Chore zatoki, zatkane uszy, mrowienie głowy i ból

napisał/a: Iva76 2012-02-29 15:27
Co do niedosłuchu - to średni na wysokich częstotliwościach - wykres spada mi ostro w dół w badaniu w jednym miejscu. Sama nie zauważam niedosłuchu - niby głośniej słucham TV. Ogólnie jeśli ktoś obiecałby mi zero bólu, zero śluzu, zero nadwrażliwości - wybrałabm głuchotę - mówię to szczerze - nie boję się głuchoty - bałabym się utraty wzroku - tu miałabym problem z wyborem - ale nie wiem też, ile można żyć z bólem ucha i gardła zachowując spokój.
napisał/a: Ruth1 2012-02-29 15:31
Iva, to gardło, to może być od wydzieliny - ja tak mam, jak za bardzo cieknie, to boli jak nie wiem co. Nie mam nic na alergię, tzn. w domu jest tylko clarytyna, no więc będę brała.
Jeżeli przyczyną moim problemów jest alergia, to zatoki są wyłącznie skutkiem, wtedy hydrodebrider usuwa skutek, ale przyczyna pozostaje, więc znowu jest nawrót, itd. Ciężko mi znaleźć jakieś inne wyjaśnienie tej historii, ponieważ wszystko sie zawsze na mnie goi jak na psie.
Chyba wybiorę się do tego laryngologa, teraz mam łatwiej, bo ewidentnie wiadomo, że chodzi o wydzielinę a nie ślimaka i tak ktoś mi musi wypisać receptę, od razu mi zajrzy endoskopem do tych ujść zatok.
napisał/a: Ruth1 2012-02-29 15:39
Iva76 napisal(a):Co do niedosłuchu - to średni na wysokich częstotliwościach - wykres spada mi ostro w dół w badaniu w jednym miejscu. Sama nie zauważam niedosłuchu - niby głośniej słucham TV. Ogólnie jeśli ktoś obiecałby mi zero bólu, zero śluzu, zero nadwrażliwości - wybrałabm głuchotę - mówię to szczerze - nie boję się głuchoty - bałabym się utraty wzroku - tu miałabym problem z wyborem - ale nie wiem też, ile można żyć z bólem ucha i gardła zachowując spokój.



A ja miałam jakąś fobię w tej kwestii chyba. Mieliśmy małe przeboje z synkiem, urodził się z rozszczepem podniebienia miękkiego, w ogóle tego nie było widać, dopiero drugiego dnia się okazało, pamiętam ten moment, gdy pielęgniarka to zauważyła, pokazała lekarce w czasie badania i obie wyszły z nim z sali. Totalne zaskoczenie, wtedy mu wychodziło, że coś jest nie tak ze słuchem na badaniach przesiewowych i miałam normalnie na tym punkcie hopla, dopiero się uspokoiłam przy badaniu Bera, obudził się przy 15 decybelach, więc nie można było kontynuwać a 15 decybeli to słuch normalny. Potem zrobiliśmy operację tego rozszczepu (jak miał 7 msc) i wróciło do normy. W życiu by mi nie przyszło do głowy, że to ja a nie on mam jakieś uszkodzenie.
Teraz się z tym oswajam, nie mniej jednak boję się, że z wiekiem zacznie się pogarszać, tak jak każdemu, ale liczę jednak na te komórki macierzyste.
Ja nie słucham głośniej, natomiast wyszło na pewnym teście, gdy koledzy mi podpowiadali a ja nie słyszałam za dobrze tych podpowiedzi, wtedy widziałam różnicę, ale nie dużą.
napisał/a: Iva76 2012-02-29 15:41
Mam jeszcze pytanie z innej dziedziny - czy kobieta rezygunjąca zupełnie z oczekiwań swoich i dziecka - spełnia w 100% żądanie męża zrobi dobrze, by ratować związek jeśli inna opcja nie wchodzi w rachubę - w środku czuję bunt - gdy czytam fora o kobietach poświęcających się dla faceta, jeśli on tego żąda - i tak dobrze na tym nie wychodzą - kompromis do dla mnie szacunek do cudzej odmienności. Może jestem zbyt feministyczna albo źle lokuję uczucia. Jeśli bronię swojego pojęcia godności tzn. że nie kocham?
napisał/a: Ruth1 2012-02-29 15:51
Iva76 napisal(a):Mam jeszcze pytanie z innej dziedziny - czy kobieta rezygunjąca zupełnie z oczekiwań swoich i dziecka - spełnia w 100% żądanie męża zrobi dobrze, by ratować związek jeśli inna opcja nie wchodzi w rachubę - w środku czuję bunt - gdy czytam fora o kobietach poświęcających się dla faceta, jeśli on tego żąda - i tak dobrze na tym nie wychodzą - kompromis do dla mnie szacunek do cudzej odmienności. Może jestem zbyt feministyczna albo źle lokuję uczucia. Jeśli bronię swojego pojęcia godności tzn. że nie kocham?


Wiesz Iva, jestem mężatką od 15 lat a męża znam od szkoły podstawowej, tak naprawdę jest fajnie od 3, 4 lat - tle czasu zajęło nam "docieranie się" i wiesz co, nie zamieniłaby go na żadnego innego, choć wkurza czasami do potęgi.

Każdy związek trzeba co jakiś czas "ratować", to zupełnie normalne, ciężko żeby było inaczej.
Obie strony idą na kompromis i to działa, ja np. wiem czego mój mąż nie lubi a on wie czego ja nie akceptuję, oczywiście się kłócimy, ale z kim się nie będziesz kłocić od czasu do czasu? Ja sama ze sobą się czasami kłócę. A tak w ogóle, to jesteś teraz rozdrażniona chorobą, więc patrz na pewne rzeczy przez palce raczej.
napisał/a: Iva76 2012-02-29 15:51
Możesz brać cleratynę - leki przeciwhistaminowe mają w składzie czynną loratydynę, ceteryzynę itd. Jak mi się lek skończy też nieraz małemu "wyjadam" lek. Ale wolę iść po receptę lub kupić taki bez do 10 sztuk - bo nie wiem, czy jak jemu się skończy mogę mu podawać kupione bez recepty w aptece - nie sprawdzałam dawek.
napisał/a: Iva76 2012-02-29 15:59
Ja jestem zaledwie teraz dwa lata - wcześniej 11 lat (to ja nie chciałam wcześniej ratować, bo nie wierzyłam) - teraz obecny mąż koniecznie chce mieszkać obok swojej rodziny - to drugi koniec kraju - nie mieszkał tam 25 lat - nie chce nigdzie indziej kupić mieszkania - natomiast ja muszę zapewnić dziecku kontakt z ojcem - teraz widzi go, gdy chce - proponowałam inne zatem miasto, bliżej jego rodziny - ale dające szansę synowi widzenia ojca raz w miesiącu. Nie osiągniemy kompromisu tego jestem pewna - zostaje tylko dwa wyjścia - i to jest straszne.
napisał/a: Iva76 2012-02-29 16:07
Oglądałam program o komórkach macierzystych - bardzo obiecujące na wiele przypadłości - mój optymizm opadł, gdy niedawno wyczytałam wypowiedź lekarza iż duze zagrożenie nowotworowe w takich przypadkach może występować - nie wiem, co przez to rozumieć - czy się mutują? Medycyna poszła bardzo daleko (jak wiele innych rzeczy) - myślę, iż problemem zawsze są pieniądze i chęci niektórych. Na filmie lekarz robiący doświadczenia na komórkach macierzystych leczył brata - coś było z uszkodzonym świeżo palcem - i wszystko pięknie się zregenerowało.
napisał/a: Ruth1 2012-02-29 17:27
Iva76 napisal(a):Oglądałam program o komórkach macierzystych - bardzo obiecujące na wiele przypadłości - mój optymizm opadł, gdy niedawno wyczytałam wypowiedź lekarza iż duze zagrożenie nowotworowe w takich przypadkach może występować - nie wiem, co przez to rozumieć - czy się mutują? Medycyna poszła bardzo daleko (jak wiele innych rzeczy) - myślę, iż problemem zawsze są pieniądze i chęci niektórych. Na filmie lekarz robiący doświadczenia na komórkach macierzystych leczył brata - coś było z uszkodzonym świeżo palcem - i wszystko pięknie się zregenerowało.


Tutaj na forum wyczytałam, że w Pekinie przeprowadzają już operacje nerwów wzrokowych, nie mam pojęcia na jakim etapie to jest, ale piszą tu rodzice dzieci, którzy tam pojechali.
Wierzę, że za 100 lat ludzie nie będą żyć znacznie dłużej niż my obecnie a przysłowiowa 40 -stka, to będzie wkraczanie w wiek młodzieńczy.

Odnośnie poprawy - to mimo wszystko u mnie jest kolosalna, normalnie funkcjonuję przecież, wkurza mnie tylko, że to jeszcze nie koniec, ale tak można żyć.
napisał/a: Iva76 2012-02-29 21:38
Ruth a robiłaś wymaz z gardła? Czytałam właśnie tu o paciorkowcach - leci mi ten śluz i jak pisałam boli mi gardło - atakuje mi też już prawe ucho - ale też coraz bardziej mam wysuszone gardło - czuję się tak, jakbym miała ciągle otwarte usta - piję nic nie pomaga - robię czasem wit. A+E spray i z postępem moich objawów jest coraz gorzej -może jednak ten paciorkowiec mnie dobija - tam Peter poleca szczepionki na paciarkowce - jonoforezę potem na suchą śluzówkę.
napisał/a: licus 2012-03-01 15:55
Ruth napisal(a):
Iva76 napisal(a):Oglądałam program o komórkach macierzystych - bardzo obiecujące na wiele przypadłości - mój optymizm opadł, gdy niedawno wyczytałam wypowiedź lekarza iż duze zagrożenie nowotworowe w takich przypadkach może występować - nie wiem, co przez to rozumieć - czy się mutują? Medycyna poszła bardzo daleko (jak wiele innych rzeczy) - myślę, iż problemem zawsze są pieniądze i chęci niektórych. Na filmie lekarz robiący doświadczenia na komórkach macierzystych leczył brata - coś było z uszkodzonym świeżo palcem - i wszystko pięknie się zregenerowało.


Tutaj na forum wyczytałam, że w Pekinie przeprowadzają już operacje nerwów wzrokowych, nie mam pojęcia na jakim etapie to jest, ale piszą tu rodzice dzieci, którzy tam pojechali.
Wierzę, że za 100 lat ludzie nie będą żyć znacznie dłużej niż my obecnie a przysłowiowa 40 -stka, to będzie wkraczanie w wiek młodzieńczy.

Odnośnie poprawy - to mimo wszystko u mnie jest kolosalna, normalnie funkcjonuję przecież, wkurza mnie tylko, że to jeszcze nie koniec, ale tak można żyć.

Ruth cieszę się że już lepiej, ale zawsze może być jeszcze lepiej. Dziewczyny ja po tym niby toczniu i myślach ze może niedługo mnie może nie być , jakoś teraz patrze trochę inaczej , chociaż bardzo chciałabym żeby już mi minęły te problemy, też mi się robi echo w uchu i takie całe wypełnione i takie głupie wrażenie a potem lepiej i znów gorzej . Iva ja myślę ze może u Ciebie ma to związek z zatokami i może rzeczywiście spytać czy można dopłacic za to, żeby zrobić od razu tomografię zatok , wtedy miałabyś jasny obraz. Dziewczyny niedługo wiosna , Mnie jakoś nie chce puścić ponury nastrój.
Iva trzymam kciuki żeby Twoje sprawy poukładały się , musisz przemyśleć, może kogoś bliskiego a rozsądnego poradź się i przemyśl wszystkie za i przeciw.
Pozdrawiam
napisał/a: Ruth1 2012-03-02 09:18
Ja mam podobnie Licus, po domniemanym raku mózgu zmieniła mi się perspektywa.
To echo w uchu, to jakiś koszmar. A nie masz przypadkiem płynu w uchu środkowym? W życiu bym nie wpadła na to, że katar może spowodować takie problemy. W ogóle to trudno mi sobie nawet wyobrazić takie echo, albo nadwrażliwość.
U mnie po prostu było okropne uczucie wypełnienia i jakoś inaczej słyszałam, tak dziwnie w obu uszach, ale chodziło raczej o to, że dźwięki były przytłumione, nie takie ostre, kiedyś bez przerwy trzymało mnie trzy dni, koszmar normalnie.
Iva, a trochę chociaż Ci się poprawia z nadwrażliwością?

Dzisiaj udało mi się coś wydmuchać - jaskrawo żółte, to ropne jest? Oczywiście ścieka koło uszu. Biorę bactroban oraz clarytynę. Ostatnio wysiadam, coś zjadłam i za nic nie chcą minąć objawy, brzuch jak balon i w dodatku boli, nie mogę tego wyciszyć, chyba przejdę na kilka dni na tę obrzydliwą dietę, po niej mi zawsze przechodzi.

U małego poprawa, nie ma prawie kataru, cały czas bactroban, lotardyna, sinupert, flixonase 1 raz dziennie.