Długotrwałe zaburzenia erekcji i problemy z oddawaniem moczu

napisał/a: userq7 2015-12-17 18:22
Witam serdecznie.
Założyłem ten temat, ponieważ mam 23 lata i już od prawie 3 lat nieustające problemy z erekcją, które w dodatku od prawie roku zaczęły się pogarszać. Wszystko zaczęło się 2,5 roku temu, do tamtego czasu nigdy nie miałem problemów z erekcją a wręcz przeciwnie, osiągałem ją z wielką łatwością, bardzo szybko się podniecałem, poranny wzwód był właściwie zawsze. Już wówczas miałem małe problemy jelitowe, parę miesięcy wcześniej wycinanego polipa w okolicach odbytnicy, a tydzień wcześniej byłem na oddziale chorób wewnętrznych aby lekarz przepisał mi leki na bóle brzucha. Do tamtej pory masturbowałem się strasznie rzadko, filmy pornograficzne oglądałem sporadycznie, jakieś góra parę razy na miesiąc,dwa (ale nic nie robiąc przy tym, wzwód dawał mi wystarczającą satysfakcję). Ze spontanicznymi wzwodami również nie było problemu, wszystko było ok. W młodym wieku wyrobiłem sobie jednak głupi nawyk zatrzymywania polucji w trakcie snu, nie zawsze miało to miejsce, ale z reguły tak robiłem, sam nie wiem dlaczego. Piszę o tym, bo to istotne ze względu na późniejsze wydarzenia.
W pewien dzień zauważyłem, że któryś dzień z rzędu nie mam porannego wzwodu. Zacząłem kojarzyć fakty i przypomniałem sobie, że 2 dni wcześniej miałem polucję którą wstrzymałem, a 3 dni wcześniej od rana niemal przez cały dzień dziwny ból prącia, taki jakby żylny (w okolicach końcówki, tam gdzie napletek). Zauważyłem też, że fantazje seksualne również nie były w stanie mnie pobudzić. Wystraszyłem się i na próbę odpaliłem film erotyczny i nieco się uspokoiłem, bo wzwód był, choć jednak dochodziło do niego wolniej niż wcześniej i musiałem napiąć mięśnie aby był pełny. Myślałem że to jakiś chwilowy kryzys, ale w kolejnym czasie nic nie ulegało zmianie, wzwód był niepełny i trudno osiągalny. Mijały miesiące, byłem łącznie u 4 urologów, wszyscy zgodnie mówili że to jest na tle psychogennym (tylko jeden mnie obejrzał), nic nie zalecili, jedynie dwaj zlecili po sildenafilu i cialisie. Ja wyraźnie czułem, że to na pewno nie to, bo psychicznie byłem jeszcze w dobrym stanie a zwłaszcza w momencie, kiedy to wszystko się zaczęło. Przez tamten czas miałem jednak okresy w których erekcja była lepsza i gorsza, akurat wtedy był stan polepszenia się, więc postanowiłem nie faszerować się na wszelki wypadek lekami. Tym bardziej, że naczytałem się o różnych zaburzeniach organicznych prącia (wszyscy urologowie u których byłem je wykluczyli, tłumacząc, że jestem zbyt młody aby coś takiego mieć), a cialis jak wiadomo pompuje bardzo dużo krwi do prącia i obawiałem się, czy jak mam jakieś wady naczyniowe, to przez użycie czegoś takiego one się nie pogłębią, albo swoim ciśnieniem zniszczą jakieś tkanki. Polucje stawały się coraz rzadsze (odzwyczaiłem się już od tamtego głupiego odruchu, ale czasem czułem, jak by ilość nasienia sama z siebie nie chciała wypłynąć, chyba ze względu na to że penis był zbyt słabo ukrwiony), poranne erekcje zdarzały się ale jak były, to wyjątkowo słabe, coraz bardziej niepełne. Przez ten czas zaczynałem oglądać trochę więcej filmów pornograficznych (także tych mocniejszych), często przy tym się masturbując, dalej co prawda czyniłem to w takiej samej częstotliwości jak dawniej czyli parę razy na miesiąc, ale jak obejrzałem coś jednego dnia, to potem kontynuowałem oglądanie podobnego filmu przez kolejne 2-3 dni. Co parę dni włączałem sobie też erotyczne zdjęcia. Czasem sięgałem po te filmy już nie dla przyjemności, ale bardziej dlatego żeby sprawdzić, czy z moją erekcją wszystko jest ok (ok na pewno nie było, ale najbardziej bałem się i boję całkowitej utraty sprawności seksualnej).
W grudniu postanowiłem jednak dać sobie spokój i dać wiarę, że te problemy mogą w moim wypadku wypływać z nadużywania pornografii (chociaż przecież zaburzenia pojawiły się w momencie, kiedy nic takiego nie miało miejsca), więc postanowiłem zrobić sobie przerwę, kompletnie nie myśląc o seksie (co w obecnym świecie jest bardzo trudne). Po miesiącu zauważyłem, że jakby wszystko było ok, ale wzwód dalej był niepełny. Pooglądałem parę filmików i zdjęć w tydzień, zmasturbowałem się i po paru dniach erekcja była jeszcze słabsza niż przed tym. Pamiętam jak dziś – któregoś dnia pomyślałem o czymś przyjemnym, nie było problemu z podnieceniem, a następnego dnia próbowałem tego samego i już tego nie było. Od tamtej pory jest tak w kółko (chociaż może od samego początku tak było, ale z początku nie było widać takiej różnicy), mam okres kiedy mi bardzo ciężko się podniecić i osiągnąć erekcję, mija jakiś czas, nagle mam taki okres w którym erekcja jest w miarę stabilna (ale nigdy nie mogę osiągnąć pełnej bez pomagania sobie mięśniami kegla czy brzucha), łatwo jest mi się podniecić, mam wówczas dobry humor, mija parę dni i nagle erekcja jest jeszcze słabsza niż była w poprzednim stanie. A najstraszniejsze jest to że od początku tego roku nie słabnie tylko erekcja, ale również ciężej mi się jest podniecić. Zauważyłem, że nie reaguję już na bodźce wizualne – zdjęcie nagiej kobiety które powodowało u mnie kiedyś wzwód w 1-2 sekundy, dzisiaj nie chce w ogóle na mnie oddziałowywać, w pierwszym momencie kiedyś zawsze czułem taki silny impuls, dopływ krwi i od razu erekcję, teraz tego impulsu i dopływu nie czuję albo bardzo słabo (tylko w cewce, kiedyś miałem wrażenie przebiegał też przez górną część), muszę się dodatkowo stymulować fantazjami (co staje się już powoli dużym wysiłkiem psychicznym i fizycznym) i wtedy się udaje, ale niepełnie. Ogólnie łatwiej jest mi osiągnąć erekcję poprzez fantazjowanie niż przez zdjęcia. Nieco lepiej jest też gdy widzę ładną kobietę na żywo, chociaż i tak kiedyś szybciej osiągałem erekcję. Ciekawe jest też to, że mam jakby trochę osłabione czucie może nie samego prącia, co jakby krwi płynącej w nim, kiedyś jak się masturbowałem, czyli przejeżdżałem ręką wzdłuż członka to czułem bardziej intensywnie te wszystkie bodźce, naczynia krwinośne chyba, a teraz jak przejeżdżam to tak jakbym przejeżdżał po palcu, jedynie na tym fragmencie otaczającym końcówkę penisa mam dobre czucie. I tutaj boję się najgorszego, bo najgorzej jest z górną częścią penisa (tam gdzie żyła grzbietowa itd.)- jak przejeżdżam palcem to brak czucia, dopiero jak lekko przycisnę, to coś tam czuję. Gdy penis jest we wzwodzie, to w tym miejscu w ogóle nie czuję ani nerwów, ani przepływu krwi. Modlę się, że to nie są definitywnie zniszczone ciała jamiste, bo wtedy już w grę podobno wchodzą tylko protezy i jestem sparaliżowany strachem na samą myśl. Mam wrażenie, że na początku te czucie nerwów górnej części prącia było, a z czasem było coraz słabsze i teraz jest praktycznie znikome (w tym samym miejscu robi się także więcej takich jakby fałdek, rozstępów, nie wiem, może ma to związek z powiększeniem się tkanki tłuszczowej na brzuchu? Ogólnie jestem szczupły, ale w ostatnim czasie trochę tkanki mi przybyło). Czy da się to nawrócić, czy to może być efekt zaniku ciał jamistych?
Zauważyłem też, że w momencie kiedy erekcję mam bardzo słabą (czyli w większym okresie), to również są lekkie problemy z wydalaniem moczu, zawsze na końcu po lekkim naduszeniu na penisa wycieka jeszcze kilka kropel (im słabsza erekcja, tym więcej ich wycieka) i muszę coraz dłużej czekać z rozpoczęciem mikcji, strumień też wydaje się być nieregularny. Kiedy z erekcją jest w miarę ok, to takiej sytuacji nie ma. Inną zależność zauważyłem w przypadku moich problemów jelitowych – mam nieustanne zaparcia i w związku z tym dostałem na nie syrop. Chwilowo pomógł, wraz z nim poczułem taki luz w brzuchu (też jakby w podbrzuszu) i o erekcję było łatwiej choć ciągle nie trzymała ona się sama z siebie, jakby te żyły nie chciały się samoistnie zakleszczyć.
Według mnie przyczyną słabej erekcji jest u mnie ewidentnie zbyt słaby dopływ krwi do członka i trudna „podniecalność”, nie wiem skąd mogące wynikać. Z drugiej jednak strony to jednak może uraz w samym prąciu? Myślałem też nad wadami kręgosłupa bo czytałem, że one też mają wpływ, w końcu ośrodek erekcji znajduje się w układzie lędźwiowym, a ja mam bardzo krzywy kręgosłup. Błagam, doradźcie mi coś i uspokójcie choć trochę, tyle się naczytałem o tych wszystkich nieuleczalnych zaburzeniach erekcji że naprawdę jestem już tym wszystkim załamany. Psychicznie nie wyrabiam, w dodatku miewam jakieś dziwne, dołujące sny. Czy jest jakaś nadzieja że odzyskam dawną sprawność? Chcę zadziałać bo czas pracuje na moją niekorzyść, a zaburzenia się nawarstwiają. Mam parę możliwość co zrobić, ale nie wiem co w jakiej kolejności. Nie mam siły na wycieczki do kolejnych urologów, skoro byłem już u czterech. Spróbować tego sildenafilu, czy to bezpieczne (mam wrażenie że moje prącie albo naczynia w nim zmieniło strukturę, a sildenafil jest niewskazany przy deformacji prącia)? Zrobić usg prącia albo doppler prącia? Co najpierw zrobić, co będzie najbezpieczniejszą opcją? Badanie prolaktyny robiłem pół roku temu – ok, testosteron co prawda półtora roku temu ale wciąż przy tych problemach – też ok, usg jąder ok choć wykryto małe torbiele (1,5-2mm) które jednak nie powinny mieć podobno na to wpływu, usg jamy brzusznej ok (choć duże zagazowanie i niewidoczna aorta, prostata o prawidłowych rozmiarach choć nie wiem czy usg prostaty w ten sposób może w pełni odzwierciedlać jej stan? Czy może zrobić badanie per rectum?) Skrzywienie kręgosłupa. Brałem różne suplementy-żeńszeń, cynk, dbam o dietę, staram się unikać cukru. Mam dość niski poziom hemoglobiny i hematokrytu, jednak żelazo zdaniem lekarza w normie. Nie wiem już co robić, to jest nieludzkie.
Co do innych chorób to cierpię na niedoczynność tarczycy, ale codziennie biorę na to tabletki, prowadzę siedzący tryb życia, dwa razy w tygodniu uprawiając sport.
Bardzo proszę o odpowiedzi, jakiekolwiek rady są dla mnie niezwykle ważne. Najgorsze jest to, że teraz nie wiem co robić i męczę się psychicznie, przez to wszystko zacząłem odczuwać dużą niepewność do kobiet, mam koleżankę która mi się podoba, ale boję się wejść w związek poprzez moje problemy.

Dla podsumowania mojego problemu najważniejsze pytania:
1. Co zrobić by się uspokoić – spróbować tego zleconego przez lekarza sildenafilu (mała dawka), czy lepiej zrobić usg doppler prącia? Co jest bezpieczniejsze? W przypadku tego USG podobno wykonuje się w penisa zastrzyk z papaweryny i jego koszt jest bardzo duży, czy może mi pomóc zidentyfikować ten problem i czy jest ono bezpieczne?
2. Jak wyczuć zwłóknienia albo ciał jamistych? Czy da się jakoś to zrobić, występuje zaczerwienienie w jakimś miejscu itp. albo ból (czego jak czego, ale bólu penisa przez ten czas nie czułem)? Czytałem, że w takim wypadku penis staje się krzywy, mój na szczęście pod tym kątem się nie zmienił (stał się jedynie jakby węższy) ale czy mimo to mogę wykluczyć zwłóknienia?
3. Czy 1,5-2mm-owe torbiele na najądrzach rzeczywiście nie powinny mieć żadnego wpływu na moje problemy?
4. Czy może tak być, że krew zalega w którymś ciele jamistym i nie może wyjść? Mam wrażenie, że te z boku po lewej stronie jest trochę twardsze, natomiast po prawej – bardziej miękkie i przechodzi przez niego jakaś wypukła żyła (którą jednak chyba miałem od zawsze).
5. Gdy rozciągnę skórę na górnej części prącia, widzę dużo takich ni to brązowych, ni to czerwonych „pajączków”. O czym to może świadczyć? Naczynia krwionośne zostały zniszczone?
6. Jeszcze pytanie odnośnie prostaty – czy to, że usg przez brzuch wykazało prawidłowy rozmiar oznacza faktycznie, że jest z nią wszystko w porządku? Czy wypada zrobić jeszcze badanie per rectum? Na początku podniecenia mam wrażenie, że krew blokuje się gdzieś w tamtej okolicy (czuję wtedy takie jakby pulsowanie w okolicach odbytu i moszny), tak jakby tam był jakiś szlaban który przepuszcza tylko niewielką ilość krwi. Jak ta przejdzie dalej to wyraźnie odczuwam moment takiego zatrzymania się krwi już w penisie, jakby szła, a w pewnym momencie się cofała, by po chwilę znowu wrócić. Potem płynie, płynie i do momentu sekundowego zakleszczenia się żył (samoistnie bardzo rzadko u mnie występuje) wraca już cała z powrotem. W pierwszej kolejności krwią napełnia się żołądź – z jego funkcją i czuciem nie ma żadnego problemu, chociaż gdy następuje odpływ to też krew jakby jeszcze w nim na dłużej zostawała.
7. Gdy ciała jamiste faktyczne były zniszczone, jak na prącie wpłynąłby sildenafil - rozszerzył tylko ciała gąbczaste i cofnął krew?