Depresja, niska samoocena, agresja i wiele innych

napisał/a: MaTT889 2012-02-13 05:44
Witam!

Mam 17 lat i jakies 1,5 roku temu wyjechalem z rodzicami do Chicago, przed wyjazdem myslalem sobie, jakie to bedzie wspaniale i ekscytujace. Kiedy dotarlismy na miejsce, nie bylo tak kolorowo jak to na filmach gdzie mlodziez nie wie co to nuda. Zamieszkalismy u rodzicow mojej mamy czyli moich dziadkow. Poszedlem do szkoly i po 3 dniach pobytu tutaj BUM przykre doswiadczenie, bo okazalo sie ze nic nie kumam na lekcjach. Po pewnym czasie zaczely sie hustawki nastroju, raz radosc, raz smutek. Z czasem bylo coraz gorzej, zaczalem sie porownywac do innych. Nie mialem znajomych (w prawdzie w dalszym ciagu niewiele ich mam) jak wyjde z kims raz na miesiac to jest niezle. Stalem sie bardzo agresywny, szczegolnie dla rodzicow, nie zwazam na to co do nich mowie, w kolko narzekam jak to bylo w Polsce fajnie. Mam bardzo niska samoocene, mam mnostwo kompleksow, czy to na temat mojego wygladu czy to charakteru. Mam problem z tym, ze wszystko mnie szybko nudzi, stracilem checi do tego co lubilem robic w Polsce. Moge calymi dniami siedziec przed komputerem, co zreszta robilem we wakacje. Niemal bez przerwy porownuje sie do innych (moja mama w Polsce mnie porownywala czesto bo jednej kolezanki, ktora sie lepiej uczyla i krzyczala jesli bylem gorszy od niej). Teraz nie ma mnie do kogo porownywac, ale ten nawyk zostal. Przed Świętami Bożego Narodzenia dostalem prace w sklepie gdzie pakuje zakupy. Tam tez porownuje sie moich znajomych, ktorzy sa Polakami ale wiele z nich albo sie tu urodzilo albo tu przyjechali jako male dzieci, za wyjatkiem tych starszych. Ja nie mowie dobrze po angielsku, potrafie sie dogadac, w dodatku mowie z polskim akcentem i boje sie sie mowic bo ktos pomysli "O! Polak!". Wiem, ze wiele moich strachow jest bezpodstawna, ale sami pewnie wiecie, ze to nie tak latwo wybic sobie z glowy. Mam wrazenie, ze ludzie z pracy nie chca zeby z nimi gdzies wychodzil, bo oni maja swoja grupe i ja czuje sie jakbym tylko im przeszkadzal, oni gadaja o roznych sprawach, a ja stoje jak ten kołek. Jest to polski sklep, ale czuje sie tam obco, zreszta jak wszedzie. Chodze do takiej polskiej szkoly, w piatek, jest ona dla dzieci, ktore chodza tam, ze uczyc sie o Polsce i zeby nie zapomniec polskiego. Tam mam kolege, ale on rzadko ma czas, dla przykladu wyszlismy wczoraj do Mcdonalda ale on mial tylko 1,5 godziny bo do kuzynow jechal. Tak tu wyglada zycie, nikt nie ma czasu, kazdy pracuje, treningi ma, szkola, zadanie itd. Ja nie wiem gdzie moge wyjsc, nie znam tutaj tak dobrze terenow. Kolo siebie to mniej wiecej ogarniam ale dalej to nie bardzo. Jestem strasznie tchorzliwy, boje sie za kazdy moze miec pistolet w aucie itd. W mojej pracy jest taka ladna dziewczyna, gadamy razem, ale ja czuje sie od niej gorszy do ona jezdzi na fajne wakcje, urodzila sie tutaj, jest ladna i w ogole, dzisiaj sie dowiedzialem, ze chyba ma chlopaka wiec w mojej glowie od raz: "Mateusz, jestem beznadziejny, nawet nie umiesz do dziewczyn zagadac". W ogole mam juz dosyc tej sytuacja, chce sie zmienic, nie na chwile tylko na stale. Moja mam pracuje w tym samym sklepie ale na innym stoisku, z tego co wiem kazdy ja lubi, nawet do mnie kilka razy mowili, ze mam fajna mam. W kolko sie zastanawiam dlaczego ja nie moge taki byc, dlaczego ja mam problemy z nawiazywaniem znajomosci, dlaczego zadna fajna dziewczyna sie mna nie zainteresuje. Nigdy nie mialem dziewczyny. Boje sie co bedzie po liceum, boje sie studiow, jak ja sobie tam poradze. Nie mam za bardzo dostepu do psychologow dlatego pisze do Was, bo naprawde potrzebuje pomocy. Przepraszam, ze taki dlugi i niepoukladany post, ale pisalem co mi do glowy przyszlo. Prosze o odpowiedzi z gory dziekuje!