Czy to nerwica?

napisał/a: RainbowMiki 2013-08-10 14:48
Cześć wszystkim, jestem tu nowa na forum. Przeglądałam ostatnio wasze posty, zauważyłam, ze jest tu bardzo miła atmosfera i że wszyscy wyjątkowo się wspierają, dla tego postanowiłam, że napisze tutaj o swoim problemie.
Mam 22 lata, póki co jeszcze studiuje. Mam kochających rodziców, fajnego faceta z którym jestem już 8 lat, w życiu mi się układa, a mimo to, coś jest grubo nie tak.
Pod koniec lipca złapało mnie lekkie zapalenie nerek, przez 5 dni brałam Nolicin i zaczęły się zemną dziać dziwne rzeczy - napady lęków, drętwienie lewej ręki, lewego biodra. Przestałam brać to dziwactwo no i jak widać mamy już 10 lipca a ja dalej budzę się w środku nocy i boje się, że coś mi jest, że zaraz dostane zawału, że dostane jakiegoś wylewu do mózgu, mam drgawki, czasem duszności, trudności z jedzeniem, nerwobóle i drętwienie znowu od lewego biodra do nogi, ręki, dzisiaj jeszcze do tego boli mnie szyja i plecy i co za tym idzie trochę głowa, chce mi sie płakać, nie potrafię sie uspokoić, po prostu głupieje, nigdy tak nie miałam, nie wiem czemu...
Jak coś robię co mnie totalnie pochłania i o tym nie myślę, to jestem zdrowa radosna i wszystko jest ok, ale wystarczy, że trochę sie wyciszę, albo coś strzyknie mi w kościach, zaraz wpadam w panikę. Nie wiem jak sobie z tym poradzić...
Czuje, ze już samo to, że to tutaj napisałam daje mi dziwną ulgę ale, potrzebuje waszej rady. Czy to są standardowe objawy nerwicy? A nie jakiś skrzep który mi płynie z nogi do mózgu i zaraz umrę? Byłam u lekarza rodzinnego, zbadała mnie i powiedziała, że nie potrzebnie się denerwuje... Czy nerwica ma jakieś powiązanie z nerkami może? Jak wy sobie radzicie z czymś takim?
strasznie sie rozpisałam, ale dziękuje z góry już teraz, za każdą odpowiedź. Chyba w dobrym dziale założyłam temat...
napisał/a: aazz7 2013-08-10 16:45
Witaj

Na wstępie chcę Ci powiedzieć, że nie jesteś jedyna z takimi problemami i ogólnie to nie jest z Tobą źle Nie zrozum mnie źle, po prostu jeśli sama zauważasz, że Twoje zachowanie jest dziwne, że coś jest z Tobą nie w porządku, to świadczy to tym, że problem nie ma głębokiego podłoża. Możesz próbować sobie z nim poradzić sama, z pomocą rodziców i chłopaka. Najpierw przemyśleć całośc swojego zachowania, szeroko go np. rozpisać (kiedy się tak zachowuję, co powoduje takie myśli, co pomaga sobie z nimi poradzić....) No pracować nad sobą. Możesz skorzystać z pomocy specjalisty najlepiej psychiatry. Który we właściwy sposób Ci pomoże. Myślę, że warto będzie udać się do psychiatry bo szkoda tracić życia na stresy i głupie myśli.

Jeśli forum Ci się podoba to możesz zostań z nami na dłużej
napisał/a: twitii27 2013-08-12 20:14
ja tak mialam ze soba,...straszne zawroty glowy ponad 3 lata.Po wielu nie udanych próbach leczenia u kazdego po kolei zaczelam zastanawiac sie czy umieram czy co.....poszlam enty raz do psychiatry,psychologa na terapie co 2 tyg,....był młodziutki pan ale pomogl mi bardziej niz nie jeden z dlugim stazem,fizycznie bylam zdrowa a zawroty minely po tych pogaduchach,z poczatku bralam leki,ale jak sie okazalo ze to wytwor mojej wyobrazni przestałam je brac stopniowo....zauwazyłam ze jak np jade rowerem to w glowie ok,jak ide to sie kreci...jakio wniosek z tego? jak sie skoncemtrujemy i myslimy o tym to to sie nasila....
napisał/a: RainbowMiki 2013-08-13 22:47
Dzięki za odpowiedź :)
Opowiedziałam wszystkim w domu o moim problemie, rodzice stwierdzili, że skoro 10 lat temu miałam niemałą nerwice w okresie gimnazjum to to była kwestia czasu aż się wróci. Póki co się relaksuje, staram się nie wymyślać sobie nowych dolegliwości a te już powstałe jakoś sobie skutecznie wytłumaczyć, że są głupie, pije melisę. Czasami jeszcze mam "napady" paniki przy czym momentalnie zaczyna mnie boleć szyja i potylica zwłaszcza po lewej stronie i mrowienie w lewej ręce, zastanawiam się czy profilaktycznie nie iść z tym do neurologa do którego się pewnie dostane dopiero za miesiąc jak dobrze pójdzie, może jakieś badanie krwi zrobić czy coś?
Walczę w każdym razie :)
napisał/a: intense 2013-08-14 12:36
Witam.

Od okolo 3 miesiecy biore leki nerwicowe: 75mg Venlectine 1x1 i Hydroxyzinum 10mg 3x1.
Czasami mam tak, ze czuje sie dziwnie.
Dzis np. zrobilo mi sie tak dziwnie slono na jezyku, jakby tak cierpko, a po chwili zrobilo mi sie slabo.. nie wiem jak to opisac.
Juz mialem tak pare razy i kilka innych objawow.
Czy taki objaw tez moze byc od nerwicy nawet jak biore leki?
napisał/a: aazz7 2013-08-14 14:55
Zrób sobie duży napis na ścianie (lub chociaż mały nad lustrem ) "jestem wspaniała". No bo naprawdę jesteś. Miałaś odwagę i postanowiłaś coś ze sobą zrobić.
Co do wizyty u neurologa, jak najbardziej możesz się do niego przejść, badanie Ci nie zaszkodzi a utwierdzisz się w przekonaniu, że wszystko z Tobą w porządku.
Na Twoje problemy pomoże też jakieś przyjemne hobby. Robota jest dobra na wszystko, ja np. uwielbiam robić słodkości.
napisał/a: RainbowMiki 2013-08-14 21:51
Znowu wpadłam w panikę, bo zauważyłam że mam nierówne źrenice. Lewe oko (przy okazji po lewej stronie boli mnie głowa) ma mniejszą źrenice. Czy ktoś tak miał?
Zaczynam się już zastanawiać, czy to nie coś z kręgosłupem, bo to jedyna rzecz w moim organizmie która niedomaga i o tym wiem (mam skoliozę od dzieciństwa a zawód informatyka temu nie pomaga). nic już nie wiem... a jest długi weekend, do doktora pójdę najwcześniej w poniedziałek pewnie... może to jednak nie nerwica?
napisał/a: aazz7 2013-08-23 10:20
Co u Ciebie mary?
napisał/a: RainbowMiki 2013-08-23 19:34
Byłam u lekarza, dostałam skierowanie do neurologa, mam wizytę 29 w przyszłym tygodniu. Biorę neopersen i amol póki co. Głowa już przestała boleć i ogólnie niby czuje się dobrze, ale jakaś taka osłabiona jestem i bez życia, czasami boli mnie jeszcze lewa ręka i noga i jestem ogólnie niespokojna. Nie wiem jak z oczami, stwierdziła mi oczopląs i zaburzenia nerwicowe. Powiem wam w przyszłym tygodniu po wizycie u neurologa jak się to wyjaśniło wszystko.
napisał/a: aazz7 2013-08-23 20:17
Pamiętaj nawet jak tam stwierdzi jakieś zaburzenie to nic strasznego. W zasadzie większość ludzi coś tam ma. Wszystko to kwestia podejścia. No i w życiu najważniejsze są chwile. Ja dziś jestem mega szczęśliwa, wróciłam po 16 z pracy, bez sił, ale się cieszę, bo w domu na mnie czekali
napisał/a: orszulka19 2013-08-26 20:03
Myślę, że odpowiedź na to może dać wykwalifikowany psychiatra. Mogę Ci polecić mojego lekarza który przyjmuje w gabinecie psychologicznym w Warszawie na ulicy Gocławskiej - pana Wojciecha Kuczyńskiego - bardzo miły człowiek, zna sie na tym co robi, jak dotrzeć do drugiego człowieka.
Sama swego czasu miałam bardzo wiele objawów somatycznych - bóle brzucha, głowy, nie wiedziałam co mi jest. W końcu on zdiagnozował prawidłową chorobę - właśnie nerwicę.
napisał/a: Rysia1 2013-09-02 17:44
Witam.
Poszukuję odpowiedzi i jednocześnie próbuję dojść ze sobą do ładu, odkryć co stało się nie tak z moim życiem. To pierwsza taka próba obnażenia się przed innymi i pozwolenia im, by mogli zajrzeć do mojego wnętrza.
Mam 22 lata, jestem studentką. Życie przeciętne do bólu. Nic, co mogłoby wpływać na to, jak się czuję. Ale... od początku.
Zaczęło się w listopadzie ubiegłego roku. Już wtedy, od kilku miesięcy, utrzymywywał się we mnie stan ciągłej frustracji i rozdrażnienia. Wstawałam z zaciśniętymi zębami, tłoczyłam wraz z innymi w wypchanym po brzegi pociągu, dalej spędzałam długie i nużące godziny na zajęciach, po czym znów tłumnie wracałam do domu.
Nie dostrzegałam tego wcześniej, ale bardzo przerzedziły mi się włosy. Wyniki badań były dobre. Zaczęłam się zadręczać, co dla mojego zestresowanego organizmu było już za wiele.
Jednej nocy, podczas snu, wyrwał mnie ze snu atak paniki. W jednej sekundzie spałam, w drugiej stałam przy oknie z silnie łomoczącym sercem. Tętno czułam w gardle, aż zrobiło mi się niedobrze.
Tuż po tym nastąpiła lawina objawów - zaczęłam odczuwać lęk, na zajęciach siedziałam cała napięta, oblana potem marząc wyłącznie o wyjściu. Jelita rozregulowały mi dalsze miesiące życia: przelewanie, burczenie i wzdęcia. Wiele nocy które spędziłam na bezsennym wysłuchiwaniu własnego brzucha. Wtedy straciłam kontrolę nad własnym życem, które zaczęło rządzić się lękiem.
Uczucie ciągłego niepokoju, strach przed tym, że wśród ludzi nie zapanuję nad własnymi jelitami. Poczucie mojej wartości zaczęło szurać o posadzkę. Straciłam umiejętność cieszenia się życiem, odczuwania przyjemności. Żyję w poczuciu niewyjaśnionego zagrożenia, kiedy rzeczywistość nijak ma się do moich objawów. Mam rodzinę, przyjaciół,świetne kontakty ze znajomymi ze studiów. Nauka nie sprawia mi kłopotów, choć dobre wyniki ucierpiały w związku z brakiem koncentracji.
Moim pragnieniem jest otwierać rano oczy (o ile danej nocy uda mi się zasnąć) i nie czuć lęku.
Objawy rzutują na różne sfery mojego życia. Najgorzej jest na uczelni, wśród wielu znajomych mi ludzi, ale zauważam, że jestem spięta i oblana potem w sytuacjach, które powinny sprawiać mi radość, np. spacer z przyjaciółmi. Gonitwa myśli wieczorami, po długim i stresującym dniu, nie pozwala mi na wypoczynek. Dni mijają mi na zwiększonych obrotach, bo czując strach wciąż próbuję ze sobą walczyć. Najgorzej jest w zamkniętych pomieszczeniach z ludźmi, skąd po prostu mam ochotę uciec nim wejdę do środka. Czuję się w tedy całkowicie bezbronna, bezsilna. Mam wrażenie, że im bardziej próbuję zaradzić temu, jak się czuję, tym jest gorzej. Nie potrafię już samodzielnie powrócić do stanu, kiedy życie zdawało się być normalne.Nie potrafię już się nie przejmować. Nie mogę przestać myśleć, a cierpi na tym cały mój organizm...
Czy to nerwica? Warto zwracać się o pomoc medyczną?