Kancerofobia, olbrzymi strach

napisał/a: Aniaa1983 2015-08-05 10:35
Witam,

Od 4 miesięcy zmagam się z objawami wirusa brodawczaka ludzkiego (ginekologia). Zmiany dość łatwo poddawały się leczeniu więc po pierwszym strachu uspokoiłam się i zrobiło mi się nieco lepiej.
Jednak zaleceniem przy takich objawach jest wykonanie wymazu na obecność wirusa HPV na szyjce macicy i w jamie ustnej.

Niesetty wynik z wymazu z szyjki macicy okazał się pozytywny - HPV 16 i 51 - są to dwa onkogenne wirusy.
Wiem, że chodząc na regularne kontrole ginekologiczne można zapobiec najgorszemu. Gorzej sprawa wygląda w przypadku jamy ustnej (jeszcze czekam na wynik badania).

Mimo to od czasu odebrania wyniku żyję w potwornym stresie. Trzęsę się, ściaka mnie w żołądku, straciłam sens i radość życia. Nie pracuję, zawalam obowiązki, straciłam ochotę na kontakty ze znajomymi, nie umiem cieszyć się niczym. Boję się wirusa którego mam w sobie, panicznie boję się raka który dzięki jego obecności może się rozwinąć. Wiem że jeszcze rok temu byłam całkiem zdrowa. Wracam myślami do tych dni i na okrągło płaczę.

Zapisałam się do psychiatry bo sądzę że nie poradzę sobie z tym ale wizyta dopiero za 3 tygodnie.

Proszę o POMOC!
Jak sobie pomóc, jak sobie poradzić?
napisał/a: migotka88 2015-08-29 12:41
każdy się boi raka, musisz zamienić strach paralizujacy w strach motywujacy do dzialania, nie bede ci tu sie wymądrzać, dobrze, ze umowilas sie do specjalisty, on wlasnie sprobuje ci pomoc tak by ten strach cie nie paralizowal, nie ma na swiecie osoby, ktora by sie nie bala raka lub innej ciezkiej choroby, nie ma
napisał/a: Aniaa1983 2015-08-29 12:48
Dziękuję Ci bardzo,

Jednak moj strach jest właśnie paraliżujący i nie potrafię sobie z nim poradzić.
Byłam u psychiatry, rozmowa nie wiele wniosła, przepisał mi jedynie leki przeciwdepresyjne. A ja nie czuję się w depresji (kojarzy mi się z dołem, smutkiem) ale jestem w ciągłym wręcz panicznym strachu.

Oczywiście że kazdy się boi jednak ja mam podstawy sądzić że jestem w podwyższonej grupie ryzyka.

Biegam po lekarzach i wizyta u lekarza poprawia mi nastrój na 1-2 dni a potem zaczyna się znów.. że może jednak coś pominął, czegoś nie zauważył, że wirus pozostanie we mnie już zawsze i całe życie będę w strachu...
Racjonalnie myśląc wiem że przecież kazdy się boi, że jest ryzyko że nawet dziś jutro umrę z powodu wypadku, cegła na głowę mi spadnie.. no ale nie myśli się o rzeczach albo mało prawdopodobnych albo o wszystkich chorobach świata.
Myślę maniakalnie i nie potrafię uwolnić się z myśli o wirusie i tym jakie może dawać konsekwencje swego działania. Ponoć wcale nie musi, jest też szansa że się cofnie z organizmu ale trudno mi w to uwierzyć a strach niszczy wiarę, motywację, wszystko

Jak sobie pomóc??
napisał/a: migotka88 2015-08-29 13:14
moze bardziej pomoglby psycholog niz psychiatra? nie wiem, musisz pogodzic sie z tym, ze masz wirusa, co oczywiscie o niczym jeszcze nie przesadza i znaleźć w sobie siłę by nawet jesli jest to go wygonic lub uprzykrzyc mu zycie, stan do walki! pierwszy cios zadaj zdrowszym odzywianiem, kolejny jakas aktywnoscia fizyczna. Nikt nie mowi, ze starch zniknie ot tak i jutro wstaniesz i będzie wszystko okej, zamiast myslec o wirusie w kategorii strachu, pomysl jak o swoim wrogu. Sadze, ze wizyta u psychologa pozwoli wlasnie zamienic ten paraliz na motywację. Glowa do gory!