Chore zatoki, zatkane uszy, mrowienie głowy i ból

napisał/a: Ruth1 2012-02-16 19:02
Ruth napisal(a):
Iva76 napisal(a):czasem i łączę to z trąbkami intuicyjnie - ale ślimak nie ma chyba nic do tego - chyba coś źle napisałam wyżej


Pisząc o ślimaku miałam na myśli lekarzy, który najchętniej przypisaliby wszystkie możliwe dolegliwości uszkodzeniom komórek nerwowych.
napisał/a: Ruth1 2012-02-16 19:06
Iva76 napisal(a):

A co do aloesu już też zastanawiałam od wczoraj - nie wyczytałam nic o kropelkach robionych do uszu akurat - a to brzmi ciekawie. Spróbuję już wszystkiego, by z tego wyjść, bo nie daję już rady. Zamówiłam propolis 10 procentowy i myślę by liść oliwny też i ten aloes. Jak czytam o paciorkowcach i tym podobnych, to czasem antybiotyki nie dają rady i pomagają na chwilę. Przepraszam Ruth - ale mam dziś koszmarny dzień - antybiotyk słabo działa na razie - chiwlami myślę, że te uszy i gardło mnie zabiją. Żal mi życia z przed 3 miesięcy - nie jestem nawet w połowie sobą - marzenia, plany - wszystko nic to.


Tych kropli nie wkrapla się do uszu, tylko do nosa, niczego do uszu nie wlewaj.
Iva, trzymaj się, to wszystko się skończy, musisz się zdiagnozować, zrób to prześwietlnie zatok jak najszybciej, ja też momentami wysiadałam psychicznie, to normalne. Czasami płakałam i wiesz niektórzy patrzyli na mnie jak na hipochondryczkę.
napisał/a: Ruth1 2012-02-16 19:25
A jak dmuchasz nosem, to zatyka Ci ucho? Jak mi się cokolwiek udawało wydmuchać, to od razu zatykało i czasami tak trzymało, koszmar normalnie, dlatego potem bardzo uważałam.
Podobnie miała Klaudia i mój synek.
Z otoventem też próbowałam, ale jeszcze się pogarszało, bo właśnie się dowiedziałam, że przy katarze dziecko nie może wydmuchiwać tych baloników.
Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale kiedy usłyszałam, że jestem chora na zatoki, byłam naprawdę szczęśliwa - bo to oznaczało dla mnie, że mam szansę z tego wyjść.
Trzeba się wsłuchać w siebie, mi dużo dało porównywanie swoich objawów z Klaudią, dzięki temu doszłam do tego, co mi tak utrudnia funkcjonowanie, choć jeszcze nie do końca sobie z tym problemem poradziłam, to jednak zyskałam spokój i wróciłam do normalnego życia.
napisał/a: Iva76 2012-02-18 11:46
Przeczytałam wszystkie wpisy, ale pewnie pewne rzeczy mi umknęły m.in. czy „licus” miała obawy nadwrażliwości na dźwięki. Prócz objawów bólowych gardła i ucha jest to równie dokuczliwa dla mnie rzecz. W sumie to nie wiem, gdzie szukać wyjaśnienia już – gdybym nie była wiecznie chora od trzech miesięcy jak pisałam pogodziłabym się, że mam stosować TRT – ale jak czytam fora o nadwrażliwości też tam do końca nie pasuję. Przykre, że lekarzy nie chcą szukać przyczyn chorób.
Ruth bardzo dużo wydała twoja rodzina na leczenie - światłem w tunelu dla mnie jest fakt, że takie działania przynoszą pozytywne skutki, bo już nie wierzyłam w możliwość wyleczenia bardziej skomplikowanego niż leczenie grypy – ale przykre jest, iż zawdzięczanie to głównie własnej determinacji. Wcześniej byłam podłamana jak przeczytałam wpisy chłopaka, który się ratował po powrocie z Wysp. Wydał ponad 10.000 na poszukiwanie choroby – nie znalazł odpowiedzi – teraz spędza czas w domu, rodzina go nie rozumie, nie ma pracy – taka izolacja grozi każdemu i ze względów psychicznych jest bardzo niebezpieczna.
Martwi mnie Klaudia – teraz została sama w domu. W sumie dalej jest w punkcie wyjścia, gdyż obstawiana przyczyna została zanegowana. Też wciąż jestem tą „poszukującą”, wyobrażam sobie co może czuć po tylu miesiącach pytań.
Powiem wam coś o alergii – z punktu widzenia zdiagnozowanego alergika – mam na myśli siebie i syna. Pierwsze objawy alergii ujawniły się u mnie wieku młodzieńczym. Główne moje objawy, to lejący, wodnisty katar wyciekający z nosa – nie po tylnej stronie gardła. Łyknięcia obojętnie jakiego leku przeciwhistaminowego hamuje go do dwóch dni. Bywają okresy, że mogę nie brać i cały miesiąc – czasem jednak każdego dnia. Sama doszłam, że jestem uczulona na kurz – zaskoczyłam zupełnie panią robiącą testy – wyszło dokładnie to, co mówiłam i niemal niezauważalnie na jakiś jeden pyłek. Brałam raz krótko wziewne leki – spirometria była normalna – dziś przychylam się, że to był lęk i stres, gdy chudłam dużo w czasie nadczynności tarczycy. Miałam się odczulać, ale urodzenie dziecka i rozwój u niego atopowego zapalenia skóry – zepchnął moje problemy na dalszy plan. Mój syn ma teraz 10 lat – po czterech latach wyszedł w dużej mierze AZS – jest uczulony na kurz, pyłki, kota, białko jajka, orzechy. Wyleczył się z alergii na mleko – podawałam mu w małych ilościach jogurty stopniowo zwiększając – teraz może wypić pół litra na raz i nic mu nie jest. Czasem zdarza mu się pokrzywka – 3 razy – raz w domu po zjedzeniu pasztetu – po godzinie zjedzenia kanapki zaczął dostawać wypryski na ramionach, brzuchu, twarzy, potem wszystko zamienia się w jedną wielką czerwoną plamę – zastrzyk był niezbędny. Zatem w przypadku alergii pokarmowej może dojść do reakcji skórnej w ciągu najbliższych kilku godzin i trwać do 4 dni – należy pamiętać o natychmiastowej pomocy. Ostatnio mój syn u byłego męża zjadł paczkę biszkoptów, pół tabliczki czekolady z miazgą czekoladową – gdy zobaczyłam, że syn drapie się do krwi i zaczynają wyskakiwać krosty – dałam mu zaraz dodatkowo pół cleratiny i wapno - dawkę lekarz kazała mi zwiększyć nawet do 3 razy dziennie – obyło się bez zastrzyku – stres straszny – co chwilę pytałam czy nie ma spuchniętego języka, co go złościło – w nocy nasłuchiwałam jak oddycha.
Wracając jeszcze do Klaudii – zdziwiła mnie jej wypowiedź, iż u kuzynki czuła się lepiej – pomijając zarażeniem się od dziecka infekcją. Może w domu ma pleśnie przy szczelnych oknach lub w kwiatach – czy mieszka przy ulicy a jej kuzynka nie – to ma duże znaczenie.
Poza tym testy są wyznacznikiem pewnych postępowań – ale nie można szaleć. Z domu rodziców chciałam się koniecznie pozbyć kotów, podłogę w pokoju dziecka zmywałam dwa razy dziennie – przesadna higiena jest jednak niewskazana a wręcz szkodliwa. Poza tym, przez pewien okres mieszkałam z rodzicami z synem i kot potem mu zupełnie nie przeszkadzał wbrew testom. Mi lekarka kazała podchodzić do testów z dystansem i głównie obserwować.
Mam pytanie do ćwiczeń trąbek słuchowych, które tu znalazłam – czy ktoś uczciwie je robił przez dłuższy czas? Ciekawa jestem ich skuteczności.
Zaczęłam robić od wczoraj inhalacje z miętą i gorącą wodą – może mi też pomogą – wolę zioła od samej wody, bo przyjemnie pachnie. Mam zamiar dojeść do końca antybiotyk – może przy odrobinie szczęścia zabiję do końca paciorkowca – tyle, że antybiotyk na 7 dni – trochę mało chyba. Kupił mi mąż aloes i propolis - niestety 3 % sprowadzili do apteki. Myślę o zwalczeniu bakterii na różne sposoby, wzmocnieniu organizmu, inhalacjach, zrobieniu TK skroniowego – chociaż tu wykorzystam NFZ, bo na więcej nie mam co liczyć u audiolog u której byłam. Widzę, że się nie stara i zostawiła z bólem ucha i gardła – prywatnie tego samego dnia o dziwo zobaczyła inna o wiele więcej. Martwią mnie niestety te same leki, które tu widzę były przerabiane – liczę zatem na naturę. Potem spróbuję TK zatok, może szczepionkę którą poleca laryngolog na innych stronach – wszystko zaleczy, co będzie dziać się ze mną w najbliższym czasie.
Czy możliwe, że program wylogowuje sam tu po jakimś czasie?
napisał/a: Ruth1 2012-02-18 13:11
Mam nadzieję, że Klaudii przeszło i tu nie zagląda, bo chce w końcu o tym zapomnieć.
Czy mogłabyś wyjaśnić kiedy ta nadwrażliwość słuchowa u Ciebie się pojawiła, chodzi mi o to czy równocześnie z bólem uszu i tą całą infekcją?
A jak jest z tym niedosłuchem, tak jak u mnie wykryty przez przypadek w związku z chorobą? Czy szumy miałaś już wcześniej, czy pojawiły się wraz z bólem zatok, z katarem? Bo u mnie po szumie ani śladu a był już coraz bardziej natrętny, tzn. pojawiał się i znikał, po operacji minął. U mojego męża w lipcu - jednostajny pisk, ale nie mówi o tym, choć wydaje mi się, że tez mu mija, ogólnie ogromnie mu się poprawia. Iva, a dlaczego skroniowe tk, zrób koniecznie prześwietlenie zatok. Czy czujesz takie rozklejanie tych trąbek jak łykasz ślinę lub pijesz a jak przestałaś przedmuchiwać, to jest choć trochę lepiej?
Odnośnie Licus, to wydaje mi się, że właśnie miała nadwrażliwość na dźwięki, tzn. ujęła to w ten sposób, że jakby ktoś jej wiadro na głowę włożył.
napisał/a: Iva76 2012-02-18 16:11
Ruth – dobrze, że szukaliście z mężem różnych rozwiązań – wasze problemy były poważne i jak widać wymagały leczenia fachowego i zabiegów – wychodzi na to, że wychodzicie z szumów usuwając biologiczny problem. Zła jestem na siebie i na lekarzy, którzy widzą leczenie tylko w TRT. Na początku zaglądałam na wpisy na stronie e-pacjent o szumach. Masa ludzi tam pisze przemęczonych szumami – nadwrażliwością niestety jednostki w przeciągu kilku lat wpisu. Niektórzy intuicyjnie szukają różnych przyczyn szumów – wszystko niemal zrzuca się na ślimaka i nie ma nic lepszego jak generatory. Zero leczenia innego. Nie zgadzam się osobiście na tę formę bezkrytycznie – być może w wyniku uszkodzenia komórek - chyba z powodu infekcji ostatniej - będę musiała posiłkować się tym w celu wyjścia z nadwrażliwości. Jednakże jestem pewna, że póki nie zwalczę infekcji, bólu ucha i gardła, paciorkowca - nie ma co za to się zabierać.

Ale może po kolei postaram się odpowiedzieć na twoje pytanie w sposób chronologiczny.
Szumy uszne mam od czasów szkoły średniej – chodziłam na dyskoteki, ale nigdy koncerty - może wtedy już uszkodził mi się słuch właśnie – ale ogólnie to wcześniej ani teraz nie mogę powiedzieć, że niedosłyszę – a raczej wręcz odwrotnie. Odczucia zatem przeciwne do wyników badań.
Dokładnie nie pamiętam – ale w zeszłym roku zachorowałam pierwszy raz w życiu na anginę – miałam całe gardło w białych nalotach – wcześniej gdzieś tydzień koszmarnie bolało – robiłam cuda - pobiegłam szybko do lekarza, gdy już było widać w czym problem i dostałam jakiś antybiotyk. We wrześniu dostałam nową pracę w urzędzie – niestety totalna porażka – kierownicza ciągle paliła jakieś chyba tanie papierosy i zatruwała wszystkich pracowników w pokoju. Dym unosił, drapał w gardło i oczy mimo otwartych wciąż prawie okien. Znów zaczęłam chorować, siedziałam w przeciągu, miałam zimnie dłonie, nawet stopy – ale jak siedzieć przy komputerze w rękawiczkach – wróciła alergia. W połowie listopada już tam nie pracowałam czując wielką ulgę – niestety wciąż bolało mi gardło. Dwa razy zdarzyło mi się, że wstałam rano z nadwrażliwością na sztućce i szklanki. Po wypiciu kawy jakoś problem znikał. Po kilku tygodniach zaczął się ból ucha – trochę niewinny – a więc do leków na gardełko do ssania, cerutinu włączyłam kropelki do ucha – raz pomagało – raz nie. Chciałam naturalnie zwalczyć chorobę chodząc na spacery z mężem każdego dnia na około godzinę – niestety na morzem często wieje – więc może to nie był dobry pomysł. Czułam się coraz gorzej i postanowiłam kilka dni nigdzie nie wychodzić – pewnego dnia znów obudziłam się z nadwrażliwością, która tym razem nie minęła – następnego dnia poszłam do lekarza POZ - niby gardło normalne – dostałam inne kropelki do uszu i skierowanie do laryngologa. Na wizytę czekałam dwa tyg. – koniecznie zależało mi iść akurat do niej – dwa razy wyciągnęła mnie z zapalenia krtani - niestety nie przyjmuje prywatnie. W między czasie zrobiłam w miejscu sprzedaży aparatów słuchowych badanie na słuch i nadwrażliwość – w miejscu ubytku na wysokie częstotliwości większa nadwrażliwość. W tym czasie zaczęłam następną pracę – licząc, iż mi się poprawi jak kiedyś – byłam przerażona, ale jeszcze nie tak bardzo. Zszokowała mnie trochę wizyta u pani laryngolog (nie ona lecz myśl, iż to jednak coś gorszego niż sądziłam)– nigdy nie miała pacjenta z nadwrażliwością – wszystko niby wyglądało ok. Dała skierowanie i doradziła rejestrację w Medincusie – termin odległy. Pojechałam tam więc prywatnie – większy ból gardła i ucha – poświęcono mi niestety czasu z pięć minut i miałam wrażenie, że nie interesuje ją co mówię – usłyszałam, że jestem ciekawym przypadkiem – dostałam karteczkę na audiogram, badania szumowe, ankietę (która ma mi udowodnić za pół roku leczenia, gdy stwierdzę że nic lepiej – że jednak coś) – usłyszałam też inną rozmowę na temat pacjenta, która mnie zmroziła – ja zresztą nie miałam się spieszyć – tylko jeszcze umówić z ich psychologiem z tą ankietą. Zrobiłam tego dnia część badań – sposób dający też wiele do życzenia – pomieszczenie otwarte do pani technik, która puka, rozmawia przez telefon, szumi też klimatyzacja, słyszę tykanie zegara – przy drugim badaniu pani chodzi tym razem w pomieszczeniu którym jestem i zaczyna sprzątać – zamykać plastikowe pudełka – wszystko słyszę - a teraz na stukanie, zamykanie jestem okropnie wrażliwa. Mówię, że wszystko słyszałam z zewnątrz – to nie możliwe uzyskałam odpowiedź. Mimo sprzętu, wiele gorszego niż w miejscu sprzedaży aparatów – obsługa tym razem „dziwna”. Zapomniałam jeszcze dodać, że przed wizytą miałam dwa lepsze dni – byłam niemal pewna, że z tego wychodzę. Trzy dni przed – wszystko wróciło. Zrozpaczona wróciłam do domu – z myślą, że będę leczyć się latami – że prywatne wizyty też mi nie pomogą z takim nastawieniem do pacjenta. Postanowiłam iść do kogoś innego – ta jak poprzednia preferuje tylko swoje badania – gabinet i sprzęt skromny – ale wierzę, że liczy się człowiek. Dowiedziałam się tym razem, iż mam niedosłuch ślimakowy – mam skierowanie na TK skroniowe (chyba w celu wykrycia ewentualnego nerwiaka – tak zrozumiałam w niedosłownym stwierdzeniu) – następnym razem, gdy idę z bólem ucha dowiaduję się, że nadwrażliwość będę miała zawsze – ból ucha mi się wydaje, bo nic nie widzi, kupić generatory – do gardła nie zajrzała nawet - koniec chyba leczenia zatem. Załamałam się zupełnie – ryczałam jak szalona w samochodzie w drodze powrotnej – potem w domu – wpadłam chyba w histerię – zaczęłam dyszeć – zaczęły drętwieć mi palce od rąk – jej słowa były dla mnie jak wyrok śmierci niemal – bo jak żyć z takimi dźwiękami – jak wychowam syna – koniec pracy na zawsze – czy mąż ze mną wytrzyma – mnóstwo pytań i lęków bez odpowiedzi. Po południu poszłam do audiolog ze szpitala o której pisałam wcześniej – długo mnie badała – i stwierdziła tą pofałdowaną błonę i refluks. Rano jeszcze zrobiłam wymaz z gardła, które znów zaczęło szczypać po skończonym antybiotyku 10 dni wcześniej. W weekend poprzedni po wizycie okropny ból ucha, węzłów, trochę zgrubiona szyja, nadwrażliwość na chore ucha na maksa – ale na pogotowie nie pojadę – bo co im powiem. Ibum prawie nie działa. We wtorek odebrałam wymaz, poszłam do POZ i biorę znów antybiotyk.

To TK zatok zrobię, choćby dla samego spokoju - ale nie wiem czy mogę dwa w jednym tygodniu. Coś gęstego spływa mi dwa dni już z tyłu gardła – czasami miewam wrażenie, że coś brzydko pachnie. Nie wiem też, czy trąbki mi się sklejają – ja mam wrażenie porażenia uszu, gdy ktoś coś mówi – odkłada przedmioty – czuję jakby napór na uszy – drganie błony – jak syn mówi coś po stronie bolącego ucha, mam wrażenie, że nie mam żadnej blokady – jakby mówił mi do głowy a dźwięk pędzi i zatrzymuje się na drganiu drugiej błony bębenkowej – to tak w najgorszych dniach – dziś jak mówi metr ode mnie – to drga mi błona w obu uszach – nikt nie potrafi mi powiedzieć, co się dzieje. Gdy więcej się ruszam, pochylam – bywa, iż dzień jest bardziej znośny.
napisał/a: Ruth1 2012-02-18 19:37
Iva, wyjdziesz z tego, musisz być silna, bo takie problemy leczy się chyba jednak długo, pamiętaj, że nawet, gdyby rzeczywiście to była kwestia uszkodzenia komórek ślimaka, to i tak można to wyprowadzić na prostą (ja tam wierzę w te generatory). Zastanawia mnie to badanie na nadwrażliwość - czy ono jednoznacznie wskazuje, że to nie jest problem przewodzeniowy, czy takie badanie jest w stanie to wykazać, jak np. test na słuch? Jeżeli nie, to my tak naprawdę nie znamy przyczyny i lekarz powinien wyczerpać wszystkie ewentualności zanim postawi ostateczną diagnozę, z tego co wiem problem z trąbkami może trudności z przewodzeniem dźwięku, Licus pisała o tym, że miała wiadro na głowie, córka mojej znajomej, że jej dudniło w uszach.

Nie można jednoznacznie diagnozować, że nadwrażliwość powstała z powodu uszkodzenia ślimaka, jeżeli żadne badanie wprost tego nie potwierdza a nie wykluczono innych przyczyn, które mogą powodować taki stan. Skoro lekarz nie chcą sie tym zająć - sama musisz zakasać rękawy.
Z moim mężem tez było tak dziwnie - latał po gastrologach, w końcu okazało się, że ma zdrowy przewód pokarmowy a problem pozostał i potem powoli zaczęliśmy dochodzić do tego, że to kwestia laryngologiczna, jednak nie sądziliśmy, że przyczyną jest perforacja, w Kajetanach odradzono w ogóle zabieg aż w końcu przy okazji mojej wizyty trafiliśmy na mądrego lekarza. Zresztą ten lekarz sam jest trochę zdziwiony, że to po tym zabiegu ustępuje. Poszukiwania trwały dwa lata, sama widzisz, że nie było łatwo.

To tk skroni to trzeba zrobić, faktycznie ja też robiłam, ale uszu, musisz także zrobić tk zatok i jeszcze jedna kwestia - na zasadzie wykluczania - czy Twój kręgosłup szyjny jest ok? Lekarz mi powiedział, że kręgi mogą uciskać nerwy, moja sąsiadka straciła słuch w jednym uchu z powodu kręgosłupa (zrobiłam wywiad środowiskowy z sąsiadami, aby zgłębić zagadnienie, he,he).
Moim zdaniem jest dużo powiązań z infekcją jednak - bo ta nadwrażliwość pojawiła się z bólem, zapaleniem gardła, itd.
Trzymaj się!
napisał/a: Iva76 2012-02-19 14:12
klaudia.m1989 napisal(a): jeszcze jak slysze jakies glosniejsze dzwieki albo np jak ktos miesza lyzeczka w kubku i obija nią o scianki kubka to czuje jakby mi w uszach skrzydelka przytykaly uszy i nie mogly zniesc tego dzwieku ;(


To chyba coś podobnego do moich objawów - ja mam tak ciągle. Zastanawiam dlaczego jej lekarka zanegowana opis TK zatok - może jednak coś ma.

Ruth- a ty jakie TK uszu robiłaś - z tego co kojarzę z rozmów z Klaudią to bez kontrastu - ale co widać na zdjęciu? Ja mam zrobić TK HR skroniowe - szperałam w sieci i chyba tam widać m.in. ucho wewnętrzne, płyn jak jest itp. - mi lekarka zabroniła byle gdzie to robić - podała mi dwa miejsca w Gdańsku i nigdzie indziej - czekam zatem na tego 1 marca.

Coraz bardziej myślę, że to mogą być zatoki - też miałaś zatkanie jak czytam na początku uszu i brak precyzyjnych objawów mówiących jasno o zatokach - zadaje mi się, że pisałaś tam nawet o zwykłym prześwietleniu zatok i wtedy nic nie wykazało. A jednak jak się potem u ciebi okazało, to wcale nie taka świeża sprawa. Dziwne to wszystko. Zastanawia mnie dlaczego natura sama sobie z tym nie radzi.
napisał/a: Iva76 2012-02-19 14:17
pillage napisal(a):sinus rinse fajna sprawa, czyści dokładniej niż woda morska w sprayu, ja płukałem przez miesiąc, właśnie wieczorem, aby nie wychodzić na dwór po płukaniu, na tej stronie zobaczcie sposób drugi i trzeci, gdzie celem dokładniejszego oczyszczenia płukanka nie wychodzi drugą dziurką tylko ustami http://zdrowie.1krok.pl/zatoki.htm

następna metoda warta wypróbowania to zakrapianie nosa na noc olejem z rokitnika, mi zaczęła po tym spływać żrąca wydzielina, po zaprzestaniu zakraplania ustało, podejrzewam że to działanie oczyszczające.


Ten wpis też wydał mi się ciekawy - zastanawia mnie, czy Pillage wyszła w ten sposób z choroby.
napisał/a: Iva76 2012-02-19 14:24
A co do części szyjnej, to już sama nie wiem - ogólnie byłam przez lata przekonana, że mam wysunięty siódmy krąg szyjny - tak trochę garbata jak na mnie wyglądam moim zdaniem i dlatego noszę długie włosy i rzadko spinam, chybaże mam golf. W wieku około 16 lat nawet byłam raz na serii masażu tego odcina z przychodni i miałam robić ćwiczenia - ale nie wiem, czy to dlatego to wszystko dostałam, bo byłam z babcią u jej ulubionego lekarza. Ale z drugiej strony przez migreny miałam chyba dwa może trzy lata temu prześwietlenie tego odcika - opis, iż ok. Ale łabędziej szyi nie mam.
napisał/a: Ruth1 2012-02-19 21:14
Zapomniałam o tym, rzeczywiście Klaudię drażniły dźwięki, ja też ze dwa razy odczuwałam takie trzepotanie jakby błony bębenkowej (bo niby co mogło mi tam trzepotać), towarzyszył temu dość głośny i jednostajny pisk, na szczęście trwało to kilka sekund. Pojawiło się znikąd, tak nagle i nagle zniknęło. Mam nadzieję, że u Ciebie na tym polega problem.



Klaudia miała drożne ujścia zatok, ja miałam niedrożne prawie wszystkie a te drożne po lewej stronie - to tyko częściowo i wypełnione płynem, natomiast u Klaudii były co prawda polipy, ale zatoki drożne i powietrzne. Polipy świadczą o tym, że coś się działo w zatokach, nie mniej jednak Klaudia miała non stop katar alergiczny i nie mogła tego opanować. Ja teraz też mam wydzielinę w nosie (ale wewnątrz, nie mogę jej wysmarkać) i ona mi się zbiera przy trąbkach słuchowych, jak przełykam, to zlatuje, czuję to. Kiedy wezmę, np. cirrus, to mam stan zapalny gardła, bo jest tego więcej i podrażnia, od tego boli mnie znowu głowa, zawsze zatoki po lewej stronie. Muszę czekać aż przejdzie, bo nic nie wymyślę, w dodatku momentami jakby piecze przy uchu po lewej stronie.



Odnośnie kontrastu- miałam podany tylko, gdy robiłam rezonans mózgu i wiem, że nie można tego robić gdziekolwiek, tylko dam gdzie jest dobry sprzęt. Ale mi to tk niczego nie wykazało odnośnie zatok, nawet było napisane, że zatoki objęte badaniem powietrzne, to mnie bardzo zmyliło.

Iva76 napisal(a):
klaudia.m1989 napisal(a):Coraz bardziej myślę, że to mogą być zatoki - też miałaś zatkanie jak czytam na początku uszu i brak precyzyjnych objawów mówiących jasno o zatokach - zadaje mi się, że pisałaś tam nawet o zwykłym prześwietleniu zatok i wtedy nic nie wykazało. A jednak jak się potem u ciebi okazało, to wcale nie taka świeża sprawa. Dziwne to wszystko. Zastanawia mnie dlaczego natura sama sobie z tym nie radzi.
[/quote]
No wiesz, jak się lata z lekko wilgotną głową bez czapki po mrozie, to natura nie da za bardzo rady, co ciekawe w ogóle nie chorowałam, zaczęło sie 6 lat temu, ale nie tak bardzo, właściwie lekko, temat się nasilił dwa lata temu, ale też nie tak bardzo, dopiero te uszy mi dopiekły.
A teraz po operacji głowa naprawdę tak zatokowo pobolewa.
napisał/a: Iva76 2012-02-19 22:24
Też czasem myłam głowę rano zimą - ale to rok temu. Od dwóch lat chodzę w czapce, a najchętniej nosiłabym nawet latem gdy zimny wiatr. Nie wiem dlaczego, ale właśnie od wiatru bardzo szybko zaczyna boleć mi głowa z tyłu - dwie kości czy coś tam i to okropnie. X nadwrażliwością u mnie jest zupełnie inaczej - wręcz dżwięki bolą a ucho wydaje się raną, drgają bębenki w rytm dźwięku - np. jak małemu spadł talerz na podłogę i odbijał się ze trzy razy - to właśnie słyszałam i uczuał to drganie dokładnie tyle razy. Syn ma jeszcze taki dziecinny głos i mówi głośno, to dużo jego wyrazów też poraża uszu - jak stuknę łyżką i mam ten jeden raz w uchu itp. Wrażliwość zależna od odległości. Na dworzu czuję się doskonale, ale teraz jest zimno niestety - a tylko na dużej przestrzeni nie czuję się jak mutant.

Wyczytałam dziś o skuteczności naparów z siana na zatoki - ale skąd je wziąść do testu chociaż.

Trochę też mnie zmartwiłaś Ruth - to ja już nie wiem, co mam zrobić by wykluczyć lub nie zatoki na papierze. Mam jeszcze pytanie odnośnie aloesu tj. czy go nadal zakraplasz. Ciekawa jestem efektu.