Jestem zamkniety w sobie

napisał/a: mspider 2009-07-13 10:43
Może zacznę od tego, że zawsze byłem zamknięty w sobie. Nie wiem właściwe dlaczego tak jest i kiedy to się zaczęło. Do niedawna wydawało mi się, że to jest normalne, że taki po prostu jestem i nauczyłem się z tym żyć. Stroniłem od ludzi, byłem dla nich niemiły nawet dla najbliższych. Tak jakby najlepiej było mi samemu. Ostatnio zacząłem czytać różne książki o tematyce psychologicznej aby poznać lepiej samego siebie. No i odkryłem.. Otworzyłem coś w sobie, jakąś blokadę. Coraz więcej o tym myślałem, coraz częściej czułem w sercu smutek i żal. Wczoraj nie wytrzymałem i się popłakałem jak dziecko. Odkryłem w sobie, że to całe moje zachowanie ma podłoże głęboko zakorzenione w moim dzieciństwie. Nawet ciężko mi sobie do końca uświadomić w czym jest problem ale zaczynam to coraz jaśniej dostrzegać. Po pierwsze, uświadomiłem sobie, że tak mi brakowało ojca w dzieciństwie, takiej ojcowskiej miłości. Nie to żebym nie miał ojca bo mam. Nawet pamiętam jak byłem mały chodziliśmy razem do parku, graliśmy w piłkę, bawiliśmy się w piaskownicy. pamiętam jak tęskniłem za nim jak wychodził do pracy jak się cieszyłem kiedy wracał.. I nagle , nie wiem nawet dlaczego i kiedy, nie pamiętam kiedy to się stało ale czuje nagle taką pustkę. Ta więź z ojcem nagle się urwała a ja nie wiem nawet dlaczego nie potrafię sobie przypomnieć. Tak mi żal tego taki ból czuję w sercu tak mi do tego tęskno. Dopiero wczoraj to zrozumiałem i do dzisiaj nie mam już takiego kontaktu bliskiego z ojcem. Niby jest a jakby go nie było :( Kolejna sprawa to to co przeżyłem w gimnazjum. To było okropne. Koledzy wyśmiewali się ze mnie, bili, pluli mi w twarz a ja nic. Byłem tak zamknięty, że nawet rodzicom nie mówiłem o tym. Nie potrafiłem. Tłumaczyłem sobie, że muszę po prostu tak żyć. I żyłem tak ale co to za życie. przez to nie mam przyjaciół nikogo z kim mógłbym porozmawiać, nawet z rodzicami nie mam takiego kontaktu i teraz wiem, że to prze ze mnie. Przez to co czuję. Ten ból jest okropny. Teraz zaczyna to ze mnie wychodzić. Co prawda już jakiś czas temu zacząłem się otwierać na ludzi ale teraz widzę, że tylko mi się wydaje, że jest lepiej, że jestem szczęśliwy. Tak na prawdę cały czas czuję pustkę w sercu. Aha i jeszcze jeden czynnik. Kiedy miałem 6-7 lat zachorowałem na padaczkę. Dopiero niedawno się z niej wyleczyłem a tak to musiałem ciągle brać leki itp. Wstydziłem się tego i chyba dlatego też odsuwałem się od rówieśników. No i dlatego teraz czuję tą pustkę i ten żal. A która z tych przyczyn jest najwłaściwsza? Albo może każda po trochę? Sam nie wiem. Co ja mam robić? Pomóżcie ;(
napisał/a: mateusz8361 2010-05-08 20:32
Witaj, Też chyba mam prawie identyczny problem. Ale się tym nie martwię. I nie zaniżam swojej samo oceny.
napisał/a: VasqueS 2010-05-08 21:59
^^ Powiedz coś więcej o sobie, jak widzisz, tamten post jest z lipca 2009...
Pewnie tamten user tego nie czyta.
napisał/a: mateusz8361 2010-05-09 13:57
Witam. Jak widze ten post? Dla mnie ten post zwyczajny. Miałem może prawie tak samo. Akurat mi nie brakowało miłości ojca. Tylko matki, która mi zmarła. gdy miałem 3 latka. Teraz mam jakoś inną. Moje największe zamknięcie się w sobie zaczęło się dopiero w ropoczęciu gimnazjum. W podstawowówce to jeszcze normalnie rozmawiałem, ale i tak byłem nieśmiały i zamkniety w sobie. Mało mówiłem o sobie. Wstydziłem się wszytskiego. Nawet mało kto wiedział, gdzie mieszkam, albo ile mam rodzeństwa. Tak mówiąc to w gimnzajum miałem patologie, i przeżyłem piekło. Po roku trochę uczniów odeszło i było mi lżej. Ale jakoś udało mi się zdać gimnzajum. Ale się zaczełem poprostu nie przejmować. Każdy jest jaki się urodził. Każdy ma wady i zalety. Trzeba się też umieć cieszyć jakimś się jest. I nie zaniżać sobie samooceny.

pozdrawiam