Ja już sam nie wiem co jest grane

napisał/a: bociek1916 2016-04-09 18:30

Jestem przeklęty? 4 lata temu dopadło mnie jelito drażliwe, miałem małe objawy a i tak wkręciłem się w raka jelita i chudłem nie z choroby tylko z głodzenia się i złych myśli. W tym czasie wpadłem w cug robienia badań... Po zrobieniu wszystkich została mi kolonoskopia! W tym złym okresie około roku wkrętów odezwał się też kręgosłup ze swoją przepukliną i żylaki! Zrobiłem kolonoskopię (wyciety polip i rozpoznanie żylaków odbytu) i kręgosłup rozchodziłem, bo z przepukliny bolała mnie lewa noga i nie czułem stopy! Ale moja dziewczyna praktycznie ściągneła mnie ze stołu operacyjnego zarzekając się, że spacerami i ruchem to kiedyś puści! Bała się mojej operacji! Miała rację! Kolonoskopię umówiłem za kolejne 2 lata, natomiast kręgosłup po czasie odpuścił i wszystko wróciło do normy praktycznie w 3 miesiące, również żylaki. Wszystko wracało na właściwe tory, nawet w tym roku schiz nie odezwał się wirus wzwb który mam od 18 lat! Wracałem do zdrowia z 3 dolegliwości, no i do zdrowia psychicznego! W kolejnym roku jeszcze cieżko było mi przytyć, ale trzymałem równą wagę, bałem się przejadać żeby nie mieć znowu jazd jelitowych, ale już w następnym roku 2014 już tak czułem się doskonale, że puściły obawy i lęki i zaczołem się objadać, nie odzywał sie też kręgosłup i inne schizy zdrowotne, wypadał termin kontroli kolonoskopii, ale ja śmigałem po górach i na rowerze (z przepukliną kręgosłupa), bałem się robić tego badania, kolejny 2015 zero objaw tamtych chorób, i rzadnych innych! Zaczołem tyć, jeść wszystko, pić więcej Coli, tylko alkoholu unikałem bo nie piję od 18 lat! I tak tyłem, miałem humor, jadłem dużo, tryskałem pomysłami i entuzjazmem na życie... I znów przełożyłem kontrol kolonoskopii, nawet lekarz rodzinny mówił... Widzę, że panu nic nie dolega, napewno nic tam się nie dzieje... No i zaczoł się rok 2016, taki koszmarny dla mnie jak żaden! W styczniu zaczołem mieć częste bóle głowy, niby mugreny a nie do końca, takie ćmienia nie łupania! Wróciły złe myśli, że to cukrzyca (od picia dużo tej coli), a może inne choróbsko! Mierzyłem cukier, okulista zrobił dno oka i jakoś wyluzowałem! Po jakimś tygodniu gdzie bóle głowy olewałem i same przechodziły dostałem bólu barku! Naczytałem się, że to rak płuc, więc schiza i po czasie rtg - wyszedł oki, ale już czułem, że to dopiero początek akcji z moją psychiką i zdrowiem. Po tygodniu dostałem rozwolnienia, ale dopiero na 2 dzień od takiego bólu jelitowego, który złapał mnie w drodze do pracy! Tylko raz mnie złapało! Po kilku dniach zaczołem mieć po posiłkach albo z głodu takie spadki energii, mdłości, jakieś napady paniki? Więc poszedłem na dyżur do szpitala w okolicy, a tam cukier 251 i na oddział. Co dziwne przez 3 dni cukier był już idealny i czułem się dobrze! Po 4 latach pierwszy raz zbadano mi krew... Wszystko wyszlo b.dobrze, lekarze w szoku z tym cukrem, morfologia oki i gdyby nie niedziela... Pewnie by mnie wypisali! No i zaczołem tak myśleć, a jak coś stanie się w nocy i mnie nie wypuszczą? Strasznie jestem za swoją dziewczyną! Wieczorem dziwnie mnie odeło, ale jakoś tak w środku bardziej bo brzuch miałem miękki, ale tak że cieżko mi się oddychało, nie mogłem zasnąć, budziłem się jakbym się dusił! Poszedłem do pielęgniarek i mówię co jest, a one zamiast sprawdzić cukier, dały mi zastrzyk z hydroxyzyny i lulu. Rano wypisano mnie z etykietką... Zaburzenia lękowe z zaleceniem brania Pramolanu! Odstawiłem też Colę bo 3 latach picia jej do wszystkiego! Wyszedłem do domu, ale czułem się taki ospały do popołudnia, potem nastał wieczór i padłem spać! Na drugi dzień czułem się już lepiej, a w nocy znów dostałem tych duszności! Rano ekg, wyszło oki i pojechałem do szpitala Bródnowskiego, tam morfologia, kolejny rtg (pytałem wszystkich czy mogę mieć skoro 3 tyg.wcześniej robiłem sam, kontrolnie). Wszystko wyszło oki i... Wyjazd do domu! Wróciłem i wziołem ten Pramolan. Kolejny pare dni to spokój i zamuła od tego leku, zaliczyłem też laryngologa bo pokasływałem nie raz, a jak nie myślałem o kaszlu, było oki! Sprawdził mi krtań i kaszel ustał na drugi dzień. W weekend odeło mnie jak wtedy przed dusznościami, ale jakoś się już tego nie bałem! Kolejny tydzień zaczoł się lękami, chciałem nawet zgłosić się do psychiatryka, ale nie byłem na ostro! Na drugi dzień z dziewczyną poszedłem do lekarza rodzinnego, który mnie uspokoił, ale już u niego miałem mdłości, na drugi dzień to samo więc pojechalem na wolska zeby oznaczyc wzwb, nie przyjeli mnie, wiec na drugi dzień sam zrobiłem próby wątrobowe, wyszły oki, ale jeszcze tego samego dnia odeło mnie na kolejny tydzień, mimo tego jadlem i mialem humor. Zaznacze tylko, że w czasie tych schiz schudlem w miesiac 5 kg, a potem przez tydzien zatrzymalem wagę juz nie chudnąc. I jakoś sobie radziłem, ale poszedłem do psychiatry, który przepisał mi parogen, a pramolan kazał odstawić! Zauważyłem też, że pali mnie jakoś po tym pramolanie w gardle, więc powtórzyłem próby wątrobowe i... Okazało się, że alat mam już 20 ponad normę 40, więc w schizie poleciałem do rodzinnego, a on że to luzik! Przyszedł weekend a ja dostałem mdłości, jednak jakoś je olałem i weekend był udany, jednak już w poniedziałek z rana dostalem rozwolnienia, potem we wtorek i w czwartek, pojechalem na wolską, oznaczyli mi ten wirus, i w piatek tez rozwolnienie a w wielka sobote taki dziwny ból w odbycie i takie ciepło w tyłku i rozwolnienie! Pojechalem na Brodnowski i tam zbadali palcami i do domu żebym pił smectę itd. Zaznaczę, że przez ten cały czas tych jazd jadłem nieregularnie, mało, albo więcej ja był humor, posypiałem też w dzień, co zawsze mnie rozstroiwało nie tylko w sensie zamóły, ale nie raz spanie w dzień pobudzało mi jelita! Nie robiłem tego 4 lata, ale tak mnie wymęczyły te akcje oraz moja dziewczynę (nasz związek wisi na włosku), że poprostu padam w dzień do spania, albo spię dłużej! Przez swieta piłem smectę i jadłem normalnie, po 2 dniach wypróznilem sie już oki, a potem miałem lekkie zaparcia! Olałem już podwyzszone próby wątrobowe, bo nie mam już siły, zrobiłem tez usg i wyszło rewelka! Po tygodniu i odstawieniu smecty przy zaparciach wszystko sie uspokoilo! Horror zaczoł się w tym tygodniu! Odebrałem wynik wirusa wzwb, wyszło oki, załatwiałem się też już normalnie i dostałem kataru na dniach i wychodząc do pracy dostrzegłem plamkę krwi na tylnej ściance gardła! W szoku, zaczołem sprawdzać czy to nie głebiej? Zaczołem mieć odruch wymiotny i część tego co odpluwałem było z nitkami krwi! Zalamka, na drugi dzień zaczeło łapać mnie w autobusie jak 2 miesiące temu zanim to wszystko się zaczeło! A dziś odplułem po nocy ślinę i znowu te nitki, dodatkowo schylając się do umywalki, żeby splunąć poczułem, że wyskoczył mi dysk i cieżko było mi się odgiąć do tyłu! 4 lata nie miałem nic z kręgosłupem, jadłem dużo, piłem colę i nic mi nie było!
Moja panna już nie wytrzymuje! Ja też!
Co widzimy się wieczorem to ja mam nowe newsy ad tego co mi się od rana przytrawiło! 2 dni temu Zaczołem brać ten parogen! Wiem jednak, że coś jest nie tak! Jakby ktoś mnie przekloł! Co zrobie badanie i jest oki, dostaje czegoś innego, albo wracają mi rzeczy, które znikneły 4 lata temu! Podejrzewam raka jelit przez zaniedbanie kontroli, albo raka krtani lub płóc i przełyku skoro mam te nitki krwi! Dodatkowo jestem od wielkanocy słaby i kołowaty, zrobiłem morfologię i była oki, ale czuje się jak chory na coś poważnego, boję sie puścić bąka, odkasłać, zrobić kupę, teraz ten kręgosłup jeszcze? Jak w złym snie! Co się polepszy to zaraz mam coś gorszego! Wszyscy mi dali etykietkę wariata, nikt nie dopuszcza opcji, że jestem poważnie chory i dodatkowo siadła mi głowa, a nie że tylko głowa! Czy ja bym to wszystko miał gdyby nie objawy! Dodatkowo biore lek, który też wywołuje akcje jelitowe i inne czyli koło się zamyka, a ja coraz bardziej się pogrążam, dziewczyna ucieka z wlasnego domu, albo ja płacze po kątach!
Pomocy, co mi jest i czy to już mój koniec i koniec mojego związku?
Nie umiem w tych akcjach żyć jak wszyscy dookoła, w sensie jedziemy do rodziny i każdy coś tam podje, pośmieje się, a ja?... Szkoda gadać! Co zatrzymam chudnięcie to wraca coś co powoduje kolejne unikanie jedzenia. Jeszcze gdzieś w googlach mi wyskoczyło, że ból kręgosłupa jest przy raku jelit, w bebechach mi jezdzi jak mam rozwolnienia, a ostatni tydzien co nic mi nie bylo, była cisza i spokój! Nie wiem skąd tak jest, że wyjaśniam jedną rzecz, pojawia się inna, tak jakbym musiał teraz na nowo robić rtg, laryngologa itd. Przez moja nerwicę zaczołem rozkminiać, że może za szybko robiłem te wszystkie badania? Może powinienem poczekać, aż coś sie rozkręci jak teraz? Ja poprostu szukałem pomocy i potwierdzenia, że nic mi nie jest! Miałem czekać, do mojego końca? Najgorsze jest to, że wszyscy myślą, że mi odbiło, że sobie wymyślam, przecież jakbym wymyślał nie mając objaw to logiczne by było, że sobie wymyślam, a tak... czuję jakby w 3 miesiące sypneły sie 4 lata!