Dziwna odmiana depresji, z którą sobie nie radzę.

napisał/a: hoeshoeshoes 2012-07-28 22:38
Cześć wszystkim,
Stworzyłem to konto tylko w jednym celu - chciałbym zasięgnąć Waszej rady. Fajnie by było, jeśli ktoś miałby ten sam problem co ja i mógłby dać kilka wskazówek jak sobie z tym radzić. Nie wiem czy piszę w dobrym dziale, ale jest to w pewien sposób powiązane z depresją także pozwalam sobie postować tutaj.
Mianowicie przedstawię się, mam na imię Artur i mam 22 lata, a od liceum zmagam się z depresją. Przyznam, że na początku to było najgorsze - wmawiałem sobie problemy, których nie mam i byłem gotów popełnić samobójstwo. Jednak z czasem zacząłem znajdować sobie jakieś źródła radości i częściowo wyszedłem z depresji - została mi lekka, czytaj większa wrażliwość i skłonności do dołowania się z byle głupiego powodu + lekka fobia społeczna. Jednak to wszystko było do zaakceptowania. Ponownie mam nawrót depresji, z tym, że jest ona teraz zupełnie inna - mianowicie wmawiam sobie, że niewiele życia mi już zostało. Niedawno byłem na etapie tego, że każdy umrze kiedyś i trzeba się z tym pogodzić co jest rzeczą dość oczywistą, jednak po prostu zacząłem doceniać wszystko co mam i starać się pielęgnować to tak, aby to trwało jak najdłużej mając w myślach ciągłe przeświadczenie o sporej delikatności ludzi i że w każdej chwili to wszystko może się skończyć. To akurat jest niezłe - pomimo iż często jak dziecko popadałem w dół, że nic nie jest trwałe i na każdego przyjdzie czas to starałem się każdemu umilać czas i starałem się pomagać jak się tylko da, aby tylko w ten krótki kawałek czasu jakim jest życie był dla niego jak najlepszy. Jednak choroba przerodziła się trochę i trafiła we mnie z kilkukrotnie większą siłą. Mianowicie teraz jestem święcie przeświadczony, że to mi zostało niewiele czasu. Zakładam, że góra kilka miesięcy. Najbardziej obawiam się raka i niby mam tam jakieś objawy, ale nie popadajmy w hipochondrie - na 6-7 objawów zazwyczaj mam maksymalnie 2-3, także nie są to żadne przeświadczenia. Jednak wracając - jestem przeświadczony o tym, że zostało mi bardzo mało czasu pomimo młodego wieku, że bliskich załamię i siebie po części również. Dlaczego siebie? Otóż niedawno zacząłem się realizować jako muzyk (muzyka była głównym terapeutą jeśli chodzi ustąpienie objawów depresji), zakochałem się (myślę, że z wzajemnością) - po prostu zaczęło mi się w życiu układać. Ale to przeszłość. Teraz mam wrażenie, że wszystko o czym byłem przekonany było błędne. Nigdy nie będę tworzył muzyki na przyzwoitym poziomie - po prostu zabraknie mi czasu, także po co w ogóle się za to zabierać? Analogicznie w sprawach sercowych - po co mam być partnerem kobiety, skoro wiem, że nawet nie zdążymy zbudować dobrych relacji, a jedynie mogę przysporzyć jej bólu. Po co w ogóle robić cokolwiek, skoro to wszystko i tak nie da mi satysfakcji. Tak dzień za dniem siedzę ostatnio sobie w domu i myślę przemiennie o tym, że zostało mi niewiele czasu i wyobrażam sobie swój pogrzeb. Nie biorę się za nic, bo wiem, że to bez sensu. Jedyne co zrobiłem to nastawiłem siebie na wizyty u lekarza i przebadanie podejrzanych narządów, jednak mam przeczucie i jednocześnie strach, że coś wykryją, a dodatkowo prawie pewność, że jeśli nie wykryją nic to i tak nie będę pewny, czy jestem zdrowy i zacznie się ten cały cyrk od nowa. Nigdy nie byłem hipochondrykiem, z natury raczej rzadko chadzałem do lekarza także coś takiego zupełnie do mnie nie pasuje. Dodatkowo nie wierzę w psychologów i psychiatrów w większości, dobre słowo oczywiście pomaga, ale na krótko. Proszę o jakąś pomoc, rady. Dziękuję.
Jeśli to przeczytałeś - jestem Ci wdzięczny za poświecenie swojego czasu dla mnie i pozdrawiam.
napisał/a: kasiakatarzynauf 2012-08-03 00:17
moja odpowiedź pewnie Ci nie pomoże. Jednak zazdroszczę Ci, że już poradziłeś sobie z tym pierwszym etapem depresji. A teraz zastanów się- i mówi to osoba, która sama ma ten problem- kiedy, masz coś zrobić, osiągnąć, zdobyć jak nie teraz? nawet przed końcem życia zrób wszystko co byś chciał. ja sama ostatnio próbowałam zakończyć życie, nie udało się. musiałam wcześniej odstawić leki i przestać chodzić do specjalistów, bo rodzice uznali, że jest to niepotrzebne, i niestety teraz chodzę ze sztucznym uśmiechem "przyklejonym do twarzy". jednak realizuj (ja też usiłuje to zrobić) to wszystko co chciałbyś osiągnąć w życiu i to jak najszybciej, a uwierz mi wtedy przejdzie ci myśl o szybko nadchodzącej śmierci bo będziesz miał apetyt na więcej.
napisał/a: Hanna Oliwa 21 2013-01-13 10:40
Witam Artur
Mam na imie Hania rozumiem cie doskonale . Co to znacza te stany ktore opisujesz . Mi pomogły ksiazki o tematyce depresji , poniewaz lekarze mysle swoje a ja czuje sie inaczej rowniez nie wierze w lekarzy . Odnosnie ksiazek to podam ci kilka tytułów ,, Jak przestac sie martwic i zacząć żyć ,, Dale Carnegie , ,, lęk i depresja '' shirley trickett , ,, pozostac przy zdrowych zmysłach '' raj persaud , ,, 5 prostych sposobów radzenia sobie z lękiem '' Borwin Bandelow , ,, pokonać lęki i fobie '' Judith Bemis , Amr Barrada . Mam wiele jeszcze innych pozycji ktore pomogły mi zrozumiec moje stany , zachowania , i co najwazniejsze ze nie jestesmy my chorzy jak okresla nas spoleczenstwo ,, wariaci'' Zostawiam ci Email jesli chcialbys sie skontaktowac . A jesli chodzi o samobojstwo to nie tedy droga . Robiac to udowadniamy ze nie kochamy bliskich i jestesmy egoistami . Ktoś kiedys mi powiedzial ze Samobojstwo to nie lęk przed śmiercia tylko lęk przed życiem .