Czy to alkoholizm?

napisał/a: ANNA30+ 2008-11-25 11:59
Moj problem polega na tym, że nie piję bardzo często alkoholu ale jak już piję to do upadłego. Doprowadzam się do strasznego stanu, tracę świadomość, urywa mi się film na wile godzin. Pod wpływem alkoholu robię tez różne niedopuszczalne rzeczy, o których nie będę tu wspominać. Czuję, że taki jeden nawet wyskok, raz na jakiś czas, rujnuje mnie, jest straszną destrukcją dla mojej psychiki. Czy powinnam podjąć leczenie? Czy ktoś może mi pomóc?
napisał/a: misia271 2008-11-30 17:53
myśle że powinnaś jak najszybciej udać się na jakomś terapie puki nie jest za póżno,już samo to że napisałaś tutaj znaczy że coś cię niepokoi i musisz z tym walczyć....
napisał/a: macwoz 2009-01-02 01:26
Witam. Na pytanie czy to alkoholizm to Ci nie odpowiem, gdyż to w sumie nieważne. Ważne jest to, że masz problem. Alkoholikiem to jestem ja, z tym że akurat od dłuższego czasu niepijącym. Ale jak piłem to 4 lata bez przerwy po półtorej litra wódki dziennie, ale tak, że się nigdy nie upijałem. Tak więc widzisz, że z alkoholem można mieć problem na różne sposoby. Ja się wykańczałem metodycznie i choć nie robiłem głupot to niszczyłem nieodwracalnie swoją psychikę i zdrowie ( skończyło się na epilepsji, depresji, napadach lęków itp. ). Ty upijasz się do spodu raz na jakiś czas, i któregoś razu zrobić możesz coś nieodwracalnego. Moralitetów Ci tu prawić nie będę. Moja porada - bezwzględna wizyta u psychiatry !!! Zapomnij o chasłach że psychiatra to lekarz dla czubków. Po pierwsze wspólnie znajdziecie przyczynę, dlaczego jak zaczynasz pić to coś cię pcha w kierunku pełnej utraty kontaktu z rzeczywistością i zaczniecie sobie z tym radzić. Masz na prawdę poważny problem i najgorsze co możesz zrobić to nic nie robić. Po kilku latach comiesięcznych wizyt u psychiatry moje życie wygląda tak, że mam wspaniałą rodzinę, nieźle prosperującą firmę, doskonale się bawię w kręgu pijących znajomych i chce mi się q...wa żyć. Dzisiaj są już na prawdę doskonałe leki ( skończyło się królestwo relanium ), przy których Cię nie muli i nie otępia. Wiem, że na początku trudno się przełamać, ale jak nie zrobisz tego co Ci radzę, to tak jakbyś nie zadzwoniła po karetkę przy zawale serca - licząc, że jakoś samo przejdzie. Pozdrawiam i daj znać jaka decyzja.
napisał/a: ANNA30+ 2009-01-06 14:35
Byłam u psychiatry więc wizyta taka mi nie straszna. Byłam ale z innym problemem, czułam się bardzo źle całą wiosnę, leżałam w łózku, nigdize nie moglam wychodzić i w pracy czasami spałam na biurku. Lekarka wspomniała o czymś takim jak dystymia, brałam leki poł roku i nawet jest nieźle. Nie wspomniałam jej o piciu alkoholu. W ogóle boję się teraz pić alkohol bo nie potrafię się ograniczać. Boję się nawet wypić jedno piwo bo zaczynam czuć nieodpartą chęć upicia się do nieprzytomności. W sylwestra poszłam spoc po 21 żeby uniknąć styczności z alkoholem. Chyba nie mam wyboru i muszę całkiem zapomniec o piciu , w praktyce nie wiem jak to mi wyjdzie. Nie wspomnę o tym , że na tak zwanym kacu mam tak okropnego doła, że dziwię się, że nie poszłam kiedyś ze sznurem do lasu.
napisał/a: macwoz 2009-01-06 23:07
ANNA30+ napisal(a):Byłam u psychiatry więc wizyta taka mi nie straszna. Byłam ale z innym problemem, czułam się bardzo źle całą wiosnę, leżałam w łózku, nigdize nie moglam wychodzić i w pracy czasami spałam na biurku. Lekarka wspomniała o czymś takim jak dystymia, brałam leki poł roku i nawet jest nieźle. Nie wspomniałam jej o piciu alkoholu. W ogóle boję się teraz pić alkohol bo nie potrafię się ograniczać. Boję się nawet wypić jedno piwo bo zaczynam czuć nieodpartą chęć upicia się do nieprzytomności. W sylwestra poszłam spoc po 21 żeby uniknąć styczności z alkoholem. Chyba nie mam wyboru i muszę całkiem zapomniec o piciu , w praktyce nie wiem jak to mi wyjdzie. Nie wspomnę o tym , że na tak zwanym kacu mam tak okropnego doła, że dziwię się, że nie poszłam kiedyś ze sznurem do lasu.


Fatalnie, że nie wspomniałaś psychiatrze o kwestii alkoholu. Powód pierwszy; nie wiem jakie leki przyjmujesz, ale w połączeniu z alkoholem ( jak ci się nie daj Bóg przydaży ) i to w takiejj formie jak to robisz - czyli duże dawki możesz mieć poważny problem. ( ja jak jeszcze piłem i połączyłem to z lekami to dostałem ataku epilepsji z zatrzymaniem oddechu - uratowało mnie to, że w domu była żona ). Powód drugi, Twoke upijanie się do spodu i częste "doły" to może być jeden problem. Najlepszym przykładem jest diagnoza psychiatry - stwierdza, że podejrzewa dystymię ( stosunkowo łagodny objaw depresji ) , a ty tym czasem w moim odczuciu masz dużo poważniejszy problem. Wydaje mi się, że z tym chlaniem to u Ciebie jest tak, że mając notoryczną depresję, jak zaczynasz pić to po każdej porcji jest coraz lepiej i "zjadasz ten słodki torcik do końca". A Twoje samopoczucie na kacu, to nic dziwnego. Alkohol daje chwilę relaksu i odprężenia, ale w rzeczywistości wzmaga każdy obraz depresji. Zbierz się dziewczyno na szczerą rozmowę z psychiatrą, nie marnuj młodych lat. Wiem o tym sporo, bo po latach chlania - jak z tym skończyłem to się okazało, że zapomniałem jak śliczna może być tęcza i wtedy zrozumiałem, że spieprzyłem sobie niezły kawałek życia. Ja też jestem skazany na dożywotnią abstynencję, ale jeszcze raz cię zapewniam, że jak powiesz psychiatrze szczerze o wszystkim to Ci pomoże ze wsparciem farmakologicznym. Ja na sylwka wydudlałem z moimi 7-mio letnimi synami ( bliźniacy ) 2 butelki dziecinnego szampana i bawiłem się zarąbiście, a rano w Nowy Rok, przygotowałem rodzince uroczyste śniadanko - a przypominam Ci, że kilka lat temu był ze mnie śmierdzący wrak człowieka z deprechą jak stąd do marsa. Życzę Ci wszystkiego najlepszego - ale powalcz trochę sama o siebie. Pozdrawiam gorąco.
napisał/a: ANNA30+ 2009-01-07 11:31
Na dzień dzisiejszy duzo o tym myślę, jest tez prawdą, że trudno się przyznać przed samym sobą, że ma się problem, tym bardziej, że jestem kobietą. Wiele mrocznych wspomnień ze sobą noszę, w swoim umyśle. Teraz czuję się na siłach powalyczć sama. Liczę, że dam radę. Bardzo dziękuję za szczere wypowiedzi, rady, dają one do myślenia. Serdecznie pozdrawiam!
napisał/a: ANNA30+ 2009-01-27 10:06
Nie idzie mi to moje "nie picie" i w ogóle nic mi nie idzie.
napisał/a: jakoo 2009-01-27 16:47
Alkoholizm ma dosyć wyraźne objawy - to nie samo picie ale picie dla bezpieczeństwa, dla odprężenia, picie i nietrzeźwienie. Bardzo często pojawiają się też luki pamięciowe, duża odporność na wypijaną ilość alkoholu (mocna głowa), picie łapczywe, nieumiejętność napicia się kolejki bez kontynuacji aż do psychoz i lęków. Warto udać się do gabinetu psychiatry, powinna być tam informacja o grupach wsparcia i wybrać się na nią anonimowo.
napisał/a: ANNA30+ 2009-03-18 08:39
Faktycznie nie zmierza to w dobrym kierunku. Pisałam w listopadzie pierwszy post, dzis polowa marca a u mnie żadnej zmiany, właściwie gorzej. Boję się iść do psychiatry i powiedzieć o tym piciu...
napisał/a: iwi0 2009-03-19 20:03
możesz isc do psychologa, nie bój sie czego tu sie bac?walcz o siebie! z alkoholizmu ciężko jest wyjsc samemu, bo skoro sie pije to oznacza że ma sie problemy w życiu, dlatego pomoc z zewnatrz jest konieczna żeby to wszytko poodplątywac. mnóstwo ludzi chodzi na terapie(bez zastrzeżenia że sami męzczyzni, bo generalnie jest prawie po pół na pół jeśli chodzi o alkoholizm-zasadniczą cecha jest że mężczyzni pija inaczwej niz kobiety- faceci pija codziennie, albo co kilka dni, alkohol w stylu piwo, wódka, potem tanie wina w dużych ilościach, kobiety albo codzieńnie po drinku,ewentualnie winie w lampce albo szlachetniejszyym trunku, druga opcja jest alkoholizm który ty masz czyli upijanie do bólu. z reszta rodzajów alkoholizmu jest dużo, kazdy alkoholik ma swoja historie, dlatego jesli zalezy ci żeby cos zmienic wybierz suie do psychologa, psychiatry, albo do osrodka aa, czy na terapie dla osób uzaleznionych. im wczesniej tym lepiej, bo w miare upływania czasu problem bedzie sie powiekszał, a ty bardziej wpadac w dołek że nie potrafisz dac sobie rady sama. w uzaleznieniach nie można liczyc tylko na pomoc samej silnej woli, bo to jest bardziej skomplikowane, i silna wola to za mało...
napisał/a: Kaszmir1 2009-03-27 12:48
Ja tez mam pytanko mam 22 lata studiuje. I co dziennie ide z kolezankami kolegami i chlopakiem na 2 piwka czasami 3 nie upijam sie tym i to jest takie spedzanie poprostu wolnego wieczoru. bo niestety mieszkamy dość daleko od miasta i nie wymyślilismy jakiegoś wieczornego spedzannia czasu. Oczywiscie sa dni kiedy nie ide na to piwo ale jak ktoś mi zaproponuje to z wielka checia ide. Martwie sie poniewarz 1/2 mojej rodziny to alkocholicy co prawda nie wszyscy cą pijącymi ale mieszkam z mama która pije. (Kiedyś próbowałam jej pomóc ale nie wyszło jedyne co udało mi sie zrobić w tej kwesti to ze nie kupóje jej alc. Niestety nie mam na nia wpływu. Bo jak coś o Tym mówie to tylko sie rozpłakuje i nic wiecej). niewiem czy to wazne ale napisałam. i Czy ja juz mam problem bo wydawało mi sie ze to normalne w moim wieku ale ostatnio jak zaczełam sie zastanawiac to troche mnie to przestraszyło:((
napisał/a: iwi0 2009-03-28 22:27
spróbujcie zmienić wspólne przyzwyczajenia i zaplanujcie inaczej czas, może to by seans filmów DVD przy popcornie czy inne. granica uzależnień jest bardzo płynna i indywidualna, więc nie można jednoznacznie napisać że nie jesteś albo jesteś uzależniona. ale warto by było pozmieniać i wprowadzić ciekawsze wersje wieczorów, np wspólne granie w gry komputerowe, w kartY9Np na zapałki:), skrable, można "powygłupiać się na spacerze", ponagrywać własne wersje filmów. studenci maja różne dziwne i wesołe pomysły, niestety mieszkanie z dala od miasta nie uatrakcyjnia wieczory, na wsiach i mniejszych miasteczkach nie ma porządnych baz rozrywkowo-kulturalnych, ale zawsze można powymyślać nowe ciekawe rzeczy:)