stwierdzam jednakże, że minęło trzy i pół roku a ja nie jestem martwy, a nawet mimo wszelkich medycznych kłopotów , jestem dzisiaj bardziej żywy , niż kiedykolwiek przedtem ( JA TEŻ- mój dopisek )Stałem się DOROSŁY , dzięki twemu pojawieniu się w mym życiu.Dałeś mi bodziec do życia i za to cie kocham.Moi przyjaciele albo są chorzy, albo już zmarli, ale ja , to nie oni.Jestem sobą.Nie czuję się zagrożony, ani przerażony tym, co dawniej było moim wrogiem, a obecnie stało się mą siłą.
------------------
Poniżej zamieszczę wyciągi z odpowiedzi AIDS, które są tak interesujące i równie dobrze mógłby Wam udzielić takich odpowiedzi LĘK.
Drogi Steve.Gdybym chciał- jak powiadają -dopaść cie-, to, czy nie uważasz, że już byś nie żył... Jestem tylko wirusem.Obdarzasz mnie potęga , jaką powinieneś tylko przypisywać Bogu.Biorę, co mogę, bo nie chcę umrzeć, tak samo jak ty.Tak, żyję dzięki twemu lękowi.Jednakże umrę na skutek spokoju twego umysłu, pogody ducha, szczerości (wobec siebie i życia-mój dopisek), wiary i pragnienia życia.Aids.
----następna odpowiedź aids: ...Nie chciałem uczynić krzywdy ani tobie ani twoim bliskim.Ja także, podobnie jak wy, chcę kochać.Krzyczę głośno, ale chyba nikt mnie nie słyszy ( lęk też do nas krzyczy -mój dopisek).Może gdybyśmy spróbowali wysłuchać się wzajemnie i porozmawiać, znaleźlibyśmy płaszczyznę pokojowego współżycia, nie raniąc się nawzajem.Teraz czuję, że chcesz mnie tylko zniszczyć, a nie uporać się z tym, co cię wewnątrz dręczy.Proszę, przestań mnie nienawidzić i starać się mnie zniszczyć.Kochaj mnie . ...Aids
---------
Drogi Russ.Obaj wiemy, dlaczego jesteśmy razem.Wolałbym odejść, ale nie ma odwrotu.Słuchaj, przecież dałem ci takie pojęcie o życiu i śmierci, jakiego nie ma większość twoich rówieśników. (autor listu do Aids ma 26 lat).Pracuj ze mną, przejdziemy przez to.
---------
Drogi Peter.Jestem w twoim ciele, jestem wirusem i stałem się powodem wielu dolegliwości (tak jak lęk w naszej głowie wywołuje cielesne dolegliwości-mój przypisek).Ale zapewniam cię,ŻE POTĘGA TWEGO UMYSŁU bardzo wiele zmieniła.Dobrze wiesz, że gdyby nie to, już by cie tu nie było.To prawda,że w jakiś sposób odmieniłem twe życie (TAK JAK LĘK MOJE), lecz w pewnym sensie pozytywnie.TWÓJ UMYSŁ JEST O WIELE POTĘŻNIEJSZY NIŻ JA.AIDS.( NIE ZNAMY JESZCZE SWEJ WEWNĘTRZNEJ MOCY i to właśnie lęk chce nas do niej zbliżyć, bo stroną odwrotną do lęku jest odwaga, moc)
----------Drogi Aids.Nie mogę znieść niepewności.Ale czuję wdzięczność za tego kopa w tyłek, jakiego dostałem ja i inni wokół mnie.Sprawiłeś, że odnalazłem siłę,jaka zawsze we mnie była iże dostrzegłem, jak wiele Miłości okazują mi ludzie.Uczyniłeś, że wszyscy nauczyliśmy się cenić każdy dzień i tę właśnie siłę , jaka mam (teraz).Wiem,że stale mowie o sile, ale to prawda.Aids dał mi siłę.TO DLATEGO,ŻE JAK ODKRYJESZ, ŻE STAŁO SIĘ NAJGORSZE, A TY WCIĄŻ JESZCZE MOŻESZ SIĘ RUSZAĆ, LĘK JUŻ NIE MA NAD TOBĄ TAKIEJ MOCY.Dziękuje,że pomogłeś mi . abym przestał ranić siebie samego . nienawidząc się za to, czym nie jestem i sprawiłeś,że kocham tego , kim jestem. Andrew.
--------
Następnej osobie, która napisała w liście, że ma żal do Aids, że zabrał kogoś jej bardzo bliskiego, komu , gdy żył jeszcze nie powiedziała, że go kocha , AIDS odpowiedział tak :
Nie uwidaczniam tego, co najgorsze lub najlepsze .Po prostu jestem.A to, jak ze mną żyjecie, zależy od każdego z was( w Duchu Miłości lub strachu-mój przypisek).
TAKIE WAŻNE TEKSTY PROPONUJĘ CZYTAĆ UWAŻNIE, OTWARTYM SERCEM I UMYSŁEM.Czasem jedno zdanie może nam uratować Życie. Pisałam wcześniej, że zdanie przeczytane przeze mnie, gdy byłam nastolatką, iż JOGA DAJE SPOKÓJ, uratowało mnie, gdy pojawił się LĘK.


------------
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-05-03 13:27
Witam ponownie. Obiad sam się gotuje, więc popisz e trochę o myślach i ich skutkach.Jutro idę do pracy, więc teraz chcę porozmawiać o tej bardzo ważnej funkcji a naszym życiu.

Zacznę od książki Elżbiety Cybulskiej, wydanej przez Natura Med, która była kiedyś dla mnie tak cennym nabytkiem, że gdy ktoś nie oddał mi jej, czekałam długo na wznowienie wydania i ją znowu kupiłam.Jest parę pozycji, które powinien mieć na stanie każdy "szanujący się NEUROTYK" i ta książka( moim zdaniem do takich należy).
Cytuję z tej książki: Głębokie myśli wywołują w nas silne uczucia, czyli określone stany emocjonalne i psychiczne....Myśl może w BEZPOŚREDNI SPOSÓB ingerować w procesy zachodzące wewnątrz komórek ustroju.
Pamiętajmy, że:
1) myśl jest tworcza.
2)Myśl jest niezniszczalna- prędzej czy później wróci do nas, nawet wtedy gdy już o niej zapomnieliśmy( mój dopisek: ponieważ rezultaty tego o czym np.dziś myślimy przejawią się w naszym żuciu np. dopiero za parę miesięcy, więc nie zobaczymy bezpośredniego związku między tym, co się wtedy wydarzy, a tym o czym myślimy dziś)
3)myśl produkuje rezultaty- będziemy je zawdzięczać wyłącznie SOBIE, choć do tej pory , nie zdając sobie sprawy z potęgi myślenia, byliśmy skłonni zdarzenia życiowe rozpatrywać w kategoriach przypadku, zbiegu okoliczności lub pecha.
4) Myśl jest potęgą, ALE CZŁOWIEK JEST JEJ PANEM( choć nie każdy)
Jak zapanować nad tym nieokiełznanym strumieniem myśli, które bez przerwy kłębią się w nas?
Przede wszystkim należy zrozumieć, że SAMI JESTEŚMY ZA NIE ODPOWIEDZIALNI.Możemy nimi aktywnie kierować, przez ich stałą kontrolę.Nie jest to takie trudne, wymaga jedynie cierpliwości i niedopuszczania do siebie negatywnych myśli osłabiających i zużywających energię.Jeżeli pojawiają się takie, trzeba je natychmiast zmienić na pozytywne.. Np.często , wstając rano mówimy :czuje się fatalnie, jestem do niczego. No i w rezultacie mamy dzień pełen szarości, dolegliwości i przykrości.
A może inaczej : czuję się świetnie( a to, że trochę łamie w ko0ściach, to po rozruchu przejdzie), mam przed sobą wspaniały dzień.
Spróbujmy to sobie także zwizualizować, aby wzmocnić pozytywne myślenie, poprzez wyobrażenie oczekiwanych przyjemności i spełnionych potrzeb.
W celu przekształcenia własnej świadomości i uwolnienia się od wzorców negatywnego myślenia , można stosować afirmacje.... Nasza podświadomość to bierny i niezwykle skrupulatny "magazyn pamięci".Jeżeli przez dłuższy czas " wciskamy jej" schematy myślowe typu : jestem pechowcem, nikt mnie nie kocha, to jakie mamy podstawy , by oczekiwać od Życia szczęścia i zdrowia ( mój przypisek : czego w głowie nie zasiejesz, to się w Życiu nie zadzieje.)
JEŻELI CHCEMY ŻYCIA PEŁNEGO RADOŚCI i SZCZĘŚCIA, TO I NASZE MYŚLI MUSZĄ BYĆ TAKIE.COKOLWIEK BĘDZIEMY WYSYŁAĆ UMYSŁEM LUB SŁOWAMI, powróci do nas w podobnej formie( jako dobro lub zło- mój dopisek)
Teraz chcę WAM opowiedzieć o czymś, co przeczytałam w jednej z książek, a co mi pozwoliło w innym świetle zobaczyć myśl: Było to zdanie : MYŚL JEST TYLKO MYŚLĄ, WIĘC NIE MUSZĘ PRZED NIĄ BIĆ POKŁONÓW.
Gdy to zdanie do mnie dotarło, było jak olśnienie.Tyle lat rządziła mną myśl, a teraz mogę przestać być jej niewolnicą!Myśl jest tylko narzędziem w "rękach" Duszy.Językiem Duszy jest intuicja, którą my nadal się nie posługujemy.Niektórzy ludzie np, zakochani nie muszą do siebie mówić, bo przez oczy, które są oknami Duszy, ich serca się ze sobą bez słów porozumiewają
A teraz wyobraźmy sobie, że myśli i emocje są jak nieujeżdżone , dzikie konie.wędrujące jak same chcą.Zjawia się kowboj który łapie je na lasso i ujeżdża. Myśli i emocje mogą zostać "ujeżdżone", tylko będzie to wymagało trochę pracy .Wracając do wyobrażenia kowboja.By ujeździć konia musi trzymać mocno w rękach lejce ( w jednej ręce myśli, a w drugiej emocji) i gdy próbują galopować w dawnym stylu, natychmiast je hamuje.Sam decyduje dokąd jedzie, a nie koń.

Ja sobie zapisałam to wierszykiem po swojemu:
Myśl jest tylko myślą, choć ma się za pana.
Taka władza przez nas, została jej dana!

Posadziliśmy myśl na tronie,
choć DUSZA JEST NAJWAŻNIEJSZA,
przez lęki, które tworzy myśl,
na Miłość nie ma w sercu- miejsca!
Na pewno praca nad zmianą myślenia będzie przypominała "zawracanie Wisły kijem", ale to my sami pozwalamy strumieniowi myśli płynąć jak chce i dokąd chce.Korzystanie z relaksacji, medytacji, wycisza umysł i pozwala naprawdę zapanować nad myślami ( a więc ich pochodną LĘKAMI).Podobnie np. skupianie się tak jak to ja robiłam nieustannie na słowie "Miłość", lub powtarzaniu sobie "Jestem szczęśliwa", kiedy do szczęścia było mi daleko.To jest sianie lepszej przyszłości.Pozdrawiam potencjalnych siewców (zwłaszcza, że jest wiosna, dobra pora na siew).
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-05-08 16:38
Witam Wszystkich.Coś nie mam szczęścia, lub brakuje mi umiejętności, gdyż napisałam długi post , jako odpowiedź dla Looney gee. która nie przeszła i wcięło mi ja.Może pisząc na moim poście,będę miała więcej szczęścia.Wiele osób prosi o podpowiedzi, jak sobie radzić z natrętnymi negatywnymi myślami dotyczącymi obawy, że można komuś zrobić krzywdę, lub samemu zasłabnąć na ulicy, czy gdzieś indziej
Mogę ponownie powiedzieć jedno : TRZEBA ZACZĄĆ OD STAŁEJ INTENSYWNEJ ZMIANY MYŚLENIA.Pisałam już, że KTO Z KIM ( CZYM) przestaje, TAKIM SIĘ STAJE.To nie jest tylko banalna przenośnia.Kiedy na siłę( na początku) uczyłam się myślenia pozytywnego, moja podświadomość stawiała opór nowemu rodzajowi myślenia, tak była przyzwyczajona myśleć inaczej.Pisałam o wydeptywaniu ścieżek myślowych (podobnie jak się wydeptuje ścieżkę na trawniku).Ten proces potrzebuje czasu..Pisałam, że cały czas skupiałam się (rozmyślałam ) o słowie MI:OŚĆ, po to, by weszło mi to w nawyk, żeby LĘKI przestały się panoszyć w mojej głowie.NIE JEST PRAWDĄ, ŻE WOBEC LĘKÓW jesteśmy bezradni.Tak długo trzeba siać myśli pozytywne, aż lęki zaczną być "spychane" gdzieś na tyły.TRZEBA JE ZACZĄĆ IGNOROWAĆ (czyli świadomie ciągle powracać do myślenia pozytywnego).Jak pisałam , przypomina top zawracanie Wisły kijem, ale NAPRAWDĘ po jakimś czasie przynosi efekty.Najciekawsze jest, że myślenia pozytywnego( żeby odniosło skutek) wcale NIE TRZEBA SIAĆ TYLE SAMO LAT, il;e sialiśmy w głowie strach i śmieci myślowe.To naprawdę ciężka praca myślowa, ale sami naśmieciliśmy w swojej głowie ( i w życiu) i trzeba wypić ten kielich goryczy.Jeśli macie inny sposób prostszy (np..tabletki) skorzystajcie \z niego.Sposób, który ja podpowiadam, przynosi efekt długofalowy.Wystarczy się raz nauczyć MYŚLEĆ W ZDROWY SPOSÓB , żeby tej umiejętności nigdy nie utracić Poza tym ponownie podpowiadam psychoterapię .i czytanie na temat odwagi , asertywności ( a nie lęków).Trzeba się skupiać na tym, co się chce osiągnąć.Zrozumienie czym jest nerwica i dlaczego jej doświadczamy w trakcie lekcji pojawi się samo. Życzę wytrwałości.Pozdrawiam.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-05-09 14:34
Witam Wszystkich.Ponieważ sprawą, która najbardziej boli w nerwicy lękowej jest lęk, przytoczę trochę informacji JAK POSTĘPOWAĆ Z LĘKIEM. w)g wskazówek fachowców od tych spraw.
Zacznę od książki pt."Każdy krok niesie pokój", na która już się w którymś z postów powoływałam:
Co mówi autor o TRANSFORMACJI LĘKU(będę przytaczać niektóre zdania, bo jest ich zbyt wiele).
GDY NA PRZYKŁAD POJAWIA SIĘ LĘK , przyglądamy sie lękowi i rozpoznajemy go jako lęk.Wiemy,że źródłem lęku JESTEŚMY MY SAMI, a więc zarówno lęk jak i świadomość( uważność) istnieją w nas i nie prowadzą wojny.
DRUGI KROK polega na utożsamieniu się uczuciem . Zamiast mówić : odejdź lęku, nie lubię cię, nie jesteś mną, LEPIEJ POWIEDZIEĆ: Witaj lęku, jak się dzisiaj miewasz? Zaproś teraz te dwie strony twojej osobowości , uważność( świadomość) i lęk , by wymieniły przyjazny uścisk dłoni i stały się jednym..WYGLĄDA TO TROCHĘ NIEBEZPIECZNIE , nie ma jednak powodu do obaw.JESTEŚ PRZECIEŻ CZYMŚ WIĘCEJ NIŻ SAMYM TYLKO LĘKIEM.Dopóki obecna jest uważność( Swiadomość), jest ktoś, kto zatroszczy się o lęk.Najważniejszą praktyką jest zasilanie uważności świadomym oddychaniem, który utrzymuje jej siłę i obecność.Uważność początkowo nie ma wielkiej mocy, MOC tę trzeba odpowiednio zasilać i rozwijać.Dopóki obecna jest uważność NIE ZATONIESZ W LĘKU.W momencie, w którym uaktywnisz w sobie świadomość, ROZPOCZYNA SIĘ PROCES TRANSFORMACJI LĘKU.
Trzeci krok :to wyciszenie uczucia.Podczas , gdy uważność zajmuje się lękiem, ty zaczynasz go uspokajać.ROBIĘ WDECH I USPOKAJAM CZYNNOŚCI CIAŁA I UMYSŁU. USPOKAJASZ LĘK SAMĄ TWOJĄ OBECNOŚCIĄ>, jak matka, która tuli z czułością płaczące maleństwo.Dziecko wyczuwa czułość matki i przestaje płakać.Tą matką jest twoja własna uważność , wypływająca z głębi świadomości- niańczy teraz twój ból.Matka tuląca dziecko jest jednym ze swym maleństwem.Jeśli będzie myśleć o czymś innym, to dziecko się nie uspokoi.Matka musi po prostu odłożyć wszystko na bok i przytulić dziecko.NIE UNIKAJ WIĘC WŁASNYCH UCZUĆ. Nie mów im: NIE MACIE ZNACZENIA.JESTEŚCIE TYLKO UCZUCIAMI.ZBLIŻ SIĘ DO NICH I BĄDŹ Z NIMI.MOŻESZ PRZY TYM MÓWIĆ: ROBIĄC WYDECH , USPOKAJAM MÓJ LĘK.
CZWARTY KROK , to uwolnienie uczucia, zgopda nba to , by nas opuściło.Ponieważ jesteś spokojny, to nawet pośród najgłębszego lęku nie odczuwasz niepokoju i nie obawiasz się, że twój lęk prsekształci się w cos , CO NAD TOBĄ ZAPANUJE.Kiedy już wiesz, ŻE POTRAFISZ ZAOPIEKOWAĆ SIĘ LĘKIEM, wtedy lęk gwałtownie słabvnie , staje się łagodniejszy i mniej dokuczl;iwy.Umiechnij sie i pomóż mu odejść., nie możesz jednak poprzestać na tym, etapie.
PIĄTY KROK polega na starannej introspekcji.Przyglądasz się uważnie twojemu dziecku- LĘKOWI, aby dowiedzieć się CO MU SIĘ STAŁO. Dokonujesz oglądu mimo,że dziecko przestało już płakać., mimo że lęk cię już opuścił.Nie możesz niańczyć dziecka przez cały czas, musisz więc obejrzeć je starannie, aby odnaleźć przyczynę płaczu.Jeśli usuniesz niewygody dziecka (lęku) , wkładając w twoje czynności wiele uczucia i troski, dziecko ( lęk) poczuje się lepiej.Tak więc, przyglądając się dziecku(lękowi) poznałeś przyczynę jego płaczu i dowiedziałeś się co masz robić, lub czego zaniechać, aby doprowadzić do transformacji jego cierpienia.Tym samym uwolniłeś się od dziecka (lęku).Jest to proces podobny do psychoterapii.Psychoterapeuta wraz z pacjentem przyglądają się istocie jego cierpienia.Często terapeucie udaje się dostrzec, ŻE PRZYCZYNĄ CIERPIENIA JEST MYLNY PUNKT WIDZENIA PACJENTA, jego samoocena.,światopogląd, pojmowanie kultury.Terapeuta rewiduje z pacjentem wiążące go dogmaty i przekonania, jednak w pracy nad wyswobodzeniem sęe , decydujące znaczenie maja wysiłki samego pacjenta.NAUCZYCIEL KSZTAŁCI W UCZENNICY NAUCZYCIELKĘ, a terapeuta - terapeutkę.Gdy raz uaktywni się wewnętrzny psychoterapeuta pacjenta, działa nieprzerwanie i z wielką skutecznością.Terapeuta nie leczy poprzez wpojenie pacjentowi nowego światopoglądu , lecz pomaga mu zobaczyć, które z jego poglądów i przekonań DOPROWADZIŁY DO CIERPIENIA9 POWSTANIA LĘKU).Wielu pacjentów pragnie pozbyć się bolących uczuć, nie chce natomiast zrezygnować z poglądów i przekonań, które SA ICH ŹRÓDŁEM.Wtedy terapeuta i pacjent RAZEM PRACUJĄ< ŻEBY PACJENT zaczął postrzegać rzeczy takimi, jakimi są., wolne od balastu jego uprzedzeń.Przyczyną lęków często bywają błędy w postrzeganiu( rzeczy i zjawisk).Na tym kończę ten długi cytat dot.radzenia sobie z lękiem.Może nie był w stylu zachodniej psychoterapii, ale był moim zdaniem obrazowy.Pozdrawiam.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-05-10 07:20
Pozdrawiam Wszystkich uczestników forum.Teraz uwielbiam nie spać rano i dosłownie delektować się każdą chwilą, a wiosna jest moją ulubioną porą roku.Kiedyś, gdy byłam w ostrej fazie nerwicy i gdy nie spałam był to dla mnie dramat.Sen pozwalał mi wymknąć się na chwilę lękom i ich nie odczuwać W moich zapiskach z roku 2004 (a naprawdę proponuje prowadzić np."Dziennic wychodzenia z nerwicy") ., jest taka informacja:TERAZ ROZUMIEM, ŻE KIEDY MĄŻ BYŁ NIETRZEŹWY I NIE DAWAŁ MI CAŁE NOCE SPAĆ, co ja jako człowiek przyjmowałam jako wielką krzywdę i cierpienie,, to doświadczenie tak dla mnie dokuczliwe, BUDZIŁO MOJĄ DUSZĘ i sprawiało, że z konieczności , na okrągło powtarzałam długą modlitwę "Kto się w opiekę...", by przetrwać ten koszmar .Rozumiem też dzisiaj, że gdyby nie alkoholizm męża i dokuczliwość nerwicy, nie zaczęłabym z własnej woli szukać Boga(jakkolwiek przez ludzi rozumianego) i nie poznałabym siebie samej, KIM JESTEM, JAK CHCĘ A JAK NIE CHCĘ ŻYĆ.

Napisałam wierszyk, co dziś robię, gdy nie śpie:
Nawet kiedy nie śpię,czuję się szczęśliwa,
gdyż mogę spokojnie z Bogiem poprzebywać.
Lubie takie chwile, te nasze rozmowy,
kiedy sen przyjść nie chce , do serca i głowy.
Ten wierszyk jest najlepszym dowodem na to, jak twórczo można wykorzystać bezsenność.Ale mówię to z mojej dzisiejszej perspektywy., gdy czuję się szczęśliwa BEZWARUNKOWO.Znam smak nieprzespanych nocy w towarzystwie lęków, które nocą są najsilniejsze
Ja, dzisiejsza wiem, co jest w życiu ważne( dla mnie Nie przejmuję się pierdołami w rodzaju: on krzywo na mnie spojrzał,nie mogę być szczęśliwa, bo nie mam tego czy tamtego, bo ktoś jest taki, a nie taki, bo w dzieciństwie mnie skrzywdzono.Posprzątałam swoja "niedobrą" przeszłość.Wybaczyłam WSZYSTKIM WSZYSTKO, dla spokoju mojego Ducha.My myślimy, że gdy hodujemy w sobie latami nienawiść do kogoś, to ona idzie do niego i jemu szkodzi Nic bardziej błędnego, To jest nasza energia i gdy nazbiera się jej więcej obróci się przeciwko nam, gdy będziemy słabsi.Wiem o tym z doświadczenia, bo moje pełne nienawiści do męża myśli i złe życzenia powróciły do mnie podczas nerwicy, gdy byłam słabsza.Wszystkie te "demony" gniewu, złości i nienawiści( jak mówi P.Coelho)
przejawiły się we mnie jako natręctwa myślowe, ale DZIŚ WIEM, ŻE TO JA JE STWORZYŁAM.Znacie powiedzenie: nie życz drugiemu, co tobie niemiłe.Dlatego dzisiaj BŁOGOSŁAWIĘ WSZYSTKO I
WSZYSTKICH , gdyż WIEM, ŻE CO OD NAS WYCHODZI( w myśli, w mowie , w działaniu) TO DO NAS POWRACA.Dlatego nie polecam nienawidzenia lęków czy nerwicy, gdyż te uczucia stanowię część nas( naszej energii życiowej), więc kierowanie ku nim złości czy nienawiści jest czymś w rodzaju bramki samobójczej.
Ja, dzisiejsza mam świadomość, że jk śpiewa POCAHONTAS, JESTEŚMY POŁĄCZONYM ŚWIATEM,
więc mam osobisty interes w tym, by myśleć tylko dobre rzeczy o wszystkim i wszystkich.Mam świadomość, ŻE LUDZIE ZACHOWUJĄ SIĘ W SPOSÓB NIEDOSKONAŁY, ale nauczyłam się pokory i pamiętam, jaka ja byłam i jak od świata, życia i innych tylko chciałam dostawać i to tylko najlepsze rzeczy.DZISIAJ CIESZĘ SIĘ, ZE ŻYJĘ i próbuję być pożyteczna światu, gdyż wiem, jak dużo dostałam.
Radziłabym każdemu zrobić sobie taki BILANS ZŁYCH i DOBRYCH RZECZY , otrzymanych od świata. Np.wzrok, słuch, węch, zdrowe ręce , nogi( kto je ma) itp.Na poziomie osobowości np.rozum, intelekt( który sami rozregulowaliśmy, stąd nerwica), różnego rodzaju umiejętności np.zaradność jakichś dziedzinach życia, talenty muzyczne lub inne. Po stronie złych" rzeczy można na początek wpisać nerwicę( lęki), "złych" rodziców lub partnera( do czasu aż taj jak w moim przypadku okaże się, że byli najlepszymi nauczycielami np.pokory, cierpliwości,itp).Tym, którzy mają problem ze swoją "rodzinną przeszłością" polecam książki Berta Hellingera "Porządki Miłości, "Miłość szczęśliwa".
Jeśli chodzi o próbę zapanowania nad niepokojem, lękami, podpowiadam to, o czym pisałam wcześniej tj.świadome oddychanie.W jednej z książek ktoś napisał, że niespokojna małp oddycha ok.2rzy na minutę.Więc żeby uspokoić się , trzeba oddech spowolnić , nie pozwalać mu przyśpieszać, trzymać " w cuglach".Powtarzanie sobie" wdycham spokój , wydycham niepokój", lub "wdycham zdrowie, wydycham chorobę" jest komunikatem dla umysłu.. i będzie wiedział, jak ma to polecenie wykonać.Na tym zakończę te dzisiejsze rozważania.Zalogowałam się też na onkologii i chcę tam trochę popisać.Pozdrawiam Wszystkich i życzę lepszego samopoczucia.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-05-10 13:00
Witam ponownie Wszystkich. Na tym poście chcę przytoczyć artykuł napisany przez Lucynę Tomaszewską( jeśli dobrze pamiętam) psychoterapeutkę, która często pisuje na łamach "Szamana" bardzo ciekawe artykuły.Nauczyłam się dzięki nim wielu technik pomocnych w moim radzeniu sobie z problemami natury duchowej i psychiczno-emocjonalnej.Ten artykuł rzuca nowe światło na sprawy dot.powstawania LĘKÓW, NATRĘCTW MYŚLOWYCH , CZY spraw przemocy w rodzinie.

NAWIEDZENIE DUCHEM Miłości i Prawdy daje zdrowie, ale istnieje także nawiedzenie duchem zła - opętanie.
Taka sytuacja nie prowadzi do jedności i zdrowia , staje się UZALEŻNIENIEM, FANATYZMEM, FOBIĄ ,LĘKIEM, DEPRESJĄ.
Różnica miedzy jasnowidzem a osobą opętana polega na tym, że u jasnowidza sieć eteryczna(aura, biopole-mój przypisek) jest bardzo cienka i podczas jasnowidzenia łatwo sie otwiera i zamyka, świadomie i celowo.Ma on znaczną władzę nad emocjami( ZWŁASZCZA STRACHEM)i może patrzeć na anioły oraz negatywne elementale tzw.demony, bez ryzyka naruszenia swojej równowagi psychicznej.Natomiast człowiek CHORY, UZALEŻNIONY, ZAŚLEPIONY , ma podziurawioną sieć ochronną.Uszkodzona sieć jest otwarta , a człowiek ten staje się podatny na ataki złych istot.( W JEDNEJ Z KSIĄŻEK PEWIEN LAMA WYPOWIEDZIAŁ SIĘ< ZE NIE PIJE ALKOHOLU, GDYŻ POD JEGO WPŁYWEM cząsteczki aury się oddalają od siebie i wtedy może w nasze biopole wniknąć coś ,jakaś negatywna energia, pod wpływem której będziemy nieświadomie działać) NEGATYWNE BYTY MYŚLOWE, ELEMENTALE, DUCHY ZMARŁYCH wywierają na takiego człowieka nieustanny wpływ..
PEknięcia i dziury w sieciach są skutkiem NEGATYWNEGO MYŚLENIA, ODCZUWANIA I POSTĘPOWANIA.NIEPOPHAMOWANY GNIEW przyciąga negatywne byty o gwałtownej naturze.Przyczepiaja sie do zagniewanego człowieka i z czasem staje sie on opetany , robiąc rzeczy, których nie dopuściłby sie w stanie normalnym.NEGATUWNE BYTY karmią sie złą energia, dlatego pobudzają człowieka do ZŁOŚCI, PICIA ALKOHOLU, PALENIA itp.
Do NAS NALEŻY WYBÓR , w jaka rolę wchodzimy i co karmimy w sobie.
Takie pęknięcia i dziury można bez trudu załatać przy pomocy techniki pranicznej.Należy jednak pamiętać, ŻE GŁÓWNĄ PRZYCZYNĄ SCHORZENIA JEST PACJENT i jego towarzystwo.TO ON WYTWORZYŁ NEGATYWNE BYTY MYŚLOWE, NAWYKI i nieświadomie przyciąga negatywne istoty i pozwala im się do siebie przyczepić - karmi je.Jeśli CHCE WYZDROWIEĆ musi zmienić swoja postawę, swój sposób myślenia i odczuwania , bo inaczej trwałe wyleczenie nie nastąpi. UZDROWICIEL SPRZĄTA, A GDY JEST PORZĄDEK, PACJENT BRUDZI OD NOWA ( WIEM, ŻE TO TAK DZIAŁA-mój przypisek).
Uzdrawianie praniczne jest bardzo skuteczna technika, uwalniającą od uzależnień i opętań.Proces Zdrowienia PRZYŚPIESZA zdecydowana postawa pacjenta, pozytywne myślenie, wizualizacje, afirmacje, tworzenie nowego zdrowego wizerunku modelu życia.Taka zintegrowana współpraca praniczna we współpracy z pacjentem , przynosi szybkie i skuteczne rezultaty w postaci ZDROWIA PSYCHICZNEGO.
KAŻDY W SWOIM ŻYCIU WCHODZI W WIELE RÓL.Można powiedzieć, jest aktorem wielu ról na scenie życia..MAMY WYBÓR, CO ROZWIJAMY W SOBIE i jaka droga podążamy, w jakim duchu i w jakim towarzystwie.
SZCZEGÓLNIE WAŻNE JEST TO Z KIM SIĘ SPOTYKAMY, JAKICH PARTNERÓW MAMY W SWOIM ŻYCIU.JEŚLI GODZIMY SIĘ NA TOWARZYSTWO ALKOHOLIKA, NARKOMANA, OSÓB NIEMORALNYCH, TO ZACZYNAMY CHOROWAĆ.NA POCZĄTKU JEST TO DEPRESJA, WYWOŁANA WEWNĘTRZNYM ZATRUCIEM , a z czasem POCZUCIE ABSOLUTNEJ BEZSILNOŚCI I NIEMOCY- opętanie, uzależnienie.Wtedy konieczna jest pomoc uzdrowiciela pranicznego o wysokich kwalifikacjach.( AUTORKA TEGO ARTYKUŁU PROWADZI KURSY PSYCHOTERAPII PRANICZNEJ.( dla tych, którzy nie znają pojęcia PRANA, jest to po prostu nazwa energii życiowej używana na Wschodzie).Mam nadzieje, że treść tego artykułu pomoże Wam lepiej zrozumieć powody lęków , uzależnień i natręctw myślowych.W następnych postach z innych źródeł będę chciała pisać o tych samych sprawach, gdyż najbardziej w nerwicy bolą.
Na własnej skórze doświadczyłam zachowań osób "opętanych"gniewem lub nałogiem.Pozdrawiam.
napisał/a: Dorota851 2009-05-10 15:03
witam w 100% sie z Tobą zgadzam jeśli chodzi o to nasze myślenie kt ore wywo luje lęk tylko jak pozbyć się np myśli ze cośnam sie stanie albo czy ja tu jestem napewno takie myśli zabijają i o ty, wiem ale gorzej sobie mowić że jest ok