CHAD?

napisał/a: l3mon 2014-02-07 22:20
Witam wszystkich,
Piszę tutaj bo nie mogę wytrzymać tego wszystkiego już a wizytę u psychiatry mam dopiero za miesiąc. A więc chciałbym zacząć od początku. Mam 18 lat, w wakacje poznałem wspaniałą dziewczyne a może nawet kobiete bo jak na swój młody wiek (16lat) jest wyjątkowo dojrzała. To była miłośc od pierwszego wejrzenia. Jest nam razem świetnie, kocham spędzać z nią swój czas. Jednak od pewnego momentu (nie pamiętam dokładnie jakiego) zaczęły mnie nawiedzać absurdalne myśli czy ją kocham czy nie? Na początku zbagatelizowałem to wszystko ale jednak te natrętne myśli nie dawały mi spokoju, do tego stopnia, że sam naprawde w to wszystko uwierzyłem. Od tamtego momentu moje życie legło w gruzach. Za każdym razem jak o tym myślałem czułem strach i czasem wpadałem w taką panike że dzwoniłem do mojej dziewczyny i mówiłem jej co się dzieje płacząc jej do telefonu. Przezemnie nasz związek był na krawędzi i jedynie jej miłośc do mnie potrafiła mi wybaczyć to co jej mówiłem (że nie wiem czy ją kocham, że to wszystkie takie dziwne). Myślałem że to wszystko minie, że zapomne o tym i będzie dobrze. Jednak od pewnego momentu przestałem się czuć sobą.. W ciągu dnia czuję się całkiem normalnie, sporadycznie przelatują mi przez głowe te myśli i kiedy wydaje mi się że jest już wszystko okej, że już ten cały koszmar się skonczył, dopada mnie coś okropnego. Nie potrafie nawet tego opisać słowami. Czuje się beznadziejnie, strach w środku, jak by to wszystko nie miało sensu, jak bym zmieniał się w innego człowieka. Nie ptorafie nad tym zapanować, każda próba załagodzenia tego stanu wydaje się abstrakcyjną i beznadziejną. Będąc w tym stanie czuje że już jej nie kocham, że to wszystko jest takie "inne". Wiele razy podczas tego stanu chciałem z nią zrywać, utwierdzając się że tak będzie lepiej, że już nic do niej nie czuje, zadaje sobie pytanie jak to jest możliwe że byłem szczęśliwy jeszcze kilka godzin wcześniej. Po jakimś czasie ten stan po prostu odchodzi nie zostawiając żadnego śladu. I znów się zastanawiam jak to jest możliwe że tak okropnie się czułem, przecież ja ją kocham, nie wytrzymam bez niej. Czuję się jak świr z tym wszystkim, do tego mam dziwne uczucie nietrzeźwośći i przez to wszystko nie wiem już sam na czym stoje. Nie wiem który moment jest prawdziwy, czy ten kiedy jestem "normalny" czy ten kiedy jestem pod wpływem tej dziwnej fazy. Ja nie chce jej ranić, ona jest mi strasznie bliska, to jedyna osoba jaką mam nie moge jej stracic. Ona się bardzo stara mi pomóc i nie zostawa mnie z tym wszystkim ale ja widze że to wszystko ją dusić. Boje się tego wszystkiego, boję się że jestem poważnie chory, ale przecież było tak wspaniale? Dlaczego to wszytko się zaczęło ?Błagam pomóżcie

Dodam jeszcze że takie uczucie "nietrzeźwości" miewałem już kiedyś i jeśli dobrze pamiętam to było to właśnie przeważnie w zimę. Ale nigdy nie miałem napadów tej dziwnej fazy. I zauważyłem że jest ona o określonych porach dnia. zazwyczaj dopada mnie koło 18- 19 i trwa do 21-22. Jestem totalnie rozbity psychicznie. Mam nadzieje że to nie początki CHAD bo przedemną matura i muszę ją zdać a przez to wszystko nauka stała się dla mnie totalnie czymś nie wartym uwagi przy moim cierpieniu..
napisał/a: l3mon 2014-02-09 17:36
Któreś z was miało podobne problemy może?