chciałabym poznać waszą opinię o wynikach

napisał/a: Whynat 2014-09-08 12:42
Gdybyście potrzebowali więcej informacji służę...
Obecnie:
Euthyrox 100
TSH: 5,530 (0,27 - 4,20)
FT3: 4,310 (3,10 - 6,80)
FT4: 17,640 (12,000 - 22,000)
TGAb: 269,3 (
djfafa
napisał/a: djfafa 2014-09-08 17:52
Ale jak długo leczysz tarczycę? Coś więcej o Tobie i Twoich objawach również napisz.
napisał/a: Whynat 2014-09-09 09:56
Od początku
W 2006 r mocno i dynamicznie przytyłam ok. 60 kg w ok. 9 miesięcy.
Mniej w połowie okresu postanowiłam się przebadać, gastrologicznie i endokrynologicznie. Efektem tych badań był brak jednoznacznej diagnozy podejrzewano zespół Cushinga, kłopoty z nadnerczami; z powodu wysokiego poziomu kortyzolu, ale jednak nie to, potem ćwiczyli ze mną insulinooporność; na której stanęło jako diagnozie na parę lat. Przyrost wagi również się zatrzymał na 134 kg. Stosując niskoweglowodanową dietę oraz metforminy (odstawione po ok. 6 miesiącach z uwagi na
nadwrażliwość na preparat, która przejawiała się biegunkami po ok. 8 - 9 miesiącach doszłam do wagi 128 ; 124 kg, którą nota bene obecnie utrzymuję (niestety). Przez ok. 5 - 6 lat waga się utrzymywała (nie uprawiałam sportu, poza rozruchem na aquaerobiku). W ramach diagnostyki mam jakies szczątkowe badanie TSH w granicach 3,80, które nie zostało wtedy dalej zgłębione ani ft3 ani ft4.
Na skutek trudnej sytuacji życiowej postanowiłam za namową kolegi ciężarowca poćwiczyć i trzymać dietę. W skutek mniej lub bardziej udanych konsultacji i jego wiedzy wprowadziliśmy 3 x tygodniu trening na siłowni; obwodowy + aeroby po 30 minut po każdym. Ustaliliśmy dietę ok. 1600 - 1800 kcal 90 Białka - 90 węglowodanów - 40 tłuszczy (Buntowałam się przed dużymi ilościami węglowodanów). Bez rezultatów typowo wagowych bo 2-3 kg uważam za kwestie związana z gromadzeniem się wody w organizmie. Po 3-4 miesiącach postanowiłam skorzystać z porad trenerki personalnej. Konsultacja, pomiary, załamka (171 cm wzrostu 124 kg, 63% tłuszczu, woda 51%) postanowiłyśmy współpracować. 3 x tygodniu. Dieta 30/190/40 +omega3 (1 tabl. gold olimp) + L-karnityna.
Pierwszy miesiąc słabo bo -2 kg, no ale może woda, może jedzenie nie takie, drugi miesiąc bez istotnych zmian w %, ani w wadze, ani w niczym. Ochrzan, że jedzenie nie takie, wiec catering dietetyczny; z polecenia sprawdzona firma, produkty i jedzenie wyglądały dobrze i miały to co należy (1600 kcal; podział ok. 90/190/40 + dodatkowo zwiększone o porcję białka) Zaczęło świtać nam obu, ze coś nie tak, wiec zrobiłam badanie krwi wyszła niedoczynność tarczycy w hashimoto. Otrzymałam od endokrynologa (maj 2013) Euthyrox, obecnie w dawce 100mg, bez większych zmian (przy wprowadzaniu z 75 na 100 miewałam incydenty z wysokim ciśnieniem 98/160)
Dietę miałam utrzymywać bez zmian, z racji zmiany sytuacji życiowej gotowałam już sama dla siebie w przyjaciela oraz 3x w tygodniu chodziłam na treningi.
Znajomy na moim jedzeniu osiągnął oczekiwany efekt ; redukcja o 6 kg, wzrost masy mięśniowej, a ja nic.
Trening składał się z ok. 10-15 minutowej rozgrzewki, potem ćwiczenia siłowe podzielone na partie mięśni, potem rozciąganie, a na koniec samodzielnie rower. Podczas ćwiczeń przeciążyłam stopę; od ponad roku zapalenie rozcięgna podeszwowego oraz zdarzało mi czasem się przesilić kręgosłup w odcinku lędźwiowym. Zaliczyłam również przygodę 2 tygodniową z oxyfluxem oraz iniekcje z glutathionu (ten akurat dobrze zrobił na skórę i w trakcie serii czułam się całkiem ok)
Zabiegi bez zmian wagowych i %. Optycznie ciało wyglądało lepiej, mięśnie były twardsze więc i skóra układała się lepiej. Zawiesiłam współpracę z trenerką w kwietniu tego roku trochę z braku czasu, trochę z braku dalszej motywacji a trochę z ciekawości jak to będzie. No i nic się strasznego nie stało. Spadłam trochę z wyglądu, choć rozmiar pozostał ten sam. Wagowo 121 - 125 kg w zależności od cyklu. Jem słabo 3 posiłki dziennie jak dobrze pójdzie ; bo nie mam
łaknienia, ani nie wyrobiłam sobie nawyku jedzenia 5 razy dziennie (przez ten rok i to było trudne i polegało na upominaniu się, żebym zjadła, przypomnienia w telefonie etc.). Staram się, żeby były pełno wartościowe, ale i zdarza się jedzenie śmieciowego fastfoodu.
Obecnie przewertowałam Internet; choć im dłużej szukałam, tym bardziej głupiałam. W końcu trafiłam tu i tu zamierzam pozostać


Z objawowych spraw w skrócie:
brak redukcji wagi pomimo ćwiczeń i diety
nieustające zmęczenie i stany depresyjne, "brak chęci"

kłopoty z regeneracją i gojeniem się ran i zadrapań jak również po wysiłkowa regeneracja trwa bardzo długo
suche błony śluzowe, kłopoty z błoną śluzową żołądka
oraz jak kolwiek to zrozumiecie obniżone libido
nasilone wypadanie włosów, sucha skóra, łamliwe paznokcie

jestem alergikiem, w tym roku ponownie zaliczyłam marsz alergiczny tym razem w stronę kontaktowych uczuleń skórnych - w mojej opinii absolutnie niezależnych i opornych na to co łykałam, czym smarowałam ale wyjazd do Turcji dla odmiany pomógł
Dodatkowo z racji stwierdzonego PCO od 18 roku życia jestem na tabletkach hormonalnych czyli 14 lat.
napisał/a: Rozbrykany Tygrysek 2014-09-10 18:08
a jak mniej więcej wygląda Twój jadłospis na co dzień?
Tak naprawdę nie jest istotne ile razy dziennie jesz, tylko z czego te posiłki się składają.
teoria jedzenia 5 razy dziennie jest tak naprawdę oparta na posiłkach bogatych w weglowodany, które podnoszą poziom cukru we krwi, tym samym powodując szybkie uczucie głodu.
Na Twoim miejscu przeszłabym na klasyczne paleo - bez zadnych zbóż i nabiału.
Moja koleżanka stosuje od kilku miesięcy i ma hashimoto i PCO i mogła odstawić hormon tarczycy, a jeśli chodzi o PCo to wróciły jej regularne miesiączki.
Mój mąż schudł 30 kg w 4 miesiące nie chodząc wreszcie głodny!
No a ja jestem na najlepszej drodze do uzyskania remisji Hashi :)
Pamiętaj że to węglowodany a nie tłuszcze zaburzają gospodarkę hormonalną (począwszy od insuliny).
Zainwestowałabym w dobre jakościowo naturalne tłuszcze jako źródło energii (olej kokosowy, oliwa z oliwek, smalec - tak, wzrok Cię nie myli!, awokado, masło klarowane. Do tego białko w postaci jajek, mięsa, ryb, owoców morza no i węglowodany - warzywa i trochę owoców.
jak nie wiesz co jesć to poszukaj blogów z przepisami paleo, od kilku dni także mąż i ja dołączyliśmy do tej grupy.
Można się żywić bez zbóż i nabiału :)
http://paleodlaopornych.blogspot.com/

Pozdrawiam
djfafa
napisał/a: djfafa 2014-09-10 18:25
A jak jesz obecnie? Masz jakiś zamiennik metforminy? Jak cukier ostatnio? NIe proponowano Ci większej dawki leku?
napisał/a: Whynat 2014-09-17 11:23
jadałam zdrowo w rozumieniu finesowodietetycznym: węglowodany złożone, głównie z ryżu, kaszy gryczanej z makaronu, ryżowego, ale i pełnoziarnistego makaronu (niestety szło mi z nim najlepiej) było również sporo nabiału: mleko do śniadania jak i często do jednego erzacu posiłkowego czyli koktailu olimpu, jeden posiłek z sera wiejskiego/twarogu fuj0%, ostatni posiłek był niskowęglowodanowy a wysokobiałkowy. tak czy inaczej nie stroniłam od nabiału a i gluten się pojawiał.
Wiem, wypadałoby wyeliminować jedno i drugie.
Warzywa to klasyka tego co jeść nie powinnam ;) czyli brokuły i kapustka i kalafior no nic odzwyczajam się choć akurat pozbycie się tych warzyw z diety jest najcieższe... ale nic trzeba to trzeba

Ostatni endokrynolog nie zalecił mi wykonania badań insuliny i cukru z obciążeniem "bo na czczo cukier ok, a i tak skoro mam kłopot z tolerancją metformin to nic to nie da" tadaaaam! Uwielbiam, cenię, doceniam sick! Zlecił standardem TSH ;) i nic więcej, a "ATPO mam się nie przejmować ;-]" Taki troszę pisarz od recept. Przy okazji chętnie przyjmę polecenia lekarzy z Warszawy zajmujacych się sensownie hashimoto
To dobry pomysł, żeby powtórzyc niebawem testy z obciążeniem na insulinę i glukozę. Popełnię i dam znać.
Zaprzyjaźniona p. lekarz zaproponowała, żebym przy tym wszystkim zbadała sobie przysadkę ;) a czemu by nie jak również kortyzol (z racji epizodu sprzed kilku lat)

Ostatnio to nawet mnie zaczyna bawić ta sytacja i niemoc/niewiedza :) medycznego establishmentu ;)
na trudne pytanie - czego w takim razie wyznacznikiem jest poziom przeciwciał, jak nie stopnia zaawansowania stanu zapalnego? (naiwność moja ;-() uzyskałam odpowiedź, że niczego
napisał/a: Rozbrykany Tygrysek 2014-09-20 11:27
Whynat napisal(a):jadałam zdrowo w rozumieniu finesowodietetycznym: węglowodany złożone, głównie z ryżu, kaszy gryczanej z makaronu, ryżowego, ale i pełnoziarnistego makaronu (niestety szło mi z nim najlepiej) było również sporo nabiału: mleko do śniadania jak i często do jednego erzacu posiłkowego czyli koktailu olimpu, jeden posiłek z sera wiejskiego/twarogu fuj0%, ostatni posiłek był niskowęglowodanowy a wysokobiałkowy. tak czy inaczej nie stroniłam od nabiału a i gluten się pojawiał.
Wiem, wypadałoby wyeliminować jedno i drugie.
Warzywa to klasyka tego co jeść nie powinnam ;) czyli brokuły i kapustka i kalafior no nic odzwyczajam się choć akurat pozbycie się tych warzyw z diety jest najcieższe... ale nic trzeba to trzeba

Ostatni endokrynolog nie zalecił mi wykonania badań insuliny i cukru z obciążeniem "bo na czczo cukier ok, a i tak skoro mam kłopot z tolerancją metformin to nic to nie da" tadaaaam! Uwielbiam, cenię, doceniam sick! Zlecił standardem TSH ;) i nic więcej, a "ATPO mam się nie przejmować ;-]" Taki troszę pisarz od recept. Przy okazji chętnie przyjmę polecenia lekarzy z Warszawy zajmujacych się sensownie hashimoto
To dobry pomysł, żeby powtórzyc niebawem testy z obciążeniem na insulinę i glukozę. Popełnię i dam znać.
Zaprzyjaźniona p. lekarz zaproponowała, żebym przy tym wszystkim zbadała sobie przysadkę ;) a czemu by nie jak również kortyzol (z racji epizodu sprzed kilku lat)

Ostatnio to nawet mnie zaczyna bawić ta sytacja i niemoc/niewiedza :) medycznego establishmentu ;)
na trudne pytanie - czego w takim razie wyznacznikiem jest poziom przeciwciał, jak nie stopnia zaawansowania stanu zapalnego? (naiwność moja ;-() uzyskałam odpowiedź, że niczego


No właśnie..te stereotypy "zdrowej diety"..
Cóż, gdyby była zdrowa, nie miałabyś teraz problemów zdrowotnych.. One nie biorą się z powietrza...
Co do brokułów, kapusty i kalafiora, to akurat one są najmniejszym problemem w Twojej diecie, i tak naprawdę są niewskazane tylko na surowo. Proces gotowania usuwa związki goitrogenne osłabiające tarczycę. Warzywa nie powodują zaburzeń hormonalnych, natomiast bombardowanie organizmu cukrem - jak najbardziej! A tego cukru w Twojej diecie nie brakowało, czy to pod postacią zbóż (czy z glutenem czy bez to nieistotne bo wszystkie podnoszą cukier we krwi, stymulują wydzielanie insuliny) czy pod postacią mleka, zawierającego laktozę.
tak jak pisałam wcześniej - jedz takie produkty, które nie powodują podnoszenia cukru we krwi.
Mięso, ryby, jajka, orzechy (nie ziemne), warzywa - tego nie robią!
Zdrowe tłuszcze są doskonałym źródłem energii, lepszym niż węglowodany bo bardziej kalorycznym, przez co sycą na dłużej. I nie podnoszą poziomu cukru we krwi.
Do tego trochę owoców (1-2 porcje dziennie)
I gospodarka hormonalna zacznie powoli dochodzić do równowagi. Choć może to zająć kilka miesięcy - skoro na choroby pracujemy latami to nie oczekujmy, że cofną się w tydzień
Co nie znaczy, że nie ma szans na wyzdrowienie. Trzeba trochę cierpliwości, samozaparcia i efekty przyjdą same.
Pozdrawiam :)