Dziwna przewlekła choroba skóry - szukam dobrego dermatologa

napisał/a: Crocop 2015-01-20 20:13
Witam. Moja mama od około 10-u lat zmaga się problemami dermatologicznymi. Początkowo choroba przebiegała spokojnie, a mniej więcej dwa lata temu nastąpiło jej nasilenie i tyle też trwa jej leczenie.

10 lat temu, po urodzeniu mojej siostry na twarzy, plecach, szyi i w okolicach uszu mamy zaczęły pojawiać się trudno gojące krosty, a także pojawiły się problemy z włosami. Przez ten czas mama leczyła się dermatologicznie w rejonowej przychodni, gdzie lekarz stosował duże ilości antybiotyków. Dwa lata temu we włosach mojej mamy powstały swędzące krosty oraz plamy. Pojawiły się także wyrzuty na plecach, aż w końcu przestały rosnąć Jej włosy. Następnie doszło swędzenie we wszystkich miejscach gdzie były włosy. Potem pozostałe włosy zaczęły robić się sztywne, a także rosnąć w miejscach gdzie do tej pory ich nie było (np: powieki). Ponadto mama zaobserwowała, że włosy wyrastające w dziwnych miejscach miały nietypową czarną ,,końcówkę", a wokół niej białą otoczkę. Co ciekawe zdecydowanie większa część tych włosów znajdowała się pod skórą, a nie na powierzchni.

Potem zaczęły pojawiać się bóle oczu (czarne latające punkciki przed oczami), a wokół nich zaczęły tworzyć się dość duże, trudno gojące rany. Wtedy trafiliśmy do dermatologa na ulicę Francuską w Katowicach ponieważ mieszkamy w Sosnowcu i właśnie do Katowic polecono nam się udać. W szpitalu na Francuskiej mama była leczona pod kątem trądzika różowatego antybiotykami (przez około 10 dni). Wydawało się, że leczenie zaczyna przynosić efekty, lecz po otrzymaniu lamp SUB 311, UVB i grzebienia laserowego ponownie pojawiło się swędzenie, ponadto rany zaczęły się otwierać także na nogach, a także pojawiły się zmiany w wyglądzie paznokcia i pękanie skóry na dłoniach. Mniej więcej w tym samym okresie mama zaczęła tracić powoli brwi.

Mama udała się na konsultację do innego dermatologa, a także zaczęła korzystać z medycyny niekonwencjonalnej (ziołolecznictwo, oraz udawała się na zabiegi przeprowadzane metodą biorezonansu aktywnego - jakaś dziwna maszyna wykorzystująca zjawisko aktywności elektrycznej poszczególnych komórek, zmiany częstotliwości oraz amplitudy pól elektromagnetycznych, metoda Volla - co miało podobno zabijać bakterie, grzyby i pasożyty. Za pomocą tej metody stwierdzono, że organizm mamy jest zaatakowany przez pasożyty, czy było tak naprawdę nie wiem). Mama leczyła się w ten sposób przez około 3 miesiące, choć początkowo odczuwała ,,poprawę" (być może był to efekt placebo), jednakże potem zaczęła bardzo chudnąć (około 15-20 kilo) i rany oraz swędzenie skóry i dziwne włosy zaczęły pojawiać się na całym ciele. Ponadto skóra zaczęła się bardzo marszczyć - ,,jak pergamin".

Mama wykonywała w tym czasie różne badania na własną rękę, które nie dały żadnych rezultatów poza stwierdzeniem ogólnego osłabienia organizmu. Wtedy udaliśmy się do pewnego dermatologa w Gnieźnie (u którego mama leczy się już 1,5 roku), który stwierdził, że przyczyną choroby mamy nie są żadne pasożyty tylko bakterie. W zleconych przez niego badaniach zaczęły na przemian pojawiać się: gronkowiec złocisty, acinetobacter baumannii, pałeczka ropy błękitnej, Klebsiella pneumoniae oraz grzyby. Co ciekawe bakterie i grzyby podczas badań raz się potwierdzały, a raz nie. Od tego czasu ten lekarz leczy mamę za pomocą ręcznie robionych mazideł, a także zastosował czasowo gentamecynę, biseptol, augumentin oraz rovamycine - co przynosi raz większy, a raz mniejszy skutek jednakże taka terapia w porównaniu do poprzednich przynosi największe efekty.

Ponieważ Gniezno i Sosnowiec dzieli dość spora odległość, mama trafiła na dermatologię do szpitala w Sosnowcu, gdzie ponownie wykonano jej badania w kierunku acinetobacter baumannii i grzybów. Szpitalny lekarz stwierdził, że w przypadku potwierdzenia obecności tej bakterii zostanie zastosowane Meropenem. W badaniach szpitalnych ta bakteria nie pojawiła się, natomiast potwierdzono obecność gronkowca złocistego (w niewielkich ilościach). Po wyjściu ze szpitala mama wykonała ponownie badanie gdzie potwierdzono obecność acinetobacter baumanii. Nie przerywaliśmy terapii w Gnieźnie, a także mama zaczęły używać specyfików ziołowych takich jak Chlorofil, czarny orzech, loclo, czerwona kończyna, srebro koloidalne czy sprowadzany zza wschodniej granicy Malavit (oczywiście po uprzedniej konsultacji z lekarzem). Najnowsze badania w organizmie mamy wykryły gronkowiec złocisty, a także enterococcus faecalis.

Od dwóch lat chwytamy się wszelkich sposobów i lekarzy, aby wyleczyć mamę. Mimo to na jej ciele nadal otwierają się rany (choć pod wpływem stosowania mazideł z Gniezna, Malavitu oraz Chlorofilu w trochę mniejszych ilościach), nadal nie ustępuje również swędzenie, osłabienie, ból, zmiany skórne, utraciła włosy i brwi, a także pojawiają się te dziwne włosy. Choroba utrudnia mamie normalne funkcjonowanie, a także znacząco wpływa na jej samopoczucie. Dlatego jeżeli ktokolwiek z użytkowników forum zetknął się z podobną chorobą lub może polecić jakiegoś dobrego dermatologa, bardzo prosimy o pomoc. Najlepiej byłoby gdyby dermatolog znajdował się w obrębie Śląska lub Zagłębia co z pewnością ułatwiłoby nam regularną konsultację, lecz jeśli będzie z innej części Polski, nie będzie to dla nas problemem. Z góry dziękuję za pomoc i przepraszam, jeśli pokrętnie opisałem całą chorobę, ale nie w potrafię inaczej tego opisać. :)
napisał/a: piotrosiama 2015-01-21 01:14
Może mama zdecydowała by się na pobyt w Klinice Dermatologicznej w Warszawie, ul. Koszykowa 82 A.
napisał/a: Andzrej 2015-01-21 09:09
Widać, że dermatolodzy w klasyczny sposób leczą objawowo skutki nie znając źródła problemu.
Szukanie kolejnych dermatologów nie ma sensu, problem jest wewnątrz organizmu.
napisał/a: Crocop 2015-01-21 09:42
piotrosiama napisal(a):Może mama zdecydowała by się na pobyt w Klinice Dermatologicznej w Warszawie, ul. Koszykowa 82 A.
O klinice na Koszykowej nie słyszałem. Zaraz poczytam na jej temat w sieci. :)

Andzrej napisal(a):Widać, że dermatolodzy w klasyczny sposób leczą objawowo skutki nie znając źródła problemu.
Szukanie kolejnych dermatologów nie ma sensu, problem jest wewnątrz organizmu.
Być może rzeczywiście tak jest, pytanie tylko w jaki sposób można rozwiązać ten problem? Bo nam już brakuje pomysłów, jak moglibyśmy znaleźć jego przyczynę. :(
napisał/a: Andzrej 2015-01-21 20:34
Zacząłbym od przestudiowania chorób z autoagresji i konsultacji ze specjalistą od nich.
napisał/a: Crocop 2015-01-21 22:49
Dziękuję za radę! Nawet nie wiedziałem, że takie choroby istnieją. Właśnie czytam o reakcjach autoimmunologicznych. Być może rzeczywiście skonsultujemy się w tym zakresie :).