Chore zatoki, zatkane uszy, mrowienie głowy i ból

napisał/a: Ruth1 2012-02-07 17:20
licus napisal(a):Ruth była wczoraj na TK za 2 dni wyniki Dam znać co wyszło ale mam jakąś wysypkę na twarzy w kształcie motyla i jak przeczytałam o tym to mi się słabo zrobiło. Mama nadzieję ze to nie jest toczeń , TRZYMAJCIE KCIUKI Muszę iść do dermatologa a dzisiaj nie ma żadnego , pewnie wszyscy wyjechali na jakieś szkolenie albo co. Muszę czekać . A jak u Was czy wszystko OK?? Jak się czujecie i jak twój synek?? Pozdrawiam



Cześć Licus, na pewno nie masz tocznia, bo niby dlaczego miałabyś mieć, już wystarczy tych chorób. U mnie ani śladu szumu, po prostu nie ma! Nie mogę uwierzyć normalnie, że może być tak cicho jak kiedyś.
Ale wokół trąbek ciągle się zbiera coś i zbiera, tak się skleją, słyszę ten odgłos, trochę momentami gorzej słyszę a gdy przełykam, ale co mi tam, mam nadzieję, że minie kiedyś jak ten szum. Z leków tylko sinulan forte.
Mały od trzech dni bez kataru. A u męża po tym zabiegu super - od tej perforacji, albo od zatok, sami nie wiemy miał przykre objawy - jak pieczenie przełyku, zmęczenie i ból brzuch nad ranem a teraz już nie ma bólu i rzadko piecze w przełyku, zmęczenie też już nie występuje, w życiu bym nie wpadła na to, że te sprawy mogą spowodować takie nieprzyjemne konsekwencje.
Trzymam kciuki z TK, musze kończyć, bo lecę na tenis, na razie!
napisał/a: birdy1 2012-02-08 23:07
Witam wszystkich! Przeglądam ten wątek od jakiegoś czasu, żaden mnie jeszcze tak nie zainteresował. Otóż po raz pierwszy (może marnie szukałam) trafiłam na ludzi z podobnymi objawami jakie mam ja. W sumie nie ma nic wesołego w tym że nie mogę wyleczyć zatok przez trzeci miesiąc, ale nie jestem sama, w końcu widzę że nie jestem wyjątkiem. Gdy zobaczyłam tytuł wątku, pomyślałam: „dzięki Ci Panie!”. Mrowienie i dziwne bóle głowy! Objaw który najbardziej mnie niepokoi, spędza sen z powiek i z którym nie spotkałam się na innych forach i u znanych mi chorujących na zatoki. Przytkane i pobolewające uszy niepokoiły mnie mniej, chociaż gdy przez jakiś tydzień przy każdym wydmuchiwaniu nosa słyszałam pisk w uchu jakby ktoś siedział w środku i grał na trąbce – przestraszyłam się. Ale przeszło, teraz co jakiś czas gorzej słyszę. Kolejny objaw, który był dla mnie dziwny a ten wątek trochę mi go wyjaśnił.
Głowa zaczęła mnie boleć w listopadzie, po przebytej chorobie, stawianych bańkach. Początkowo zupełnie nie skojarzyłam tych faktów, ale po stawianych bańkach, mimo rodzinnych zaleceń szybko zaczęłam wychodzić z domu i długo chodziłam niedoleczona (wygląda na to że to największy mój życiowy błąd w ogóle :D). Bóle pojawiały się na godzinę czy kilka dziennie, przez kilka dni była przerwa, odetchnęłam, ale wróciło. Ból niezbyt silny ale przybierający różne formy: lekkie kłucie, mrowienie, szczypanie w różnych częściach głowy, często z tyłu i na skroniach, uczucie jakby mi ktoś ściskał głowę. Nie bagatelizuję takich rzeczy, przekopałam Internet, żeby się przekonać że brak innych objawów wyklucza kilka poważnych schorzeń. Mama: może to zatoki, jest kilka zatok, w różnych miejscach bolą. Jakby na potwierdzenie tych słów zaczęłam czuć bóle przy nachylaniu w okolicach brwi, na policzkach. Więc do przychodni. Diagnoza – najprawdopodobniej ostre zapalenie zatok. Summamed 6 dni – nic, potem AzitroLEK 6 dni (czyli ta sama substancja) – też nic, wręcz gorzej, żadnych zmian w kwestii bóli głowy, ale z przodu gorzej, straszny ból oka zepsuł mi święta, gdyby nie tabletki przeciwbólowe chyba bym tego oka nie otwierała. Więc Biseptol + Eurespal - poprawa, półtora tygodnia bez żadnych objawów. Niestety tylko tyle. Wtedy dostałam skierowanie do laryngologa, który stwierdził, że nie ma podstaw aby twierdzić, że to infekcja bakteryjna ( może dlatego, że nie miałam gorączki), wobec tego miały mi pomóc woda morska do nosa i Budehrin i do tego jakiś lek przeciwhistaminowy zamiast Ibupromu Zatoki który brałam dotychczas. Dalej nic, więc zwątpiwszy w miłego pana laryngologa wróciłam do przychodni rodzinnej – dostałam Amotax (amoksycylinę), antybiotyk pierwszego rzutu w ostrym zapaleniu zatok, przynajmniej bardzo tani. I znów nic. Więc do laryngologa, dostałam Avamys, kazał mi brać Cirrus. I na tym jestem dzisiaj. Byłam w poniedziałek u całkiem innego lekarza rodzinnego w całkiem innej sprawie, przy okazji opowiedziałam o moich zatokach. Dała mi od razu skierowanie do neurologa i na badanie krwi w tym kreatyninę wróżąc tk, oraz nowe do laryngologa radząc wizytę u innego. Jutro chyba wybieram się do neurologa.
Niby nie jest tragicznie, mogę funkcjonować, chyba że mi się chwilowo pogorszy, ostatnio się przeziębiłam i zatoki dały mi popalić. Oprócz tych wszystkich cudownych leków przepisywanych mi stosuję masę innych metod: inhalacje (amol, sól morska, propolis, soda – o czym tylko usłyszę), nacieranie amolem, wdychanie aromatu zmiażdżonego czosnku, po czym zjadanie go, nawet 10 ząbków czosnku czasem (polubiłam czosnek), sok z podbiału (mam wrażenie, że mi pomógł, tylko skończył mi się i nigdzie nie mogę go teraz dostać), mam sól, będę grzać na patelni i rzucać w worku na głowę, nagrzewanie lampą, tyle że kwoką, leki homeopatyczne (nie wiem czy coś dają). Nawet akupresura, a raczej refleksoterapia – masaż 4 mniejszych palców u stóp odpowiedzialnych za zatoki. Z tym że to ostatnie dopiero od tygodnia, na efekty, jeśli w ogóle będą, należy poczekać jeszcze długo. Sinupret zastąpiłam Sinulanem Forte.
Już zdążyłam się podłamać. Nikt właściwie nie wie o co chodzi, laryngolog ignoruje bóle Glowy, które z tego co wyczytałam mogą świadczyć o problemach z zatoką klinową, ogólnie ostatnio czułam pozostawiona sama sobie. Nikt nie wie czy to bakterie i jakie, nikt się nie pali żeby to sprawdzić i ewentualnie dopasować antybiotyk. A moja lekka hipochondria przeradza ła się momentami w panikę, słyszałam o gościu któremu pękła zatoka i umarł, słyszałam o powikłaniach nieleczonego zapalenia zatok. Zajrzałam tutaj i jakoś się uspokoiłam.Pomyślałam rozsądniej. Po prostu nie tak łatwo to cholerstwo wyleczyć, ale czy fo znaczy, że ma dyktować warunki? Okej, jestem młoda a biegam po lekarzach jak schorowana staruszka. Ale po za tym mam wiele powodów do radości. No i te skierowania dają nadzieję, że coś się ruszy. Wy też macie tu swoje wzloty i upadki, mam nadzieję, że tak mi jak i wam się uda zapomnieć znów, że posiadacie zatoki, o problemach z uszami też zapomnicie i wszystko się ułoży.
napisał/a: Ruth1 2012-02-09 12:57
Przytkane uszy bez pobolewania i takie dziwne ciśnienie w nich - w dodatku w jednym uchu było inne ciśnienie a w drugim inne - myślałam, że zwariuje, najgorsze, że nie miałam żadnych objawów zatokowych, nie miałam kataru, nie było wiadomo co to jest.
To ciśnienie, to było od zatok wypełnionych ropą. Myślałam, że tracę słuch, więc nie mogłam spać i miałam jakieś lęki, bo strach mnie paraliżował czasami. A jak się pojawił pisk, to jakiś horror, szum doszedł po kilku miesiącach. Byłam u 10 laryngologów, sama wpadałam na to, że to zatoki, rezonans wykazał, że są pozatykane. Najbardziej szokujące, że głowa prawie nie bolała.
U Klaudii natomiast ból i mrowienie a zatoki w miarę ok. Ostry ból głowy pojawił się natomiast po operacji. Każdy inaczej to przeżywa. Licus na pewno Ci dużo podpowie, bo ma z zatokami problem od lat i jest już po operacjach.
Co do szumu i pisku - to minie w pewnym momencie. Musisz zacząć od rezonansu zatok, o rentgenie zapomnij, bo u mnie było wszystko pięknie.
Udaj się do layngologa, który ma odpowiedni sprzęt, czyli może Ci zrobić fiberoskopię i zajrzeć do trąbek słuchowych, zrób też tympanometrię, która pozwoli ocenić stan trąbek, konkretnie ich drożność i badanie słuchu. JA robiłam takie rzeczy prywatnie, koszt wizyty, w tym fiberoskopia, 140 zł. badanie słuchu i tympanometria ok. 50 zł. Nie wszędzie mają takie wyposażenie, trzeba się upewnić.

U mnie nastąpiło pogorszenie o 10 decybeli z powodu tej wydzieliny, ale to jest odwracalne (niedosłuch przewodzeniowy), niezależnie od tego, że dorobiłam się odbiorczego (jakieś uszkodzenie nerwów słuchowych).

Możesz mieć , choć nie musisz, zapalenie trąbek słuchowych, wtedy podobno bolą uszy (mnie nie bolały). Przy wydmuchiwaniu kataru te trąbki często sie jakoś ta przytykają, jeżlei coś jest z nimi nie tak.

Trzymaj się moja droga, w końcu to minie, odnośnie staruszek - to moja 98 letnia babcia nie jest schorowana.
napisał/a: cytryna12345 2012-02-09 13:31
Do birdy
Ja również przeglądam ten wątek od dłuższego czasu, robię to tylko po to żeby się nie załamać .Niestety, większość ludzi z takimi problemami jest pozostawiana bez fachowej opieki medycznej, odsyłana od lekarza do lekarza. Dlatego ważna jest świadomość pacjenta na temat danego schorzenia. Pragnę jednak zaznaczyć,że problemy zatokowe ciągną się latami, nie warto nastawić się na szybkie wyleczenie. Ja mimo fachowej opieki świetnego lekarza leczę się juz 3 lata i nie widać końca.
Pozdrowienia dla wytrwałych zatokowiczów.
napisał/a: kasia971 2012-02-09 15:02
Generalnie na zatoki są dwa sposoby:
1. Wyjazd na kilka miesięcy nad ciepłe morze (kraje Basenu Morza Śródziemnego, kraje afrykańskie położone nad morzem) czyli: ciepły klimat, słońce i naturalne inhalacje z morskiej wody.

2. Operacja endoskopowa, jeżeli są takie wskazania - wady anatomiczne widoczne na tomografii komputerowej, przewlekłe zapalenia - aczkolwiek po kilku latach zapalenie może powrócić.

Ad. 1 - Chyba najlepszy sposób, niebolesny i przyjemny. Jako dziecko miałam kłopoty z zatokami (bóle głowy, ciągle spływający katar po tylnej ścianie) i po takim pobycie w Afryce, nad Atlantykiem wszystko minęło na 15 lat.

Ad. 2 - Kłopoty powróciły po niedoleczonej anginie (zaczęłam nową pracę i jak idiotka poleciałam do pracy niedoleczona). Było to 14 lat temu. Operację FESS miałam 9 lat temu i owszem przez 5 lat spokój - żadnych bóli ani zapaleń. Niestety po 5 latach problemy wróciły.

Więc z mojego długiego doświadczenia stwierdzam, że najlepszy jest wyjazd i wygrzanie zatok. Znaleźć sobie nawet słabo płatną pracę, ale wyjechać.

Pozdrawiam
Kasia
napisał/a: Ruth1 2012-02-09 16:52
Licus, byłaś u dermatologa? A masz już opis rezonansu?

Widzisz, dziewczyny piszą żeby do ciepłych krajów, mój mąż i małżonek pracuje w ciepłym kraju i ma zatoki w miarę - lekarz w zasadzie był zdziwiony zważywszy na jego problemy dziurowonosowo-krzywoprzegorodowo-małżowinowe.
Ja kombinuję jak tu wyjechać na 2 miesiące w jakieś ciepłe miejsce latem z moimi chłopami, ale czy to nie za krótko.

Cały czas mam jednak nadzieję, że ten hydrodebrider załatwił moją sprawą, tylko skąd się bierze ta okropna wydzielina przy nosie wpadająca do moich uszu tego nie wie nikt. Wiadomo tylko, że jest na małżowinach dolnych. Lekarz mi powiedział, że od tego co się dzieje w nosie rzuca się na zatoki i że może być znowu problem.
Jak ktoś ma jakiś pomysł, to proszę o podpowiedź.

Co do zatok, to powiem szczerze: sama sobie ten los zgotowałam, czapkę przestałam nosić w liceum, bo uznałam, że mi nie do twarzy i tak nie nosiłam sobie do tego roku, czyli przez dwadzieścia parę lat, trzaskające mrozy a ja bez czapki, nawet czasami się śpieszyłam po umyciu głowy i niespecjalnie ją suszyłam. Byłam zdrowa jak wół, jednak do czasu, 6 lat temu zaczęłam odczuwać zatokowe bóle głowy, ale i tak nie takie mocne, problem się ujawnił latem zeszłego roku, gdy mi zalało uszy a teraz nie chce się dziadostwo odczepić.
napisał/a: Iva76 2012-02-10 10:33
Czy możecie mi napisać jak odczuwałyście zapalenie trąbki słuchowej? Mam ból ucha o różnym nateżeniu przez około 3 miesiące. Kroplki nic chyba nie pomagają, brałam ceklor przez 10 dni - pomógł na gardło - ale ono znów mi boli od strony bolącego ucha od dwóch dni. Dziś poszłam zrobić wymaz z gardła prywatnie. Byłam też u lekarza audiologa i mówi mi, że ucho czyste jak poprzednim razem. Znów kropelki, ale chyba tak na odchodne. A ja naprawdę czuję ból ciągle w kształcie słomki, szczególnie potrafię odróżnić rozmiar podczas odbijania - już teraz od gardła wzdłuż po błonę bębenkową. Okropnie mam też nadwrażliwe uszy na dźwięk, mocno to, które boli. Niby to nic wspólnego i mi się wydaje. Tymponogram wcześniej był A (prawidłowy) - i właśnie - czytałam, iż Ruth też miała - a jednak nie było ok z jej uszami. Wydaje mi się też dziwny ciągły ruch błony bębenkowej,który odczuwam - tj. gdy docierają dźwięki, gdy mówię głośniej niż szeptem. Czasem jedno ucho potrafi się na chwilę odblokować jak zatykam noś i wydmuchuję powietrze - jest nawet mniej wrażliwe na dźwięki. Na to nie uzyskałam odpowiedzi.

Ogólnie poprzenim razem stwierdzono niedosłuch ślimakowy - (głuchota przewodzeniowa i nerwowo-czuciowa). Dziś dowiedziałam się, że tak będę miała zawsze z nadwrażliwością - i jak żyć? Nie byłam wstanie pracować, głos dziecka jest dla mnie nieprzyjemny, nie mogę nic robić w kuchni przez dźwięki. I jeszcze ten okropny ból ucha i gardła.

Myślałam, by zrobić fiteroskopię gdzieś - ale nie znalazłam na razie takiego laryngologa.
napisał/a: Iva76 2012-02-10 10:35
Mam jeszcze za dzisiejszą radą kupić generatory szumu - ale ja nie wierzę w TRT.
napisał/a: Ruth1 2012-02-10 18:41
Skoro słyszysz płacz dziecka, to raczej to nie jest głuchota. Nie wiem w jaki stopniu masz ten słuch uszkodzony, ja w jednym uchu na jednej czestotliwości spada mi aż na 75 dcb - to bardzo dużo , za chwilę wznosi się ponad normę (10 decybeli), w drugim uchu tez coś dzieje, ale wiesz co? To nie ma żadnego wpływu na moje funkcjonowanie, normalnie słyszę ludzką mowę. Mój mąż i przyjaciółka, gdyby nie wynik, uważaliby, że to sobie wymyśliłam.
Jednak to uszkodzenie znacznie utrudniło diagnostykę, ponieważ każdy uznawał, że te moje okropne objawy to wynik uszkodzenia nerwów ślimakowych w okazało się, że to po prostu katar spływający do uszu. 50 procent cżłonków naszego społeczeństwa ma uszkodzenie słuchu i nie ma o tym pojęcia.
Poza tym pewne objawy mogą wynikać z zdenerwowania - sądzę, że trochę tak było w moim przypadku - byłam przerażona, że trac słuch, w ciągu tygodnia straciłam 5 kg (niestety już mi wróciły).
Skoro odczuwasz ból ucha czy czujesz ruchy błony bębenkowej, to wątpię, aby to było od ślimaków. Poza tym w jaki sposób wydmuchiwanie mogłoby mieć wpływ na komórki ślimaka?
Odnośnie tympanometrii - i co z tego że miałam niemal zawsze ok, skoro lekarze widzieli (nie zawsze) wciągniętą błonę bębenkową?
Zasadnicze pytanie - czy masz problemy z zatokami, czy masz wydzielinę w nosie, czy jak tak przedmuchujesz te uszy, to słyszysz rozklejanie, dźwięki świadczące o wydzielinie? Czy jak pijesz duże ilości napojów, to w jakiś sposób ci to pomaga? Czy możesz przestać przedmuchiwać trąbki - zbyt częste przedmuchiwanie tylko pogarsza.
Kiedy to się zaczęło?
napisał/a: Ruth1 2012-02-10 20:53
Powiem Ci jeszcze, że ja przy takim naprawdę solidnym stanie zapalnym w zatokach nie wpadałabym na to, że mam taki problem, tzn. wiedziałam, że czasami pobolewaja, ale te uszy zatkało mi latem i dosłownie nic mnie nie bolało, nie miałam kataru, ale jak sie nad tym zastanowiłam, to się okazało, że przez cały czas mam tam głęboko jakąś wydzielinę, którą mogłam jedynie wciągać.
Co do bólu ucha - to mój synek miał teraz zapalenie trąbki i laryngolożka powiedziała, że to może boleć.
Firberoskopia pokazałaby co się z tymi trąbkami dzieje, ewentualnie czy jest wydzielina, poza tym możesz mieć przerost małżowin też, mój mąż ma chyba od tego jednostajny pisk (już mu skorygowali te małżowiny, ale jeszcze sie goją), który chyba mu przechodzi, ale on jak to facet nie chce o tym ze mną gadać. Mojemu synkowi w czasie kataru zaczęło piszczeć, myślałam że dostanę zawału. Czy jak Ci tak zaczyna się coś dziać z tymi uszami, to czujesz aż takie jakby napięcie, drganie tej błony bębenkowej? Ja tak miałam, zupełnie jakby latała i wtedy piszczało, ale to były sekundy na szczęście.
Zastanawia mnie ta nadwrażliwość na dźwięki - ja tego akurat nie mam a ona sie pojawiła wraz z bólem ucha, tak?

Ja bym na Twoim miejscu zrobiła też rezonans tych zatok zanim, przynajmniej będziesz wiedziała.
napisał/a: Ruth1 2012-02-10 20:57
Licus, jesteś tam?
napisał/a: Ruth1 2012-02-10 21:00
Wiesz co Iva? Właśnei sobie przypomniałam, że Licus pisała o czymś takim jakby nadwrażliwość - zanim zrobiła operację zatok, to słyszała, jakby z wiadrem na głowie, to może byc to!