Czy mój mąż to alkoholik?

napisał/a: Krasniczanka3 2009-11-26 23:01
Moj mąż ma 25 lat. Codziennie pije 4-5 piw. To trwa juz od 2 lat. Nie ma wieczoru bez piwa. Niestety od kilku miesiecy zaczął pić tez wódke. Najpierw pil ja okazjonalnie, potem dolewal sobie do Coli w domu (oczywiscie tak zebym nie widziala), pozniej nalewal do szklanki i zapijal piwem. Od pół miesiąca przychodzi z pracy zawsze pijany i jeszcze pije w domu piwo. Gdy ma wolne tez pije piwo. Nie wiem co robić. Czy to objawy alkoholizmu? Mąz sie zmienil, jest bardzo nieprzyjemny, denerwuje sie gdy mowie ze pije za duzo. Prosze o pomoc!
napisał/a: beta32 2009-11-27 07:57
Witak krasniczanko:)
Powiem tak na pewno to nie jest normalny odruch .....nawarstwiało sie to , zaczynało od "paru"piwek , a teraz już zaczyna się oszukiwanie ciebie, picie wódki "po kryjomu". Piszesz, że mąż złości się na ciebie jak starasz sie mu uświadomic , ze pije tych trunków za dużo.....każda osoba z tym problemem tak się zachowuje, ma taką reakcję obronną. Miałam w rodzinie taki problem.....i tak samo ta osoba się zachowywała.
Twój maz jest młody, szkoda , że marnuje sobie zdrowie, i Twoje nerwy.

Wiesz człowiek siega po alkohol, gdy ma jakies problemy czy to w pracy, w domu, a moze zaufanych kolegów, którzy skłaniaja go do tego........

Myślę, ze trzeba postawić ultimatum, przed faktem, jeżeli to nic nie da, są grupy wsparcia...terapie.
Może warto w tym kierunku zasięgnać porady lekarskiej.......isć do terapeuty....jednak alkoholik sam musi chcieć wyjśc z alkoholizmu, bo to że rodzina chce to nic...........nie znaczy:(
napisał/a: Spadziu 2009-11-27 20:11
Witaj ,jestem alkoholikiem myślę że twój mąż powinien zasięgnąć porady u psychologa jednak z własnego doświadczenia wiem że jest już uzależniony w początkowej fazie rozwoju tej choroby .Możesz zasięgnąć informacji na www forum portalu uzależnienia.nie pokazuj mu tej wiadomości bo się może wściec.Pozdrawiam .
napisał/a: Krasniczanka3 2009-11-27 23:16
Byłam dzisiaj na spotkaniu w poradni uzaleznien. Pani z którą rozmawiałam potwierdzila moje obawy. Powiedziała, że bez leczenia mąż sobie nie poradzi. Doradziła mi żebym dała mężowi dwa tygodnie na podjęcie leczenia, jeśli tego nie zrobi mam sie zgosic do Komisji Leczenia Uzależnień. Zrobiłam jak mi poradziła. Bez żadnej złości i gniewu powiedziałam. Niestety...Mąż zagroził że jesli to zrobie mogę od razu sie spakowac. Powiedział ze nigdy nie przestanie pic, bo nie jest alkoholikiem. Nie wiem co mam robic. Znowu poczulam sie winna, że nie powinnam tak mowic, bo moze rzeczywiscie nie mam racji. Moj mąż jest bardzo uparta osoba. Naprawde nie wiem juz co mam robic. POMOCY!
napisał/a: majka711 2009-11-28 15:45
Witaj:)nie jestem specjalista w dziedzinie alkoholizmu.Jestem dzieckiem alkoholika.Wydaje mi sie ze Twój mąż jest już uzależniony.Nie wiesz co robić?spróbuj zawalczyć o niego.Idż do poradni i popytaj tych którzy sie na tym znają.Ja chce tylko powiedziec ze zycie z alkoholikiem jest straszne.Straszne było moje dzieciństwo i zycie mojej matki.Gdy poznała ojca on juz popijał.Wszyscy ja ostrzegali przed nim.NIe słuchała bo go kochała.Urodziłam sie ja i mój brat.Zaczal ja bic gdy była ze mna w ciazy.Od zawsze pamietam awantury w domu,bicie,ganianie nas z nożem.Ten strach gdy wracał do domu i nie wiadomo bylo czy bedzie spokój czy nie.Pamietam jak wstydziłam sie przed kolezankami i jak im zazdrosciłam normalnych rodzin.Moja matka 20 lat próbowała ojca zmienić.Po 20 latach zostawiła go i odeszła tak jak stała.Z ciuchami w reklamówce.Zmarnowała swoje zycie.Ma zszarpane nerwy.Tyle lat potrzebowała zeby zrozumiec ze zmienic alkoholika jest niezmiernie trudno.Ja to przezyłam wiec wiem co zrobilabym na Twoim miejscu.Spróbuj o niego zawalczyc.Specjalisci powiedza Ci jak.Ale daj sobie na to krotszy czas niz moja matka.Jestes młoda i szkoda marnowac życie swoje i dzieci dla takiego człowieka.Znajdziesz sobie kogos innego z kim moze dozyjesz spokojnie póznej starosci.Zycie jest za krótkie i za piekne aby poswiecac ja na walke z wiatrakami(a taka walka moze byc walka z alkoholizmem męża).Pozdrawiam serdecznie i życze trafnego wyboru.
napisał/a: Spadziu 2009-11-28 23:21
Witaj Krasniczanka3 twój mąż swoim zachowaniem potwierdził tylko to że jest uzależniony .
jak naprawdę mu zależy na tobie to podejmie leczenie postaraj się aby trafił w odpowiednie ręce .terapia pomaga nawet osobą silniej uzależnionym ,po pewnym czasie przekonacie się że było warto.jemu nadal polecam: Forum Portalu Uzależnienia może tam znajdzie jakąś motywacje i chęć życia będąc wolnym. Pozdrawiam.
napisał/a: Lalcia23 2009-11-29 12:11
Krasniczanka3 napisal(a):Byłam dzisiaj na spotkaniu w poradni uzaleznien. Pani z którą rozmawiałam potwierdzila moje obawy. Powiedziała, że bez leczenia mąż sobie nie poradzi. Doradziła mi żebym dała mężowi dwa tygodnie na podjęcie leczenia, jeśli tego nie zrobi mam sie zgosic do Komisji Leczenia Uzależnień. Zrobiłam jak mi poradziła. Bez żadnej złości i gniewu powiedziałam. Niestety...Mąż zagroził że jesli to zrobie mogę od razu sie spakowac. Powiedział ze nigdy nie przestanie pic, bo nie jest alkoholikiem. Nie wiem co mam robic. Znowu poczulam sie winna, że nie powinnam tak mowic, bo moze rzeczywiscie nie mam racji. Moj mąż jest bardzo uparta osoba. Naprawde nie wiem juz co mam robic. POMOCY!


Witaj! Po długim zastanowieniu się, odważyłam sie tu napisać ponieważ w domu mam taki sam problem.A właściwie dwa-mój ojciec i teściu. Dwie inne osoby i ten sam problem. Moja mama próbowała już wszystkiego. Wnosiła sprawę o rozwód niejednokrotnie. Kiedy do rozwodu doszło, mieliśmy dwa lata spokoju, po czym zaczął nas nachodzić, twierdził że nas"kocha", nie może bez nas żyć. Wiedziałam że to stara śpiewka, no ale niestety-mama mu uwierzyła. Wrócili do siebie, znów planują ślub, mimo że praktycznie co miesiąc jest powtórka. Mój ojciec też zaczyna od piw. I ciągle ma jakieś wytłumaczenie, że a to "miał smaka" na piwo, a to gardło go boli i chce się podleczyc. zawsze twierdzi że to tylko jedno piwo. Potem idzie sobie na spacer i wraca z kilkoma piwami, które je wszędzie chowa. NAWET W KOSZU NA ŚMIECI!!! Potrafi kopać doły na podwórku i zakopuje tam swoje "skarby", a pod wieczór gada ze "krety znowu mamy". No niestety. Mój ojciec pił i pije ciągle sam. Mama też była o poradę. Wezwali go na "Przymusowe Leczenie", ale skończyło sie na wezwaniu, bo zaczął grozić że nas wyrzuci z domu...
Oparcia w jego rodzinie też nie mamy, bo każdy z braci mojego ojca ma ten sam problem. A moja babcia(mama ojca) śmiało wyciaga przed nim wódkę, czy piwo, a kiedy mama sie z nią kłóci to ta z czystym sercem mówi: "przecież jeden mu nie zaszkodzi!!"-i broni się Bogiem!!
Teraz na szczęście nie jest tak tragicznie jak kiedys, bo jak byłyśmy malutkie, był w stanie nawet podnieść ręke na mamę. Nie raz znalazła sie w szpitalu, nie raz była wzywana policja. I nic! Zpałowali go tylko, i powiedzieli "Panie T. proszę sie uspokoic". I na tym koniec wizyty. Ja i moja siostra mamy narzeczonych, którzy są"poterznej budowy" wiec to przystopowuje jego czyny. Boi sie bo wie że moze zarobić w gebe(jeśli tak mogę napisać). Dlatego jesteśmu spokojniejsze, moimo że jak jest nawalony to śpimy z zatyczkami w uszach bo drze sie w niebogłosy, potrafi rozwalać w domu wszytsko co sie da. A wszystko dlatego ze twierdzi ze "myszy po nim chodzą" albo "cyganie okradaja jego dom". Typowe objawy alkoholizmu, mimo że on twierdzi że "przecież jest zdrowy i to że raz na jakiś czas sobie wypije nic mu nie będzie". Tylko ze my przechodzimy koszmar który zwykle trwa przez 2 tygodnie(średnio) a upija sie co miesiac albo dwa...
Już nie wiem gdzie po poradę się udać. Poprostu sie go boimy mimo ze już wiemy że są osoby które nam pomogą...:(
napisał/a: Lalcia23 2009-11-29 12:25
Dodam jeszcze że ma padaczkę alkoholową. Jest niepoczytalny, potrafi np-sikać po ścianie!!
Albo przy domu pełnym ludzi latać z gołym "ptakiem" po całym mieszkaniu. Nioe raz mój narzeczony PRZYNOSIŁ GO NA RĘKACH do domu, bo albo leżał w rowie, albo pod sklepem... Wstyd mi o tym pisać...
Problem mam też od strony mojego przyszłego męża...Tam dzieje sie to samo...Dokładnie to samo!!
A najgorsze jest to ze alkoholika ma większe prawa niż maltretowana żona i dzieci!!
No ale co...takie jest u nas prawo :((((
Krasniczanko!! W pełni masz moje wsparcie, bo doskonale Cię rozumiem. Wiem co przechodzisz. Moze w Twoim przypadku rozwód coś pomoże- u mnie niestety nic to nie dało, bo mama chciała "tylko naszego dobra" ;/ ale powiem Ci tak-on jest młody. Twój mąż ma dopiero 25 lat. Uwierz mi że jeśli on sam nie bedzie chciał to Ty nie jesteś w stanie nic zrobić. A po tym co piszesz to on juz twierdzi że wszystko z nim w porządku. Od piw sie zaczyna. Mój ojciec też tak zaczął. Jesteś młodą dziewczyną. Masz prawo ułożyc sobie życie bo zasługujesz na spokój. Daj swojemu meżowi szansę. Jeśli jej nie wykorzysta-UCIEKAJ GDZIE TYLKO SIE DA.I nie patrz na to że -prosi, błaga. Bo to jest ich metoda. Jesteś żoną alkoholika i nawet jak nie bedzie pił to nadal nią będziesz. Nie popełniaj tego błędu co moja mama, bo ona-ciagle twierdzi że chciała naszego dobra, ale psychiocznie jest wykończona. Ma 43 lata. Przy wzroście 170 waży 46 kg!!!! Wszystko nerwy, ściśniety żołądek. ONI NIE MAJA DLA NAS LITOŚCI-ALKOHOLIK MYŚLI TYLKO O SOBIE, WIEC JAK MASZ SZANSE TO...
On pić nie przestanie-napewno...
napisał/a: Krasniczanka3 2009-12-02 23:45
Dziękuję za wszystkie rady.
Rozmawiałam z mężem po raz kolejny o tym, ze martwi mnie ze tak duzo pije, ze to moze byc początek uzależnienia. Zaproponowalam swoja pomoc. Niestety mąż uwaza ze nie ma zadnych problemow z piciem, ze jak cos to sam sobie poradzi. Po naszej rozmowie która odbyla sie w piątek upil sie juz dwa razy, wieczorem oczywiscie obowiązkowo piwo. Dzisiaj gdy zadzwonilam do niego kiedy byl w pracy ok. godz 20tej byl juz kompletnie zalany. Bardzo sie zdenerwowalam i nie wpuscilam go do domu. Pewnie zle zrobilam, ale mam dosyc ogladania go w takim stanie. Nasz synek dwuletni zaczal mowic ze sie go boi, wiec jemu tez chcialam oszczedzic tego okropnego widoku. Gdybym tylko miala wiecej odwagi w sobie to bym sie jutro spakowala i wyjechala....
napisał/a: Lalcia23 2009-12-03 14:59
Na prawde Ci współczuję bo wiem co przechodzisz. Ale pamiętaj zawsze o jednym- ON SIE NIGDY DO TEGO NIE PRZYZNA i pił będzie ciagle. Mój ojciec i teściu robią to samo. Mówią ze nie widzą problemu, że nie sa alkoholikami, a tego samego dnia zaczynają pić.
Wiem, że bardzo cieżko jest podjąć decyzję na temat rozłąki. Zwłaszcza kiedy w domu jest malutkie dziecko. Ale wiedz o tym, że z alkoholizmu tak łatwo sie nie wyleczy. Kiedy moja mama podjęła definitywną decyzję o odejściu też sie bała, że sobie nie poradzimy, bo miała dzieci w wieku dorastania. Ale przez te 2 lata które przeżyłysmy bez ojca, dopiero wtedy zrozumiałam, jak my wiele straciłysmy-bo bedąc małymi dziewczynkami nie wiedziałyśmy co to znaczy spokojny dom, kochajaca sie rodzina. Na początku też było tylko piwo. Potem kończyło sie na podnoszeniu reki, awanturach. Kiedy odeszłysmy od ojca wtedy zaczeło sie nasze życie. Spokojne przede wszystkim. No ale niestety. Mama wróciłapo tych dwóch latach do ojca-dała sie przekupic bukietem róż. W takich sytuacjach włącza sie "syndrom żony alkoholika" (tak to sie psychologicznie nazywa) i dlatego potoczyło sie tak jak się potoczyło. Teraz jest spokojniej, bo są z nami silniejsze ososby i ojciec na nas ręki nie podniesie, ale dzieciństwa nie mam żadnego. I Twoje dziecko też go nie będzie miało, kiedy bedzie ciągle żyło w strachu przed pijanym tatą...
Pomyśl o tym, możesz udać sie do psychologa i porozmawiać.
Wiadomo. Zawsze trzeba dać szansę. Ale nie pozwól zeby zniszczył zycie Tobie i Twojemu dziecku, bo Wy nie jesteście niczemu winni. A on-do alkoholizmu nigdy sie nie przyzna...
Masz jeszcze szansę ułożyc sobie zycie od nowa. Wiem ze nie mogę Cie do niczego zmuszać ani też namawiać. Ale pomysl o swoim synku...
Duchem jestem z Wami :) Pamiętaj że zawsze możesz ze mna porozmawiać!. Pozdrawiam:*

P.s. A poza tym wierze w to, że masz bliskie osoby-rodzice czy rodzeństwo. Jeśli podejmiesz decyzje o rozstaniu, na pewno nie zostawią Cie z tym samej. Fakt, będą zastanawiali sie co będzie z dzieckiem, czy wychowa sie bez ojca? Ale uwierz mi że czasem to jest lepsze. Twój synek nie bedzie oglądał pijanego ojca i przede wszystkim w przyszłosci nie weźmie z niego przykładu... :)
napisał/a: wikam2 2009-12-03 15:17
Lalcia23 napisal(a):... I Twoje dziecko też go nie będzie miało, kiedy bedzie ciągle żyło w strachu przed pijanym tatą...

... Ale pomysl o swoim synku...


...Fakt, będą zastanawiali sie co będzie z dzieckiem, czy wychowa sie bez ojca? Ale uwierz mi że czasem to jest lepsze.



Krasniczanko!!!! Ty jesteś teraz przede wszystkim MATKĄ
Mysl o dziecku, potem o sobie a na końcu o mężu!

Często bywa tak, że kobiety zyjące z alkoholikiem pod koniec zycia są rozgoryczone, wypalone, bez energii, zgorzkniałe i nieszczęsliwe.....Wyrzucają sobie, że zmarnowały CAŁE swoje życie
A dzieci jak się usamodzielnią mają do nich pretensje jak mogły skazywać je na takie życie. Nie spotkałam sie jeszcze z dzieckiem alkoholika, które było zadwowolone, że ma np. takiego tatusia......Dzieci takie często mają syndrom DDA....

A Ty jesteś jeszcze taka młoda........
napisał/a: Lalcia23 2009-12-03 15:35
No! Brawo Wikam! nie wiedziałam jak mam to napisać ;] Dzięki :***

Krasniczanko, ZAWSZE na pierwszym miejscu stawiaj dziecko. I nie zadawaj sobie pytań "A może jednak dla jego dobra bedzie jak bedzie z tatą? " bo moja mama właśnie takie pytania sobie zadawała i zrobiła największą głupote na swiecie. Fakt, mam jej troche to za złe ale ją rozumiem i w jakimś stopniu usprawiedliwiam. Moja mama chciała żebysmy skończyły dobre szkoły, znalazły dobre prace. Poświęciła sie dla nas żebyśmy miały lepiej-swoim kosztem. Moja mama to już cień człowieka, wykończona psychicznie. Bo ciągle dawała szanse ALKOHOLIKOWI. Ty skończysz tak samo jeśli będzie sie w Tobie odzywała litość-no bo to przecież Twój mąż.
Ale prawda jest taka ze jakby zależało mu na szczęściu rodziny to zostawiłby alkohol, żeby mieć szczęśliwą zone i synka przy boku. Ale przepraszam że Ci to powiem-na to sie nie zanosi.
On będzie błagał,prosił o przebaczenie i o jeszcze jedną szanse. Ale tak na serio nigdy pic nie przestanie. Potem zaczna sie awantury, płacz po nocach i strach czy przyjdzie trzeźwy. A przecież nie to sobie ślubowaliście...