Interpretacja wyników krzywej glukozowo insulinowej.

napisał/a: chaossglass 2015-03-04 22:47
Witam, kobieta lat 24, wzrost 163, waga - 75kg.
Zgłosiłam się do lekarza z problemem napadów głodu (od co najmniej roku), występujących około 15 - 30 min po posiłku. Które objawiały się wręcz przymusem jedzenia węglowodanów. Bardzo dużo przytyłam przez ostatni rok a dokładnie 15kg. I mimo swojej walki z tym (ograniczanie mimo wszystko węglowodanów z cukrów prostych oraz intensywny wysiłek fizyczny - min 3 razy w tygodniu do 1 - 1,5h moja waga nie spadała). Najgorsze okazywały się sytuację silnie stresujące, kiedy jeśli pozwoliłam sobie na coś słodkiego to potem roznosiło mnie od środka, wręcz trzęsło. Kiedy nie jadłam zbyt długo (ok.6-8h) zaczynałam mieć silne bóle głowy i zawroty, a kiedy zjadałam za dużo węglowodanów czułam się tak jakby ktoś mi mocno w głowę czym walnął, ogłuszona, otumaniona. Mam też duże problemy z regularnością cykli.
Endokrynolog zlecił mi wykonanie krzywej glukozowo - insulinowej. Wcześniej jak zgłosiłam się do lekarza rodzinnego z tymi problemami zalecił mi ogólne badania w których miałam robiony lipidogram:

Cholesterol całkowity (jedn. tradyc.) 214 mg/dl < 190 (norma)
Cholesterol HDL (jedn. tradyc.) 100,1 mg/dl > 45,0 (norma)
Cholesterol LDL (jedn. tradyc.) 77,02 mg/dl
Triglicerydy (jedn. tradyc.) : 183 mg/dl < 150 (norma)

Lekarz kazał się nie przejmować wysokim poziomem triglicerydów tłumacząc że jestem młodą osobą. Warto jednak zaznaczyć że w tamtym okresie byłam weganką (obecnie wróciłam do wegetarianizmu) na dość drastycznej diecie niskokalorycznej spowodowanej paniczną próbą zatrzymania tycia. Kiedy jednak zobaczył moje ciągłe zaniepokojenie skierował mnie do endokrynologa. Oto wyniki krzywych:

Glukoza na czczo we krwi żylnej: 92,0 mg/dl norma: 70,0 - 99,0

Glukoza po 75g glukozy - oznaczenie po 1h : 134,0 mg/dl

Glukoza po 75g glukozy - oznaczenie po 2h : 104,8 mg/dl


Insulina na czczo: 12,87 uU/ml norma: 2,6 - 24,9

Insulina po 60 min. 119,2 uU/ml

Insulina po 2 godz. 70,66 uU/ml

Proszę o pomoc w interpretacji tego zanim spotkam się z endokrynologiem kolejny raz.
Pozdrawiam.
napisał/a: soaring 2015-03-05 20:36
masz ewidentne zaburzenia insulinowe, przydałaby się dieta około paleo, czyli z ograniczeniem węglowodanów, a rehabilitacją mięsa i tłuszczu zwierzęcego. niestety nie wszystkim służy dieta wegetariańska i wegańska, a już osobom z zaburzeniami metabolicznymi szczególnie nie. lekarz pewnie przepisze metforminę. jeśli kwestię odżywiania potraktujesz serio, to lek nie musi być Ci potrzebny.
jeśli masz problem z nieregularnymi miesiączkami, to niewykluczone są także jakieś formy zaburzeń np. PCOS.
polecam np. takie lektury celem inspiracji: http://cookitlean.pl/moja-fit-historia-czyli-jak-zgubilam-25-kg/
http://www.tlustezycie.pl/2013/09/reaktywna-hipoglikemia-i.html
napisał/a: chaossglass 2015-03-05 21:08
Wróciłam do wegetarianizmu głównie z powodów zdrowotnych bo będąc weganką miałam coraz gorsze problemy z utrzymaniem wagi i napadami głodu. Wegetarianką jestem już od bardzo bardzo dawna i z powodów przekonania. Ciężko byłoby mi wrócić do jedzenia jakiegokolwiek mięsa, choć najbliżsi namawiają mnie do jedzenia ryb. Czy białko z serów i jaj nie poprawi chociaż trochę sytuacji? Na pewno zainteresuje się stronami i dziękuję za interpretację, w takim razie zarejestruję się do lekarza szybko.
napisał/a: soaring 2015-03-05 21:39
rozumiem konflikt przekonań, bo też nie czuję się komfortowo z tym, że jem zwierzęta, ale samopoczucie i wyniki są nieubłagane. ja zawsze tyję unikając mięsa, mam obrzęki nóg, ciągłe wzdęcia, bo pojawiają się wtedy strączki lub zboża bezglutenowe w mojej diecie.
znam sporo osób na diecie wegetariańskiej i wegańskiej - niestety literalnie wszyscy mają problemy z utrzymaniem wagi oraz niedoborami żelaza, wit B12, itd. mimo stałej suplementacji. oczywiście są ludzie, którym taka dieta służy - ale oni nie mają zaburzeń metabolicznych (insulinooporność, cukrzyca, problemy z cholesterolem, tarczycą, jajnikami, itd).
jajka są super, o ile nie masz nietolerancji. większość serów to bezwartościowy syf pogłębiający problemy na linii glukoza-insulina, w dodatku ciężko z jakością produktów masowo dostępnych w sklepach, a te porządne są bardzo drogie.
oczywiście zarówno mięso jak i ryby powinny być także dobrej jakości, czyli nie z byle sklepu, a z ekologicznych ferm. o ile mięso w Polsce nie jest ogromnym wyzwaniem (przynajmniej dla mnie), o tyle ryby - tak. bo większość ryb, nawet zdawałoby się polskich śledzi, nie wspominając o łososiach czy dorszach pochodzi z oceanicznych hodowli, gdzie ryby ściśnięte siatkami są tuczone mączką kukurydzianą (naturalny pokarm rybi, prawda?), żyją te kilka tygodni we własnych odchodach, a potem są masowo odławiane. najpewniejsze są w tej sytuacji ryby słodkowodne z małych stawów lokalnych czy jezior, choć też warto się dopytać czym są karmione.
to tak w skrócie. niestety żeby utrzymać się w zdrowiu i szczupłym ciele trzeba się trochę natrudzić.