Ciągły problem z zatykaniem się ucha.

napisał/a: Monroe 2009-10-04 22:46
Nigdy wcześniej nie miałam problemu z uszami. Wszystko zaczęło się jakiś rok temu. Może to śmiesznie zabrzmi i całkiem prawdopodobne, że to nie ma żadnego związku z tematem, ale to się zaczęło mniej więcej wtedy, kiedy nauczyłam się ziewać i uwalniać gazy trawienne właśnie przez uszy. To nie żart. Poważnie tak robiłam :P No ale do rzeczy. Rok temu zatkało mi się ucho. Poszłam do laryngologa, niby woskowina, płukanie i wszystko ok. Cieszyłam się, ale problem zaczął się cyklicznie powtarzać! Musiałam odwiedzać laryngologa co dwa miesiące mniej więcej! Na początku powód podany przez lekarza był prosty - patyczki do uszu. Jednak chyba po drugiej wizycie przestałam ich całkowicie używać, (po pierwszej wystarczyło użyć raz wyjątkowo i problem od razu powrócił) i dawno ich nie używałam, a ciągle mam to samo. Niedawno znowu byłam u laryngologa, który ponownie przepłukał mi ucho. A teraz znowu czuję, że zaczyna się ono zatykać. Poznaję to po tym, jak porównuję słuch w uchu lewym i prawym (bo tylko z tym mam problem) i po tym, że kiedy tak przesunę palcem za/pod uchem, to przy prawym uchu dźwięk jest taki przytłumiony (a przy lewym jest inny), chociaż nadal słyszę. Przypuszczam więc, że niedługo to ucho znowu się zatka! Ciekawy jest też fakt, że przy każdym płukaniu tego ucha oprócz korka wylatywało również takie białe coś przypominające watę. Pielęgniarka nawet upierała się, że to wata, ale skąd ona by się tam wzięła? Raz mogła zostać od patyczka, ale później absolutnie nie było takiej możliwości, żeby się dostała do ucha, bo nie miałam z watą styczności wcale. Nie wiem co to może być i czy to ma jakieś znaczenie. Powiedziałam o tym lekarzowi, ale w zasadzie nie zwrócił na to uwagi. To ucho czasami też mnie swędzi. Właśnie dlatego zaczęłam używać patyczków - bo mogłam się z ulgą podrapać przy okazji :) Płukanie na początku było dla mnie mało przyjemne, ale przy ostatniej wizycie było wręcz przeciwnie! Strumień wody tak przyjemnie jakby drapał, bo przecież sama się nie podrapię w środku - zwłaszcza, że już wcale nie wkładam do ucha czegokolwiek. Obecnie również kiedy kicham, bekam czy ziewam i powietrze wydostaje mi się trochę przez uszy, to w lewym jest ok, ale w prawym czuję taki jakby opór. Toteż myślę, że niebawem problem powróci. No ale kończąc temat, chciałabym zapytać czy mogę coś zrobić, żeby to ucho przestało się wreszcie rytualnie zatykać i żeby problem zniknął najlepiej na zawsze, a przynajmniej na dłuższy czas. Może macie jakieś rady, sugestie... Będę wdzięczna.