Czy to już nerwica?

napisał/a: czarnulla 2017-03-03 18:38
Witam, mam pewien problem z którym zmagam się od ponad 2 miesięcy. Mam 21 lat, jestem studentką. Ogólne nie mam stresów w życiu, nie miałam styczności również z traumatycznymi przeżyciami. Szczęśliwa rodzina, dużo świetnych przyjaciół, fajny chłopak. Wszystko idealnie. Jedynym problemem stał się fakt, że zawsze byłam skłonna do zamartwiania się.. przeważnie o zdrowie swoje bądź najbliższych lub o to, co ludzie o mnie myślą (wiem, głupota). Uczucia te nasilały się głównie w okresach jesienno-zimowych, a z nadejściem wiosny ustępowały. Lecz w tym roku stało się inaczej. Przed rozpoczęciem roku lęki narastały. Panicznie bałam się, że mam raka bądź choruje na stwardnienie rozsiane. Szukałam informacji w internecie. Tak samo paniczny lek ogarniał mnie gdy wyobrażałam sobie ze moja mama cieżko zachoruje lub ze tata dostanie zawału. Te myśli pojawiające sie znikąd paraliżowały mnie w ciągu dnia lub budziły w nocy ogromnie zestresowana. Mogę uznać to za początek mojego stanu. Nie miałam ataków paniki czy strachu przed wyjściem do ludzi. Wręcz przeciwnie chciałam wychodzić do ludzi aby w samotności nie zadręczać sie myślami. Dodam również ze w tym roku zamieszkałam na studiach z osobami z którymi praktycznie nie mam kontaktu wiec po powrocie z zajec jestem strasznie przygnębiona i osamotniona co sprzyja rozwojowi negatywnych myśli, ktore momentami były przerażajace (strach przed samobójstwem bądź znienawidzenie mojego chłopaka). Na początku stycznia dopadł mnie stan w którym nie mogłam jeść i odczuwałam ciągły stres (ścisk w żołądku). Trwał on jakis tydzień. Miałam obniżony nastrój i często płakałam nie znając przyczyny. Dodatkowo pojawił sie stan odrealnienia... jakbym wypiła dwa piwa (codziennie-lekka "bania"). Trwał on cały czas, nie mogłam sobie z nim poradzić. Najgorszy jest fakt ze trwa on do dzis. Biorę czasem jakies leki uspokajające jeśli niepokój sie nasili. Podejrzewam ze to nerwica, ale nie jestem pewna. Czuje sie innym człowiekiem, nieswoja, nie mogę sie skupić, mam problemy z pamięcią i tracę radość życia i obawiam sie ze to nigdy nie minie. Mam sobie za złe ze tracę najpiękniejsze lata życia na zadręczanie sie. Muszę wspomnieć ze moj tata przechodził przez nerwice lekowa w wieku 20-paru lat. Możliwe ze skłonność do tego odziedziczyłam, natomiast nie wiem jak sobie poradzić. Cały czas słyszę "wiem ze trudno, ale musisz zmienić myślenie". Jak ? Ze strachu o choroby, przeszło na dołowanie sie faktem ze życie mi ucieka... czy ktoś ma podobnie ? Czy znany jest sposób? Czy psycholog pomoże?