czarne nitki/punkty na skórze

napisał/a: oto123 2013-03-04 19:57
JACEKSZ, dokładnie takie same jak na tym zdjęciu z linijką, nitki obserwuję u siebie.
napisał/a: agusia007 2013-03-04 22:46
Moje są też takie same, czasem zwinięte, jakby zawiązane na supełek. Ja też myślę, że to problem bardziej powszechny tylko ludzie są tego nieświadomi. Nikt nie ogląda skóry przez lupę czy pod mikroskopem bo coś go swędzi. Ja odkryłam to paskudztwo przypadkiem eksperymentując z lupą. Bardzo dziękuję JackuSz, za informacje i zdjęcia. Mam nadzieję, że musi być jakiś specyfik, który to zatruwa. A może to trzeba leczyć wewnętrznie...koszmar...
napisał/a: wikam2 2013-03-04 22:57
Skąd w ludziach pomysł alby oglądać ciało lupą?

Jak się ustosunkowujecie do tego? /na pewno temat Wam znany/
http://infra.org.pl/wiat-tajemnic/teorie-spiskowe--miejskie-legendy/1102-choroba-morgellonow-tajemnicza-epidemia-czy-masowa-histeria

I bardzo proszę ostrożnie z poradami nt. tępienia tych...tworów, wici, pasożytów(?) bo muszka spray czy domestos to raczej nie porada medyczna.
napisał/a: oto123 2013-03-04 23:09
Wikam, kpisz sobie z nas? Ja nie oglądam ciała pod lupą, żeby zaobserwować te nitki. W dodatku od momentu ich zauważenia (czyli około 2 lat) co najmniej raz w miesiącu choruję, prześladują mnie czyraki. Używałam już kilku antybiotyków z różnych grup, żaden nie pomógł. W okolicach miejsc, skąd wychodzą te nitki często mam mocno powiększone, bolesne węzły chłonne, co oznacza nic innego jak toczący się tam stan zapalny. Robiłam już badania, wymazy i posiewy, jestem czysta pod względem laboratoryjnym, jeśli tak to mogę nazwać. A jednak coś w organizmie się dzieje.
napisał/a: wikam2 2013-03-04 23:34
oto123 napisal(a):Wikam, kpisz sobie z nas?


Nie...dlaczego? Moje pytanie dot. Waszych wypowiedzi a skoro ma drwiący wydźwięk to już nie moja wina. Jest adekwatne do Waszych opisów.

Pytam bo zastanawiam się co tu jest grane. Lupy, pasożyty, zdjęcia, obserwacje...i zero konkretów medycznych.
Nie wiem czy temat zostawić w dermatologii czy przenieść do internisty czy psychiatry ( bez oburzania się, tam są np. ludzie niepalący itp, żadne tam "świry" ) No bo mycie się domestosem...jest co najmniej ryzykownym pomysłem jak na forum medyczne.

Temat się ciągnie, większość ma nitki ale i większość nie ma pomysłu co dalej. Temat właśnie mnie bardzo zaciekawił!
Jest co najmniej dziwny. I dlatego poszperałam w necie. Jedyne co się nawija to link do którego się nikt nie odnosi a który tu wkleiłam.

Nie rozumiem też jak można obserwować żywot larw(?) w ciele, na ciele obrazując poszczególne fazy ich rozwoju, rozkładu, podziału, rozmnażania itp. Matko Boska......I znowu powiem - dziwne. W te pędy leciałabym do każdego z możliwych dziedzin specjalisty.

oto123 napisal(a):Ja nie oglądam ciała pod lupą, żeby zaobserwować te nitki. W dodatku od momentu ich zauważenia (czyli około 2 lat) co najmniej raz w miesiącu choruję, prześladują mnie czyraki. Używałam już kilku antybiotyków z różnych grup, żaden nie pomógł. W okolicach miejsc, skąd wychodzą te nitki często mam mocno powiększone, bolesne węzły chłonne, co oznacza nic innego jak toczący się tam stan zapalny. Robiłam już badania, wymazy i posiewy, jestem czysta pod względem laboratoryjnym, jeśli tak to mogę nazwać. A jednak coś w organizmie się dzieje.


Ja rozumiem, że cierpisz na jakąs dolegliwość i współczuje.
Ale nei jest tak, że miejsca swędzące drapiesz, przenosisz baterie i stąd stan zapalny? Bo wiesz czasem tak koło się nakręca...Ja tu piszę do Ciebie i teraz to już mnie wszystko swędzi. Pewnie jakbym obejrzała ciało pod lupą to i nitki bym miała....
Co Ci mówi lekarz? Jak się ustosunkowuje do Ciebie? Czytałaś może na stronach amerykańskich jak tam odnoszą się do pacjentów z taką nazwijmy to "nitkową" dolegliwością? Poważnie pytam.
Od 1,5 roku Twój stan jest niezadowalający (te węzły) więc ktoś powinien się za to wziąć.

Z nikogo się nie śmieję (dziwna jest dla mnie sytuacja, nie ludzie), ale jest to wszystko dla mnie mega dziwne. I z chęcią będę śledzić postępy. Oczywiście wywalając porady nt. spray muszka ;)
Niezmiernie mnie ciekawi czy pojawi się tu w końcu ktoś kto wytumaczy nam o co kaman. Już nawet nie mówię o leczeniu ale choćby o wyjaśnieniu co to jest.
Ale martwi mnie z kolei stan psychiczny każdej z osób, która od dłuższego czasu żyje w przeświadczeniu, iż na jej ciele bytują jakieś kolonie. To jest poważny problem bo bardzo obciążający psychikę. No chyba się każdy zgodzi...
Ja bym sobie z tym nie poradziła.
napisał/a: agusia007 2013-03-05 00:22
Wikam, nie oglądam ciała przez lupę. To był czysty przypadek. Poczułam, że coś mnie łaskocze i jakby chodzi po twarzy. W lustrze nic nie widziałam. Namoczyłam wacik i wytarłam to miejsce. Wzięłam lupę i zobaczyłam to coś. Przeraziłam się i zaczęłam zmywać to.Było na całej twarzy. Gołym okiem niewidoczne. Myłam, dezynfekowałam, bałam się że zedrę skórę. I co? Po jakimś czasie znów to było. Zanim zaczniesz osądzać może zrób sobie taki test. Jak mogłaś przeczytać lekarze leczą wykwity na skórze a nie to co jest w skórze. Ja też przekopałam cały internet w poszukiwaniu odpowiedzi.. O tajemniczej chorobie "morgellons" też naczytałam się wiele. W pewnym sensie rozumiem twój sceptycyzm ale przeraża mnie, że tak łatwo stawisz diagnozy. Nie myję się Domestosem i nie psikam Muszką (to dla twojej wiadomości). A co do tego, że nie ma pomysłu co dalej to może pytanie do naszej służby zdrowia.
napisał/a: wikam2 2013-03-05 00:31
Oczywiście rozumiem Twój punkt widzenia :)
napisał/a: oto123 2013-03-05 00:36
Proszę poczytaj moje wcześniejsze posty. Pisałam tam, że na powierzchni skóry tworzy mi się jakaś wysypka, w postaci czarnych kropeczek, które za kilka dni znikają a na skórze pojawiają się czarne nitki. To nie jest mój wymysł.

O chorobie morgellonów, nie chcę się wypowiadać, przeraża mnie to, gdy o tym czytam.

Jednak coś jest na rzeczy, skoro JACEKSZ obserwuje pod mikroskopem te okazy nitek, które się ruszają. Pewnego czasu miałam dostęp do mikroskopów naukowych ale nie pomyślałam, by użyć ich do tego celu.

Naprawdę uważasz, że piszący w tym temacie to osoby chore psychicznie? Nagle zachorowaliśmy na tego samego typu chorobę psychiczną? Ludzie chorzy psychicznie to osoby naprawdę cierpiące psychicznie, my mamy problem fizyczny, który każdy olewa.
napisał/a: wikam2 2013-03-05 00:52
Uważam, że kłopot z którym się borykacie odciska swoje piętno na psychice. Przykład - chroniczny katar = frustracja, spadek nastroju itp. Tyle.

Jeśli znajdziesz jakieś mikroskopijne włókno choćby na podłodze i będziesz się w nie długo wpatrywać wyda Ci się, że ono się porusza. Czy tym samym mówię, iż obserwacje Jackasz się nie ruszają? Nie....Tylko się zastanawiam bo chyba nikt ale to nikt kto tego nie widział nie jest w stanie uwierzyć czy sobie wyobrazić.

Coś Wam jest, to jest pewne. Co? Nie wiem ja, nie wiecie Wy. Zatem nic dziwnego, że jest to ciekawe - spójrzcie na ilość obejrzenia stron.

Jesteśmy na poważnym forum medycznym, ja jako jego pracownik mam prawo zapoznać się z tematem (szczególnie kiedy Forowicz zwraca mi na niego uwagę), wyłapać ew. prowokacje, spam czy reklamę. Toteż odezwałam się w temacie i tyle.
To co ja myślę i w co wierzę jest nieistotne i nie podlega dyskusji.

Moja rola jest taka, że temat będę obserwować.
Ew. mogę poczytać np.
http://www.plosone.org/article/info%3Adoi%2F10.1371%2Fjournal.pone.0029908
napisał/a: ~Anonymous 2013-03-05 07:43
Drodzy forumowicze,

Byliśmy u 4 różnych dermatologów
u specjalisty od chorób zakaźnych
cały tydzień leżałem w Poznaniu w Klinice Chorób Tropikalnych i Pasożytniczych tam padła diagnoza "zespół larwy wędrującej skórnej" ale badania tego nie potwierdziły
obecnie prowadzimy korespondencję z PAN
na brzuchu mamy wyraźne trasy tych "nicieni" takie jakby czerwone "pajęczynki"
(do wiadomości WILKAM - jesteśmy biologami z wykształcenia)

stosowaliśmy leki przepisane przez specjalistów:
infektoscab maść, crotamiton maść i płyn, maść siarkową, maść salicylową

jeśli chodzi o preparaty typu muszka to nim odkażamy otoczenie, bo przecież goście przychodzą
domestos jest stosowany doraźnie jak już wytrzymać nie można, kiedy swędzenie przyprawia o obłęd
głowę myjemy od czasu do czasu octem i też przynosi ulgę

co do morgelonów to nie jest to, bo:
są one dużo, dużo większe, są kolorowe, powodują na skórze czyraki, są widoczne okiem nieuzbrojonym, wg "stronek" są to nano roboty

na pytanie: czemu lekarze nic z tym nie robią? Odpowiem: bo nie traktują tego poważnie.
Wilkam - jaka jest pierwsza zasada z organizmem nieoznaczonym? OZNACZYĆ GO
poznając jego funkcjonowanie, rozradzanie i zwyczaje, można dojść do tego co im szkodzi.
obserwacje nie są dla przyjemności
napisał/a: agusia007 2013-03-05 09:25
Może dlatego jest wiele odsłon, bo ludzie mają ten problem, ale boją się pisać żeby nie zostali posądzeni o chorobę psychiczną. Mnie nigdy nie przyszłoby do głowy szukać bez powodu tego typu wątków. Niechętnie mówię o swoich chorobach, ale "to" mnie przerosło. JackuSz czy lekarze powiedzieli, że to jest zaraźliwe?
napisał/a: wikam2 2013-03-05 12:59
Przeczytałam wczoraj wiele stron. Wiele.
Efekt - coś wyłazi...ale co? Jakoś nikt specjalnie tego nie precyzuje. Wg. jakiejś tam akademii amerykańskiej wszystko wygląda tak - zaczyna się od drapania, w strupki zaczepiają się włókna odzieży i stąd efekt wychodzenia.
Jacek rozumiem, ze u Ciebie jest taka różnica, że nie ma strupów etc. tylko czarne kropki?
Jest wiele teorii nt. tych wicieni (tak je nazwijmy?) z różnych okresów. Czyli i z przed kilku wieków. Wtedy do objawów wychodzenia dochodzi - gorączka, ból węzłów chłonnych, osłabienie, wyniszczenie itp.
Wg. amrykańskich badaczy, grupa ludzi uskarżająca się na nitki ma podwyższony współczynnik (podczas badań) wskazujący na reumatoidalne zapalenie stawów. Gdzieś tutaj może być wspólny czynnik, coś co naprowadzi na dalsze poszukiwania ale ja niestety tego nie usytstematyzuje, nie przeanalizuje bo nie dość, że tego jest mega dużo to i nie potrafię.
Aaa...(pewnie o tym wiecie) wg najnowszych badań te nitki nie są formami zycia, wg. o wiele wcześniejszych (sprawdzanych w czasach obecnych) to czasem pasożyt, bakteria.
Ile badań, tyle opinii, teorii.

Jacek byłeś w szpitalu - czy ktoś te nitkę widział, badał?

Macie problem i to jest pewne. Ale powiedzcie mi - dlaczego nie zbudujecie strony internetowej poświęconej dolegliwości? No chyba, że taka jest a ja o tym nie wiem....
Będąc na Waszym miejscu zrzeszyłabym wszystkich chorujących w PL i wspólnymi siłami pisałabym wnioski, petycje....do...nie wiem do kogo, Jacek wie ;)
W ostateczności wystąpiłabym nawet w mediach - jak amerykanie. Why not?
Przesadzone? Być może....Ale wczorajsza lektura momentami nie była ani lekka ani śmieszna.